[ Pobierz całość w formacie PDF ]

litościwym się okazał.
Właśnie książę tego dnia udał się był do Gniewkowa, stamtąd mając wielką ochotę nocą dobiec do Drzdenka
dla pomówienia z Ulrykiem i Dobrogostem. Już miał konie kazać siodłać, gdy Gniewosz zmęczony nadjechał.
Poszli z nim natychmiast do komory osobnej, lecz nim przybyły miał czas zdać sprawę ze swej wycieczki,
Biały mu przerwał wykrzyknikiem:
 Wiesz, Gniewosz, ptak, którego mi w Gnieznie darowano, przepadł! Buśkę muszę kazać wsadzić w
dyby.
Dziwny ten wykrzyknik pozostał bez odpowiedzi, książę też już o pytaniu zapomniał, o ptaku i o Buśku.
 Cóż przywozisz?  rzekł żywo.
Gniewosz z pewnym wahaniem rozpoczął ostrożnie opowiadanie. Biały słuchał go z pozornie natężoną
uwagą. Brwi mu się ściągały. Gdy stary w ostatku poselstwo swe sprawił, porwał się książę zapalczywie.
 Nigdy w świecie o łaskę ich prosić nie będę. Ginąć raczej, ginąć, jak mnie przystało, z mieczem w dłoni.
Sędziwój się mnie lęka! Jakże ty, stary niedołęgo, nie dopatrzyłeś tego, nie zrozumiałeś. Chcą mnie na lep lada
jaki pochwycić. Nie, nie! To, co mówisz, dodaje mi otuchy. Czuję, że mam siłę, że za mną kraj cały.
Włocławek? Myślą, że się ulęknę tego, iż mi go odebrali, robili wysiłek, aby mnie przestraszyć.
Gniewosz zamilkł, nie mogąc przemówić słowa, tak prędko i zapalczywie książę, sam się podbudzając, coraz
zasypywał go słowami.
 Zdrajcy! Zdrajcy! Wszyscy zdrajcy! Ale ja się pokonać im nie dam. Zginę z mieczem w ręku, gołą
garścią mnie nic wezmą.
Dał mu się wykrzyczeć stary i zamilkł. Po chwili jednak zapał ten już przygasać począł, głos cichł, oko się
zamgliło, książę padł na posłanie. Zaszła w nim zmiana, zaczął wypytywać Gniewosza o szczegóły, powtarzać
sobie własne wyrazy Sędziwoja. Badał i nie odzywał się już o tym, co myślał. Trwało to dobry czas. Gdy
Gniewosz zamilkł, Biały westchnął.
 Zresztą  rzekł cicho  cóż mi to szkodzi za poręką Sędziwoja na rozmowę się z nim udać się z nim
udać potajemnie? Jak sądzisz? Nie pochwyci mnie?
 Słowo dał. Zjechać się możecie gdzieś na uboczu.
Biały głęboko się zadumał.
 Gotów bym z nim mówić  rzekł.  Któż wie? Ja tu tak bardzo na nikogo rachować nie mogę. Lasota
mi nie mówi nic, ale Busko co dzień przynosi wiadomość, że ktoś w nocy drapnął. Ludzie mnie opuszczają.
Gdym płynął do Ziemi Zwiętej, pomnę, mówili marynarze, iż gdy okręt ma przepaść, szczury się z niego
wynoszą. To są szczury... Znużony jestem, mój stary. Gdyby mi mój Gniewków oddali, nie potrzebowałbym
więcej, Fryda Bodczanka pójdzie za mnie. Papież mnie zwolni ze ślubów. Królowa Elżbieta przemówi za mną.
Gniewosz, który tylko co słyszał go zaklinającego się, że umrze z mieczem w ręku, popatrzał nań zdumiony.
 Chcesz, książę, bym mu widzenie się z Sędziwojem ułatwi!?  zapytał.
Zwrot jakiś znowu nastąpił w umyśle Białego, zaciął usta.
 Sam nie wiem  rzekł.  Zobaczymy do jutra.
Szli spać. Książę sobie piosnki śpiewać kazał.
 Wiesz  rzekł do Buśka, któremu się ze wszystkiego zwierzał  może by nam czas było spocząć. Ta
wojna to obrzydliwa rzecz. Z konia na koń, ani zjeść, ani się wyspać. Bitwę rozumiem, ale nim do niej
przyjdzie! I po co się to wszystko zdało?
Zamilkł i śmiejąc się zapytał:
 Buśku, a ty byś się jeszcze ożenił? Mały rozśmiał się.
 Gdybym księciem był  rzekł  czemu nie! A prostemu człowiekowi na starość...
Oczy się kleiły Białemu, który już dalszego wywodu swojego śpiewaka nie słyszał. Zasnął.
Jak na świt, posłał książę po Gniewosza, musiano go budzić. Kazał mu się zbliżyć do ust swych uchem.
 Jedz do Sędziwoja  rzekł.  Chcę mówić z nim, niech mi słowo da i żeby o tym nie wiedział nikt.
Ptak mi zginął, to zły jest znak. Sen miałem niedobry. Odpocząć pragnę. Niech Sędziwój mi Gniewków wyrobi.
Ja tymczasem pojadę do Drzdenka i posiedzę tam. Bodcza i Bodczanka zawsze mi radzi.
Wysłuchawszy polecenia, stary kazał sobie zgrzać piwa, różaniec na rękę wziął i zabierał się wyjeżdżać;
zawołano go do księcia.
 Wiesz co?  rzekł, wstając z pościeli.  Może byś nie jechał? Sam nie wiem...
Gniewosz popatrzył nań zdumiony.
 Nie sądz bo  nagle zawołał Biały  że nie jestem pewny, co czynić. Owszem, lecz...
Nie dokończył.
 Bądz co bądz  dodał  wybrałeś się  jedz! Nie wiem, czy to na dobre wyjdzie, lecz namówiłeś
mnie. Rób, jak chcesz.
I legł na pościel znowu. Stary przyjaciel smutny i chmurny siadł na konia.
KONIEC TOMU DRUGIEGO
TOM TRZECI
Rozdział pierwszy.
Nie czekał Sędziwój z Szubina na odpowiedz od księcia, którą Gniewosz miał mu przywiezć. Nagliły i inne
sprawy nie mniejszej wagi, a wedle przekonania jego w związku będące z Białego napaścią i warcholstwem.
Wielkopolanie burzyli się ciągle przeciwko rządom Ludwika. Spokój przez nich zakłócony nie został dotąd,
lecz wojewoda wnosił z pewnych poszlaków, iż lada zręczność wybuch sprowadzić może. Gdyby się księciu
gniewkowskiemu powiodło, łatwo by za sobą mnogich mógł pociągnąć, którzy na rządy węgierskie narzekali.
Po ustąpieniu Ottona z Pilcy, po objęciu wielkorządów przez Sędziwoja, umysły się były cokolwiek
uspokoiły; nowe rozporządzenie króla Ludwika rozjątrzyło je więcej jeszcze niż narzucenie Ottona z Pilcy.
Chciwy grosza, nie zaspokojony tym, co mu rządy matki z Polski przynosiły, król Ludwik wzorem innych
krajów chciał w Polsce powszechną naznaczyć daninę. Nie wyjęte z niej było nawet duchowieństwo,
dawniejszymi przywilejami od wszelkich opłat oswobodzone.
Ogłoszono rozkaz Ludwika, mocą którego tak ziemianie jak dobra duchowne składać mieli do skarbu
 poradlne", królewszczyznę, z każdego łanu wynosić mającą sześć groszy praskich i w naturze korzec żyta,
owsa korzec. Na owe czasy podatek to był znaczny, szczególniej dla rozrodzonych, uboższych ziemian.
Małopolska, Krakowianie zamożniejsi, zresztą pozyskani już na stronę Ludwika, przyjęli to prawie
obojętnie, w Wielkiej Polsce wrzawę podniesiono niezmierną. Była ona zwiastunką tym upartszego oporu, że
duchowieństwo, dotknięte, przyłączyło się do ziemian i jawnie trzymało z nimi. Odgrażano się na wszelki
sposób, zjeżdżano, zmawiano, wiązano i poprzysięgano, że jeśli król pobór ten wyciskać zechce, wówczas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •