[ Pobierz całość w formacie PDF ]
CZZ III
POD MOSTEM
Rozdział 22
Odwiezli mnie do ciężarówki. Mijaliśmy mnóstwo radiowozów nadal krążących
po okolicy. Nie widzieliśmy żadnych oznak pożarów, jeśli nawet było ich więcej. Nie-
wiele rozmawialiśmy w drodze powrotnej; powiedziałem tylko, jak dojechać do moje-
go samochodu. Kiedy byliśmy na miejscu, Mason oddał mi pistolet, który zapewne
zabrał, gdy podnosili mnie z chodnika. Wysiadłem z wozu, a Dean opuścił szybę.
Numery komórek są na odwrocie powiedział, wręczając mi wizytówkę. Jak
wleziesz w kłopoty, zadzwoń. Ufam, że tak się nie stanie. Mam nadzieję, że wziąłeś na
poważne, co ci powiedziałem, wrócisz do domu i przeczekasz sprawę.
Wziąłem wizytówkę i włożyłem ją do kieszeni.
Dean, gdybym wierzył, że naprawdę chcecie oczyścić pamięć Gradduka, tak
właśnie bym zrobił.
Poszedłem do ciężarówki, otworzyłem drzwi i wsiadłem. Nagle poczułem się
tak zmęczony, że miałem ochotę rozłożyć się na fotelu i zasnąć, nie zawracając sobie
głowy powrotem do domu. Komórkę zostawiłem w wozie. Kiedy ją wziąłem zobaczy-
łem, że było kilkanaście nieodebranych telefonów. Joe, Amy, Joe, Amy, Joe, Amy,
Amy, Joe. Przestałem przeglądać połączenia, kiedy komórka zawibrowała mi w ręku.
Tym razem była to Amy. Odebrałem, wkładając kluczyk do stacyjki. Włączyłem silnik.
Gdzie ty, do diabła, byłeś? wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Zatrzymali mnie.
Już miałam wysyłać po ciebie gliny, ale Joe powiedział, żebym zaczekała. %7łe-
bym ci dała jeszcze godzinę.
Wiem, że ma do mnie zaufanie.
Właściwie, to mówił, że mogli cię zamknąć. Miał rację?
Nie. Ale był blisko. Jadę teraz do domu.
Oboje będziemy tam na ciebie czekać. Rozłączyła się.
Delikatniej, Asie. Zgrzytnąłem zębami. Amy przykładała mi do głowy gąbkę
nasączoną lodowatą wodą. Woda przesiąkała przez włosy i spływała mi strumyczkami
po policzkach
Przepraszam, próbuję robić to ostrożnie, ale trudno idzie z taką opuchlizną.
Byłem w domu, leżałem na kanapie, Joe siedział naprzeciwko mnie, a Amy się
uparła, że zajmie się moją potłuczoną czaszką. Głuchy ból, który utrzymywał się pod-
czas rozmowy z Deanem i Masonem, zmienił się w nieprzerwane pulsowanie. Wzią-
łem garść ibuprofenu, ale nie poczułem, żeby zadziałał.
Amy odsunęła gąbkę, skrzywiła się i pokazała mi ją. Była na niej rdzawa plama.
Zdążyłem już obmyć skaleczenia i otarcia na ramionach i dłoniach, ale nie widziałem
rany na głowie, więc się nianie zająłem.
Skaleczenie? zapytałem.
Wygląda na zadrapanie. Nie jest głębokie.
Zwietnie.
Odłożyła gąbkę, podała mi plastikową torebkę z lodem i poprowadziła moją
rękę na czubek głowy. Palce miała zimne.
No, to opowiedz jeszcze raz mówił Joe kto cię uderzył w głowę?
Dom.
Uśmiechnął się.
Naprawdę wpadłeś...
Prosto na niego powiedziałem. Tak. Głową naprzód.
Uśmiechnął się szerzej. Joe nie jest skłonny do współczucia. Przynajmniej wo-
bec ludzi, którzy walą głową w dom.
Opowiedziałem im, czego doświadczyłem w płonącym domu i o rozmowie z
Deanem i Masonem. Prawie cały czas miałem zaciśnięte powieki. Zwiatło zdawało się
rozjątrzać ból głowy.
Naprawdę nie masz pojęcia, kto wyciągnął cię z ognia? zapytał Joe.
Ten sam człowiek, który podpalił dom. Więc kiedy go rozpoznam, będę roz-
darty wewnętrznie: podziękować mu czy go zastrzelić.
%7ładnych domysłów? dociekała Amy.
Znowu otworzyłem oczy. Myślałem o tym, jadąc do domu, ale nie przyszło mi
do głowy nic istotnego. Tylko domysły, być może bardzo, ale to bardzo odległe od
prawdy.
Mitch Corbett? zastanawiałem się głośno. Facet zaginął, a jest powiązany
z Sentalar i z tymi domami. Ale jest też i Padgett, który zjawia się, w samą porę, na
miejscu pożaru, tak jak siedemnaście lat temu Larry Rabold. Problem w tym, że trud-
no mi sobie wyobrazić, żeby któryś z nich chciał mi pomóc.
Właśnie. Siedziała blisko mnie i chociaż miałem zamknięte oczy, byłem
bardzo świadom jej obecności. Perfumy Amy rozpraszały mnie. Nie miałem wiele
szczęścia do stałych związków z kobietami i już dawno postanowiłem, że jeśli chcę
przyjaznić się z Amy, to muszę poprzestać na przyjazni. Doszedłem do wniosku, że
ona tak samo do tego podchodzi, bo chociaż w naszych stosunkach nie brakowało
flirtu, to nigdy nie prowokowała mnie do czegoś więcej. Ale czasem ten układ prze-
stawał mi się wydawać taki idealny i właśnie teraz nadszedł ten moment. Dobra nowi-
na była taka, że skoro o tym myślałem, oparzenia i uraz głowy nie mogły uszkodzić
nic istotnego.
Rozmawialiśmy przez dłuższy czas. Większość pytań zadawała Amy. Joe mil-
czał, a ja wiedziałem dlaczego. Martwił się tym, co powiedzieli mi Dean i Mason o
długich mackach Cancerna i o tym, że ludzi, którzy mu podpadli, należałoby chronić.
W piwnicy u Rabolda razem z Joem widzieliśmy przykład takiej ochrony. Pewnie Joe
dużo o tym myślał. Gdybym nie był zmęczony, też pewnie poświęciłbym energię na
to, żeby się martwić.
Wreszcie ich wyrzuciłem. Chciało mmi się spać jak nigdy wcześniej. Kiedy po-
szli, rozebrałem się i położyłem do łóżka. Zwiatła były zgaszone. Ale mimo zmęczenia
odór dymu, którym byłem przesiąknięty, bardzo mnie drażnił. Wstałem, poszedłem
do łazienki i odkręciłem gorącą wodę. Prysznic dobrze mi zrobi.
Z moim domem jest mnóstwo kłopotów, podobne mają inne stare budynki.
Ale niskie ciśnienie wody nie jest jednym z nich. Strumień bił we mnie i było mi do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
CZZ III
POD MOSTEM
Rozdział 22
Odwiezli mnie do ciężarówki. Mijaliśmy mnóstwo radiowozów nadal krążących
po okolicy. Nie widzieliśmy żadnych oznak pożarów, jeśli nawet było ich więcej. Nie-
wiele rozmawialiśmy w drodze powrotnej; powiedziałem tylko, jak dojechać do moje-
go samochodu. Kiedy byliśmy na miejscu, Mason oddał mi pistolet, który zapewne
zabrał, gdy podnosili mnie z chodnika. Wysiadłem z wozu, a Dean opuścił szybę.
Numery komórek są na odwrocie powiedział, wręczając mi wizytówkę. Jak
wleziesz w kłopoty, zadzwoń. Ufam, że tak się nie stanie. Mam nadzieję, że wziąłeś na
poważne, co ci powiedziałem, wrócisz do domu i przeczekasz sprawę.
Wziąłem wizytówkę i włożyłem ją do kieszeni.
Dean, gdybym wierzył, że naprawdę chcecie oczyścić pamięć Gradduka, tak
właśnie bym zrobił.
Poszedłem do ciężarówki, otworzyłem drzwi i wsiadłem. Nagle poczułem się
tak zmęczony, że miałem ochotę rozłożyć się na fotelu i zasnąć, nie zawracając sobie
głowy powrotem do domu. Komórkę zostawiłem w wozie. Kiedy ją wziąłem zobaczy-
łem, że było kilkanaście nieodebranych telefonów. Joe, Amy, Joe, Amy, Joe, Amy,
Amy, Joe. Przestałem przeglądać połączenia, kiedy komórka zawibrowała mi w ręku.
Tym razem była to Amy. Odebrałem, wkładając kluczyk do stacyjki. Włączyłem silnik.
Gdzie ty, do diabła, byłeś? wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Zatrzymali mnie.
Już miałam wysyłać po ciebie gliny, ale Joe powiedział, żebym zaczekała. %7łe-
bym ci dała jeszcze godzinę.
Wiem, że ma do mnie zaufanie.
Właściwie, to mówił, że mogli cię zamknąć. Miał rację?
Nie. Ale był blisko. Jadę teraz do domu.
Oboje będziemy tam na ciebie czekać. Rozłączyła się.
Delikatniej, Asie. Zgrzytnąłem zębami. Amy przykładała mi do głowy gąbkę
nasączoną lodowatą wodą. Woda przesiąkała przez włosy i spływała mi strumyczkami
po policzkach
Przepraszam, próbuję robić to ostrożnie, ale trudno idzie z taką opuchlizną.
Byłem w domu, leżałem na kanapie, Joe siedział naprzeciwko mnie, a Amy się
uparła, że zajmie się moją potłuczoną czaszką. Głuchy ból, który utrzymywał się pod-
czas rozmowy z Deanem i Masonem, zmienił się w nieprzerwane pulsowanie. Wzią-
łem garść ibuprofenu, ale nie poczułem, żeby zadziałał.
Amy odsunęła gąbkę, skrzywiła się i pokazała mi ją. Była na niej rdzawa plama.
Zdążyłem już obmyć skaleczenia i otarcia na ramionach i dłoniach, ale nie widziałem
rany na głowie, więc się nianie zająłem.
Skaleczenie? zapytałem.
Wygląda na zadrapanie. Nie jest głębokie.
Zwietnie.
Odłożyła gąbkę, podała mi plastikową torebkę z lodem i poprowadziła moją
rękę na czubek głowy. Palce miała zimne.
No, to opowiedz jeszcze raz mówił Joe kto cię uderzył w głowę?
Dom.
Uśmiechnął się.
Naprawdę wpadłeś...
Prosto na niego powiedziałem. Tak. Głową naprzód.
Uśmiechnął się szerzej. Joe nie jest skłonny do współczucia. Przynajmniej wo-
bec ludzi, którzy walą głową w dom.
Opowiedziałem im, czego doświadczyłem w płonącym domu i o rozmowie z
Deanem i Masonem. Prawie cały czas miałem zaciśnięte powieki. Zwiatło zdawało się
rozjątrzać ból głowy.
Naprawdę nie masz pojęcia, kto wyciągnął cię z ognia? zapytał Joe.
Ten sam człowiek, który podpalił dom. Więc kiedy go rozpoznam, będę roz-
darty wewnętrznie: podziękować mu czy go zastrzelić.
%7ładnych domysłów? dociekała Amy.
Znowu otworzyłem oczy. Myślałem o tym, jadąc do domu, ale nie przyszło mi
do głowy nic istotnego. Tylko domysły, być może bardzo, ale to bardzo odległe od
prawdy.
Mitch Corbett? zastanawiałem się głośno. Facet zaginął, a jest powiązany
z Sentalar i z tymi domami. Ale jest też i Padgett, który zjawia się, w samą porę, na
miejscu pożaru, tak jak siedemnaście lat temu Larry Rabold. Problem w tym, że trud-
no mi sobie wyobrazić, żeby któryś z nich chciał mi pomóc.
Właśnie. Siedziała blisko mnie i chociaż miałem zamknięte oczy, byłem
bardzo świadom jej obecności. Perfumy Amy rozpraszały mnie. Nie miałem wiele
szczęścia do stałych związków z kobietami i już dawno postanowiłem, że jeśli chcę
przyjaznić się z Amy, to muszę poprzestać na przyjazni. Doszedłem do wniosku, że
ona tak samo do tego podchodzi, bo chociaż w naszych stosunkach nie brakowało
flirtu, to nigdy nie prowokowała mnie do czegoś więcej. Ale czasem ten układ prze-
stawał mi się wydawać taki idealny i właśnie teraz nadszedł ten moment. Dobra nowi-
na była taka, że skoro o tym myślałem, oparzenia i uraz głowy nie mogły uszkodzić
nic istotnego.
Rozmawialiśmy przez dłuższy czas. Większość pytań zadawała Amy. Joe mil-
czał, a ja wiedziałem dlaczego. Martwił się tym, co powiedzieli mi Dean i Mason o
długich mackach Cancerna i o tym, że ludzi, którzy mu podpadli, należałoby chronić.
W piwnicy u Rabolda razem z Joem widzieliśmy przykład takiej ochrony. Pewnie Joe
dużo o tym myślał. Gdybym nie był zmęczony, też pewnie poświęciłbym energię na
to, żeby się martwić.
Wreszcie ich wyrzuciłem. Chciało mmi się spać jak nigdy wcześniej. Kiedy po-
szli, rozebrałem się i położyłem do łóżka. Zwiatła były zgaszone. Ale mimo zmęczenia
odór dymu, którym byłem przesiąknięty, bardzo mnie drażnił. Wstałem, poszedłem
do łazienki i odkręciłem gorącą wodę. Prysznic dobrze mi zrobi.
Z moim domem jest mnóstwo kłopotów, podobne mają inne stare budynki.
Ale niskie ciśnienie wody nie jest jednym z nich. Strumień bił we mnie i było mi do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]