[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wiem, skarbie. Wiem.
Przytuliłam ją, ale odwróciła głowę, by spojrzeć na pusty podjazd i obłok kurzu,
jaki zostawiła za sobą Paige. Nie miałam pojęcia, co o niej myśleć. Wróci? Nie
wiedziałam, co zamierza zrobić... kim być... dla Annie i Zacha.
Do pokoju wpadł Zach.
 Hej, szanowny panie!  powiedział, wskazując moje stopy.  Buty stąd
wychodzą. Chodz, pokażę ci.
Mama po raz kolejny uniosła brwi. W żadnym razie nie mogłaby mieć botoksu 
do komunikacji z otoczeniem wykorzystywała głównie czoło.
  Hej, szanowny panie? . Ja nie jestem żadnym panem!
Zach się roześmiał.
 A te buty zrobiono do chodzenia, a nie do stania na jakimÅ› starym ganku.
Przez minutę z przechyloną głową wpatrywał się we mnie, rozważając moje
słowa.
 Och, na litość boską  powiedział w końcu; tego wyrażenia nauczył się
od dziadka.
Wyszedł, włożył tenisówki z Batmanem na baterie i wrócił, przy każdym kroku
błyskając czerwonym światłem.
Kiedy nakarmiÅ‚yÅ›my dzieci casserole z tuÅ„czyka à la rodzina Nardini, jak
wynikało z taśmy na dnie szklanego naczynia, ułożyłyśmy je do snu. Książka Czy
jesteś moją mamą? leżała na bujanym fotelu. Wrzuciłam ją do pudła, pudło
wepchnęłam do szafy i zamiast tego poczytałam Małego misia. %7ładne słowem nie
wspomniało o książce doktora Seussa i oboje zasnęli, nim dotarłam do szóstej
strony. Byli wyczerpani jak ja. Podeszłam na palcach do szafy, wyjęłam tamtą
książkę z pudła i wrzuciłam do kosza na śmieci.
Po powrocie do domu podniosłam ze stolika wizytówkę Paige.
PAIGE CAPOZZI
Aranżerka wnętrz
Executive Real Estate and Rental Properties
 Kiedy pora na zmiany, dzwoń do Paige 800-555-7531
 Aranżerka wnętrz  powiedziałam do zmywającej naczynia mamy.
 Ach, taki dekorator, który przychodzi i mówi, żebyś się pozbyła wszystkich
swoich gratów.
 Jak u babci Beene.
 Właśnie. Shirley zatrudniła jedną z nich, kiedy sprzedawała dom. Kazała
wypożyczyć kilka mebli i pozbyć się tego starego brzoskwiniowego fotela, dzięki
Bogu. Wszędzie poustawiała bukiety świeżych kwiatów, a do piekarnika włożyła
szarlotkę. Kazała też zdjąć wszystkie rodzinne fotografie.
 Dlaczego? To dość okrutne, nie sądzisz?
 Powiedziała, że chodzi o to, żeby osobiste rzeczy nie przeszkadzały rodzinie,
która ogląda dom i próbuje sobie wyobrazić w nim siebie. Poustawiała też meble
zgodnie z zasadami feng shui, żeby wytworzyć pozytywną energię.
 Poskutkowało?
 Jej dom nigdy tak dobrze nie wyglądał. Sprzedała go po dwóch dniach i to
drożej, niż spodziewała się Shirley. Znasz dzisiejszy rynek nieruchomości. Rozwija
się. Shirl musiała się powstrzymywać, żeby go nie odkupić.
 Zawsze wyobrażałam sobie Paige jako wariatkę z osiedla przyczep
kempingowych, żyjącą w świecie oper mydlanych.
Rozejrzałam się po domu, próbując spojrzeć na niego jej oczyma. Zobaczyłam,
jak opróżnia półki, wypełnia worki na śmieci i pudła rzeczami dla organizacji
dobroczynnych. Tych kilka par obuwia, których nie wyrzuci, ustawi w posłusznym
szeregu na ganku.
 Cholera, czego ona chce, mamo?
Mama pokręciła głową.
 Nie mam pojęcia. Choć przypuszczalnie niczego. Może tylko próbuje znalezć
sposób na wybaczenie sobie.
Mama powiedziała, że też chce się położyć. Odparłam, żeby wyciągnęła się
na moim łóżku. Nie spałam dobrze w nocy, ale byłam zbyt naładowana, żeby
zamknąć oczy. Musiałam przynajmniej zerknąć na te dokumenty.
Teczkę z rachunkami wypełniał gruby stos; wszystkie miały pieczątkę  Zaległe .
Co? Joe nie należał do ludzi unikających płacenia. Był fanatykiem regulowania
należności w terminie. Gdyby istniała religia o nazwie  płać w terminie za swoje
grzechy , zostałby papieżem albo co najmniej niezwykle szanowanym guru. Ale
teraz miałam czarno na białym dowód na zaniedbanie. Przekartkowałam rachunki.
Nie płacił Benowi Astonowi przez trzy miesiące? Ben od lat był głównym dostawcą
warzyw. I przyjacielem. Na ostatnim rachunku napisał:  Hej, Joe, możemy coś z tym
zrobić? . Suma została podkreślona: 2563 dolary 47 centów. Na rachunku z piekarni
widniała adnotacja  Ostatnie upomnienie przed zerwaniem współpracy . Za dwa
tygodnie odetną prąd, jeśli nie zostanie uregulowany rachunek w wysokości 1269
dolarów. Mieliśmy zaległości u Teaberry s Ranch, Donaldson s Dairy, dostawcy
wina i piwa oraz w firmie telefonicznej. Zaczęłam się pocić. Musiałam wyjść
na dwór.
Poszłam do ogrodu. Wyrywałam chwasty, ale nie tak, jak zwykle to robiłam,
starannie wykopując korzenie. Nie. Aapałam je mocno, gwałtownie szarpałam
i rzucałam na stos. Co jest, do diabła? Umarłeś i zostawiłeś mnie? Tak po prostu
sobie umarłeś? Zostawiłeś Annie? I Zacha? I zapomniałeś mi powiedzieć, w jakie
straszne kłopoty się wpakowałeś?
 W jakie wpakowałeś nas?
Deptałam stos, uwalniając obłoki nasion szczawiu i mlecza, które porywał wiatr
i roznosił nad całą naszą ziemią. Niech się rozplenią. Dlaczego miałabym się tym
przejmować?
 Och! I Paige siÄ™ materializuje? NaprawdÄ™? Teraz? Po trzech latach milczenia?
 Cześć, jestem matką Annie i Zacha . Cholera jasna, co to ma być?
Trzasnęły drzwiczki samochodu. W ataku wściekłości nie słyszałam, jak acura
Marcelli wjeżdża na podjazd. Kilka razy głęboko zaczerpnęłam powietrza, żeby się
uspokoić. Callie przekrzywiła łeb, położyła uszy po sobie i pytała mnie wzrokiem,
czy przypadkiem kompletnie nie oszalałam. Ciekawe, czy Marcella, która teraz
ostrożnie szła ścieżką, widziała, jak peroruję. Wszystko w niej było wielkie:
posiłki, zapał do porządku i czystości, ciało, głos, wiara, serce, miłość do rodziny,
a przede wszystkim, o czym wiedziało całe miasto, miłość do synów. Teraz więc jej
smutek również stał się wielki i przejawiał się w wolniejszych krokach, a kiedy się
zbliżyła, był widoczny także w rysach twarzy. Użyła szminki, ale wysiłek ten był
równie daremny jak sztuczny uśmiech, zbyt jaskrawy na tle bladej cery.
 Ella, skarbie... Przepraszam z powodu Paige. Dzwoniłam do ciebie. Dostałaś
moją wiadomość?
Pokręciłam głową. Elbow było trójkątem bermudzkim, jeśli chodzi o zasięg
komórek.
 Ciocia Sophia miała jeden z tych swoich epizodów. Nie wiedziałam, co zrobić.
Paige zaproponowała...
 W porządku.  Wzruszyłam ramionami.  Nie ma sprawy.
 Ona... Paige... wydaje się teraz zupełnie inna.
 Pod jakim względem?
 Jest taka... sprawna. Kiedyś była marudna, rozpieszczona. Doprowadzała mnie
do szaleństwa. Zupełnie nie potrafiła być matką, tylko kaprysiła, narzekała
i rozczulała się nad sobą. Na pewno nie była żoną dla Josepha.  Przy jego imieniu
głos się jej załamał.  O nie  powiedziała.  Nie chciałam. Przepraszam, skarbie.
Masz własne łzy.
Objęłam ją.
 Ty ze wszystkich ludzi masz największe prawo, by płakać. Przetrwamy to.
Chodz, zjemy coÅ›.
Poklepała mnie po ręce.
 Mówisz jak Włoszka.
Marcella przywiozła minestrone, ja zrobiłam sałatę z naszego ogrodu  jedyną
roślinę, którą zerwałam i której udało mi się nie podeptać. Ojciec Joego także
przyszedł. Przyniósł ciepły bochenek serowego chleba z piekarni we Freestone.
Kiedy pojawił się temat piekarni, całą uwagę skupiłam na lodzie, który dodawałam
Zachowi do zupy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •