[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ludzką ciekawość jednakże najbardziej podniecała tajemnicza sprawa trzech ciał.
Trzech mężczyzn znaleziono martwych, dwóch wciąż uważano za zaginionych.
Wiadomo także, że August, pomocnik kowala, i jego towarzysz Knut wcale nie mieli na
pieńku ze zmarłymi, raczej należało ich traktować jak przyjaciół i kompanów od wypitki.
Z początku powszechnie rozważano koncepcję, jakoby to dwaj zaginieni mieli być
mordercami, zbiegłymi z wioski po dokonanej zbrodni, pózniej jednak co poniektórzy
zaczęli się zastanawiać nad rolą, jaką w całej tej sprawie mógł odegrać kat. Musiał wszak
mniej więcej w tym czasie co tamci trzej wędrować tą samą drogą? A stary kat, jaką
właściwie śmiercią zginął? Ting z pewnością przyniesie odpowiedz na wiele z
nurtujących pytań.
Od Randara niczego się nie dowiedziano, pozostawał chłodny i milczący, twarz o
ostrych rysach przybrała budzący grozę wyraz. Obu kobietom z Meisterplassen i owemu
cherlawemu bratu życie na odludziu widać tak dopiekło, że odjechali w siną dal, może
mieli więcej oleju w głowie, niż można by przypuszczać?
Chyba że ich także zabito?
Rozmowom i spekulacjom nie było końca, rozprawiano i obracano całą sprawę na
wszystkie strony, aż wreszcie pojawiła się niemal gotowa konkluzja:
Zarówno za morderstwami, jak i tajemniczymi zniknięciami musiał stać obcy
jezdziec, może współpracujący z katem.
Nocą tuż przed Bożym Narodzeniem wielu widziało dumnego ciemnowłosego
mężczyznę we wspaniałych, nabijanych srebrem butach na koniu w dziwaczne cętki.
Mówił podobno o sobie, że jest handlarzem.
Dziwne, że nikt nie widział go za dnia. Niektórzy łączyli tę historię z
zauważonym gdzieś po drodze hyclem.
Nieznajomy rozpytywał o Joranda w dniu, w którym ten zniknął. Ten i ów
twierdził, że wszystkich zaginionych pozbawił życia szaleniec. Inni bez cienia
wątpliwości przypisywali winę katu.
Dzieci straszono opowieściami o oprawcy, zabijającym w nocnym mroku, by
zdobyć części zwłok do swoich diabelskich przedsięwzięć. Powiadano, że z
nieposłusznych malców kat gotuje mydło, a dziewczęta musiały się pilnować, by nie
znalezć się poza domem po zapadnięciu zmroku.
Plotki płynęły z ust do ust coraz bardziej wartką rzeką, wreszcie lensman i pisarz
zmuszeni byli wezwać ludzi na przesłuchanie w tej sprawie i ci, którzy uważali, że coś
wiedzą, mogli wypowiedzieć się oficjalnie.
Gdy tylko pokój świątecznych dni dobiegł końca, dwaj parobcy lensmana
sprowadzili Randara.
Zastali go siedzącego w wyziębionej chacie, nie odezwał się ani słowem, nie
stawiał oporu, czego być może się obawiali.
Niczym jagnię pozwolił się przykuć do burty i siedział nieruchomo jak
skamieniaÅ‚y podczas przeprawy przez fiord do zatoki zwanej Fjøra.
Ludzie mieszkali tu w oddaleniu od siebie. Zagrody i szopy umiejscowione były
niemal wedle rangi na zboczach ciągnących się ku dolinie. Najniżej, nad samą wodą, żyli
nędzni biedacy, nie posiadający ni ziemi, ni fachu. Wśród nich były głównie dzieci cha-
łupników, stare wdowy, szaleńcy i kaleki. Zamożniejszym mieszkańcom wsi nie
podobały się coraz to nowe chałupy i szałasy wyrastające wzdłuż brzegu na gruncie
będącym wspólną własnością.
Sami mieszkali wyżej, tam gdzie urodzajna ziemia nad rzeką rodziła kapustę,
owies, jęczmień i groch.
Na samej górze, wokół kościoła i jeszcze wyżej, leżały wielkie dwory. Miał tu,
ponad kościołem i miejscem egzekucji, swą posiadłość pastor, pewien oficer, pisarz i
diakon.
Randara zamknięto w piwnicy u lensmana. Siedział tam, skamieniały, nie
zważając nawet na dzieciaki przytykające nosy do zakratowanego otworu okiennego i
wykrzykujące obelżywe słowa pod adresem więznia.
Jakież to podniecające, grozne i niesłychanie ciekawe, stać tak w bezpiecznej
odległości i obserwować budzącego grozę kata, uwięzionego teraz niczym lis w
potrzasku.
Dzieci na wyścigi rzucały wyzwiska i wybuchały głośnym śmiechem za każdym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •