[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poruszać się śladami Theresy z gospody do gospody. Wszędzie ludzie ją pamię-
tali, zresztą osoba z takim eleganckim ekwipażem, podróżująca ze specjalnym
orszakiem, nie może się przemknąć nie zauważona.
Nic jednak nie pomagało. Lorenzo był zły. Bardzo, bardzo zły. Jeśli kiedykol-
wiek w jego duszy gościła litość, to teraz nie został po niej najmniejszy nawet
ślad. Nikt nie może sobie kpić z brata Lorenza!
Rozdział 6
Kiedy Tiril i Móri siedzieli rano przy śniadaniu w głównej izbie gospody,
przybiegła pokojówka Theresy. Jej twarz wyrażała głębokie zmartwienie i poczu-
cie winy.
 Zaspałam dzisiaj, sama nie wiem, jak to się mogło stać  mówiła zgnę-
biona.  A kiedy się obudziłam, jej wysokość już wstała. Czy księżnej pani tu
nie ma?
 Nie. I wcale jej dzisiaj nie widzieliśmy!
Przesłuchania woznicy i dwóch służących, którzy towarzyszyli księżnej, do
niczego nie doprowadziły. Rozmowy z tutejszymi ludzmi także nie. Dopóki nie
porozmawiali z jedną z dziewcząt kuchennych, które zaczynają swą pracę naj-
wcześniej.
Otóż ta właśnie dziewczyna stała przy oknie na pięterku wyjmowała ze skrzy-
nek zmarznięte pelargonie. Wtedy zobaczyła, że ta  piękna pani wychodzi przez
główne drzwi. Nie rozwidniło się jeszcze całkiem, ale dziewczyna gotowa była
przysięgać, że widziała właśnie księżnę. Piękna pani miała na sobie płaszcz po-
dróżny, a kiedy wyszła z domu, przez chwilę stała na schodach, jakby się wahała.
Potem skierowała wzrok ku południowi i szybkim krokiem ruszyła w stronę bra-
my. Po chwili zniknęła na drodze.
Dziewczyna myślała, że elegancka pani nie może spać i chciała się trochę
przespacerować.
 Na drodze, powiadasz. Ale tutaj jest kilka dróg. Na której?
Służąca podeszła do okna i pokazała.
 To znaczy na południe?  zapytał Móri.
Dziewczyna sprawiała wrażenie zakłopotanej.
 Nie. Ja tylko widziałam, jak pani szła do dużej krzyżówki. A w którą stronę
poszła stamtąd, to nie wiem.
 W stronę domu, do Wiednia?  zastanawiała się Tiril.
 Tego nie możemy wiedzieć  odparła zaufana pokojówka Theresy. 
Teraz jesteÅ›my koÅ‚o Hochstadt. Droga na WiedeÅ„, a także do Kärnten, gdyby jej
wysokość chciała pójść do Theresenhof, prowadzi na wschód. Ale nie wiemy,
33
którą drogę jej wysokość wybrała.
 A dokąd prowadzi ta droga, która od krzyżówki biegnie na południe? 
zapytał Móri.
Woznica i karczmarz zawołali jeden przez drugiego:
 W stronÄ™ Szwajcarii.
 Ale moja mama nic o tym nie wie. Ona chciała się tylko przejść  powie-
działa Tiril.
 W środku nocy? No tak, o świcie. . . Mimo wszystko bardzo mnie to martwi
 rzekł Móri.
Jeden ze służących wtrącił:
 Jej wysokość może się stać ofiarą napadu.
 Nie sądzę  zaprzeczył Móri w zamyśleniu. Odwrócił się do służącego.
 Pojechałbyś ze mną? I może jeszcze ktoś z gospody? Pożyczycie nam koni?
 Naturalnie!
Karczmarz pospiesznie załatwił wszystko, o co Móri prosił. Znalazły się na-
wet pistolety dla niego i dla chłopca stajennego, który miał mu towarzyszyć. Sługa
księżnej miał własną broń.
 No i Nero  powiedział na koniec Móri.  On jest ważny. Znajdzcie zaraz
jakąś część ubrania księżnej, coś, co nosiła blisko ciała. Może koszulę, w której
spała ostatniej nocy?
