[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zarezerwowaną dla Twego jedynego. Dla mnie.
Wstrzymała oddech. Nie mogła uwierzyć, że do tego stopnia
rozpaliła jego wyobraznię. Teraz ona widziała nagiego Alexandra,
pięknego jak posąg bóstwa, i siebie u jego stóp.
Nie jako niewolnicę czy poddaną, lecz zakochaną kobietę dającą
swojemu mężczyznie najczulszy dowód miłości.
Tak, kochała go i pragnęła spełnić nawet najśmielsze jego życzenia.
Wcześniej walczyła z nowym uczuciem, bała się przyznać do tej miłości.
Przerażała ją myśl, że to co najpiękniejsze wkrótce się skończy. Serce
wygrało z rozumem, nie udało jej się zachować dystansu. Teraz nie mogła
zrobić nic więcej, tylko wykorzystać każdą chwilę, nacieszyć się jego
bliskością, zanim wyjedzie. Wystarczyło kilka kartek, żeby zapragnęła
natychmiast go odnalezć i zrealizować jego fantazje.
Lecz najbardziej pragnę Tobie dać zadowolenie, widzieć światło w
Twoich oczach i wielbić Cię najpiękniej, jak potrafię. Niczego nie pragnę
bardziej niż Twojego szczęścia. Niczego. Wybacz, że Cię zraniłem, pozwól
się przeprosić i dalej adorować, bo rozpaczliwie tęsknię.
Odkąd Alexander zostawił list pod drzwiami, nie potrafił myśleć o
niczym innym. Tym bardziej że nie musiał, jego misja się skończyła.
Podczas spotkania z Traceem podsumował swoje spostrzeżenia. Zakończył
w ten sposób:
- Poza okresem winobrania mogłem poczynić tylko fragmentaryczne
obserwacje. Spiszę wszystkie wnioski i zaproponuję usprawnienia w
technologii. Twoje wina mogą zyskać renomę tylko wtedy, jeżeli
wprowadzisz innowacje na wszystkich etapach produkcji.
- Począwszy od hodowli - dokończył Trace. - Z miejscowych,
pospolitych odmian nie uzyskam wykwintnego bukietu.
- Dawno to mówiłem. Dobrze, że nareszcie zacząłeś mnie słuchać -
roześmiał się Alexander.
Z trudem koncentrował się na rozmowie, cały czas myślał o
Charlotte. Zastanawiał się, czy przyjmie jego przeprosiny i co powinien
zrobić, jeżeli nie uzyska przebaczenia.
- Musisz skompletować drugi zespół, zatrudnić fachowców, którzy
nie boją się eksperymentować. James robi świetne wina stołowe w
ilościach przemysłowych, niech ktoś młody i odważny zajmie się
produkcją luksusowych trunków na małą skalę. Ode mnie otrzymasz
sprawozdanie z wnioskami i propozycjami zmian. Jeżeli będziesz jeszcze
potrzebował mojej rady, skontaktuj się ze mną. - Zamilkł.
Wątpił, czy miałby ochotę ponownie odwiedzić plantację, jeżeli
Charlotte definitywnie zerwie znajomość.
- Dziękuję za wszystko. - Trace zawahał się przez chwilę. - Cieszę
się, że umawiasz się z Charlotte, nigdy nie widziałem jej tak
rozpromienionej. %7łyczę wam wszystkiego najlepszego, cokolwiek
zamierzacie.
Alexander wątpił, czy życzenia Trace'a się spełnią. Charlotte nie dała
znaku życia, co doprowadzało go do rozpaczy.
Pożegnał się, zacisnął pięści i wyszedł na spacer w nadziei, że szybki
marsz ukoi skołatane nerwy. Zrobił zaledwie trzy kroki, kiedy zadzwonił
telefon. Usłyszał głos Charlotte i natychmiast się rozchmurzył.
- Możesz do mnie przyjść? - poprosiła nieśmiało.
- Q ui, będę za parę minut.
Nie robił sobie zbyt wielkich nadziei. Równie dobrze mogła go
wzywać tylko po to, żeby oddać list i oznajmić, że wszystko skończone.
Wsiadł na wózek golfowy i z całej siły zacisnął ręce na kierownicy.
Charlotte otworzyła drzwi, gdy tylko ujrzała pojazd.
Jeszcze kilka dni temu uznałaby chłodny wyraz oczu francuskiego
dandysa za oznakę obojętności. Teraz, kiedy poznała już jego wrażliwość,
domyśliła się, że przygotował się na najgorsze.
- Dzień dobry! - zawołała z daleka, żeby z góry rozproszyć jego
obawy.
- Czyżby? - spytał sceptycznym tonem.
- O tak, dla mnie zaczął się wspaniale! - Wyciągnęła do niego obie
ręce.
- Czemuż to, ma petite? - Rozpogodził się prawie zupełnie.
I ona się ucieszyła. Podświadomie czekała na czułe francuskie
słówko.
- Dowiedziałam się, że pewien fantastyczny facet bardzo się mną
interesuje. - Patrzyła z rozbawieniem, jak policzki Alexandra oblewa
rumieniec. - Zawstydziłeś się! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
zarezerwowaną dla Twego jedynego. Dla mnie.
Wstrzymała oddech. Nie mogła uwierzyć, że do tego stopnia
rozpaliła jego wyobraznię. Teraz ona widziała nagiego Alexandra,
pięknego jak posąg bóstwa, i siebie u jego stóp.
Nie jako niewolnicę czy poddaną, lecz zakochaną kobietę dającą
swojemu mężczyznie najczulszy dowód miłości.
Tak, kochała go i pragnęła spełnić nawet najśmielsze jego życzenia.
Wcześniej walczyła z nowym uczuciem, bała się przyznać do tej miłości.
Przerażała ją myśl, że to co najpiękniejsze wkrótce się skończy. Serce
wygrało z rozumem, nie udało jej się zachować dystansu. Teraz nie mogła
zrobić nic więcej, tylko wykorzystać każdą chwilę, nacieszyć się jego
bliskością, zanim wyjedzie. Wystarczyło kilka kartek, żeby zapragnęła
natychmiast go odnalezć i zrealizować jego fantazje.
Lecz najbardziej pragnę Tobie dać zadowolenie, widzieć światło w
Twoich oczach i wielbić Cię najpiękniej, jak potrafię. Niczego nie pragnę
bardziej niż Twojego szczęścia. Niczego. Wybacz, że Cię zraniłem, pozwól
się przeprosić i dalej adorować, bo rozpaczliwie tęsknię.
Odkąd Alexander zostawił list pod drzwiami, nie potrafił myśleć o
niczym innym. Tym bardziej że nie musiał, jego misja się skończyła.
Podczas spotkania z Traceem podsumował swoje spostrzeżenia. Zakończył
w ten sposób:
- Poza okresem winobrania mogłem poczynić tylko fragmentaryczne
obserwacje. Spiszę wszystkie wnioski i zaproponuję usprawnienia w
technologii. Twoje wina mogą zyskać renomę tylko wtedy, jeżeli
wprowadzisz innowacje na wszystkich etapach produkcji.
- Począwszy od hodowli - dokończył Trace. - Z miejscowych,
pospolitych odmian nie uzyskam wykwintnego bukietu.
- Dawno to mówiłem. Dobrze, że nareszcie zacząłeś mnie słuchać -
roześmiał się Alexander.
Z trudem koncentrował się na rozmowie, cały czas myślał o
Charlotte. Zastanawiał się, czy przyjmie jego przeprosiny i co powinien
zrobić, jeżeli nie uzyska przebaczenia.
- Musisz skompletować drugi zespół, zatrudnić fachowców, którzy
nie boją się eksperymentować. James robi świetne wina stołowe w
ilościach przemysłowych, niech ktoś młody i odważny zajmie się
produkcją luksusowych trunków na małą skalę. Ode mnie otrzymasz
sprawozdanie z wnioskami i propozycjami zmian. Jeżeli będziesz jeszcze
potrzebował mojej rady, skontaktuj się ze mną. - Zamilkł.
Wątpił, czy miałby ochotę ponownie odwiedzić plantację, jeżeli
Charlotte definitywnie zerwie znajomość.
- Dziękuję za wszystko. - Trace zawahał się przez chwilę. - Cieszę
się, że umawiasz się z Charlotte, nigdy nie widziałem jej tak
rozpromienionej. %7łyczę wam wszystkiego najlepszego, cokolwiek
zamierzacie.
Alexander wątpił, czy życzenia Trace'a się spełnią. Charlotte nie dała
znaku życia, co doprowadzało go do rozpaczy.
Pożegnał się, zacisnął pięści i wyszedł na spacer w nadziei, że szybki
marsz ukoi skołatane nerwy. Zrobił zaledwie trzy kroki, kiedy zadzwonił
telefon. Usłyszał głos Charlotte i natychmiast się rozchmurzył.
- Możesz do mnie przyjść? - poprosiła nieśmiało.
- Q ui, będę za parę minut.
Nie robił sobie zbyt wielkich nadziei. Równie dobrze mogła go
wzywać tylko po to, żeby oddać list i oznajmić, że wszystko skończone.
Wsiadł na wózek golfowy i z całej siły zacisnął ręce na kierownicy.
Charlotte otworzyła drzwi, gdy tylko ujrzała pojazd.
Jeszcze kilka dni temu uznałaby chłodny wyraz oczu francuskiego
dandysa za oznakę obojętności. Teraz, kiedy poznała już jego wrażliwość,
domyśliła się, że przygotował się na najgorsze.
- Dzień dobry! - zawołała z daleka, żeby z góry rozproszyć jego
obawy.
- Czyżby? - spytał sceptycznym tonem.
- O tak, dla mnie zaczął się wspaniale! - Wyciągnęła do niego obie
ręce.
- Czemuż to, ma petite? - Rozpogodził się prawie zupełnie.
I ona się ucieszyła. Podświadomie czekała na czułe francuskie
słówko.
- Dowiedziałam się, że pewien fantastyczny facet bardzo się mną
interesuje. - Patrzyła z rozbawieniem, jak policzki Alexandra oblewa
rumieniec. - Zawstydziłeś się! [ Pobierz całość w formacie PDF ]