[ Pobierz całość w formacie PDF ]

OPTANIE & 81
ta oraz osobistego sekretarza, sama potrafi kiero­
wać swym życiem. Starannie zebrane w segregato­
rach dokumenty, uporzÄ…dkowana korespondencja,
archiwum kontaktów i ofert, osobisty komputer -
wszystko to pozwalało jej na bieżąco kontrolować,
jakimi akcjami dysponuje, czy honoraria i tantiemy
wpływają na jej konto terminowo, czy kontrakty,
które podpisała, są realizowane, i czy nadchodzące
oferty kolejnych ról warte są zachodu, czy nie.
Podeszła do biurka, rzuciła okiem na terminarz
spotkaÅ„ w przyszÅ‚ym tygodniu, a nastÄ™pnie siÄ™gnÄ™­
ła po wydruki trzech nowych scenariuszy, które jej
nadesłano i które teraz postanowiła przejrzeć.
WróciÅ‚a do łóżka, oparÅ‚a siÄ™ wygodnie o podusz­
ki, rozłożyła skrypty na kolanach i zagłębiła się
w lekturze. O ósmej nacisnęła guzik interkomu
i poleciła służbie, by przyniosła jej śniadanie, sama
zaś wróciła do czytania.
Gdy rozlegÅ‚o siÄ™ pukanie do drzwi, byÅ‚a caÅ‚kowi­
cie pochłonięta akcją przyszłego filmu, która na
razie rozgrywała się wyłącznie w jej wyobrazni.
Nie podnosząc głowy i nie przestając chichotać
(film miaÅ‚ być zwariowanÄ… komediÄ…), poleciÅ‚a sÅ‚uż­
bie wejść, kiedy jednak drzwi otworzyÅ‚y siÄ™, za­
miast pokojówki ujrzała w nich... Quinna.
- Co takiego śmiesznego czytasz? - zapytał.
PoderwaÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie i szybkim ruchem zasÅ‚o­
niła kołdrą dekolt. Rozbawienie natychmiast zamieniło
się w irytację. Tym większą, że Quinn wyglądał tego
ranka jeszcze lepiej niż poprzednio.
82 % OPTANIE
- %7łałuję, że nie naładowałam jednak rewolweru.
- Chcesz strzelać do czÅ‚owieka za to, że przy­
niósł ci do łóżka śniadanie?
PrzeszedÅ‚ przez pokój, postawiÅ‚ tacÄ™ na jej kola­
nach, a sam rozsiadł się na łóżku. Miał na sobie
bawełniany podkoszulek, sprane dżinsy i wcale nie
zwracał uwagi na to, że trzyma adidasy na drogiej,
ręcznie tkanej kapie.
- Co czytasz? - zapytaÅ‚, wyciÄ…gajÄ…c nogi i za­
kładając ręce za głowę.
- Raporty giełdowe.
- Och, ja staram się trzymać od takich rzeczy jak
najdalej.
Od poduszek Chantel płynęła upajająca woń -
seksowna, egzotyczna, wabiąca. Ona sama wciąż
jeszcze miaÅ‚a potargane wÅ‚osy, które spadaÅ‚y poÅ‚y­
skliwÄ… kaskadÄ… na jej ramiona i plecy, a jej twarz
nawet w ostrym Å›wietle poranka i bez odrobiny ma­
kijażu była bez skazy. Na ramionach miała dwa
cienkie ramiÄ…czka nocnej koszuli, piersi natomiast
zasÅ‚aniaÅ‚a jedynie cieniutka koronka. Quinn przy­
pomniał sobie to, czego nie powinien był sobie
przypominać - co czuÅ‚, kiedy trzymaÅ‚ jÄ… w ramio­
nach i całował do utraty tchu.
- ProszÄ™, czÄ™stuj siÄ™ - mruknęła niechÄ™tnie i od­
sunęła się od niego na bezpieczną odległość.
- Dzięki. - Sięgnął po grzankę i posmarował ją
grubo owocową galaretką. - Mówiłem ci już, że to
wspaniałe łoże?
- Kiedy dostanÄ™ rachunek z pralni za kapÄ™, po-
OPTANIE tV 83
trącę ci to z honorarium - odparła, zmuszając się do
tego, by jej głos brzmiał nieprzyjaznie i zjadliwie.
Nie było to łatwe, zważywszy na bliskość Quinna,
jego oddech, który połaskotał jej ramię, gdy on sam
pochylał się nad tacą, i wreszcie ten zabójczy
uśmiech, który kruszył najgrubsze lody. - Czy masz
do mnie jakÄ…Å› konkretnÄ… sprawÄ™? - zapytaÅ‚a obojÄ™t­
nie, sięgając po dzbanek z kawą.
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko szerzej,
gdy sparzyła wargi kawą, która okazała się zbyt
gorąca. Och, naprawdę go nie znosiła! Nie musiała
się wcale do tego zmuszać!
- Chciałbym ci zadać głupie pytanie, Chantel
- odezwał się wreszcie.
- W sobotę o ósmej? Muszę przeczytać kilka
scenariuszy.
- Ciekawe?
- Dosyć. A ten chcÄ™ skoÅ„czyć jeszcze dzisiej­
szego ranka. JeÅ›li wiÄ™c masz do mnie jakieÅ› spra­
wy...
- Czy w nowym filmie też przeżujesz jakiegoś
mężczyznę?
Chantel jęknęła w duchu. Cierpliwości, nakazała
sobie. GÅ‚upszym od siebie należy okazywać cierpli­
wość, wyrozumiałość i współczucie.
- Nie. Tym razem to komedia.
- Komedia? - ParsknÄ…Å‚ Å›miechem. - Ty i kome­
dia?
- Doran, nie przeciągaj struny. - Zmarszczyła
gniewnie czoło. - Wykrztuś w końcu, po co tu przy-
84 " &" OPTANIE
szedłeś, dlaczego trzymasz no gi na moim łóżku
i podjadasz mi śniadanie?
- Chciałem ci tylko usłużyć. Wyśmienita kawa,
nieprawdaż?
- Przekażę twoją opinię szefowi kuchni. A teraz
do rzeczy.
- A nie będziesz nic jadła?
- Doran! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •