[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Już nigdy nie zrobi ci nic złego. Przyrzekam. Pózniej, kiedy
poczujesz się lepiej, wpadnij do mojego biura złożyć zeznania. Dobrze?
Dobrze.
29
RS
Szeryf Graves spojrzał na Johna.
To pan dał mu w zęby? spytał, wskazując głową na grubasa, który
wciąż siedział na podłodze.
Owszem. Oczy Johna płonęły furią.
Mrugnąwszy do Sassy, szeryf wrócił do sklepu. Podciągnął Tarletona
na nogi i informując go o jego prawach, zakuł go w kajdanki.
Niech pan mnie puści! Za dwa dni wracam do Billings! Ona kłamie!
Ja ją tylko pocałowałem, ale to jej wina! Sprowokowała mnie, zwabiła na
zaplecze! I żądam, żeby pan aresztował tego krewkiego kowboja! Uderzył
mnie! Zaatakował!
Nikt nie zwracał na grubasa uwagi, szeryf zaś miał taką minę, jakby
sam miał chęć mu przyłożyć. Wreszcie niedoszły Romeo ucichł.
Psiakrew! Nigdy więcej nie zatrudnię nikogo obcego oznajmił
McGuire.
Czasem jadowita żmija potrafi się świetnie zamaskować
powiedział Graves. Wszyscy popełniamy błędy. No dobra, panie Tarleton,
idziemy. Do czasu procesu pomieszka pan w pięknej ciasnej celi.
Mówię panu, ona łże! Brzuchacz nie dawał za wygraną.
Sassy wyłoniła się z pokoju na zapleczu. Na jej widok mężczyzni
wciągnęli z sykiem powietrze. Nawet Tarleton przestał się wydzierać.
Mogę mu coś zakomunikować, szeryfie? zapytała.
Oczywiście.
Zmrużywszy oczy, podeszła go Tarletona, podniosła rękę i z całej siły
wymierzyła mu policzek. Po czym okręciła się na pięcie, sięgnęła po worek
z ziarnem kukurydzy, którego wcześniej nie zdążyła umieścić na półce, i
wróciła do przerwanej pracy.
30
RS
Mężczyzni przenieśli wzrok z dziewczyny na Tarletona. Wszyscy trzej
mieli identyczne miny.
Wynajmę najlepszego obrońcę!
Przyda ci się wycedził przez zęby John.
A ciebie oskarżę o pobicie! Na wszelki wypadek grubas cofnął się
krok.
Prawnicy zatrudnieni przez Callistera na pewno się ucieszą. Jeden z
nich, absolwent Harvardu, przez dziesięć lat pracował jako prokurator. Jego
specjalizacją były sprawy o molestowanie seksualne.
Tarletonowi krew odpłynęła z twarzy. Szeryf wyprowadził go na
zewnątrz. Właściciel sklepu wsunął ręce do kieszeni.
Jak ja jej to wynagrodzę?
Mógłby pan jej podnieść pensję zasugerował John.
Z przyjemnością... Ten nowy kierownik, Buck Mannheim, to mądry
gość. Sporo się od niego nauczyłem w trakcie jednej rozmowy telefonicznej.
John pokiwał głową.
Za wcześnie przeszedł na emeryturę. Sześćdziesiąt pięć lat to jeszcze
młody wiek... Zerknął za siebie. Powinien ją obejrzeć lekarz.
Czy Tarleton... ?
Nie. Ale zgwałciłby, gdybym się w porę nie zjawił. Na samą myśl
zrobiło mu się słabo. Co za skurwiel! A ze mnie też kretyn! Powinienem
był wziąć pod uwagę, że Tarleton spróbuje się zemścić!
Ja także mogłem o tym pomyśleć przyznał McGuire. Niech pan
nie robi sobie wyrzutów. Doktor Bates ma gabinet koło poczty. Przyjmie
Sassy. Opiekuje się nią, odkąd przyszła na świat.
Zaraz ją tam zaprowadzę.
31
RS
Na dzwięk zbliżających się kroków Sassy obróciła się. Wyglądała
strasznie, ale już nie płakała.
Czy pan McGuire zamierza mnie zwolnić? spytała z niepokojem.
Za to, że jakiś bydlak chciał cię zgwałcić? zdumiał się John.
Wprost przeciwnie, wspomniał, że należy ci się podwyżka. Ale na razie
prosił, abym cię zabrał do lekarza.
Przecież nic mi nie jest zaprotestowała. Poza tym mam mnóstwo
pracy.
Praca nie zając, nie ucieknie.
Nie chcę iść do lekarza. John wzruszył ramionami.
Jesteś w mniejszości, to po pierwsze. A po drugie, mam sposoby na
buntowników.
Oparła ręce na biodrach.
Sposoby? Ciekawe jakie?
Uśmiechnął się pod nosem. Zanim Sassy zdołała ponownie
zaprotestować, wziął ją na ręce i ruszył w stronę drzwi.
32
RS
ROZDZIAA TRZECI
Przestań! Puść mnie! zawołała ku rozbawieniu przechodnia, który
wczesnym rankiem wybrał się na zakupy do pobliskiego marketu.
Puściłbym, ale skoro nie chcesz iść dobrowolnie... Wzruszył
ramionami. Jesteś bardzo ładna, wiesz?
Przestała się szamotać.
Słucham?
Powiedziałem, że jesteś bardzo ładna. I waleczna. %7łałuję jedynie, że
nie wybiłaś Tarletonowi zębów. Nagle spoważniał. Zanim ten łobuz trafi
do kryminału, powinno mu się wytatuować na czole, za co siedzi. Inni
więzniowie dopiero daliby mu popalić!
Obejmowała Johna za szyję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Już nigdy nie zrobi ci nic złego. Przyrzekam. Pózniej, kiedy
poczujesz się lepiej, wpadnij do mojego biura złożyć zeznania. Dobrze?
Dobrze.
29
RS
Szeryf Graves spojrzał na Johna.
To pan dał mu w zęby? spytał, wskazując głową na grubasa, który
wciąż siedział na podłodze.
Owszem. Oczy Johna płonęły furią.
Mrugnąwszy do Sassy, szeryf wrócił do sklepu. Podciągnął Tarletona
na nogi i informując go o jego prawach, zakuł go w kajdanki.
Niech pan mnie puści! Za dwa dni wracam do Billings! Ona kłamie!
Ja ją tylko pocałowałem, ale to jej wina! Sprowokowała mnie, zwabiła na
zaplecze! I żądam, żeby pan aresztował tego krewkiego kowboja! Uderzył
mnie! Zaatakował!
Nikt nie zwracał na grubasa uwagi, szeryf zaś miał taką minę, jakby
sam miał chęć mu przyłożyć. Wreszcie niedoszły Romeo ucichł.
Psiakrew! Nigdy więcej nie zatrudnię nikogo obcego oznajmił
McGuire.
Czasem jadowita żmija potrafi się świetnie zamaskować
powiedział Graves. Wszyscy popełniamy błędy. No dobra, panie Tarleton,
idziemy. Do czasu procesu pomieszka pan w pięknej ciasnej celi.
Mówię panu, ona łże! Brzuchacz nie dawał za wygraną.
Sassy wyłoniła się z pokoju na zapleczu. Na jej widok mężczyzni
wciągnęli z sykiem powietrze. Nawet Tarleton przestał się wydzierać.
Mogę mu coś zakomunikować, szeryfie? zapytała.
Oczywiście.
Zmrużywszy oczy, podeszła go Tarletona, podniosła rękę i z całej siły
wymierzyła mu policzek. Po czym okręciła się na pięcie, sięgnęła po worek
z ziarnem kukurydzy, którego wcześniej nie zdążyła umieścić na półce, i
wróciła do przerwanej pracy.
30
RS
Mężczyzni przenieśli wzrok z dziewczyny na Tarletona. Wszyscy trzej
mieli identyczne miny.
Wynajmę najlepszego obrońcę!
Przyda ci się wycedził przez zęby John.
A ciebie oskarżę o pobicie! Na wszelki wypadek grubas cofnął się
krok.
Prawnicy zatrudnieni przez Callistera na pewno się ucieszą. Jeden z
nich, absolwent Harvardu, przez dziesięć lat pracował jako prokurator. Jego
specjalizacją były sprawy o molestowanie seksualne.
Tarletonowi krew odpłynęła z twarzy. Szeryf wyprowadził go na
zewnątrz. Właściciel sklepu wsunął ręce do kieszeni.
Jak ja jej to wynagrodzę?
Mógłby pan jej podnieść pensję zasugerował John.
Z przyjemnością... Ten nowy kierownik, Buck Mannheim, to mądry
gość. Sporo się od niego nauczyłem w trakcie jednej rozmowy telefonicznej.
John pokiwał głową.
Za wcześnie przeszedł na emeryturę. Sześćdziesiąt pięć lat to jeszcze
młody wiek... Zerknął za siebie. Powinien ją obejrzeć lekarz.
Czy Tarleton... ?
Nie. Ale zgwałciłby, gdybym się w porę nie zjawił. Na samą myśl
zrobiło mu się słabo. Co za skurwiel! A ze mnie też kretyn! Powinienem
był wziąć pod uwagę, że Tarleton spróbuje się zemścić!
Ja także mogłem o tym pomyśleć przyznał McGuire. Niech pan
nie robi sobie wyrzutów. Doktor Bates ma gabinet koło poczty. Przyjmie
Sassy. Opiekuje się nią, odkąd przyszła na świat.
Zaraz ją tam zaprowadzę.
31
RS
Na dzwięk zbliżających się kroków Sassy obróciła się. Wyglądała
strasznie, ale już nie płakała.
Czy pan McGuire zamierza mnie zwolnić? spytała z niepokojem.
Za to, że jakiś bydlak chciał cię zgwałcić? zdumiał się John.
Wprost przeciwnie, wspomniał, że należy ci się podwyżka. Ale na razie
prosił, abym cię zabrał do lekarza.
Przecież nic mi nie jest zaprotestowała. Poza tym mam mnóstwo
pracy.
Praca nie zając, nie ucieknie.
Nie chcę iść do lekarza. John wzruszył ramionami.
Jesteś w mniejszości, to po pierwsze. A po drugie, mam sposoby na
buntowników.
Oparła ręce na biodrach.
Sposoby? Ciekawe jakie?
Uśmiechnął się pod nosem. Zanim Sassy zdołała ponownie
zaprotestować, wziął ją na ręce i ruszył w stronę drzwi.
32
RS
ROZDZIAA TRZECI
Przestań! Puść mnie! zawołała ku rozbawieniu przechodnia, który
wczesnym rankiem wybrał się na zakupy do pobliskiego marketu.
Puściłbym, ale skoro nie chcesz iść dobrowolnie... Wzruszył
ramionami. Jesteś bardzo ładna, wiesz?
Przestała się szamotać.
Słucham?
Powiedziałem, że jesteś bardzo ładna. I waleczna. %7łałuję jedynie, że
nie wybiłaś Tarletonowi zębów. Nagle spoważniał. Zanim ten łobuz trafi
do kryminału, powinno mu się wytatuować na czole, za co siedzi. Inni
więzniowie dopiero daliby mu popalić!
Obejmowała Johna za szyję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]