[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i podniosła głowę, Alex zmarszczył
brwi i wyglądał na przerażonego.
 Co się stało?  zapytała
skonsternowana.
Otworzył usta, ale przez kilka chwil
nie mógł zebrać myśli.
 Nie użyliśmy prezerwatywy.
Zapomniałem. Byłem zbyt&
Potrząsnął głową i mruknął coś pod
nosem. W normalnych okolicznościach
Gwen bezwzględnie tego przestrzegała.
Jakże mogli zapomnieć o czymś tak
ważnym? Gdy jednak przypomniała
sobie, że nie może zajść w ciążę,
przerażenie w dużej mierze ustąpiło.
 Nic nie szkodzi  odparła,
odgarniając kosmyk złotych włosów
z twarzy.
 %7łartujesz? Ja zawsze wkładam
prezerwatywę. Zawsze.
Martwiła się jego niepokem.
 Przecież ja już jestem w ciąży, Alex.
Może trochę pózno o tym mówić, ale
wszechstronnie mnie przebadano przed
zabiegiem in vitro. A co z tobą? 
zapytała.
To pytanie jakby wyrwało go
z rozmyślań. Spojrzał na nią
i przytaknął, zdając sobie sprawę, że
Gwen ma rację. Był jednak wciąż trochę
zaniepokojony.
 Badam się co pół roku i wszystko
jest okej.
Ciężar spadł jej z serca, pozostał
jednak pewien zawód. Ileż to kobiet
musiało przejść przez jego łóżko, skoro
bada się tak regularnie? To dobrze, że
nie przyszło jej na myśl, by go przy
sobie zatrzymać. To nie wchodzi w grę.
 Wiesz, to nie była najmądrzejsza
rzecz, jaką zrobiliśmy, ale tym razem
nam się chyba upiecze  oznajmiła.
Alex rozluznił się i kiwnął głową,
a potem pochylił się i ją pocałował.
Gwen wyczuła, że wciąż jest trochę
spięty, ale starał się to ukryć. Pamiętała,
jaki był skrupulatny, jeśli chodzi
o antykoncepcję, gdy ostatnio się
kochali.
Ostrożnie położył się na łóżku obok
niej i przytulił ją do siebie plecami.
Był wczesny ranek, gdy promień
słońca wyrwał Alexa z błogiego snu.
Zamrugał i rozejrzał się wokół, zanim
przypomniał sobie, gdzie jest.
W łóżku Gwen.
Odwrócił głowę i zobaczył, że jej
niesforne pukle włosów i ręka leżą
w poprzek jego piersi. Wciąż spała do
niego przytulona.
Powinien już pójść do siebie, jeśli
wydarzenia ostatniej nocy mają
zachować w tajemnicy przed resztą
domowników. Wolałby naciągnąć
kołdrę i przespać cały ranek z Gwen
w ramionach.
To jednak czysta mrzonka. Na
zewnątrz było jasno, toteż dawno już
powinien być w swoim pokoju.
Will zawsze wstawał skoro świt. Alex
nie znał zwyczajów innych gości, lecz
nie chciał oczywiście, by ktokolwiek go
nakrył, jak wraca do siebie
w niekompletnym stroju.
Miał tutaj tylko dżinsy, ale jęknął, gdy
sobie uświadomił, że wiszą
przemoczone w łazience. Gdyby choć
przez chwilę pomyślał, że wyląduje
w basenie albo w łóżku Gwen,
odpowiednio by się ubrał. I na pewno
zabrałby prezerwatywę.
Uświadomienie sobie tego błędu było
dla niego jak policzek i rozbudziło go na
dobre. Nie mógł sobie tego darować.
Bez prezerwatywy. Jakże mógł
zapomnieć o czymś tak ważnym?
Nigdy przedtem nie kochał się bez
zabezpieczenia. Nie miał najmniejszej
ochoty dać się usidlić tak jak ojciec.
A co do kobiet, to w ciągu ostatnich lat
żadnej nie pozwolił owinąć się wokół
małego palca do tego stopnia, by
zapomniał o czymś ważnym.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak go to
dręczy. Gwen nie może przecież zajść
w ciążę. Oboje mają za sobą badania
lekarskie, niczym nie ryzykowali.
Dlaczego więc spędza mu to sen
z powiek?
Należy jeszcze wziąć pod uwagę coś
innego: różnicę między Gwen
a wszystkimi jego poprzednimi
kobietami. Gdy ją spotkał po raz
pierwszy, przedostała się przez prawie
wszystkie mury obronne, jakimi się
obwarował. Prawdopodobnie nie
wiedziała o tym, ale tak było.
Nigdy nie starałby się jej odnalezć,
a tym bardziej nie kochałby się z nią,
gdyby nie oszalał na jej punkcie.
Ostatnimi miesiącami Gwen
nawiedzała jego myśli i marzenia tak, że
wciąż pragnął mieć ją w ramionach.
Poprzedniej nocy przeniknęła jego
mechanizmy obronne, zbliżając się do
niego bardziej niż jakakolwiek kobieta
przed nią. Bez bariery z lateksu ich
zespolenie nabrało szczególnego
znaczenia. Większego niż planował.
Zpiew ptaków za oknem wyrwał go
z zadumy i oznajmił, że ranek zaczął się
na dobre. Zerknął na nocną szafkę
i stojący na niej zegar. Minęła szósta.
Bezwzględnie musi wrócić do swojego
pokoju, w dżinsach lub bez dżinsów.
Delikatnie ujął nadgarstek Gwen
i powoli uwolnił się z jej objęć.
Mruknęła coś i zwinęła się w kłębek
w ciepłym zagłębieniu, które zostawił
w pościeli po sobie.
Stojąc obok łóżka, patrzył na nią
z podziwem. Jej włosy były rozrzucone
na poduszce, a pełne i zmysłowe usta
nosiły ślady pocałunków. Na sam jej
widok ściskało mu się serce.
Na ogół po nocy z kobietą nie czuł się
najlepiej. W porannym świetle chłodna
rzeczywistość upominała się o swoje
prawa. Zwiatło dzienne sprowadzało go
na ziemię. Gdy widział kobietę we śnie
lub tuż po obudzeniu, wydawało mu się
to czymś zbyt intymnym.
Seks& To był tylko seks. Jednak
kontakt z kobietą pozbawioną starannego
mkijażu kojarzył mu się z nadmierną
poufałością, której się obawiał. Wolał
odchodzić, zanim opadła zasłona ułudy.
Z Gwen było inaczej. Wiedział, że
igra z ogniem, ale nie czuł się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •