[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie mam potrzeby wlec się aż tutaj. Służba z zajazdu mówi, że mąż mnie w nocy nie puszcza
z domu. Ale to takie sobie żarty.
 Dzieci macie już duże?
 O, tak... Najstarsza córka ma dwanaście lat. Rozmawiając w ten sposób doszli
wreszcie do pokoju Shimamury.
Jakiś czas masowała go w milczeniu, aż do ich uszu dobiegł dzwięk samisenu z
odległej bawialni. Odwrócił głowę.
 Kto to może grać?
 Czy potraficie po dzwiękach samisenu poznać, która to gejsza?
 Jedne poznaję, innych nie... Ale pan to musi prowadzić dość wygodne życie. Ma
pan takie delikatne ciało...
 Pewno nie mam wyrobionych mięśni?
 Wyrobionych... Mięśnie szyi to pan ma wyrobione... I tuszę ma pan akurat, jak
należy. Pewno nie pije pan alkoholu?
 To i to możecie poznać?
 Znam trzech gości o takiej samej budowie ciała jak pan.
 To bardzo pospolity typ budowy.
 Jakie to dziwne! Przecież gdy pan nie pije alkoholu, nie wie pan nawet, co w życiu
jest przyjemne, i nic nie utrwala się panu w pamięci...
 Wasz mąż pewno pije!
 Pije, aż za dużo.
 Któż, u licha, gra na tym samisenie? I to tak marnie!
 Ma pan rację!
 Wy też pewno gracie?
 Owszem! Jak miałam osiem lat, zaczęłam i uczyłam się aż do dziewiętnastego roku
życia, ale nie gram już od piętnastu lat, odkąd wyszłam za mąż.
Niewidome wyglądają widocznie na młodsze, niż są w rzeczywistości  zauważył w
myślach Shimamura.
 Jeśli ćwiczyliście w młodości, to i teraz moglibyście spróbować.
 Ręce moje są nastawione już tylko na masaż, ale słuch mam nadal dobry. Gdy
słucham gejsz grających na samisenie, tak jak ta teraz, wychodzę z równowagi. Pewno tak
samo by się pan denerwował słysząc moją grę w tamtych dawnych czasach.  Znowu
nastawiła uszu na dzwięki instrumentu dochodzące z zewnątrz.  Czy to czasami nie Fumi-
chan z zakładu Izutsuya? Najłatwiej rozpoznaję najzdolniejsze dziewczęta i najmniej zdolne.
 To są tu i zdolne?
 A na przykład taka Koma-chan. Jeszcze jest młoda, a już teraz doszła do dużej
wprawy.
 Hm!
 Pan widać ją zna... Oczywiście, kiedy mówię  zdolna , to mam na myśli
wymagania ludzi w naszych stronach.
 Nie, nie znam jej bliżej. Ale wczoraj w nocy, gdy wrócił tu syn nauczycielki
muzyki, a ja jechałem tym samym pociągiem...
 O! Czy czuje się zdrowszy, że wrócił?
 Wyglądał raczej niedobrze!
 Co pan mówi! Ten młody człowiek przez długi czas leżał w Tokio chory i dlatego
ta mała
Komako zdecydowała się tego lata zostać gejszą. Mówią, że posyłała pieniądze na
lecznicę. I na nic
się to nie zdało. _ To mówicie, że Komako tak właśnie postąpiła?  Mało tego! Byli
ze sobą wprawdzie tylko zmówieni, ale skoro poświęciła dla niego wszystko, co tylko można
było poświęcić, powinien to potem jakoś uszanować, prawda?  To mówicie, że byli
zmówieni... Czy to zupełnie pewne?
 No tak! Wiadomo, że byli zmówieni! Ja sama tego nie stwierdziłam, ale tak
wszyscy mówią.
Wysłuchiwanie w uzdrowiskowym zajezdzie opowiadania masażystki o losie gejszy
było w samej rzeczy dość niewybredne, ale swoją drogą treść tego, co usłyszał, zaskakiwała
go nieprzyjemnie. Poza tym, już sam fakt, że Komako została jakoby gejszą, aby pomagać
człowiekowi, z którym łączyły ją zmówiny, mimo że aż nazbyt banalny, jakoś go mocno
irytował i budził w jego sumieniu nieokreślone bliżej wątpliwości.
Shimamura miał ochotę pociągnąć jeszcze kobietę za język, żeby dowiedzieć się
czegoś więcej na ten temat, ale masażystka nie wykazywała chęci do dalszej rozmowy.
Wydawało mu się prawdopodobne, że Komako była zaręczona z chorym synem
nauczycielki muzyki i że wobec tego Yóko to nowa miłość tego człowieka, ale przecież ów
chory ostatecznie umrze. W przeświadczeniu Shimamury rachunek przedstawiał się prosto:
Komako uprawiała sztukę dla sztuki  zwrot ten z łatwością mu się przypomniał. Czymże
jak nie  sztuką dla sztuki było na przykład to, że przez długi czas dotrzymywała
obietnicy danej podczas zaręczyn i że nawet sprzedała się tylko dlatego, aby spłacać
jego leczenie?
Shimamura postanowił początkowo, że gdy tylko spotka się z Komako, zaraz ciśnie w
nią tym  sztuka dla sztuki , wkrótce jednak zmienił swoje nastawienie i postępowanie
dziewczyny wydało mu się szlachetne.
Zaniepokojony sprzecznością, którą dostrzegł w swej opinii o niej, Shimamura
wietrzył w tym jakieś dla siebie ryzyko, trudne w skutkach do przewidzenia; po wyjściu
masażystki nie podniósł się z pościeli, a poważnie sprawą tą przejęty, rozkoszował się
domysłami, jakie jeszcze nieobliczalne następstwa mogą dlań stąd wyniknąć, i czuł, jak
zimno przejmuje go do szpiku kości. Okazało się jednak, że to tylko okno, na wprost którego
leżał, było na oścież otwarte.
W górskiej kotlinie słońce szybko ustępuje pola cieniom, a wkrótce potem zapada
wieczorny mrok, niosąc ze sobą chłód. Ośnieżone szczyty odległych gór, tonące jeszcze w
promieniach zachodzącego słońca, zdawały się być całkiem bliskie.
Wreszcie góry, jedna po drugiej, z początku bliższe  a z kolei i dalsze, pierwej
niższe  a potem i wyższe, pogłębiły cienie uwypuklające ich niezliczone załomy, a gdy
nadszedł moment, że blade odblaski słońca pozostały tylko na szczytach, ponad śniegiem
zalegającym wierchy rozpaliło się wieczorną zorzą niebo.
Rozsiane tu i ówdzie  na brzegu rzeki, na terenach narciarskich, przy świątyni 
gaje cedrowe, pogrążając się coraz to bardziej w ciemności, poczęły drażnić wzrok.
Shimamura jął się już poddawać beznadziejnemu przygnębieniu chwili, gdy nagle 
jakby zapalił ktoś w jego pokoju łagodne światło  pojawiła się przed nim Komako.
Powiedziała mu, że w tutejszym zajezdzie odbywa się właśnie zebranie, na które
sproszono amatorów narciarstwa, aby zespołowo omówić kwestia przygotowań na zbliżający
się sezon. Po zebraniu wydany będzie bankiet, na który ją wezwano. Wsunęła stopy pod
nakrycie kotatsu, a potem wyciągnęła nieoczekiwanie rękę i kilkakrotnie pogłaskała go po
policzku.
 Dziś jesteś jakiś blady. To podejrzane!  Chwyciła palcami miękkie ciało
policzka, jakby chciała je rozgnieść.  Głuptas z ciebie!
Już wtedy wydała mu się trochę pijana, ale gdy przyszła do niego znowu po
zakończeniu przyjęcia, opadła bezwolnie na podłogę przed toaletką, a jej twarz zdradzała taki
stopień upojenia alkoholem, że aż wyglądała z tym śmiesznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •