[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czy ktoś wymienił Tracy z nazwiska?
 Widzisz, szefowo, właśnie w tym rzecz. Tom Curtis sypiał z Louise.
Stone potrząsnęła głową. Czuła narastającą wściekłość.
 Wszystko w porządku, szefowo?
 Tak, Stace. Dobra robota, a teraz idz&
Przerwała, kiedy rozładowała się jej komórka.
Włożyła telefon do kieszeni i zaczęła kopać w ścianę.
 Kurwa, kurwa, kurwa  warczała.
Nie mogła znalezć ujścia dla szalejącego w niej gniewu. Ci skurwiele dostali dziewczyny
pod opiekę i spieprzyli sprawę na całej linii. Wyglądało na to, że każdy z pracowników
znalazł własny sposób, żeby jeszcze bardziej uprzykrzyć dzieciakom życie.
Znęcanie się nad dziećmi dzieli się na cztery główne obszary: znęcanie fizyczne,
molestowanie seksualne, maltretowanie emocjonalne i zaniedbanie. Personel Crestwood
punktował wysoko w każdej z tych kategorii. Było to tym bardziej groteskowe, że większość
wychowanek umieszczono w Crestwood dla ochrony przed złym traktowaniem.
%7ładna z dziewcząt nie trafiła tam z własnej woli. Kim wiedziała z doświadczenia, że domy
dziecka były jak przechowalnie  albo wysypiska śmieci. Zwiadczyły usługi dla ludności.
Niechciane, złamane dzieciaki, które tam trafiały, w najlepszym razie były odzierane
z godności i więzi społecznych, w najgorszym  czekał je jeszcze gorszy los niż w domu.
Kim doświadczyła tego na własnej skórze. Złe traktowanie stawało się normą. A kiedy ktoś
wbijał cię w ziemię, nie sposób było długo utrzymać głowy nad jej powierzchnią.
Krążyła wokół motoru, próbując ochłonąć. Zaciskała i rozluzniała pięści, aby pozbyć się
narastającego napięcia.
Każda z dziewcząt trafiła do Crestwood z innych powodów. %7ładna na to nie zasłużyła.
Ojciec Melanie porzucił ją bez cienia żalu. Oddał ją pod opiekę państwu, żeby mieć o jedną
gębę do wyżywienia mniej. Padło na nią, bo była tym brzydszym dzieckiem. Melanie musiała
zdawać sobie z tego sprawę. Jak sobie z tym radziła? Jedyny człowiek na świecie, któremu
powinno na niej zależeć, odrzucił ją, bo mu się nie podobała.
Dziewczyna dopraszała się chociaż odrobiny uwagi, jakiegokolwiek potwierdzenia, że
zasługuje na ciepłe uczucia. Aby znalezć sobie miejsce, próbowała kupować przyjazń.
Godziła się na rolę najsłabszej w miocie, byle zyskać akceptację pozostałych.
Taka była historia Melanie. A ona przecież nie była jedyna. Każde dziecko, które trafiało do
opieki społecznej, miało swoją historię. Miała ją też Kim, a na początku dzieliła ją z kimś
jeszcze.
Stanął jej przed oczami Mikey. Nie takim chciała go pamiętać, ale zawsze tak go sobie
przypominała. Schowała się w ciemności za rogiem, kiedy z emocji ścisnęło jej się gardło.
Kim i Mikey urodzili się trzy tygodnie przed terminem i oboje mieli problemy zdrowotne.
Ona szybko doszła do siebie, zaczęła rosnąć i przybierać na wadze. On  nie.
Kiedy mieli sześć lat, ich matka, Patty, zabrała dzieci do domu, do jednego z wieżowców
w Hollytree.
Pierwsze wspomnienie Kim pochodziło z dnia trzy dni po ich czwartych urodzinach.
Zobaczyła wtedy, że matka zakryła buzię jej brata blizniaka poduszką i mocno ją przycisnęła.
Mikey walczył o oddech i wierzgał na łóżku krótkimi nóżkami. Dziewczynka próbowała
odciągnąć od niego matkę, ale kobieta trzymała mocno.
Kim rzuciła się na podłogę, szeroko otworzyła usta i wbiła zęby w łydkę Patty jak wściekły
pies. Zacisnęła szczękę najmocniej jak potrafiła i nie puszczała. Kobieta się odwróciła,
wypuściła poduszkę, ale Kim nie rozluzniła uścisku. Jej matka kuśtykała po pokoju, krzycząc
i kopiąc, żeby się od niej uwolnić, ale dziewczynka otworzyła usta dopiero, kiedy znalazły się
w bezpiecznej odległości od łóżka.
Podbiegła do Mikeya i zaczęła nim potrząsać. Chłopiec zacharczał, zakasłał i zaczął
spazmatycznie łapać powietrze. Kim zasłoniła go własnym ciałem i spojrzała na matkę.
Kiedy zobaczyła nienawiść w oczach kobiety, która wydała ich oboje na świat, jej też
zabrakło tchu. Cofnęła się, cały czas dbając, aby osłaniać Mikeya. Patty przysunęła się bliżej.
 Ty głupia suko. Nie dociera, kurwa, do ciebie, że to diabeł wcielony? Musi umrzeć, wtedy
głosy umilkną. Nie rozumiesz, kurwa?
Kim pokręciła głową. Nie rozumiała. To nie był żaden diabeł, tylko jej brat.
 Dorwę go, przysięgam ci. Jeszcze go dopadnę.
Od tej chwili Kim starała się zawsze wyprzedzać matkę o krok. W ciągu kolejnego roku
Patty próbowała spełnić swoją grozbę, ale Kim zawsze była przy boku Mikeya.
W ciągu dnia nosiła w kieszeni przypinkę i kłuła się w ramię, żeby odpędzić senność.
W nocy wybierała garściami kawę ze słoika i pakowała sobie granulki wprost do buzi 
rozpuszczały się, zostawiając gorzki posmak na języku.
Pozwalała sobie na odpoczynek dopiero, kiedy słyszała rytmiczne chrapanie matki.
Czasem odwiedzał ich pracownik socjalny  przemęczony mężczyzna poświęcał dziesięć
minut na pobieżną inspekcję i odhaczał kolejne punkty na kartce. Patty jakimś cudem zawsze
udawało się zaliczyć test.
Od tamtej pory Kim wielokrotnie zastanawiała się, jakie musiały być kryteria oceny, skoro
pozostawiano ich pod opieką matki.
Brak cracku w widocznym miejscu  zaliczone.
Rodzic nie zatacza się pijany  zaliczone.
Dzieci nie mają widocznych obrażeń  zaliczone.
Tydzień po swoich szóstych urodzinach Kim wyszła z łazienki i zobaczyła braciszka
przykutego do kaloryfera. Przez kilka sekund przerażona i zbita z tropu wpatrywała się
w matkę. Tyle czasu wystarczyło Patty. Chwyciła dziewczynkę za włosy, zaciągnęła do
kaloryfera i przykuła do brata.
 Jeżeli będę musiała wykończyć was oboje razem  zrobię to. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •