[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było tak silne zajęcie czytelnika szybką fabułą, że nie miał czasu, żeby odetchnąd, a co
dopiero pomyśled. Wtedy należało tylko mied nadzieję, że czytelnik nie zauważy albo nie
zapamięta tych nieszczęsnych pistoletów radowych.
Innym sposobem na usprawiedliwienie anachronizmów jest ustawienie scenerii w tak
gwałtownie rozwijającym się społeczeostwie, że pisarz może z pewną zgodnością
wprowadzid tylko takie mechaniczne urządzenia i elementy, które pomogą w opowieści,
ignorując te, które tylko by przeszkadzały. Trudniej jednak byłoby stworzyd takie
okoliczności, które usprawiedliwiałyby wprowadzenie statku powietrznego bez czegoś tak
prostego jak pistolet. Z drugiej strony jednak, można sobie wyobrazid całkiem porządny
świat, w którym dostępne są rowery (łożyska kulkowe nie są znowu takie trudne do
wykonania, jeśli tylko wiesz, czego potrzebujesz), ale nie ma jeszcze prochu strzelniczego.
Miecznicy wierzchem na rowerach oto fascynujący pomysł!
Ale to wszystko spycha pisarza w stronę czarnoksięstwa jako środka służącego
przyspieszaniu akcji. Magia tak dalece pozostaje pod kontrolą autora, że może on sam
określad swą specyficzną gałąz wiedzy tajemnej i obdarzyd nią dowolną grupą oświeconych
wraz z określonymi przez niego ograniczeniami. Ustanowienie granic ma tu zasadnicze
znaczenie: niezależnie od tego, czy czarownik jest bohaterem, czy łotrem, jego moc musi byd
w jakiś sposób ograniczana, żeby pozostał on wrażliwy na taki lub inny atak, bo inaczej pisarz
złapie się w pułapkę Supermana. Jack Vance stworzył genialne ograniczenie, mając w
pamięci problemy zawarte wierszu Amra : magik mógłby wymedytowad tylko ograniczoną
liczbę czarów, a po rzuceniu danego zaklęcia musiałby je sobie od nowa przypominad ze swej
księgi. W wielu opowieściach magii i miecza czarodzieje mają fatalne ograniczenie,
polegające na tym, że nie mogą rzucid czaru tak szybko, jak wojownik macha mieczem.
Innym ograniczeniem, które dotąd nie pozyskało należnej mu uwagi, jest fakt, że moc
czarownika/czarownicy powinna trwad tak długo, dopóki nie straci on lub ona dziewictwa. To
jak, są chętni do opowiadao z gatunku miecza i alkowy?
George H. Scithers)
UZBRAJANIE NIEPEANEGO CZARODZIEJA
JENY E. POURNELLE
artykuł traktuje o ekwipunku, który powinien był wziąd ze sobą Harold Shea, gdy ruszał w
podróż swym syllogismobilem. Zanim jednak przyjrzyjmy się jego wyposażeniu, ustalmy
pewne podstawowe zasady. W czasie swej pierwszej podróży Harold nie wiedział, że broo
palna, zapałki, poradniki dla skautów i inne współczesne wynalazki nie sprawdzą się, toteż
nie zapewnił sobie odpowiedniego ekwipunku. W czasie wielu wycieczek, które nastąpiły
pózniej, nie mógł w ogóle poczynid przygotowao, bo nie zdawał sobie sprawy ze swego
nadchodzącego odjazdu. Z tego względu ograniczymy tę dyskusję do jednej tylko przygody,
w której nie tylko wiedział on gdzie wyrusza, ale wręcz dotarł tam z całym wyposażeniem,
które uznał za odpowiednie. Chodzi tu o podróż do krainy z opowiadania Spensera Faerie
Queene (Królowa Wróżek), która to podróż została opisana w drugim rozdziale książki
zatytułowanej The Incomplete Enchanter (Niepełny Czarodziej, L. Sprague de Camp &
Fletcher Pratt, 1962). Pominiemy również magię i przygotowania do niej. Shea i jego
towarzysz nigdy nie nauczyli się, jak prawidłowo przygotowywad się do tego typu
przedsięwzięd, co zresztą stanowi połowę zabawy w tej opowieści. A poza tym, często
wzywano ich do obrony w sytuacjach, gdy magia absolutnie nie wchodziła w grę.
Obawiam się, że przygotowania Shei nie idą w parze z jego ogólną inteligencją.
Stwierdziwszy, że średniowieczne śmieci ze sklepu z kostiumami wcale mu się nie
przydają, gdyż były to zbroje zrobione z pofarbowanej wełny i drewniane miecze, Shea rusza
ku sklepom z antykami, gdzie znajduje głównie szable kawaleryjskie z czasów wojny
secesyjnej . Postanawia zatem użyd nowoczesnej szpady do szermierki jako miecza
pojedynkowego, po usunięciu z niej mechanicznego czujnika i zaostrzeniu czubka. Osobiście
mam coś podobnego w domu, niewątpliwie wykonałem to cudo wiele lat temu po pierwszej
lekturze Czarodzieja.
W opowiadaniu tym Shea zyskuje sobie całkiem niezłą reputacją dzięki swej zabawce, po
tym, jak załatwia kilku dobrych i sławnych rycerzy, rzeszę demonów i goblinów oraz
niezliczonych żołnierzy. O ile mogę stwierdzid po dokładnym przeczytaniu tekstu, broo ta
plus jakieś egzotyczne ubrania prosto z przesłuchao do Robin Hooda, stanowią cały
ekwipunek, jaki Shea bierze ze sobą. Powtarzam, stoi to w całkowitej sprzeczności z jego
inteligencją. W rzeczywistości sprawia wrażenie niemal totalnej głupoty. A rezultat byłby
zupełnie odmienny od tego, który opisali de Camp i Pratt. Nasz bohater dałby się zabid przy
pierwszej prawdziwej walce, jaką by stoczył, rujnując opowieśd i pozbawiając nas tematu do
rozmowy. Nawet jeśli zdołałby jakoś przeżyd, to dawał sobie dośd marne szansę. Jeśli już nie
mógł znalezd nic lepszego, to trzeba było wziąd jedną z szabel kawaleryjskich. Nie byłaby
może najlepsza, ale z pewnością stanowiłaby lepszy wybór niż szpada.
Przyjrzyjmy się przeciwnikom, z którymi potyka się nasz bohater. Nieco trudności
nastręcza mi tu brak egzemplarza Królowej Wróżek pod ręką, ale postaram się wydobyd
większośd informacji z Czarodzieja. Przede wszystkim scenerię stanowią czasy rycerstwa
feudalnego, i to dośd wyidealizowanego. Można w nim dostrzec następujące cechy
charakterystyczne:
1. Potrzeba walki. Nie chodzi tu o walkę w szyku, a liczący się przeciwnicy to ciężka
kawaleria, która angażuje się raczej w pojedyncze potyczki niż zmasowaną szarżę. Wróg
będzie prawdopodobnie nieco lepiej wyposażony niż zwykli jezdzcy, ale przewidywania co
do naszego bohatera są oczywiste i należy się spodziewad, że skooczy on z kooskim kopytem
wbitym w mózg.
2. Nawet w walce pieszej przeciwnik będzie prawdopodobnie nosił zbroję. Dobrzy będą
zatem wygrywad z nieuzbrojonymi gentlemanami, ale na koocu i tak yli zyskają przewagę.
Ponadto zbroje będą płytowe, nie łaocuszkowe.
3. Broo miotająca jest dostępna, ale niezbyt szeroko używana. Strzały zwykle nie
przebijają zbroi, a walijski długi łuk nie został jeszcze wprowadzony do armii, toteż
większośd żołnierzy nie nosi łuków. Przypuszczam, że łucznictwo i cała dotycząca go
technologia są jeszcze w powijakach.
4. Na zasadniczy oręż składają się miecz i lanca, uzupełniane przez topór, morgenstern,
maczugę, dwuręczną pałkę, a może nawet berdysz. Miecz to prawdopodobnie wielkie i
ciężkie bydlę, bez rozbudowanego kosza ani szpikulca, z dośd długą rękojeścią, żeby można
było operowad nim dwuręcznie, ale nie za ciężki, by można było robid nim także jedną ręką.
Na koocu rękojeści zaś ciężka głowica do zbalansowania ciężaru ostrza. Jest to bardzo
nieporęczna i trudna w obsłudze broo, ale dobrze nadająca się do walki między dwoma
ciężkozbrojnymi ludzmi. Jelec jest słabo rozwinięty i składa się tylko z prostej belki.
5. Przeciwnicy nie wiedzą nic na temat naukowych zasad szermierki. Nasz bohater to wie i
jego główną przewagę stanowi fakt, że potrafi on robid wypad, w czasie gdy jego przeciwnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
było tak silne zajęcie czytelnika szybką fabułą, że nie miał czasu, żeby odetchnąd, a co
dopiero pomyśled. Wtedy należało tylko mied nadzieję, że czytelnik nie zauważy albo nie
zapamięta tych nieszczęsnych pistoletów radowych.
Innym sposobem na usprawiedliwienie anachronizmów jest ustawienie scenerii w tak
gwałtownie rozwijającym się społeczeostwie, że pisarz może z pewną zgodnością
wprowadzid tylko takie mechaniczne urządzenia i elementy, które pomogą w opowieści,
ignorując te, które tylko by przeszkadzały. Trudniej jednak byłoby stworzyd takie
okoliczności, które usprawiedliwiałyby wprowadzenie statku powietrznego bez czegoś tak
prostego jak pistolet. Z drugiej strony jednak, można sobie wyobrazid całkiem porządny
świat, w którym dostępne są rowery (łożyska kulkowe nie są znowu takie trudne do
wykonania, jeśli tylko wiesz, czego potrzebujesz), ale nie ma jeszcze prochu strzelniczego.
Miecznicy wierzchem na rowerach oto fascynujący pomysł!
Ale to wszystko spycha pisarza w stronę czarnoksięstwa jako środka służącego
przyspieszaniu akcji. Magia tak dalece pozostaje pod kontrolą autora, że może on sam
określad swą specyficzną gałąz wiedzy tajemnej i obdarzyd nią dowolną grupą oświeconych
wraz z określonymi przez niego ograniczeniami. Ustanowienie granic ma tu zasadnicze
znaczenie: niezależnie od tego, czy czarownik jest bohaterem, czy łotrem, jego moc musi byd
w jakiś sposób ograniczana, żeby pozostał on wrażliwy na taki lub inny atak, bo inaczej pisarz
złapie się w pułapkę Supermana. Jack Vance stworzył genialne ograniczenie, mając w
pamięci problemy zawarte wierszu Amra : magik mógłby wymedytowad tylko ograniczoną
liczbę czarów, a po rzuceniu danego zaklęcia musiałby je sobie od nowa przypominad ze swej
księgi. W wielu opowieściach magii i miecza czarodzieje mają fatalne ograniczenie,
polegające na tym, że nie mogą rzucid czaru tak szybko, jak wojownik macha mieczem.
Innym ograniczeniem, które dotąd nie pozyskało należnej mu uwagi, jest fakt, że moc
czarownika/czarownicy powinna trwad tak długo, dopóki nie straci on lub ona dziewictwa. To
jak, są chętni do opowiadao z gatunku miecza i alkowy?
George H. Scithers)
UZBRAJANIE NIEPEANEGO CZARODZIEJA
JENY E. POURNELLE
artykuł traktuje o ekwipunku, który powinien był wziąd ze sobą Harold Shea, gdy ruszał w
podróż swym syllogismobilem. Zanim jednak przyjrzyjmy się jego wyposażeniu, ustalmy
pewne podstawowe zasady. W czasie swej pierwszej podróży Harold nie wiedział, że broo
palna, zapałki, poradniki dla skautów i inne współczesne wynalazki nie sprawdzą się, toteż
nie zapewnił sobie odpowiedniego ekwipunku. W czasie wielu wycieczek, które nastąpiły
pózniej, nie mógł w ogóle poczynid przygotowao, bo nie zdawał sobie sprawy ze swego
nadchodzącego odjazdu. Z tego względu ograniczymy tę dyskusję do jednej tylko przygody,
w której nie tylko wiedział on gdzie wyrusza, ale wręcz dotarł tam z całym wyposażeniem,
które uznał za odpowiednie. Chodzi tu o podróż do krainy z opowiadania Spensera Faerie
Queene (Królowa Wróżek), która to podróż została opisana w drugim rozdziale książki
zatytułowanej The Incomplete Enchanter (Niepełny Czarodziej, L. Sprague de Camp &
Fletcher Pratt, 1962). Pominiemy również magię i przygotowania do niej. Shea i jego
towarzysz nigdy nie nauczyli się, jak prawidłowo przygotowywad się do tego typu
przedsięwzięd, co zresztą stanowi połowę zabawy w tej opowieści. A poza tym, często
wzywano ich do obrony w sytuacjach, gdy magia absolutnie nie wchodziła w grę.
Obawiam się, że przygotowania Shei nie idą w parze z jego ogólną inteligencją.
