[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nięciu za sobą drzwi.
Była czwarta rano. Musi złapać taksówkę, by dostać się do
swego samochodu.
Miała nadzieję, że Hunter naprawdę dobrze zapłacił portie
rowi. Bardzo dobrze...
Hunter poczuł się rozczarowany, choć nie był zaniepokojony,
gdy obudziwszy się rano, stwierdził, że Freddie wyszła.
Ostatecznie ona nie była przygotowana na spędzenie nocy
poza domem, podczas gdy on przyniósł sobie zapasowe ubranie
i przybory toaletowe, które trzymał w biurze.
Leżał wyciągnięty na łóżku, wpatrywał się w baldachim
i czuł się lepiej niż kiedykolwiek.
Freddie go kochała. I była naprawdę niezwykle pomysłowa.
Udając kogoś innego, umożliwiła rozmowę o sprawach, o których
nie potrafili dotąd dyskutować. Jednak nadal pozostało im wiele
do omówienia... Słusznie postąpiła, wychodząc jako Mary i oca
lając tę postać. Zrobi, co w jego mocy, by dziś wieczorem znów
zjawić się Kilted Piper", a wówczas odbędzie z Mary prawdziwą
rozmowę od serca. I oczywiście zatrzyma ten pokój...
Wszystko układało się po jego myśli.
- Emily, muszę z tobą porozmawiać! - Freddie niemal krzy
czała do słuchawki.
- Dopiero co się widziałyśmy - zdziwiła się Emily. - Co się
stało?.
- Nie teraz. - Freddie co prawda zamknęła drzwi do swego
gabinetu, ale mimo to bała się, że ktoś ją może usłyszeć. - Je
stem w rozpaczliwej sytuacji...
- Freddie, mam mnóstwo roboty... naprawdę nie mogę.
Ostatnio wiele się zmieniło.
- Wiem, wiem. Jesteś teraz ważną personą w firmie. - Emi
ly właśnie otrzymała awans. Uświadomiło to Freddie, że ona
sama wciąż znajdowała się w tym samym punkcie swojej karie
ry, co na starcie. - Jeśli coś przyniosę, możemy zjeść u ciebie
w biurze?
Zapadła pełna wahania cisza.
- Przyniosę ci tę nową kanapkę, którą chciałaś spróbować
- naciskała Freddie.
- W porządku - zgodziła się Emily. - Ale będę mogła wygo
spodarować tylko dwadzieścia minut;
- Czyżbyś nie zamierzała nic jeść? Pomyśl o dziecku.
- No właśnie, dlatego nie mogę sobie pozwolić na utratę
pracy - odparła Emily.
Freddie ucieszyła się, że ona nie musi wybierać pomiędzy
jedzeniem a utratÄ… pracy.
- Dzięki, Em - powiedziała. - Doceniam to.
Odłożyła słuchawkę i głęboko odetchnęła. Musiała z kimś
porozmawiać na temat swojej sytuacji. Czuła taki zamęt w gło
wie, że nie była w stanie logicznie myśleć.
Może rozmowa z Emily natchnie ją i chociaż trochę uspokoi...
Hunter bardzo szybko dotarł dzisiaj do biura. Dodatkowa
godzina bardzo mu się przyda. Dzięki niej zdąży załatwić
wszystkie sprawy i wieczorem będzie mógł spotkać się z Fred
die. Lub z Mary...
Pewnie Freddie znów pojawi się w przebraniu. Może to i le
piej, ponieważ mógł swobodnie rozmawiać z Mary o sprawach,
których nigdy nie poruszyłby z Freddie. Na przykład o tym, że
najbliższa mu osoba znajdowała się pdd przemożnym wpływem
swego ojca. Mary nie mogła protestować ani się obrażać. Będzie
musiała go wysłuchać.
Przed wyjściem z hotelu zadzwonił do domu, ale nikt nie
podniósł słuchawki. Freddie chyba już wyszła do pracy lub brała
prysznic.
Zatelefonował drugi raz, ale z takim samym rezultatem. Zo
stawił wiadomość na sekretarce: Dziś wieczór prawdopodobnie
wrócę pózno. Mam spotkanie". Starał się stłumić rozbawiony
chichot.
Po chwili zadzwonił telefon. Podnosząc słuchawkę, pewien
był, że to Freddie.
- Hunter! - To była Jennifer. - Wcześnie przyszedłeś dziś
do biura. Myślałam, że będę musiała nagrać się na sekretarkę.
- Witaj, Jennifer. Jak się miewasz w ten piękny, słoneczny
poranek?
- Widzę, że dobrze się wyspałeś. - Jennifer zachichotała.
- Zaraz będziesz w jeszcze lepszym humorze. Mam dla ciebie
ofertę z mojej firmy i dzwonię, by ustalić termin spotkania.
Hunter przymknÄ…Å‚ oczy, wspominajÄ…c wydarzenia ostatniej
nocy. Po chwili znów je otworzył.
- Kiedy mam podjąć decyzję?
- Najlepiej od razu.
Tego się nie spodziewał.
- Możesz mi powiedzieć, czy biuro będzie w Austin, czy
w Dallas?
- Chciałabym usłyszeć najpierw twoje propozycje. Każda
z tych lokalizacji ma swoje plusy i minusy.
- W takim razie wolałbym, by moja żona uczestniczyła
w tym spotkaniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
nięciu za sobą drzwi.
Była czwarta rano. Musi złapać taksówkę, by dostać się do
swego samochodu.
Miała nadzieję, że Hunter naprawdę dobrze zapłacił portie
rowi. Bardzo dobrze...
Hunter poczuł się rozczarowany, choć nie był zaniepokojony,
gdy obudziwszy się rano, stwierdził, że Freddie wyszła.
Ostatecznie ona nie była przygotowana na spędzenie nocy
poza domem, podczas gdy on przyniósł sobie zapasowe ubranie
i przybory toaletowe, które trzymał w biurze.
Leżał wyciągnięty na łóżku, wpatrywał się w baldachim
i czuł się lepiej niż kiedykolwiek.
Freddie go kochała. I była naprawdę niezwykle pomysłowa.
Udając kogoś innego, umożliwiła rozmowę o sprawach, o których
nie potrafili dotąd dyskutować. Jednak nadal pozostało im wiele
do omówienia... Słusznie postąpiła, wychodząc jako Mary i oca
lając tę postać. Zrobi, co w jego mocy, by dziś wieczorem znów
zjawić się Kilted Piper", a wówczas odbędzie z Mary prawdziwą
rozmowę od serca. I oczywiście zatrzyma ten pokój...
Wszystko układało się po jego myśli.
- Emily, muszę z tobą porozmawiać! - Freddie niemal krzy
czała do słuchawki.
- Dopiero co się widziałyśmy - zdziwiła się Emily. - Co się
stało?.
- Nie teraz. - Freddie co prawda zamknęła drzwi do swego
gabinetu, ale mimo to bała się, że ktoś ją może usłyszeć. - Je
stem w rozpaczliwej sytuacji...
- Freddie, mam mnóstwo roboty... naprawdę nie mogę.
Ostatnio wiele się zmieniło.
- Wiem, wiem. Jesteś teraz ważną personą w firmie. - Emi
ly właśnie otrzymała awans. Uświadomiło to Freddie, że ona
sama wciąż znajdowała się w tym samym punkcie swojej karie
ry, co na starcie. - Jeśli coś przyniosę, możemy zjeść u ciebie
w biurze?
Zapadła pełna wahania cisza.
- Przyniosę ci tę nową kanapkę, którą chciałaś spróbować
- naciskała Freddie.
- W porządku - zgodziła się Emily. - Ale będę mogła wygo
spodarować tylko dwadzieścia minut;
- Czyżbyś nie zamierzała nic jeść? Pomyśl o dziecku.
- No właśnie, dlatego nie mogę sobie pozwolić na utratę
pracy - odparła Emily.
Freddie ucieszyła się, że ona nie musi wybierać pomiędzy
jedzeniem a utratÄ… pracy.
- Dzięki, Em - powiedziała. - Doceniam to.
Odłożyła słuchawkę i głęboko odetchnęła. Musiała z kimś
porozmawiać na temat swojej sytuacji. Czuła taki zamęt w gło
wie, że nie była w stanie logicznie myśleć.
Może rozmowa z Emily natchnie ją i chociaż trochę uspokoi...
Hunter bardzo szybko dotarł dzisiaj do biura. Dodatkowa
godzina bardzo mu się przyda. Dzięki niej zdąży załatwić
wszystkie sprawy i wieczorem będzie mógł spotkać się z Fred
die. Lub z Mary...
Pewnie Freddie znów pojawi się w przebraniu. Może to i le
piej, ponieważ mógł swobodnie rozmawiać z Mary o sprawach,
których nigdy nie poruszyłby z Freddie. Na przykład o tym, że
najbliższa mu osoba znajdowała się pdd przemożnym wpływem
swego ojca. Mary nie mogła protestować ani się obrażać. Będzie
musiała go wysłuchać.
Przed wyjściem z hotelu zadzwonił do domu, ale nikt nie
podniósł słuchawki. Freddie chyba już wyszła do pracy lub brała
prysznic.
Zatelefonował drugi raz, ale z takim samym rezultatem. Zo
stawił wiadomość na sekretarce: Dziś wieczór prawdopodobnie
wrócę pózno. Mam spotkanie". Starał się stłumić rozbawiony
chichot.
Po chwili zadzwonił telefon. Podnosząc słuchawkę, pewien
był, że to Freddie.
- Hunter! - To była Jennifer. - Wcześnie przyszedłeś dziś
do biura. Myślałam, że będę musiała nagrać się na sekretarkę.
- Witaj, Jennifer. Jak się miewasz w ten piękny, słoneczny
poranek?
- Widzę, że dobrze się wyspałeś. - Jennifer zachichotała.
- Zaraz będziesz w jeszcze lepszym humorze. Mam dla ciebie
ofertę z mojej firmy i dzwonię, by ustalić termin spotkania.
Hunter przymknÄ…Å‚ oczy, wspominajÄ…c wydarzenia ostatniej
nocy. Po chwili znów je otworzył.
- Kiedy mam podjąć decyzję?
- Najlepiej od razu.
Tego się nie spodziewał.
- Możesz mi powiedzieć, czy biuro będzie w Austin, czy
w Dallas?
- Chciałabym usłyszeć najpierw twoje propozycje. Każda
z tych lokalizacji ma swoje plusy i minusy.
- W takim razie wolałbym, by moja żona uczestniczyła
w tym spotkaniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]