[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uśmiechnęła się.
 Ja te\ nie  przyznała. Zaraz jednak przypomniała sobie, kim jest Mike, i
uśmiech zamarł na jej wargach..  No có\, musimy iść. Mamy miejsca przy
tamtym stoliku obok, sceny.
 Nie, nie, nie!  Mike wprost rozpływał się ze szczęścia. Jego oczy lśniły,
kołysał się z przejęcia.  Nalegam. Będzie nam niezwykle miło, jeśli
zostaniecie z nami. Prawda, Joanno?
Lisa spojrzała na towarzyszkę Mike a. Była to ładna, rudowłosa dziewczyna,
która uśmiechała się szeroko.
 Tak, oczywiście, Mike  odparła słodkim głosikiem.  Twoi przyjaciele
zawsze są mile przeze mnie widziani.
W tej chwili Lisa zorientowała się, \e Joanna i Carson wpatrują się w siebie z
uwagą.
 Cześć, Joanno  rzucił Carson z kamiennym wyrazem twarzy  Jak się
masz?
 Ju\ lepiej  odpowiedziała z głębokim westchnieniem. Po chwili
uśmiechała się znowu.  Du\o, du\o lepiej  sięgnęła po dłoń Mike a i
ścisnęła ją mocno.
Mike nie zauwa\ył tego gestu. Zajęty był o\ywioną rozmową z kelnerem.
Patrząc na niego, Lisa zorientowała się, \e nie miał zielonego pojęcia, i\ Joanna
i Carson znali się wcześniej. Instynkt podpowiadał jej, \e nie byłby z tego
zadowolony. Sytuacja stawała się niezręczna. Rozglądała się z nadzieją, w
poszukiwaniu dwóch wolnych krzeseł przy jakimkolwiek innym stoliku.
 Proszę, proszę!  Mike skończył rozmowę z kelnerem i wrócił do stolika.
 A to spotkanie!  uśmiechnął się do Lisy. Potem roześmiał się głośno,
prawie zagłuszając muzykę.  Ju\ wiem! W taki subtelny i delikatny sposób
dajesz mi do zrozumienia, \e jesteś gotowa sprzedać mi sklep, prawda?
Oczy Lisy rozbłysły ze złości.
 Co takiego?!  spytała, hamując się z trudem. Wstrętny uśmieszek Mike a
doprowadzał ją do szału.
 Zjawiłaś się tutaj, \eby powiedzieć mi, \e wygrałem. Zgadłem? Dostanę w
końcu ten szacowny zabytek.
Wyprostowała się. Jej spojrzenie stało się nagle lodowate. Pomyślała o dziadku.
 Za \adne skarby, Mike u Kramerze oznajmiła, akcentując mocno ka\dą
sylabę.
 Co to znaczy, za \adne skarby? Dobrze wiesz, \e nie poradzisz sobie sama -
Spojrzał na Carsona.  No tak, ju\ nie jesteś sama bąknął pod nosem. Masz
teraz Jamesa po swojej stronie.
Carson nie odwrócił oczu.
 To Lisa kieruje Domem Towarowym Loringa  powiedział  Ja pilnuję
tylko interesów banku. Wiem jednak, \e doskonale daje sobie radę.  Głos
stwardniał mu nieco  I będzie sobie dawać, o ile konkurenci nie będą jej
rzucali kłód pod nogi:
Mike przyglądał mu się dłu\szą chwilę, wreszcie roześmiał się.
 Daj spokój. Przecie\ wiesz, \e to d\ungla. Musisz być twardy  Uśmiechnął
się do Lisy.  Poza tym Lisa i ja jesteśmy starymi kumplami. Rozumiemy się
świetnie. Dawno temu chodziliśmy ze sobą.
Całą siłą woli Lisa zmuszała się do zachowania spokoju: Mike zawsze działał jej
na nerwy. Czemu znowu dała się wciągnąć w tę słowną utarczkę? Spodobał się
jej natomiast sposób, w jaki zachował się Carson. Bardzo chciałaby nauczyć się
takiego spokoju i opanowania.
 Lisa nic ci nie mówiła?  ciągnął Mike.  Znamy się od dziecka.
 To prawda  odezwała się Lisa jadowicie.  Chętnie rozdeptywałeś moje
zamki z piasku.
Mike wzruszył ramionami. Spojrzał na Carsona, jakby u nie go szukał
sprawiedliwości.
 Ta kobieta nigdy nie potrafiła spokojnie przyjąć konstruktywnej krytyki 
poskar\ył się.
Nim ktokolwiek zdą\ył zareagować, Mike zaborczym ruchem przytulił
rudowłosą dziewczynę.
 Oto, moja droga Liso  powiedział - kobieta, która będzie matką moich
dzieci. Czy\ nie jest piękna?
Lisa obdarzyła dziewczynę uprzejmym uśmiechem. Czy\by to znaczyło, \e
zamierzali się pobrać? Na to wyglądało. Dlaczego więc Joanna tak uparcie
wpatrywała się w Carsona? Bez wątpienia znali się kiedyś bardzo dobrze. Lisa
poczuła się trochę nie swojo, ale zbeształa siebie w myślach. W końcu miała
tego wieczora się bawić. A Carson nie był i nie jest przecie\ jej własnością. Ta
dociekliwość tylko ją ośmiesza.
Mike paplał bez ustanku, wychwalał Joannę, lecz nikt go właściwie nie słuchał.
Joanna spojrzała porozumiewawczo na Carsona, po czym wydęła usta i zwróciła
się do Mike a:
 Co się dzieje z moim koktajlem? Czy nigdy się go nie doczekam?
Mike wstał i ruszył na poszukiwanie kelnera.
 No i có\, Carsonie?  odezwała się Joanna. Spojrzała na niego takim
wzrokiem, \e Lisa natychmiast zapragnęła stać się niewidzialną.
 No i có\, Joanno.  Twarz Carsona nie wyra\ała niczego.
 Właśnie.
 Właśnie.
 Bardzo dawno cię nie widziałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •