[ Pobierz całość w formacie PDF ]

już wcześniej, tak by nie trzeba było odrywać się od pracy na przygotowywanie posiłku.
Wystarczyło odpowiednio wcześniej wstawić garnek na piec, by obiad był gorący, gdy
przyjdą mężczyzni.
- Mhm, świąteczny obiad, zupa na mięsie - odezwała się Ruth, wdychając zapachy, bo
powoli woń zupy zmieszała się z zapachem gorącego łoju.
- Bo dziś jest właściwie święto - uśmiechnęła się Mali. - Wraz z laniem świec wkraczamy
w czas przygotowań do Bożego Narodzenia. Trzeba to uczcić.
Gdy wszystkie kobiety formowały zwykłe świece, które pózniej układano w używanych do
tego celu od lat pudełkach, Dorbet zajmowała się swoimi.
- Och, jakie są piękne! - westchnęła Ruth, podnosząc jedną z oryginalnych świec siostry. -
Ty masz też zdolności artystyczne, Dorbet, zupełnie jak mama.
- Czy ja wiem? - odrzekła Dorbet, ale rozpromieniła się dumna i zadowolona, że wszyscy
zwrócili uwagę na jej dzieła. - Pomyślałam sobie, że dostaniesz w tym roku parę takich świec
ode mnie, Ruth. W zeszłym roku podarowałam je Marit, ale tym razem będę pomagać lać
świece w Granvold, umówiliśmy się na jutro, więc te wezmiesz ty.
- No coś ty! - zaprotestowała Ruth, rumieniąc się z radości. - Sądzę, że są takie piękne, że
aż szkoda je palić.
- To postawisz je sobie dla ozdoby - stwierdziła Dorbet. - Przecież po raz pierwszy
będziesz w tym roku przystrajać świątecznie własny dom.
Blask w oczach Ruth jakby przygasł. Otarła pośpiesznie ręką twarz.
- Wigilię spędzicie tu razem z nami we dworze - przypomniała Mali. - Samuel chyba się
na to zgodził?
- No jasne, że przyjdą - prychnęła Dorbet. - Po co by mieli siedzieć całkiem sami na
Wzgórzu. Co to by była za Wigilia, tylko ty i Samuel!
- Mamy Marilenę...
- Przecież ona zaśnie - stwierdziła Dorbet, obracając świecę tak, że powstał piękny wzór.
- Przyjdziemy - zapewniła pośpiesznie Ruth i dodała, nie podnosząc wzroku: - Samuel
ucieszył się z zaproszenia.
Mali domyśliła się, że Ruth kłamie. Samuel na pewno nie chciał przyjść. Nie lubił, gdy nie
na nim przez cały czas koncentrowała się uwaga. A w Stornes nigdy nie grał pierwszych
skrzypiec. Parę osób dokładało starań, by tak się nie stało. Jeśli w końcu się zgodził, to
pewnie tylko dlatego, że uznał, iż tak będzie taniej. Przyjdą przecież do suto zastawionego
stołu. Chociaż. .. I tak wszystko, co mieli, otrzymywali z dworu: ziemniaki, jagnięcinę,
wieprzowinę, kiełbasy. Misjonarz nie łożył wiele na swoją rodzinę. Ale Mali nie ze względu
na niego nosiła na Wzgórze różne przysmaki. Robiła to dla Ruth i Marileny. Miała bowiem
wrażenie, że inaczej Ruth nie miałaby co włożyć do garnka. Nie widziała też, by córka
dostała coś nowego do ubrania, odkąd wyprowadziła się z domu. Samuel uważał zapewne, że
to niepotrzebny zbytek, myślała ze złością. Sam jednak chodził wystrojony.
 Nie przystoi inaczej człowiekowi z moją pozycją" - powiedział Mali kiedyś, gdy
wytknęła mu zakup kolejnego garnituru. Ruth traktowana była przez niego jak inwentarz.
Kiedy Ruth wróciła z Marileną do domu, Samuela jeszcze nie było. Poczuła niepokój,
ujrzawszy pogrążony w mroku dom. Była już prawie piąta. Gdzie on jest, na Boga, i z kim?
Zdążyła zapalić świece i dorzuciła drew do pieca, bo niemal całkiem się wypaliło. Drewno
szybko zajęło się ogniem. Zadygotała, bo w domu jak zwykle panował chłód. Właściwie
nigdy się tu porządnie nie nagrzało. Ojciec obiecał jej, że uszczelni ściany, gdy nadejdzie
wiosna. Powiedział, że nawet już znalazł ludzi, którzy się tym zajmą, i przy okazji rozbudują
dom. Tak więc w następną zimę będzie być może lepiej, pomyślała Ruth, zostawiając
uchylone drzwiczki do pieca. Tyle że ta zima jeszcze długo potrwa.
Przewinęła Marilenę i ugotowała dla niej kaszkę, a potem nachyliła się, by dorzucić
jeszcze drew do pieca. Kiedy się wyprostowała, zakręciło jej się w głowie. Chwyciła się
brzegu stołu i złapała się za głowę. Miała wrażenie, że izba kręci się wokół niej powoli,
wywołując w niej mdłości. Po chwili podeszła do miednicy, nabrała chochlą wody z wiadra i
opłukała twarz. Pomogło. Zawroty głowy ustąpiły, ale wciąż było jej niedobrze. Chyba
zaszkodziła mi ta zupa na mięsie, przemknęło jej przez myśl. Nie przywykła do tak obfitych
posiłków na co dzień, a przecież w Stornes zjadła więcej niż zwykle, bo tak jej smakowało.
Położyła Marilenę w kołysce i usiadła na krześle przy oknie, by czekać na Samuela. I
wtedy nagle doznała olśnienia. Prawda uderzyła w nią jak fala przypływu. Ruth jęknęła i
poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. Zrobiło jej się nagle strasznie zimno. Jęczała niczym
ranne zwierzę, trzymając dłoń na brzuchu.
To nie może być prawda! Dobry Boże, nie pozwól, by to była prawda! Nie zniosę tego, by
kolejne dziecko miało rosnąć w tym piekle i cierpieć z powodu złego ojca!
Zaślepiona łzami wpatrywała się w ciemnościach na usiane gwiazdami niebo. Gwiazdy
były tak daleko, widziała tylko słabe migoczące punkciki.
- Dobry Boże! Spraw, by to nie była prawda! - płakała. - Kochany, dobry Boże!
Ale wiedziała, że się nie myli. Znów spodziewała się dziecka.
ROZDZIAA 7.
Ruth siedziała przy oknie pogrążona w apatii. W głowie kłębiły jej się myśli, od których
popadała w głęboką rozpacz. Czuła się tak, jakby chłód w izbie powoli przenikał jej ciało i
duszę. Nie miała pojęcia, który to miesiąc ciąży, ale gdy dokładnie rozważyła, uznała, że
może pierwszy, a najwyżej drugi. Po urodzeniu Marileny nie wróciły jej jeszcze miesięczne
krwawienia, ale nie było w tym nic niepokojącego. Często młoda matka dostawała miesiączki
dopiero wtedy, gdy przestawała karmić dziecko piersią. A ona wciąż karmiła Marilenę. Tak
więc przeświadczenie, że to dopiero początek ciąży, opierało się raczej na intuicji niż na
pewności.
Gdyby nie Marilena, moje życie nie miałoby sensu, pomyślała Ruth niejasno. Wszystko, w
co wierzyłam i o czym snułam marzenia, oddając się Samuelowi, legło w gruzach. Bo on
okazał się kimś innym niż tym, za kogo go uważałam. To zły człowiek, a może chory, bo nikt
normalny nie mógłby dręczyć drugiego, tak jak on dręczył ją i upokarzał. Jednakże ją
traktował w taki sposób to jedno, ale że gwałtowne wybuchy gniewu i szaleństwa kierował
przeciwko własnej córce...
Ruth spędziła wiele bezsennych nocy, zastanawiając się, czy powinna zostawić męża.
Błagała Boga o odpowiedz, prosiła, by dał jej jakiś znak i wskazał jej drogę. Czytała Biblię,
także tam szukając wskazówek, płakała i się modliła. Ale za każdym razem dochodziła w
końcu do przekonania, że powinna trwać przy mężu. Małżeństwo jest świętym sakramentem
ustanowionym przez Boga. Poza tym przecież zawarła umowę z Samuelem, obiecując [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •