[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znalazł swoją drugą połowę, wszak od wielu lat za nią tęsknił. Dobrze, że stało się to, zanim...
Dolg urwał w myśli zdanie. Zanim opuszczą Ziemię? Nie chciał sięgać aż tak daleko. Jeszcze nie. Najpierw
wypełni zadanie, dokona tego, do czego został powołany na świat, a potem niech się stanie to, co stać się musi,
niech nadejdzie ten inny czas, inne życie.
Dla Dolga zadanie zawsze stanowiło granicę. Za nią nie widział już nic. Ostatnio jednak dość często myślał
o Wrotach. Zniły mu się, zastanawiał się nad nimi. Zobaczyć, jak też jest po ich drugiej stronie...
Czysta ciekawość, na takie uczucie nie mógł sobie pozwolić.
Spostrzegł, że ojciec już wstał. Dolg wyciągnął się w łóżku, wyczuł palcami stóp kołdrę, przyjemność
sprawiało mu ciepło, jakie dawało okrycie. Rozgrzana od snu skóra lekko kleiła się do prześcieradła, lecz nie
było to nieprzyjemne. Dolg nie wiedział, że jako jedyny dostał prześcieradło i powłoczkę na poduszkę, a także
23
najlepszą kołdrę. Najbliżsi starali się troskliwie nim opiekować, bo większość wstępnych przygotowań niedługo
już będą mieć za sobą. Reszty mógł dokonać tylko on, nikt inny.
Dolg poczuł swoje ciało między prześcieradłem a kołdrą. Bardzo rzadko uświadamiał sobie jego istnienie,
zawsze odpychał podobne myśli. Wyciągnął teraz nogi, świadom poruszających się w nich mięśni, podniósł
ręce i także je wyciągnął, wsunął z powrotem pod kołdrę i powiódł dłońmi po nagim ciele.
Wiedział, że jest piękne. Niesłychanie kształtne, pokryte jedwabistą matowo-połyskującą skórą. Ze
zdumieniem odkrył, jak przyjemnie jest gładzić dłońmi szyję i kark, dotykać skóry piersi, płaskiego
umięśnionego brzucha i ud.
Tak, jestem człowiekiem, pomyślał, nic innego nie jest możliwe, wszak spłodziło mnie dwoje ludzi, lecz Le-
murowie potajemnie włączyli w moją krew swoje cechy, dlatego jestem do nich taki podobny. Wywarło to na
mnie ogromny wpływ, być może nawet większy, niż przypuszczają ludzie. Zdarza się, że nawiedzają mnie
myśli nie mające nic wspólnego z tym światem. Skąd się biorą? Skąd kiedyś, tak nieprawdopodobnie dawno
temu, przybyli tutaj Obcy, ci, którzy uczynili z Lemurów cywilizowanych ludzi wśród prymitywnych,
przypominających zwierzęta plemion? To myśli Obcych czasami do mnie docierają, przejmuję echo z innej
ojczyzny, nie z Lemurii, lecz z jeszcze dawniejszych czasów. Pojawiają się jakieś inne pejzaże, inne stworzenia.
To dlatego czasami tęsknię za domem, nie wiedząc, czym jest ów dom ani gdzie się znajduje.
Chcę zobaczyć, co jest za Wrotami.
Dłonie Dolga zaniechały wędrówki po skórze. Leżał cicho, rozmyślał.
Dobrze wiedział, że istnieje również świat miłości między mężczyzną a kobietą. Zmysłowość, pożądanie...
Ta strona życia jednak nigdy go nie niepokoiła, zawsze zachowywał pełną kontrolę nad podobnymi myślami
i uczuciami. Jeden jedyny raz zbliżył się z kobietą, z Hallą na Islandii, ona jednak była tylko przyjacielem,
nikim więcej. Zdarzało się, że tęsknił za jej towarzystwem; tak dobrze się rozumieli. Ani ona jednak, ani
żadna inna nie pociągała go fizycznie.
I tak lepiej, dzięki temu kiedy stanie u celu swego życia, nie będzie z nikim związany.
Raz kiedyś, gdy miał kłopoty z pewną kobietą, poruszył ten temat w rozmowie z Cieniem, pytał, dlaczego
właśnie jego nie pociąga zmysłowość. Cień popatrzył surowo, jakby nie podobała mu się jego własna odpowiedz:
To ja ponoszę za to winę, mój przyjacielu. Stało się to wtedy, gdy sporządziłem wywar, który podałem Mórie-
mu. Musisz mnie zrozumieć, nie chciałem, aby na świat przyszło jeszcze więcej potomków Lemurów.
Widziałem, jak cierpią z powodu właściwości, którą obdarzyli ich Obcy i Słońce: oni nie mogli umrzeć
naprawdę, w końcu życia zmieniali się w... błędne ogniki, bezustannie tęskniące za krainą, z której przybyli
Obcy. Dlatego właśnie zabiłem w tobie potrzebę bliskości kobiet". Dolg pokiwał wtedy głową zasmucony.
Wiedział, że za przyczyną krwi płynącej w jego żyłach również jego dzieci przybrałyby kiedyś postać
błędnych ogników.
A wówczas droga do Wrót już by nie istniała.
Wrócił myślą do pewnego zdarzenia, kiedy to kobieta sprawiła mu kłopoty. Działo się to w Austrii. Całą
rodziną wyjechali do Wiednia i krewni babci Theresy zaprosili ich na wieczór pełen rozrywek. Występowali
wówczas najlepsi śpiewacy i tancerze w mieście, wśród nich młoda śpiewaczka, niezwykle popularna ze
'względu na swą urodę i żywe usposobienie. Doskonale zresztą zdawała sobie sprawę ze swych zalet. Panowie
krążyli wokół tego smacznego kąska niczym chmara much, a ona ze śmiechem flirtowała i pozwalała się
uwodzić, kokieteryjnie uderzała wachlarzem po palcach, błyszczała.
Gdy jej wzrok padł na najprzystojniejszego młodego człowieka na sali, który w dodatku nie poświęcił jej ani
spojrzenia, w jednej chwili miała plan gotowy. Podbije jego serce, będzie się przed nią czołgał na kolanach i
błagał, by zgodziła się spędzić z nim noc.
Ale Dolg wcale nie był tym zainteresowany. Wszystkie podstępne próby panny, podejmowane pod osłoną
skromności, jakby odbijały się od ściany.
Rozdrażniło ją to jeszcze bardziej, postanowiła, że musi zaciągnąć młodzieńca do łóżka. Pomysł
najwidoczniej ją podniecił, bo pod koniec wieczoru zapomniała o wstydliwości, odsłaniała kostki i pochylała
się tak, by musiał zajrzeć w głęboko wycięty dekolt. Dolg zorientował się, że Villemann czuł się nieswojo,
obserwując takie zachowanie dziewczyny. I zresztą nie tylko Ville-mann je zauważył.
Ale kiedy inni młodzi mężczyzni usiłowali się zanadto do niej zbliżyć, odpychała ich gniewnie. Nie miała
czasu na takie głupstwa. Wieczór dobiegł końca i Dolg odetchnął z ulgą. Poszedł do swojego pokoju i nie
zapalając świecy rozebrał się w mętnym świetle latarni przed domem. Wiał wiatr, w pokoju królowały
migotliwe cienie.
W łóżku leżała piękna śpiewaczka, naga, jak ją Pan Bóg stworzył.
Dolg jeszcze w połowie ubrany poprosił, by wyszła, ale ona tylko wysunęła białą rękę i przyciągnęła go do
siebie. Wyrwał dłoń z uścisku i uprzejmie, acz zdecydowanie oznajmił, że z uwagi na swoje dobre imię
powinna opuścić pokój. Powiedział, że odwróci się tyłem, kiedy ona będzie się ubierać.
Kobieta odrzuciła kołdrę pokazując wszystko, co miała do pokazania. Na Dolgu nie zrobiło to żadnego
wrażenia, czego zresztą nie omieszkał jej powiedzieć. Teraz jednak nie krył oburzenia.
Panna spytała kokieteryjnie: Ponieważ przejawiamy taki upór, podejrzewam, że być może bardziej
24
interesują nas mężczyzni?"
Nie", odparł Dolg, a wtedy ona znów usiłowała zwabić go do siebie, sprawdzić, czy rzeczywiście pozostaje
taki niewzruszony, jak chciał się wydawać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
znalazł swoją drugą połowę, wszak od wielu lat za nią tęsknił. Dobrze, że stało się to, zanim...
Dolg urwał w myśli zdanie. Zanim opuszczą Ziemię? Nie chciał sięgać aż tak daleko. Jeszcze nie. Najpierw
wypełni zadanie, dokona tego, do czego został powołany na świat, a potem niech się stanie to, co stać się musi,
niech nadejdzie ten inny czas, inne życie.
Dla Dolga zadanie zawsze stanowiło granicę. Za nią nie widział już nic. Ostatnio jednak dość często myślał
o Wrotach. Zniły mu się, zastanawiał się nad nimi. Zobaczyć, jak też jest po ich drugiej stronie...
Czysta ciekawość, na takie uczucie nie mógł sobie pozwolić.
Spostrzegł, że ojciec już wstał. Dolg wyciągnął się w łóżku, wyczuł palcami stóp kołdrę, przyjemność
sprawiało mu ciepło, jakie dawało okrycie. Rozgrzana od snu skóra lekko kleiła się do prześcieradła, lecz nie
było to nieprzyjemne. Dolg nie wiedział, że jako jedyny dostał prześcieradło i powłoczkę na poduszkę, a także
23
najlepszą kołdrę. Najbliżsi starali się troskliwie nim opiekować, bo większość wstępnych przygotowań niedługo
już będą mieć za sobą. Reszty mógł dokonać tylko on, nikt inny.
Dolg poczuł swoje ciało między prześcieradłem a kołdrą. Bardzo rzadko uświadamiał sobie jego istnienie,
zawsze odpychał podobne myśli. Wyciągnął teraz nogi, świadom poruszających się w nich mięśni, podniósł
ręce i także je wyciągnął, wsunął z powrotem pod kołdrę i powiódł dłońmi po nagim ciele.
Wiedział, że jest piękne. Niesłychanie kształtne, pokryte jedwabistą matowo-połyskującą skórą. Ze
zdumieniem odkrył, jak przyjemnie jest gładzić dłońmi szyję i kark, dotykać skóry piersi, płaskiego
umięśnionego brzucha i ud.
Tak, jestem człowiekiem, pomyślał, nic innego nie jest możliwe, wszak spłodziło mnie dwoje ludzi, lecz Le-
murowie potajemnie włączyli w moją krew swoje cechy, dlatego jestem do nich taki podobny. Wywarło to na
mnie ogromny wpływ, być może nawet większy, niż przypuszczają ludzie. Zdarza się, że nawiedzają mnie
myśli nie mające nic wspólnego z tym światem. Skąd się biorą? Skąd kiedyś, tak nieprawdopodobnie dawno
temu, przybyli tutaj Obcy, ci, którzy uczynili z Lemurów cywilizowanych ludzi wśród prymitywnych,
przypominających zwierzęta plemion? To myśli Obcych czasami do mnie docierają, przejmuję echo z innej
ojczyzny, nie z Lemurii, lecz z jeszcze dawniejszych czasów. Pojawiają się jakieś inne pejzaże, inne stworzenia.
To dlatego czasami tęsknię za domem, nie wiedząc, czym jest ów dom ani gdzie się znajduje.
Chcę zobaczyć, co jest za Wrotami.
Dłonie Dolga zaniechały wędrówki po skórze. Leżał cicho, rozmyślał.
Dobrze wiedział, że istnieje również świat miłości między mężczyzną a kobietą. Zmysłowość, pożądanie...
Ta strona życia jednak nigdy go nie niepokoiła, zawsze zachowywał pełną kontrolę nad podobnymi myślami
i uczuciami. Jeden jedyny raz zbliżył się z kobietą, z Hallą na Islandii, ona jednak była tylko przyjacielem,
nikim więcej. Zdarzało się, że tęsknił za jej towarzystwem; tak dobrze się rozumieli. Ani ona jednak, ani
żadna inna nie pociągała go fizycznie.
I tak lepiej, dzięki temu kiedy stanie u celu swego życia, nie będzie z nikim związany.
Raz kiedyś, gdy miał kłopoty z pewną kobietą, poruszył ten temat w rozmowie z Cieniem, pytał, dlaczego
właśnie jego nie pociąga zmysłowość. Cień popatrzył surowo, jakby nie podobała mu się jego własna odpowiedz:
To ja ponoszę za to winę, mój przyjacielu. Stało się to wtedy, gdy sporządziłem wywar, który podałem Mórie-
mu. Musisz mnie zrozumieć, nie chciałem, aby na świat przyszło jeszcze więcej potomków Lemurów.
Widziałem, jak cierpią z powodu właściwości, którą obdarzyli ich Obcy i Słońce: oni nie mogli umrzeć
naprawdę, w końcu życia zmieniali się w... błędne ogniki, bezustannie tęskniące za krainą, z której przybyli
Obcy. Dlatego właśnie zabiłem w tobie potrzebę bliskości kobiet". Dolg pokiwał wtedy głową zasmucony.
Wiedział, że za przyczyną krwi płynącej w jego żyłach również jego dzieci przybrałyby kiedyś postać
błędnych ogników.
A wówczas droga do Wrót już by nie istniała.
Wrócił myślą do pewnego zdarzenia, kiedy to kobieta sprawiła mu kłopoty. Działo się to w Austrii. Całą
rodziną wyjechali do Wiednia i krewni babci Theresy zaprosili ich na wieczór pełen rozrywek. Występowali
wówczas najlepsi śpiewacy i tancerze w mieście, wśród nich młoda śpiewaczka, niezwykle popularna ze
'względu na swą urodę i żywe usposobienie. Doskonale zresztą zdawała sobie sprawę ze swych zalet. Panowie
krążyli wokół tego smacznego kąska niczym chmara much, a ona ze śmiechem flirtowała i pozwalała się
uwodzić, kokieteryjnie uderzała wachlarzem po palcach, błyszczała.
Gdy jej wzrok padł na najprzystojniejszego młodego człowieka na sali, który w dodatku nie poświęcił jej ani
spojrzenia, w jednej chwili miała plan gotowy. Podbije jego serce, będzie się przed nią czołgał na kolanach i
błagał, by zgodziła się spędzić z nim noc.
Ale Dolg wcale nie był tym zainteresowany. Wszystkie podstępne próby panny, podejmowane pod osłoną
skromności, jakby odbijały się od ściany.
Rozdrażniło ją to jeszcze bardziej, postanowiła, że musi zaciągnąć młodzieńca do łóżka. Pomysł
najwidoczniej ją podniecił, bo pod koniec wieczoru zapomniała o wstydliwości, odsłaniała kostki i pochylała
się tak, by musiał zajrzeć w głęboko wycięty dekolt. Dolg zorientował się, że Villemann czuł się nieswojo,
obserwując takie zachowanie dziewczyny. I zresztą nie tylko Ville-mann je zauważył.
Ale kiedy inni młodzi mężczyzni usiłowali się zanadto do niej zbliżyć, odpychała ich gniewnie. Nie miała
czasu na takie głupstwa. Wieczór dobiegł końca i Dolg odetchnął z ulgą. Poszedł do swojego pokoju i nie
zapalając świecy rozebrał się w mętnym świetle latarni przed domem. Wiał wiatr, w pokoju królowały
migotliwe cienie.
W łóżku leżała piękna śpiewaczka, naga, jak ją Pan Bóg stworzył.
Dolg jeszcze w połowie ubrany poprosił, by wyszła, ale ona tylko wysunęła białą rękę i przyciągnęła go do
siebie. Wyrwał dłoń z uścisku i uprzejmie, acz zdecydowanie oznajmił, że z uwagi na swoje dobre imię
powinna opuścić pokój. Powiedział, że odwróci się tyłem, kiedy ona będzie się ubierać.
Kobieta odrzuciła kołdrę pokazując wszystko, co miała do pokazania. Na Dolgu nie zrobiło to żadnego
wrażenia, czego zresztą nie omieszkał jej powiedzieć. Teraz jednak nie krył oburzenia.
Panna spytała kokieteryjnie: Ponieważ przejawiamy taki upór, podejrzewam, że być może bardziej
24
interesują nas mężczyzni?"
Nie", odparł Dolg, a wtedy ona znów usiłowała zwabić go do siebie, sprawdzić, czy rzeczywiście pozostaje
taki niewzruszony, jak chciał się wydawać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]