[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ciepła letnia noc przyciągnęła tłumy żądne nieco skandalicznych przygód i rozrywek
oferowanych w ogrodach. Starannie zaprojektowane oświetlenie potęgowało wrażenia jakich
dostarczały imitacje łuków triumfalnych, rzezb, przed stawiających mityczne sceny, i
antycznych ruin, rozstawionych wzdłuż krętych, obsadzonych drzewami ścieżek. Wysoko, nad
ich głowami, akrobata spacerował po rozciągniętej linie; na dole grupa elegantów
obserwowała sztuczki magika ubranego w orientalny płaszcz. Wszędzie spacerowali ludzie
zajadając paszteciki sprzedawane w pobliskim barze. Mężczyzni i kobiety flirtowali w
cienistych ogrodowych altanach, potem znikali w ciemnych alejkach. Towarzyszyły temu
wszystkiemu muzyka śmiechy, nagłe wybuchy aplauzu. Madeline spojrzała na grupkę
hałaśliwych młodych ludzi tłoczących się przy wejściu do jaskini. - Ta jaskinia sprawia
wrażenie prawdziwej. - O to właśnie chodzi, pani Deveridge. Przycisnął mocniej jej ramię i
poprowadził w odległy kraniec ogrodu. Panowały tu prawie całkowite ciemności. Mineli wejście
do Kryształowego Pawilonu, gdzie widzowie mieli okazję obejrzeć poruszane mechanizmami
figurki żołnierzy walczących na polu bitwy. Z sąsiedniego pawilonu dobiegały głośnie okrzyki
zadowolenia. Madeline odwróciła się, by spojrzeć na oświetlone wejście. - Jakie
przedstawienie odbywa się tutaj?
- zapytała. - To jest Srebrny Pawilon. Wynająłem mesmerystę, żeby dał kilka pokazów. - Ach,
tak, oczywiście. To właśnie na ten pokaz wybrały się Nellie i Alice tamtego wieczoru. -
Spojrzała na niego pytająco. - Czy wierzy pan w mesmeryzm, sir? Artemis słuchał przez
chwilę entuzjastycznych odgłosów dobiegających z pawilonu. - Wierzę informacjom o liczbie
sprzedanych biletów. Mesmerysta spisuje się całkiem dobrze. Po jego ironicznej odpowiedzi
na twarzy Madeline pojawił się wyraz pewnego napięcia. - W teoriach Vanza są pewne
elementy, które można by określić terminem mesmeryzm. - Nie będę się z panią spierał.
Umysł jest dla nas nadal czymś nieznanym. Ta tajemnica leży u podstaw filozofii Vanza.
Wysypana żwirem alejka prowadziła do ciemniejszej części ogrodu. Spotykali coraz mniej
przechodniów. - Dokąd idziemy?
- zapytała zaniepokojona Madeline. - Do tej części ogrodu, która nie jest jeszcze udostępniona
publiczności. Tam będziemy sami. Przy okazji pokażę pani najnowszą atrakcję. - Cóż to
36
takiego?
- Nawiedzany Dwór. - Nawiedzany?
- Chyba nie boi się pani duchów - powiedział zaskoczony tonem jej głosu. - Nie uwierzyłbym w
to. Nie odpowiedziała, ale czuła jakieś wewnętrzne napięcie. Duchy? Kiedy doszli do
żywopłotu zamykającego tę część ogrodów, Artemis zdjął maskę. - Tutaj nie musi pani
obawiać się, że ktoś nas zobaczy. Ten teren jest zamknięty dla publiczności. Zawahała się, a
potem i ona zdjęła maskę. Jej czarne włosy lśniły w blasku księżyca. - Nawiedzany Dwór jest
jeszcze w budowie. - Artemis otworzył bramę i podniósł niezapaloną latarnię postawioną obok
niej. Otwarcie jest w przyszłym miesiącu. Przypuszczali .
- , że spodoba się młodym ludziom i flirtującym parom. Madeline milczała, gdy jej towarzysz
zapalał latarnię i prowadził ją ścieżką pomiędzy wysokimi żywopłotami. Minęli drzwi budynku i
stanęli przed kamienną bramą. - To nowy labirynt - wyjaśnił Artemis, omijając bramę. Będzie
otwarty razem z Dworem. Sam go zaprojektowałem. wykorzystując wzory Vanza. Myślę, że
przysporzy nieco kłopotów moim klientom. - Nie wątpię. Ojciec zawsze twierdził, że labirynty
Vanza są wyjątkowo zawiłe. Uśmiechnął się, słysząc ton dezaprobaty w jej głosie. - Nie lubi
pani labiryntów?
- Gdy byłam mała, zachwycały mnie. Pózniej zbyt mocno kojarzyły mi się z praktykami
vanzagarian. - Przestały więc panią bawić. Rzuciła mu enigmatyczne spojrzenie, ale nie
odpowiedziała. Minęli następny róg budynku. Gotycka fasada Nawiedzanego Dworu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •