[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musiały choć trochę wypocząć przed dalszą jazdą. Wystarczyło parę telefonów, żeby
w barze zebrało się kilku  chłopców" Daddy'ego, więc Kerstin i Meghan miały
zapewnione jakie takie bezpieczeństwo.
Dzień wstał zdecydowanie za szybko.
Kerstin natychmiast zadzwoniła do ojca i zapewniła go, że wszystko jest w
porządku. Potem przebrała się, a do kieszeni koszuli wsunęła kartę kredytową Quinna.
Postanowiła, że odda ją w pierwszym mijanym oddziale banku.
Daddy wreszcie postanowił wyjaśnić, dlaczego tak serdecznie zajął się
siostrami. Wyciągnął z portfela zdjęcie kobiety bardzo do nich podobnej. Aatwo było
zrozumieć, dlaczego traktował Kerstin jak swoje dziecko. Własnej córki nie widział
bowiem od kilku lat.
Kerstin przytuliła się do niego. Szczerze mu życzyła, żeby zobaczył się jak
najszybciej z córką. Potem usiadła za kierownicą, Meghan zajęła miejsce pasażera i
powoli ruszyły, ciągnąc za sobą przyczepę. Daddy miał zatroszczyć się o pożyczony
samochód.
Nigdy nie były w górach. Zdecydowały więc zgodnie, że pojadą do Colorado.
Będą tam wypoczywać do czasu, aż otrzymają wiadomość od agenta FBI.
- 88 -
S
R
Nie ujechały daleko, kiedy Kerstin zauważyła we wstecznym lusterku jadącą za
nimi grupę motocyklistów. Uśmiechnęła się.
- To dopiero faceci.
- Którzy? - zapytała Meghan, odrywając wzrok od kolorowego magazynu.
- Zdaje się, że Daddy wysłał za nami eskortę. Jest tak samo nadopiekuńczy jak
nasz ojciec.
Choć żadna z nich nie powiedziała tego na głos, obie czuły wdzięczność dla
tego potężnego mężczyzny.
Jechały prawym pasem, bo przyczepa nie pozwalała na rozwinięcie większej
prędkości. W którymś momencie Kerstin zaniepokoiła się zachowaniem
motocyklistów.
Rozdzielili się na dwie grupy i zaczęli ją wyprzedzać z dwóch stron
jednocześnie. Przeraziła się na widok dwóch harleyowców, jadących z lewej strony.
Nie była jeszcze pewna, bo byli przecież w kaskach, ale miała złe przeczucie. Coś
było nie w porządku!
Zapragnęła, żeby Quinn był obok niej. Wiedziałby, co należy zrobić. Była na
siebie zła za swoje tchórzostwo i za to, że marzy, by Quinn nagle się tu pojawił.
Napięcie rosło. Kiedy motory zepchnęły samochód Kerstin na pobocze,
Meghan zaczęła krzyczeć.
Quinn nie miał pojęcia, z jaką prędkością jedzie. Dawno temu zdemontował
szybkościomierz. Nie dociskał gazu do dechy tylko z jednego powodu. Martwy na nic
by się nie przydał ani Kerstin, ani Meghan.
Jeszcze nigdy w swym życiu nie odczuwał takiej wściekłości, zimnej i
wyrachowanej. Nawet po śmierci Haley. Niczym naiwne dziecko dał się Pepperowi
wyprowadzić w pole.
Odbywał się wielki koncert. Ludzie, rozproszeni wcześniej na drobne grupki,
ostatniego wieczoru stopili się w jeden wielki tłum. Wysłannicy Peppera znalezli
Quinna, kiedy tłum zaczął już rzednąć. Było po trzeciej, kiedy doręczyli mu krótki
liścik, w którym było napisane:  Twoje miejsce jest w Piekle, Strażniku O'Byrne".
Zapewne Pepper wyobrażał sobie, że jest bardzo dowcipny. Quinn jednak
dobrze wiedział, że należy tę wiadomość potraktować poważnie.
- 89 -
S
R
Zdawał sobie sprawę, że gdy czytał notatkę od Peppera, Kerstin i Meghan już
musiały dotrzeć do Daddy'ego.
Nie miał wyboru. Sam też musiał tam pojechać. Nie spał od dwudziestu
czterech godzin, ale to nie miało znaczenia. Ruszył w drogę. Był poniedziałek.
Właśnie wzeszło słońce. Quinn mrużył i przecierał oczy nie tylko z powodu ostrego
światła.
W Piekle dowiedział się, w którym kierunku pojechał Pepper i jego ludzie.
Otrzymał też od niego następną wiadomość:  Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?"
Ruszył w pogoń.
Miasteczko Sunflower, do którego zmierzał Pepper, było opustoszałe. O dniach
świetności, kiedy wydobywano tu ropę, świadczyły teraz tylko świecące pustkami,
popadające w ruinę magazyny.
Kerstin mogła być w każdym z nich.
Quinn znalazł miejsce na wzgórzu ponad miastem, z którego roztaczał się dobry
widok. Uklęknął. Przez lornetkę pożyczoną od Daddy'ego zobaczył grupę motocykli
stojących przed obłażącym z farby, dwupiętrowym budynkiem. To wcale nie musiało
oznaczać, że ktoś jest w środku, ale przynajmniej dowiedział się, że Pepper ma z
dziesięć osób w obstawie. Z tyloma przeciwnikami będzie musiał sobie jakoś
poradzić.
- Czekałem na ciebie.
Quinn zerwał się jak oparzony. Stał przed nim Sonny.
- Bickler! Urwę ci za to...
Sonny wzruszył ramionami, udając przerażenie.
- Sam powinieneś już być martwy. Zachowujesz się jak żółtodziób. To nie
musiałem być ja, to mógł być Pepper albo któryś z jego ludzi.
- Ale to byłeś ty, więc zmieńmy temat. Skąd się tutaj wziąłeś? I jak ci się udało
mnie wyprzedzić?
Sonny przykucnął obok Quinna, żeby nie można ich była z daleka zauważyć.
- Przyjechałem, żeby ci pomóc. No i żebyś nie zmarnował całego roku harówki
FBI.
Quinn milczał.
- 90 -
S
R
- Widzisz, przyjacielu, Biuro Federalne depcze Pepperowi po piętach już od
dawna. - Sonny zamilkł i przyjrzał się uważnie Quinnowi, po czym ciągnął dalej: -
Wiem, chcesz go dopaść, żeby się zemścić. Nie miałem dotąd okazji, by z tobą o tym
pogadać. Kiedy cię spotkałem na zlocie, zadzwoniłem do Austin i porozmawiałem z
twoim partnerem.
- I co ci powiedział Randy?
Sonny zlustrował teren miasteczka. Trwało to podejrzanie długo.
- Co za gość z tego twojego partnera! Całe wieki musiałem go przekonywać, że
wpadłeś w poważne tarapaty. Dopiero wtedy udało mi się wydusić z niego informację,
dzięki której cię znalazłem.
Quinn ciężko westchnął.
- Przejdz do rzeczy.
- FBI wiedziało, że z Pepperem jest panna Lundquist. Nad sprawą pracuje
człowiek, który nie spuszcza jej z oka.
- Wiem. Nazywa się Travis.
- Zgadza się. Czekał na okazję, żeby ją z tego wyciągnąć, nie demaskując całej
akcji albo, co gorsza, narażając ją na śmierć. Kiedy pojawiła się Kerstin, właśnie miał
umieścić Meghan w jakimś bezpiecznym miejscu. Niestety, siostrzyczka wkroczyła do
akcji i zdzieliła go w łeb. Jakby tego było mało, Meghan nie miała zamiaru się ukryć,
bo uznała, że jest w Travisie zakochana. Nie chciała więc opuścić ukochanego,
któremu grozi niebezpieczeństwo. Krótko mówiąc, niewiele brakowało, a całą
operację szlag by trafił.
- Niewiele?
- Travis pojawił się z ogromnym, malowniczym i przekonującym guzem na
głowie. Pepper wysłał ludzi na poszukiwanie dziewczyn. Któryś z nich zobaczył, że
jesteś z nimi. Wystarczy?
- Skąd ty to wszystko wiesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •