[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się nie spózni na dużą przerwę. - Do zobaczenia pózniej.
Pomimo słońca wciąż było zimno i Eve szybkim krokiem
ruszyła wzdłuż podjazdu. Mogła pojechać starym samochodem babci,
ale ten grat był tak uciążliwy, że wolała iść piechotą. Poza tym miała
głowę zajętą innymi rzeczami i bałaby się jechać w takim stanie
umysłu.
Niestety, nie pomagała myśl, że wyjeżdżając, Jake oszczędził jej
zawstydzenia, jakie poczułaby, znów się z nim spotykając. Mimo tego
co wcześniej myślała, chciała z nim porozmawiać, upewnić się, czy
nic mu nie jest. Może to głupie po tym, jak się zachował, ale obawiała
się, że kara, jaką mu wymierzyła, była zbyt surowa.
78
Anula
ous
l
a
and
c
s
Głęboko w sercu zdawała sobie sprawę, że poczuła coś, czego
istnienia nawet nie podejrzewała. I prawda była taka, że gdyby nie
pokazał, jaki jest słaby i jak łatwo było go zranić, mogłaby się poddać.
Eve zadrżała. Już samo to powinno ją przekonać, że podjęła
dobrą decyzję. Nie mogła dać Jake'owi tego, czego chciał, i powinna
się cieszyć, że wyjechał, zanim zdążyła zrobić coś, czego potem
mogłaby żałować.
Co jednak nie wystarczyło, żeby przestała o nim myśleć przez
cały, niekończący się dzień.
Jake wrócił do domu na Boże Narodzenie. Sam.
Od powrotu do Londynu aż do końca listopada udawało mu się
unikać wszelkich spotkań z Cassandra. Nie miał rozsądnego
wyjaśnienia, dlaczego tak nagle zaczął jej unikać. Nie podobał mu się
sposób, w jaki traktowała matkę, ale nigdy wcześniej nie szukał
głębokich rodzinnych uczuć w swoich dziewczynach. Pierwsze
małżeństwo nauczyło go, że rodziny mogły być zarówno
błogosławieństwem, jak i przekleństwem, i od tamtej pory starał się
unikać tego typu komplikacji w związkach.
Więc dlaczego się zgodził pojechać do hrabstwa
Northumberland z Cassandrą? Ktoś mniej cyniczny mógłby
powiedzieć, że to zrządzenie losu, dzięki któremu spotkał Eve, ale on
nie przyjmował tej teorii. Ta dziewczyna przecież znienawidziła go od
pierwszego wejrzenia i po tym, jak zareagowała na jego pocałunek,
nie było powodów, dla których miałby chcieć ją jeszcze raz zobaczyć.
Ale chciał.
79
Anula
ous
l
a
and
c
s
Między innymi dlatego wrócił do domu na święta. Ale tylko
między innymi, zapewniał sam siebie. Po prostu wciąż jeszcze czuł się
kiepsko po grypie i potrzebował dawki słońca po zbyt wielu
tygodniach spędzonych w ogarniętej zimą Europie.
Wcześniej jednak nie miał zamiaru jechać. Brytyjskie Targi
Aodzi miały się odbyć na początku stycznia i o wiele rozsądniejsze
było wstrzymanie się z powrotem do chwili, aż się skończą. A tak
skazał się na dwa długotrwałe loty w odstępie krótszym niż dwa
tygodnie oraz na gniew Cassandry. Chociaż jej uczucia nie stanowiły
dla niego priorytetu, gdy planował ten wyjazd. Wprost przeciwnie,
jego myśli wypełnione były obrazami innej młodej kobiety,
spędzającej święta w zimnym i niegościnnym klimacie i mającej tylko
dwie starsze kobiety do towarzystwa.
I Harry'ego Murraya, przypomniał sobie. Po tym, jak Jake się
zachował, pewnie zmieniła zdanie na temat wielebnego z kościoła
Zwiętej Marii.
Kiedy wrócił ze swoich krótkich wakacji, zastał w hotelu kilka
wiadomości od Cassandry. Wydzwaniała do niego przez ostatnie trzy
dni. Odebrał je od recepcjonistki i postanowił przeczytać pózniej,
kiedy już odpocznie i polepszy sobie humor. Teraz miał tylko ochotę
na prysznic, drinka i sen, a cokolwiek miała mu do powiedzenia
Cassandra, na pewno mogło poczekać do następnego dnia.
Pomimo tego, że było jeszcze rano, Jake wziął prysznic, zasłonił
zasłony, wypił pół szklanki whisky i rzucił się na łóżko.
80
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zasnął niemal od razu i nie był szczególnie zadowolony, kiedy
niecałą godzinę pózniej zadzwonił telefon.
- Cholera! - wymamrotał, próbując sięgnąć po słuchawkę, nie
podnosząc głowy z poduszki. Udało mu się jednak tylko zrzucić
telefon na podłogę i, znów przeklinając, musiał usiąść i się po niego
schylić.
- Tak? - zapytał, podnosząc słuchawkę do ucha.
- Mam nadzieję, że to ważne.
- Jake? Kochanie? Czy to ty?
Cassandra! Jake skrzywił się i opadł z powrotem na poduszki.
Powinien był to przewidzieć i poprosić recepcjonistkę, żeby nie
łączyła żadnych rozmów do następnego dnia. Teraz nie mógł udawać,
że go nie ma.
- Cassandro - powiedział. - Miałem zadzwonić do ciebie pózniej
- skłamał. - Kiedy wstanę.
- Och. - Przez chwilę wydawała się zaskoczona.
- Jesteś w łóżku? Ale jest dopiero jedenasta trzydzieści?
- W San Felipe jest piąta trzydzieści - powiedział, z trudem
panując nad irytacją. - Właśnie wróciłem.
- Mówiłeś, że wrócisz drugiego.
- Jest piąty. Poleciałem pózniej.
- Aha. - Cassandra zawahała się przez moment.
- Więc... jesteś teraz w łóżku?
- Wydaje mi się, że właśnie to powiedziałem.
81
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To może chciałbyś, żebym do ciebie wpadła? Mogłabym ci
zrobić masaż. Mówiłam ci już? Jedna z dziewczyn w serialu interesuje
się japońskim masażem i nauczyła mnie trochę. Mówi, że mam wielki
potencjał i...
- Cassandro - przerwał jej Jake. - Po co zadzwoniłaś? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
się nie spózni na dużą przerwę. - Do zobaczenia pózniej.
Pomimo słońca wciąż było zimno i Eve szybkim krokiem
ruszyła wzdłuż podjazdu. Mogła pojechać starym samochodem babci,
ale ten grat był tak uciążliwy, że wolała iść piechotą. Poza tym miała
głowę zajętą innymi rzeczami i bałaby się jechać w takim stanie
umysłu.
Niestety, nie pomagała myśl, że wyjeżdżając, Jake oszczędził jej
zawstydzenia, jakie poczułaby, znów się z nim spotykając. Mimo tego
co wcześniej myślała, chciała z nim porozmawiać, upewnić się, czy
nic mu nie jest. Może to głupie po tym, jak się zachował, ale obawiała
się, że kara, jaką mu wymierzyła, była zbyt surowa.
78
Anula
ous
l
a
and
c
s
Głęboko w sercu zdawała sobie sprawę, że poczuła coś, czego
istnienia nawet nie podejrzewała. I prawda była taka, że gdyby nie
pokazał, jaki jest słaby i jak łatwo było go zranić, mogłaby się poddać.
Eve zadrżała. Już samo to powinno ją przekonać, że podjęła
dobrą decyzję. Nie mogła dać Jake'owi tego, czego chciał, i powinna
się cieszyć, że wyjechał, zanim zdążyła zrobić coś, czego potem
mogłaby żałować.
Co jednak nie wystarczyło, żeby przestała o nim myśleć przez
cały, niekończący się dzień.
Jake wrócił do domu na Boże Narodzenie. Sam.
Od powrotu do Londynu aż do końca listopada udawało mu się
unikać wszelkich spotkań z Cassandra. Nie miał rozsądnego
wyjaśnienia, dlaczego tak nagle zaczął jej unikać. Nie podobał mu się
sposób, w jaki traktowała matkę, ale nigdy wcześniej nie szukał
głębokich rodzinnych uczuć w swoich dziewczynach. Pierwsze
małżeństwo nauczyło go, że rodziny mogły być zarówno
błogosławieństwem, jak i przekleństwem, i od tamtej pory starał się
unikać tego typu komplikacji w związkach.
Więc dlaczego się zgodził pojechać do hrabstwa
Northumberland z Cassandrą? Ktoś mniej cyniczny mógłby
powiedzieć, że to zrządzenie losu, dzięki któremu spotkał Eve, ale on
nie przyjmował tej teorii. Ta dziewczyna przecież znienawidziła go od
pierwszego wejrzenia i po tym, jak zareagowała na jego pocałunek,
nie było powodów, dla których miałby chcieć ją jeszcze raz zobaczyć.
Ale chciał.
79
Anula
ous
l
a
and
c
s
Między innymi dlatego wrócił do domu na święta. Ale tylko
między innymi, zapewniał sam siebie. Po prostu wciąż jeszcze czuł się
kiepsko po grypie i potrzebował dawki słońca po zbyt wielu
tygodniach spędzonych w ogarniętej zimą Europie.
Wcześniej jednak nie miał zamiaru jechać. Brytyjskie Targi
Aodzi miały się odbyć na początku stycznia i o wiele rozsądniejsze
było wstrzymanie się z powrotem do chwili, aż się skończą. A tak
skazał się na dwa długotrwałe loty w odstępie krótszym niż dwa
tygodnie oraz na gniew Cassandry. Chociaż jej uczucia nie stanowiły
dla niego priorytetu, gdy planował ten wyjazd. Wprost przeciwnie,
jego myśli wypełnione były obrazami innej młodej kobiety,
spędzającej święta w zimnym i niegościnnym klimacie i mającej tylko
dwie starsze kobiety do towarzystwa.
I Harry'ego Murraya, przypomniał sobie. Po tym, jak Jake się
zachował, pewnie zmieniła zdanie na temat wielebnego z kościoła
Zwiętej Marii.
Kiedy wrócił ze swoich krótkich wakacji, zastał w hotelu kilka
wiadomości od Cassandry. Wydzwaniała do niego przez ostatnie trzy
dni. Odebrał je od recepcjonistki i postanowił przeczytać pózniej,
kiedy już odpocznie i polepszy sobie humor. Teraz miał tylko ochotę
na prysznic, drinka i sen, a cokolwiek miała mu do powiedzenia
Cassandra, na pewno mogło poczekać do następnego dnia.
Pomimo tego, że było jeszcze rano, Jake wziął prysznic, zasłonił
zasłony, wypił pół szklanki whisky i rzucił się na łóżko.
80
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zasnął niemal od razu i nie był szczególnie zadowolony, kiedy
niecałą godzinę pózniej zadzwonił telefon.
- Cholera! - wymamrotał, próbując sięgnąć po słuchawkę, nie
podnosząc głowy z poduszki. Udało mu się jednak tylko zrzucić
telefon na podłogę i, znów przeklinając, musiał usiąść i się po niego
schylić.
- Tak? - zapytał, podnosząc słuchawkę do ucha.
- Mam nadzieję, że to ważne.
- Jake? Kochanie? Czy to ty?
Cassandra! Jake skrzywił się i opadł z powrotem na poduszki.
Powinien był to przewidzieć i poprosić recepcjonistkę, żeby nie
łączyła żadnych rozmów do następnego dnia. Teraz nie mógł udawać,
że go nie ma.
- Cassandro - powiedział. - Miałem zadzwonić do ciebie pózniej
- skłamał. - Kiedy wstanę.
- Och. - Przez chwilę wydawała się zaskoczona.
- Jesteś w łóżku? Ale jest dopiero jedenasta trzydzieści?
- W San Felipe jest piąta trzydzieści - powiedział, z trudem
panując nad irytacją. - Właśnie wróciłem.
- Mówiłeś, że wrócisz drugiego.
- Jest piąty. Poleciałem pózniej.
- Aha. - Cassandra zawahała się przez moment.
- Więc... jesteś teraz w łóżku?
- Wydaje mi się, że właśnie to powiedziałem.
81
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To może chciałbyś, żebym do ciebie wpadła? Mogłabym ci
zrobić masaż. Mówiłam ci już? Jedna z dziewczyn w serialu interesuje
się japońskim masażem i nauczyła mnie trochę. Mówi, że mam wielki
potencjał i...
- Cassandro - przerwał jej Jake. - Po co zadzwoniłaś? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]