[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przebiegła szybko wzrokiem po sklepie wypeł-
nionym ekskluzywnymi meblami.
A jaki mam budżet? zapytała.
Oparłszy się wygodnie, zsunął rondo kapelusza
na oczy.
Kosztami nie musisz się przejmować. Po pros-
tu wybierz, co ci się wydaje najbardziej odpowied-
nie i przyjdz po mnie, gdy skończysz.
Aby uniemożliwić mu zmianę zdania, Deanna
natychmiast pobiegła do sprzedawcy, którego spo-
strzegła na drugim końcu sklepu.
Dwie godziny pózniej, gdy wracali hummerem
do Colman Key, Deanna wciąż przeżywała zakupy,
podekscytowana wydaną sumą pieniędzy.
Czy widziałeś minę sprzedawczyni, gdy pod-
liczyła wszystkie zakupy? zaśmiała się wesoło.
Założę się, że prowizja, którą dzięki tobie zarobiła,
równa się jej półrocznym zarobkom.
Cope zdecydował, że do mostu pojadą bardziej
Szansa na szczęście 41
malowniczą trasą, zjechał więc na wyboistą polną
drogę.
Czy zawsze zakupy tak uderzają ci do głowy?
zainteresował się, spoglądając na jej zaróżowione
policzki.
Ależ oczywiście odparła z łobuzerskim
uśmiechem. Zwłaszcza, gdy wydaję nieswoje
pieniądze. Zerknęła na zegarek. Mamy jeszcze
jakąś godzinę, zanim będę musiała wracać do babci.
Może jeszcze czegoś potrzebujesz do domu?
Chyba nie odparł po chwili zastanowienia.
Sam zostawił sporo naczyń, więc powinny mi
wystarczyć.
Nie chcesz chyba powiedzieć, że masz na myśli
tę żałosną stertę, którą zostawiliśmy w zlewozmy-
waku? obruszyła się.
Zanim zdążył otworzyć usta, uciszyła go unie-
sieniem dłoni.
Rozumiem. W takim razie potrzebujesz garn-
ków, patelni i sztućców zarządziła. Aha, no
i oczywiście szkła, obrusów i ściereczek. Szkoda
w takim razie, że nie zajechaliśmy do domu towaro-
wego w Tallahassee.
Nic się nie stanie, jeśli jeszcze jeden dzień będę
używać tego, co mam.
Bezdomni mają tego więcej niż ty narzekała.
Zatrzymaj się!
Cope zjechał na pobocze i zatrzymał się na końcu
stojącego tam sznurka aut i furgonetek.
Czemu zatrzymaliśmy się właśnie tutaj?
zdziwił się.
42 Peggy Moreland
Deanna już szarpała się z klamką, by jak najszyb-
ciej wydostać się z auta.
Bo dziś jest tu aukcja rzeczy używanych
wyjaśniła. Możemy tu kupić wszystko, czego
potrzebujesz.
Zanim zdążył wyłączyć silnik i wysiąść z auta,
Deanna była już w połowie drogi do bramy, zatem
pozostało mu tylko pokręcić z rezygnacją głową
i podążyć za nią. Gdy ją dogonił, przeglądała już
zawartość pudła, na pierwszy rzut oka pełnego
starych szmat.
Co ty robisz? zapytał z nieukrywanym
niesmakiem.
śśś syknęła, zerkając nerwowo na boki, czy
aby nikt ich nie obserwuje. Spójrz.
Uniosła spłowiałe fartuchy, leżące na wierzchu
sterty, wskazując na znajdujące się pod spodem
schludnie złożone tkaniny.
Cope wprawdzie spojrzał, ale nadal nie wiedział,
o co właściwie chodzi.
Co to takiego?
Odłożywszy z powrotem fartuchy, zamknęła
pudełko, aby mieć pewność, że nikt nie odkryje jej
skarbu.
To są ręcznie haftowane ściereczki kuchenne
wyjaśniła, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu
długopisu.
Znalazłszy go, zanotowała na odwrocie jakiegoś
paragonu numer pudła, po czym schowała karteczkę
do kieszeni szortów i spokojnie odeszła, udając
kompletny brak zainteresowania. Cope podążył za
Szansa na szczęście 43
nią, zaintrygowany sprawnością, z jaką przeszuki-
wała stosy pozornie nieużytecznych przedmiotów.
Z jego obserwacji wynikało, że aukcja to coś na
kształt gry pozorów, zaś Deanna starannie planuje
każde swoje kolejne posunięcie. Nad niektórymi
przedmiotami aż piała z zachwytu, przyciągając
tym zainteresowanie innych gości, po czym szybko
notowała numer zupełnie innego artykułu, pozornie
nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Zanim
aukcja się rozpoczęła, lista interesujących ją rzeczy
została zapisana na odwrocie trzech paragonów, na
potwierdzeniu wypłaty z bankomatu i na zmiętym
opakowaniu po gumie.
Wybrała dla nich krzesła, stojące w ostatnim
rzędzie, upierając się, że stąd będzie mogła najlepiej
obserwować konkurencję. Siadając obok niej, Cope [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Przebiegła szybko wzrokiem po sklepie wypeł-
nionym ekskluzywnymi meblami.
A jaki mam budżet? zapytała.
Oparłszy się wygodnie, zsunął rondo kapelusza
na oczy.
Kosztami nie musisz się przejmować. Po pros-
tu wybierz, co ci się wydaje najbardziej odpowied-
nie i przyjdz po mnie, gdy skończysz.
Aby uniemożliwić mu zmianę zdania, Deanna
natychmiast pobiegła do sprzedawcy, którego spo-
strzegła na drugim końcu sklepu.
Dwie godziny pózniej, gdy wracali hummerem
do Colman Key, Deanna wciąż przeżywała zakupy,
podekscytowana wydaną sumą pieniędzy.
Czy widziałeś minę sprzedawczyni, gdy pod-
liczyła wszystkie zakupy? zaśmiała się wesoło.
Założę się, że prowizja, którą dzięki tobie zarobiła,
równa się jej półrocznym zarobkom.
Cope zdecydował, że do mostu pojadą bardziej
Szansa na szczęście 41
malowniczą trasą, zjechał więc na wyboistą polną
drogę.
Czy zawsze zakupy tak uderzają ci do głowy?
zainteresował się, spoglądając na jej zaróżowione
policzki.
Ależ oczywiście odparła z łobuzerskim
uśmiechem. Zwłaszcza, gdy wydaję nieswoje
pieniądze. Zerknęła na zegarek. Mamy jeszcze
jakąś godzinę, zanim będę musiała wracać do babci.
Może jeszcze czegoś potrzebujesz do domu?
Chyba nie odparł po chwili zastanowienia.
Sam zostawił sporo naczyń, więc powinny mi
wystarczyć.
Nie chcesz chyba powiedzieć, że masz na myśli
tę żałosną stertę, którą zostawiliśmy w zlewozmy-
waku? obruszyła się.
Zanim zdążył otworzyć usta, uciszyła go unie-
sieniem dłoni.
Rozumiem. W takim razie potrzebujesz garn-
ków, patelni i sztućców zarządziła. Aha, no
i oczywiście szkła, obrusów i ściereczek. Szkoda
w takim razie, że nie zajechaliśmy do domu towaro-
wego w Tallahassee.
Nic się nie stanie, jeśli jeszcze jeden dzień będę
używać tego, co mam.
Bezdomni mają tego więcej niż ty narzekała.
Zatrzymaj się!
Cope zjechał na pobocze i zatrzymał się na końcu
stojącego tam sznurka aut i furgonetek.
Czemu zatrzymaliśmy się właśnie tutaj?
zdziwił się.
42 Peggy Moreland
Deanna już szarpała się z klamką, by jak najszyb-
ciej wydostać się z auta.
Bo dziś jest tu aukcja rzeczy używanych
wyjaśniła. Możemy tu kupić wszystko, czego
potrzebujesz.
Zanim zdążył wyłączyć silnik i wysiąść z auta,
Deanna była już w połowie drogi do bramy, zatem
pozostało mu tylko pokręcić z rezygnacją głową
i podążyć za nią. Gdy ją dogonił, przeglądała już
zawartość pudła, na pierwszy rzut oka pełnego
starych szmat.
Co ty robisz? zapytał z nieukrywanym
niesmakiem.
śśś syknęła, zerkając nerwowo na boki, czy
aby nikt ich nie obserwuje. Spójrz.
Uniosła spłowiałe fartuchy, leżące na wierzchu
sterty, wskazując na znajdujące się pod spodem
schludnie złożone tkaniny.
Cope wprawdzie spojrzał, ale nadal nie wiedział,
o co właściwie chodzi.
Co to takiego?
Odłożywszy z powrotem fartuchy, zamknęła
pudełko, aby mieć pewność, że nikt nie odkryje jej
skarbu.
To są ręcznie haftowane ściereczki kuchenne
wyjaśniła, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu
długopisu.
Znalazłszy go, zanotowała na odwrocie jakiegoś
paragonu numer pudła, po czym schowała karteczkę
do kieszeni szortów i spokojnie odeszła, udając
kompletny brak zainteresowania. Cope podążył za
Szansa na szczęście 43
nią, zaintrygowany sprawnością, z jaką przeszuki-
wała stosy pozornie nieużytecznych przedmiotów.
Z jego obserwacji wynikało, że aukcja to coś na
kształt gry pozorów, zaś Deanna starannie planuje
każde swoje kolejne posunięcie. Nad niektórymi
przedmiotami aż piała z zachwytu, przyciągając
tym zainteresowanie innych gości, po czym szybko
notowała numer zupełnie innego artykułu, pozornie
nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Zanim
aukcja się rozpoczęła, lista interesujących ją rzeczy
została zapisana na odwrocie trzech paragonów, na
potwierdzeniu wypłaty z bankomatu i na zmiętym
opakowaniu po gumie.
Wybrała dla nich krzesła, stojące w ostatnim
rzędzie, upierając się, że stąd będzie mogła najlepiej
obserwować konkurencję. Siadając obok niej, Cope [ Pobierz całość w formacie PDF ]