Pokojówka przyniosła niebywale elegancką nocną koszulę z najdelikatniej-
szego jedwabiu, zdobionÄ… koronkami.
Teraz okazało się, że z psem będzie kłopot. Nie mogli mu powiedzieć:  Szukaj
Theresy , bo rzadko słyszał to imię.  Księżna brzmiało jakoś bezosobowo. Jak
najczęściej się do niej zwracali?
 My przeważnie mówiliśmy  wasza wysokość  oświadczyła pokojówka
niepewnie.
Tego musieli się trzymać. Chętny do pomocy, ale całkiem zdezorientowany
Nero wąchał nocną koszulę księżnej, a Móri powtarzał:
 Odszukaj waszą wysokość, Nero!
Tiril pomagała jak mogła, przestraszona, że jej ukochany pies nie dorósł do
takiego zadania. Nigdy przecież jeszcze czegoś takiego nie robił.
 Nero, znajdz waszą wysokość! Spróbuj, Nero!  prosiła.
Pies spoglądał to na jedno, to na drugie, wąchał nocną koszulę, z przejęciem
machał ogonem, ale zdaje się niewiele z tego wszystkiego rozumiał. Trwało tak,
dopóki Tiril nie wpadła na znakomity pomysł, który szczerze mówiąc powinien
był komuś przyjść już dawno do głowy, nakłoniła psa, by wąchał ślady na scho-
dach.
 Szukaj, szukaj!  mówiła zachęcająco.  Znajdz waszą wysokość! Szu-
kaj, szukaj! Tutaj! Tu jest ślad jej cienkich obcasów, spójrz tutaj, Nero!
34
Nareszcie odezwał się pierwotny instynkt myśliwski. Pies uniósł ogon i po-
czuł się niesłychanie ważny. Nagle ruszył przed siebie do bramy i dalej drogą.
Pochwycił trop!
 Zwietnie!  powiedział Móri do zebranych.  Ale minęło wiele godzin.
Księżna musiała zajść daleko. Mówiłaś, że wyglądała na zdecydowaną?  zapy-
tał służącej.
 Tak, bardzo  odparła dziewczyna.  Jakby spieszyła się na jakieś spo-
tkanie.
 Tego się właśnie bałem  mruknął Móri z goryczą.  Ruszajmy, zanim
nasz znakomity pies zniknie nam z oczu!
Musiała iść bardzo szybko, zaszła bowiem naprawdę daleko. Dalej niż idący
jej śladem się spodziewali.
Wybrała drogę na południe i wszystko wskazywało, że uczyniła to bez waha-
nia. Poszła traktem prowadzącym w stronę Szwajcarii.
 Czego jej wysokość tam szuka?  zastanawiał się służący.
Móri nie odpowiedział. Nie chciał zdradzać, że droga, którą księżna poszła,
prowadzi w kierunku, skÄ…d odzywa siÄ™ GÅ‚os.
Gdyby to było możliwe, pozwoliłby jej iść dalej, aż do miejsca, w którym
znajduje się zło. Tym sposobem odnalazłby zródło.
Ale nie mógł tego zrobić tej delikatnej, kruchej kobiecie, która w życiu mu-
siała się tyle nacierpieć.
Znajdowali się w niebywale pięknej dolinie z potężnymi masywami górskimi
na horyzoncie. Tam jÄ… znalezli.
Nero zobaczył księżnę pierwszy i pomknął ku niej niczym armatnia kula.
Widzieli z daleka, jak nieduża kobieca figurka spiesznie posuwa się naprzód,
świadoma celu, nie wahając się. Księżna potykała się niekiedy ze zmęczenia, lecz
niestrudzenie szła dalej.
Radosne powitanie Nera o mało nie powaliło Theresy na ziemię. Widzieli,
że się zatrzymała i próbowała pogłaskać psa, ale to jej się nie udało, bo zwierzę
dosłownie, tańczyło dookoła niej. Kiedy trzej mężczyzni podjechali do księżnej,
rozglądała się zaskoczona i przestraszona, jakby nie wiedziała, kim są. Zeskoczyli
z koni.
 Móri? Co ty tu robisz? I Nero. . . i wy wszyscy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •