[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kiedy ktoś ma w ręku kontrolny pakiet akcji, mo\e z
łatwością podejmować decyzje, które niekoniecznie le\ą w
interesie innych udziałowców. Nie wiem, czy mnie rozumiesz.
- Chyba nie.
- Twój mą\ konsekwentnie likwiduje wszystkie dobre i
wypróbowane praktyki, które stosowaliśmy od lat. Firma ju\
dłu\ej nie zniesie takiego działania. Odbija się ono na
wynikach finansowych. Bardzo niekorzystnie. Wartość akcji
zaczyna spadać. Sytuacja staje się coraz gorsza. - Roger
odetchnął głęboko. - Moim zdaniem, Dax działa rozmyślnie.
Chce osłabić firmę i na giełdzie wykupić dla siebie jak
najwięcej udziałów po najni\szych cenach.
Jillian nie musiała udawać, \e jest przera\ona. A więc
miała przed sobą głównego winowajcę! Roger oskar\ał Daksa
dokładnie o to, co sam robił, jeszcze za \ycia Charlesa.
Miły i łagodny Charles zaufał człowiekowi, który chciał
zrujnować firmę Piersallów. I zniweczyć wysiłki Daksa.
- Jednego nie rozumiem - zaczęła powoli. - Jeśli firma
chyli się ku upadkowi, to jej akcje stają się bezwartościowe.
Mam rację?
Roger obdarzył Jillian pobła\liwym uśmiechem.
- Tak. Ale jeśli ich wartość spada, to Dax mo\e wykupić
je na giełdzie po minimalnej cenie. Dopiero potem zacznie
działać. Zatrudni nowy personel, postawi firmę na nogi i
sprzeda udziały po znacznie wy\szej cenie. Mając bardzo
du\o akcji, będzie mógł pozbyć się ich części i nadal
zachować w ręku pakiet kontrolny. A więc ciągle mieć w
firmie decydujący głos.
- Sądzisz, \e... \e Dax naszym kosztem nabije sobie
kabzę?
- Obawiam się, \e tak właśnie się stanie. - Roger z
powagą skinął głową. - Ale nie musisz się tym martwić. Nic
nie stracisz, jeśli będziesz trzymała jego stronę.
- I udawała, \e nie dzieje się nic złego? - Jillian mówiła
głosem tak wysokim i dr\ącym, \e Roger poklepał ją
uspokajająco po ramieniu.
- Kochanie, bardzo mi przykro, \e to właśnie ja jestem
zwiastunem niedobrych wieści.
- Ale... ale mo\e mógłbyś przeciwdziałać temu, co się
dzieje? Przecie\ dlatego powiedziałeś mi o wszystkim. Nadal
mamy szansę powstrzymać Daksa. Prawda?
Jillian \ałowała, \e nie ma przy sobie magnetofonu, aby
nagrać słowa Rogera. Ale kto mógł przewidzieć, \e tak
potoczy się rozmowa?
Wingerd pochylił się nad stołem.
- Jest tylko jeden sposób. Na najbli\szym posiedzeniu
rady nadzorczej będziesz musiała głosować przeciwko niemu.
- Roger zrobił efektowną pauzę. - Zdaję sobie sprawę z tego,
moja droga, \e proszę cię o wiele...
- Och, co za miła niespodzianka! Jak się macie? Mogę się
dosiąść? - Obok stołu, przy którym siedzieli, stanął Gerard
Kelvey.
Na twarzy Rogera odmalowała się wyrazna ulga. Podniósł
się z miejsca, udając zaskoczenie widokiem jednego z
najstarszych udziałowców i członków rady nadzorczej
Zakładów Przemysłowych Piersalla. Jillian natychmiast
zorientowała się, \e nie jest to spotkanie przypadkowe. A więc
Gerard był w zmowie z Rogerem. Chciał pozbawić Daksa,
syna wieloletniego przyjaciela, jego rodzinnej firmy.
Gerard usiadł przy stole.
- Cieszę się, \e cię widzę - oświadczył Roger. - Właśnie
wspomniałem Jillian o tym, jak bardzo martwi nas
postępowanie Daksa.
- Co ona na to?
Jillian nigdy nie lubiła Gerarda Kelveya. Nale\ał do tej
kategorii ludzi, przy których dostawała gęsiej skórki. Teraz
wiedziała, dlaczego. Miał twarz łasicy. Chytrego, małego
stworzenia, które nie zawahałoby się przed wdrapaniem na
drzewo i wykradzeniem jajek z ptasiego gniazda.
- Prze\yłam wstrząs - oświadczyła. - Jestem w szoku.
- Te\ byłem - oznajmił Gerard grobowym tonem.
- Podobnie jak ja. - Roger zawtórował swojemu
przedmówcy.
- Sądzę jednak - ponownie odezwała się Jillian,
obrzucając obu mę\czyzn promiennym uśmiechem - \e
jesteśmy wstrząśnięci z całkiem odmiennego powodu. -
Napotkała zdziwione spojrzenia obu mę\czyzn. Nie
przerywając, mówiła dalej: - Jak widzę, nie macie pojęcia, \e
jestem dyplomowaną księgową. Dax pokazywał mi
sprawozdania finansowe firmy i wszystkie inne raporty, na
jakie zwrócił uwagę. Analizowaliśmy je razem.
Oczy Rogera rozszerzyły się ze zdumienia. Na twarzy
Gerarda odmalowało się przykre zaskoczenie.
- Który z was jest Shallot, spółką z ograniczoną
odpowiedzialnością? Jaką następną, równie idiotyczną nazwę
fikcyjnej firmy wymyśliliście na bie\ący tydzień? - zapytała
surowym tonem. - Uwa\acie, \e Dax jest a\ tak ograniczony,
i\ nie zauwa\y waszych wstrętnych machinacji? Od samego
początku wiedział, \e ktoś z całą premedytacją zmniejsza
wartość firmy i wykupuje akcje po celowo obni\onym kursie,
ale \adne z nas tym się specjalnie nie przejmowało, gdy\
dysponujemy pakietem kontrolnym. Mamy ponad połowę
wszystkich akcji. - Jillian podniosła się z miejsca. - Nie chcę,
aby panowie dłu\ej tracili czas, więc powiem krótko: Moja
rodzina nadal będzie decydować o losach Zakładów
Przemysłowych Piersalla. Zarządzanie nimi pozostanie w
kompetentnych rękach mego mę\a. Moje głosy są jego
głosami. I vice versa.
Gerard spojrzał z niechęcią na Rogera.
- Mówiłeś, \e z nią się dogadasz. Jak się okazało, była to
strata czasu - stwierdził z ponurą miną. - Wstał i po chwili ju\
go na sali nie było.
Po wyjściu Gerarda przy stole zapanowała cisza. Jillian
spojrzała na pobladłą twarz Rogera.
- Gerard ma rację - oświadczyła, z trudem hamując
gniew. - Była to strata czasu. Nigdy nie zdradziłabym Daksa.
Jest jedynym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek kochałam.
Dax miał rację, niepokojąc się o firmę. Ale ju\ dłu\ej nie
musiał tego robić. Wracając do domu, Jillian postanowiła, \e
za jakiś czas opowie mu o dzisiejszym spotkaniu. I będą się z
niego śmiali.
A mo\e Dax, który nie uwierzył w wyjaśnienia dotyczące
Charlesa, nie da tak\e wiary jej nowym rewelacjom? W
ka\dym razie wszystko się uspokoi, kiedy na giełdzie wartość
akcji Zakładów Przemysłowych Piersalla wzrośnie. A Dax
będzie mógł zapomnieć, \e kiedykolwiek martwił się
przyszłością rodzinnej firmy.
Tydzień ciągnął się w nieskończoność. Nadszedł piątek.
Dax wszedł do sypialni, którą dzielił z Jillian. Był w złym
nastroju. W ostatnim tygodniu a\ trzej najwięksi udziałowcy
Zakładów Przemysłowych Piersalla sprzedali swoje akcje.
Jeden zadzwonił do niego po dokonaniu transakcji i
wyjaśnił, \e skorzystał z nadarzającej się okazji sprzedania
udziałów po nadzwyczaj korzystnej cenie. Sam Dax odkrył
jeszcze dwie inne, identyczne transakcje. Poza tym Naomi
Stell przyznała się, \e jej te\ poczyniono ciekawe propozycje.
Odmówiła jednak sprzedania udziałów. Nie wiedziała jednak,
kto chciał je odkupić, gdy\ ofertę otrzymała za pośrednictwem
maklera, którego zobowiązano do nieujawniania nazwiska
potencjalnego nabywcy.
Jeśli to spółka Shallot, a właściwie ludzie, którzy się za
nią ukrywali, dokonywała ostatnio na giełdzie zakupów akcji
Zakładów Przemysłowych Piersalla, to w chwili obecnej w ich
rękach znajdowało się trzydzieści cztery procent udziałów.
W sumie, wraz z Jillian i Christine, Dax nadal posiadał
ponad połowę udziałów. Nie było więc powodu do obaw.
Dopóty, dopóki cała trójka będzie głosowała
jednomyślnie.
Ale Jillian postanowiła decydować sama i nie upowa\niła
go do głosowania w jej imieniu. Dax nie chciał robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •