[ Pobierz całość w formacie PDF ]
margines pewnej swobody. Już i tak podjęte wcześniej zobowiązania i obietnice,
złożone ojcu, w jakimś stopniu zatruwały im życie i rzucały kłody pod nogi na
pięknej drodze rozmachu; jeśli teraz poprzysięgną matce nic nie robić sami,
egzystencja przeistoczy się w najprawdziwszą niewolę... Pani Krystyna ze
straszliwą wyrazistością widziała, że jej dzieci coś knują, całej prawdy
jednakże odgadnąć nie zdołała. Pomyślała, że bez kompromisu tu się nie obejdzie
i złagodziła swoje żądania.
- Wycofuję - powiedziała sucho - Wystarczy mi obietnica, że powstrzymacie się od
bezpośredniego kontaktu z szaJką złodziei i nie będziecie próbowali nikogo łapać
oraz wszelkie informacje Przekazywać porucznikowi
Janeczka zastanowiła się JU%7ł w trakcie wyPowiedzi matki Owszem, to mogli obiecać
najuroczyścieJ w świecie, żadnych bezpośrednich kontaktów ze złodziejami nie
mieli w planach zamierzony i JU%7ł stosowany kontakt był wątpliwie pośredni, a
łapanie jakiś bandziorów gołymi rękami w ogólę nie wchodziło w rachubę
Zasadniczego punktu programu matka, na szczęście, nie dotknęła Pan Wolski
wprawdzie wymykał się z rąk, ale tylko częściowo Nawet stu poruczników nie
zdołałoby zastąpić Chabra - W porządku - powiedziała, przełknąwszy wielki kęs
kanapki - To możemy obiecać. Zatrzymała się uczciwie czekaJąc na Pawełka, bo
matka znała ich metody i wiedziała co oznaczało milczenie Pawełek kiwnął głową
-Dobra, obiecujemy - mruknął niechętnie
-Porucznikowi powiemy wszystko - podjęła
Janeczka - Ale czy on nam też coś powie? Chcemy wiedzieć. - powie powie -
zapewniła pani Krystyna, która przez ten czas uświadomiła sobie Jak cenna w tej
całej sprawie może być dla niej Pomoc policJi - co chcecie wiedzieć - - chcemy
wiedzieć, ukradli, czy nie I tak dalej.
Mnóstwo rzeczy. Nie mogę ci wszystkiego wyliczać przy Jedzeniu Na ten temat
uzyskacie napewno. Pani Krystyna spojrzała na zegar kuchenny - Może dziś JU%7ł
jest trochę za pózno, za kwadrans dziesiąta - ale mówił, że mogę do niego
zadzwonić -Przed dziesiątą.
- To jeszcze wcześnie - sprostowała Janeczka - Dzwonimy. - zaraz Zerwała się od
stołu, wybiegła do holu i wzieua słuchawkę telefoniczną. Numer porucznika był na
leżącym obok telefonu notesie, zaczęła go wykręcać. Pani Krystyna jej nie
Powstrzymywała. Porucznik wyraził się, że w nagłych wypadkach można dzwonić aż
do północy. matka, z dwojga złego wolała znęcać się nad porucznikiem niż narażać
własne dzieci. słysząc, że siostra zyskała połączenie, Pawełek poderwał się od
kuchni z ostatnią kamapką w ręku.
-I co? - spytała Janeczka. - Co tam było, na Bonifacego?
- Chyba wiecie? - usłyszała dość cierpką odpowiedz. - Byliście tam przecież? - I
widzieliśmy tylko, że jacyś ludzie zmieniali koło w audi, a volkswagen spokojnie
stał obok. I nie wiemy, co dalej. - Co dalej, to ja też nie wiem - odparł
porucznik. - Na volkswagena mają całą noc. Ludzie czekają, ale wątpię, czy ma to
sens, bo z kołami volkswagena też jest coś nie w porządku. Ktoś pilnuje, żeby te
samochody nie nadawały się do jazdy i muszę przyznać, że podejrzewałem was. Ale
w tym wypadku odpadacie, przyjechaliście już po wszystkim, więc bardzo
przepraszam za podejrzenia... Janeczka odwróciła się i porozumiewawczo pokiwała
głową do Pawełka. Pawełek omal się nie udławił resztką kanapki. -Na %7łoliborzu
jest zasadzka, rezultaty poznam jutro - mówił dalej porucznik. - Jak widzisz,
informuję porządnie o wszystkim. Chciałbym teraz usłyszeć jakieś wiadomości od
was... - Zaraz - powiedziała Janeczka. - Czy może pan nam powiedzieć, do kogo
należy samochód WIO 2412? BMW, wygląda jak nowe. - A o co chodzi? -
zainteresował się porucznik z nie skrywaną zachłannością. - Też zostało
ukradzione? -Nie, ale przypadkiem wiemy, że też ma kłopoty z kołami. Stoi przy
trzecim domu od Puławskiej, w stronę skarpy, pomiędzy Morskim Okiem a Dworkową.
Widzieliśmy je po drodze. Porucznik milczał przez chwilę. - Jutro - powiedział
wreszcie. - Jutro się dowiem i zapewne będę mógł wam powiedzieć Czekaj, niech
zapiszę. BMW. WIO 7417 Kto ie załatwił? - Nie my - zapewniła Janeczka lodowatym
głosem. - Oglądaliśmy tam samochody wyłącznie na wszelki wypadek, jak wracaliśmy
do domu I JU%7ł było z głowy... - Ten pan Wolski to jest moja ciężka zgryzota
- powiedziała Janeczka nazajutrz póznym popołudniem. odkładając tornister na
stołek w warsztacie Bartka. - Wiedziałam, że was tu znajdę... Powinno się go
śledzić bez przerwy a tymczasem proszę, chociażby dzisiaj! Chyba przestanę na
razie chodzić do Beaty, bo w dodatku nigdzie tam niczego nie ukradli. Specjalnie
patrzyłam.
- Dobra, to ja mogę - zaofiarował się Bartek
- Chociaż on mnie zna... Ale ostatecznie w oczy mu włazić nie potrzebuję! -Nie
dasz rady! - westchnął z żalem Pawełek. - Nam się to udaje wyłącznie dzięki PSU.
Potworny facet, lata jak z propelerem, wyłazi z domu wszystkimi stronami ni z
tego, owego Tylko Chaber...
- A co z Wiesiem- - spytała Janeczka
Bartek wzruszył ramionami i skrzywił się niechętnie --Mnie się zdaje, że odpada
Podejrzany Sam
zaczął o samochodach i tak wypytywał, jakby chciał flaki ze mnie wypruć I wił
się jak cała kolonia zaskrońców I wtedy mi się przypomniało że o tym jego bracie
coś chyba słyszałem, wdał się w jakieś takie podobno Nie pracuje, a szmalem się
mocno szasta, to z powietrza go nie ma, nie?
- On jest całkiem dorosły.
-Dwadzieścia dwa lata Dobra, powiem. Zaczęło mi chodzić po głowie, czy on
przypadkiem nie ma czegoś wspólnego z tymi kradzieżami Bez powodu Wiesiem nie
szarpnęło Więc JU%7ł bym się od niego trzymał z daleka Popatrzył pytająco Janeczka
i Pawełek zgodnie kiwnęli głowami Janeczka przysiadła na stole i zapatrzyła się
w okno
-Nie jest dobrze - zawyrokowała - Strasznie dużo rzeczy nie zostało jeszcze
załatwione Wiesio do niczego, Stefek chory - Już mu lepiej - wtrącił Pawełek.
- Trzeba w jakiś sposób Wiem Pan Zajrzał
-Co pan Zajrzał
-Z panem Zajrzałem trzeba nawiązać współpracę Mówił o tych kluczykach, które
złodzieje dostają gdzieś tam.. Niech się dowie dokładnie No dobrze, jeszcze raz
pójdę do Beaty Na chwilę zapanowało milczenie Zadumana Janeczka patrzyła w okno
- Ty a jakby tak ten brat Wiesia faktycznie był w szajce i jakby go tak namówić,
żeby przeszedł na naszą stronę - zaproponował niepewnie Pawełek - Wtyczka? -
zainteresował się Bartek i potrząsnął głową. - Nie zgodzi się. Dla forsy i ze
strachu
-Frajer Prędzej czy pózniej pójdzie do więzienia
Janeczka drgnęła nagle i zeskoczyła ze stołu.
- Pan Wolski - wysyczała dzikim szeptem. Pawełek i Bartek poderwali się z
miejsca. - Gdzie O, niech ja kichnę, to jest okazja...!
-Idziemy - zarządził Bartek, niezmiernie przejęty - Psa macie przy sobie
Obejrzał się, chwycił z półeczki klucze. - A między ludzmi może się dowiadywać,
co kto kupił - mamrotała Janeczka do siebie, dążąc JU%7ł ku drzwiom - I gdzie to
trzyma
-Co tam szemrzesz- - spytał niecierpliwie Pawełek, przepychając ją na zewnątrz -
Puść Chabra za nim. Co kto gdzie trzyma - -Potem wam powiem Piesku
Pan Wolski szedł spokojnym krokiem w stronę ulicy Puławskiej Puścili go do
przodu, bo wiadomo było, że Chaber jego tropu nie straci. Należało tylko mieć go
w zasięgu wzroku, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
margines pewnej swobody. Już i tak podjęte wcześniej zobowiązania i obietnice,
złożone ojcu, w jakimś stopniu zatruwały im życie i rzucały kłody pod nogi na
pięknej drodze rozmachu; jeśli teraz poprzysięgną matce nic nie robić sami,
egzystencja przeistoczy się w najprawdziwszą niewolę... Pani Krystyna ze
straszliwą wyrazistością widziała, że jej dzieci coś knują, całej prawdy
jednakże odgadnąć nie zdołała. Pomyślała, że bez kompromisu tu się nie obejdzie
i złagodziła swoje żądania.
- Wycofuję - powiedziała sucho - Wystarczy mi obietnica, że powstrzymacie się od
bezpośredniego kontaktu z szaJką złodziei i nie będziecie próbowali nikogo łapać
oraz wszelkie informacje Przekazywać porucznikowi
Janeczka zastanowiła się JU%7ł w trakcie wyPowiedzi matki Owszem, to mogli obiecać
najuroczyścieJ w świecie, żadnych bezpośrednich kontaktów ze złodziejami nie
mieli w planach zamierzony i JU%7ł stosowany kontakt był wątpliwie pośredni, a
łapanie jakiś bandziorów gołymi rękami w ogólę nie wchodziło w rachubę
Zasadniczego punktu programu matka, na szczęście, nie dotknęła Pan Wolski
wprawdzie wymykał się z rąk, ale tylko częściowo Nawet stu poruczników nie
zdołałoby zastąpić Chabra - W porządku - powiedziała, przełknąwszy wielki kęs
kanapki - To możemy obiecać. Zatrzymała się uczciwie czekaJąc na Pawełka, bo
matka znała ich metody i wiedziała co oznaczało milczenie Pawełek kiwnął głową
-Dobra, obiecujemy - mruknął niechętnie
-Porucznikowi powiemy wszystko - podjęła
Janeczka - Ale czy on nam też coś powie? Chcemy wiedzieć. - powie powie -
zapewniła pani Krystyna, która przez ten czas uświadomiła sobie Jak cenna w tej
całej sprawie może być dla niej Pomoc policJi - co chcecie wiedzieć - - chcemy
wiedzieć, ukradli, czy nie I tak dalej.
Mnóstwo rzeczy. Nie mogę ci wszystkiego wyliczać przy Jedzeniu Na ten temat
uzyskacie napewno. Pani Krystyna spojrzała na zegar kuchenny - Może dziś JU%7ł
jest trochę za pózno, za kwadrans dziesiąta - ale mówił, że mogę do niego
zadzwonić -Przed dziesiątą.
- To jeszcze wcześnie - sprostowała Janeczka - Dzwonimy. - zaraz Zerwała się od
stołu, wybiegła do holu i wzieua słuchawkę telefoniczną. Numer porucznika był na
leżącym obok telefonu notesie, zaczęła go wykręcać. Pani Krystyna jej nie
Powstrzymywała. Porucznik wyraził się, że w nagłych wypadkach można dzwonić aż
do północy. matka, z dwojga złego wolała znęcać się nad porucznikiem niż narażać
własne dzieci. słysząc, że siostra zyskała połączenie, Pawełek poderwał się od
kuchni z ostatnią kamapką w ręku.
-I co? - spytała Janeczka. - Co tam było, na Bonifacego?
- Chyba wiecie? - usłyszała dość cierpką odpowiedz. - Byliście tam przecież? - I
widzieliśmy tylko, że jacyś ludzie zmieniali koło w audi, a volkswagen spokojnie
stał obok. I nie wiemy, co dalej. - Co dalej, to ja też nie wiem - odparł
porucznik. - Na volkswagena mają całą noc. Ludzie czekają, ale wątpię, czy ma to
sens, bo z kołami volkswagena też jest coś nie w porządku. Ktoś pilnuje, żeby te
samochody nie nadawały się do jazdy i muszę przyznać, że podejrzewałem was. Ale
w tym wypadku odpadacie, przyjechaliście już po wszystkim, więc bardzo
przepraszam za podejrzenia... Janeczka odwróciła się i porozumiewawczo pokiwała
głową do Pawełka. Pawełek omal się nie udławił resztką kanapki. -Na %7łoliborzu
jest zasadzka, rezultaty poznam jutro - mówił dalej porucznik. - Jak widzisz,
informuję porządnie o wszystkim. Chciałbym teraz usłyszeć jakieś wiadomości od
was... - Zaraz - powiedziała Janeczka. - Czy może pan nam powiedzieć, do kogo
należy samochód WIO 2412? BMW, wygląda jak nowe. - A o co chodzi? -
zainteresował się porucznik z nie skrywaną zachłannością. - Też zostało
ukradzione? -Nie, ale przypadkiem wiemy, że też ma kłopoty z kołami. Stoi przy
trzecim domu od Puławskiej, w stronę skarpy, pomiędzy Morskim Okiem a Dworkową.
Widzieliśmy je po drodze. Porucznik milczał przez chwilę. - Jutro - powiedział
wreszcie. - Jutro się dowiem i zapewne będę mógł wam powiedzieć Czekaj, niech
zapiszę. BMW. WIO 7417 Kto ie załatwił? - Nie my - zapewniła Janeczka lodowatym
głosem. - Oglądaliśmy tam samochody wyłącznie na wszelki wypadek, jak wracaliśmy
do domu I JU%7ł było z głowy... - Ten pan Wolski to jest moja ciężka zgryzota
- powiedziała Janeczka nazajutrz póznym popołudniem. odkładając tornister na
stołek w warsztacie Bartka. - Wiedziałam, że was tu znajdę... Powinno się go
śledzić bez przerwy a tymczasem proszę, chociażby dzisiaj! Chyba przestanę na
razie chodzić do Beaty, bo w dodatku nigdzie tam niczego nie ukradli. Specjalnie
patrzyłam.
- Dobra, to ja mogę - zaofiarował się Bartek
- Chociaż on mnie zna... Ale ostatecznie w oczy mu włazić nie potrzebuję! -Nie
dasz rady! - westchnął z żalem Pawełek. - Nam się to udaje wyłącznie dzięki PSU.
Potworny facet, lata jak z propelerem, wyłazi z domu wszystkimi stronami ni z
tego, owego Tylko Chaber...
- A co z Wiesiem- - spytała Janeczka
Bartek wzruszył ramionami i skrzywił się niechętnie --Mnie się zdaje, że odpada
Podejrzany Sam
zaczął o samochodach i tak wypytywał, jakby chciał flaki ze mnie wypruć I wił
się jak cała kolonia zaskrońców I wtedy mi się przypomniało że o tym jego bracie
coś chyba słyszałem, wdał się w jakieś takie podobno Nie pracuje, a szmalem się
mocno szasta, to z powietrza go nie ma, nie?
- On jest całkiem dorosły.
-Dwadzieścia dwa lata Dobra, powiem. Zaczęło mi chodzić po głowie, czy on
przypadkiem nie ma czegoś wspólnego z tymi kradzieżami Bez powodu Wiesiem nie
szarpnęło Więc JU%7ł bym się od niego trzymał z daleka Popatrzył pytająco Janeczka
i Pawełek zgodnie kiwnęli głowami Janeczka przysiadła na stole i zapatrzyła się
w okno
-Nie jest dobrze - zawyrokowała - Strasznie dużo rzeczy nie zostało jeszcze
załatwione Wiesio do niczego, Stefek chory - Już mu lepiej - wtrącił Pawełek.
- Trzeba w jakiś sposób Wiem Pan Zajrzał
-Co pan Zajrzał
-Z panem Zajrzałem trzeba nawiązać współpracę Mówił o tych kluczykach, które
złodzieje dostają gdzieś tam.. Niech się dowie dokładnie No dobrze, jeszcze raz
pójdę do Beaty Na chwilę zapanowało milczenie Zadumana Janeczka patrzyła w okno
- Ty a jakby tak ten brat Wiesia faktycznie był w szajce i jakby go tak namówić,
żeby przeszedł na naszą stronę - zaproponował niepewnie Pawełek - Wtyczka? -
zainteresował się Bartek i potrząsnął głową. - Nie zgodzi się. Dla forsy i ze
strachu
-Frajer Prędzej czy pózniej pójdzie do więzienia
Janeczka drgnęła nagle i zeskoczyła ze stołu.
- Pan Wolski - wysyczała dzikim szeptem. Pawełek i Bartek poderwali się z
miejsca. - Gdzie O, niech ja kichnę, to jest okazja...!
-Idziemy - zarządził Bartek, niezmiernie przejęty - Psa macie przy sobie
Obejrzał się, chwycił z półeczki klucze. - A między ludzmi może się dowiadywać,
co kto kupił - mamrotała Janeczka do siebie, dążąc JU%7ł ku drzwiom - I gdzie to
trzyma
-Co tam szemrzesz- - spytał niecierpliwie Pawełek, przepychając ją na zewnątrz -
Puść Chabra za nim. Co kto gdzie trzyma - -Potem wam powiem Piesku
Pan Wolski szedł spokojnym krokiem w stronę ulicy Puławskiej Puścili go do
przodu, bo wiadomo było, że Chaber jego tropu nie straci. Należało tylko mieć go
w zasięgu wzroku, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]