Stwierdziwszy, że średniowieczne śmieci ze sklepu z kostiumami wcale mu się nie
przydają, gdyż były to zbroje zrobione z pofarbowanej wełny i drewniane miecze, Shea rusza
ku sklepom z antykami, gdzie znajduje głównie szable kawaleryjskie z czasów wojny
secesyjnej . Postanawia zatem użyd nowoczesnej szpady do szermierki jako miecza
pojedynkowego, po usunięciu z niej mechanicznego czujnika i zaostrzeniu czubka. Osobiście
mam coś podobnego w domu, niewątpliwie wykonałem to cudo wiele lat temu po pierwszej
lekturze Czarodzieja.
W opowiadaniu tym Shea zyskuje sobie całkiem niezłą reputacją dzięki swej zabawce, po
tym, jak załatwia kilku dobrych i sławnych rycerzy, rzeszę demonów i goblinów oraz
niezliczonych żołnierzy. O ile mogę stwierdzid po dokładnym przeczytaniu tekstu, broo ta
plus jakieś egzotyczne ubrania prosto z przesłuchao do Robin Hooda, stanowią cały
ekwipunek, jaki Shea bierze ze sobą. Powtarzam, stoi to w całkowitej sprzeczności z jego
inteligencją. W rzeczywistości sprawia wrażenie niemal totalnej głupoty. A rezultat byłby
zupełnie odmienny od tego, który opisali de Camp i Pratt. Nasz bohater dałby się zabid przy
pierwszej prawdziwej walce, jaką by stoczył, rujnując opowieśd i pozbawiając nas tematu do
rozmowy. Nawet jeśli zdołałby jakoś przeżyd, to dawał sobie dośd marne szansę. Jeśli już nie
mógł znalezd nic lepszego, to trzeba było wziąd jedną z szabel kawaleryjskich. Nie byłaby
może najlepsza, ale z pewnością stanowiłaby lepszy wybór niż szpada.
Przyjrzyjmy się przeciwnikom, z którymi potyka się nasz bohater. Nieco trudności
nastręcza mi tu brak egzemplarza Królowej Wróżek pod ręką, ale postaram się wydobyd
większośd informacji z Czarodzieja. Przede wszystkim scenerię stanowią czasy rycerstwa
feudalnego, i to dośd wyidealizowanego. Można w nim dostrzec następujące cechy
charakterystyczne:
1. Potrzeba walki. Nie chodzi tu o walkę w szyku, a liczący się przeciwnicy to ciężka
kawaleria, która angażuje się raczej w pojedyncze potyczki niż zmasowaną szarżę. Wróg
będzie prawdopodobnie nieco lepiej wyposażony niż zwykli jezdzcy, ale przewidywania co
do naszego bohatera są oczywiste i należy się spodziewad, że skooczy on z kooskim kopytem
wbitym w mózg.
2. Nawet w walce pieszej przeciwnik będzie prawdopodobnie nosił zbroję. Dobrzy będą
zatem wygrywad z nieuzbrojonymi gentlemanami, ale na koocu i tak yli zyskają przewagę.
Ponadto zbroje będą płytowe, nie łaocuszkowe.
3. Broo miotająca jest dostępna, ale niezbyt szeroko używana. Strzały zwykle nie
przebijają zbroi, a walijski długi łuk nie został jeszcze wprowadzony do armii, toteż
większośd żołnierzy nie nosi łuków. Przypuszczam, że łucznictwo i cała dotycząca go
technologia są jeszcze w powijakach.
4. Na zasadniczy oręż składają się miecz i lanca, uzupełniane przez topór, morgenstern,
maczugę, dwuręczną pałkę, a może nawet berdysz. Miecz to prawdopodobnie wielkie i
ciężkie bydlę, bez rozbudowanego kosza ani szpikulca, z dośd długą rękojeścią, żeby można
było operowad nim dwuręcznie, ale nie za ciężki, by można było robid nim także jedną ręką.
Na koocu rękojeści zaś ciężka głowica do zbalansowania ciężaru ostrza. Jest to bardzo
nieporęczna i trudna w obsłudze broo, ale dobrze nadająca się do walki między dwoma
ciężkozbrojnymi ludzmi. Jelec jest słabo rozwinięty i składa się tylko z prostej belki.
5. Przeciwnicy nie wiedzą nic na temat naukowych zasad szermierki. Nasz bohater to wie i
jego główną przewagę stanowi fakt, że potrafi on robid wypad, w czasie gdy jego przeciwnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]