[ Pobierz całość w formacie PDF ]

patrząc podejrzliwie na Philipa.
 Nie śmieję się z ciebie, Hester. Potrafię zrozumieć, że to musiało być dla ciebie
piekło.  To nie była wielka namiętność  powiedziała Hester z goryczą.  To był tani
romansik. Nic z tego, co opowiadał mi o swoim życiu i żonie, nie było prawdą. Ja& ja po
prostu mu się narzucałam. Byłam idiotką, małą kretynką.
 Czasami pewne rzeczy trzeba poznawać z doświadczenia. %7ładne z tych przeżyć nie
zrobiło ci krzywdy. Prawdopodobnie pomogły ci dorosnąć. Albo pomogłyby ci, gdybyś na
to pozwoliła.
 Mama była zawsze tak& tak kompetentna w każdej sprawie  powiedziała Hester
tonem urazy.  Przyjechała, ustaliła wszystko i zaproponowała mi, żebym  jeśli chcę
grać  poszła do szkoły dramatycznej i robiła to dobrze. Ale ja nie chciałam naprawdę
grać i wiedziałam już, że nie jestem dobra. Więc wróciłam do domu. Co mogłam zrobić?
126
 Prawdopodobnie całą kupę rzeczy. Ale powrót był najłatwiejszy.
 O tak. Jak dobrze to rozumiesz. Widzisz, jestem okropnie słaba. Zawsze chcę robić
łatwe rzeczy. A jeśli buntuję się przeciw temu, to w głupi sposób i nic z tego nie wychodzi.
 Nie jesteś pewna siebie, prawda?  spytał Philip łagodnie.
 Może to dlatego, że jestem tylko adoptowanym dzieckiem. Nie wiedziałam o tym aż
do szesnastego roku życia. Wiedziałam, że inni zostali adoptowani, więc pewnego dnia
spytałam i odkryłam, że ja też. Poczułam się strasznie, jakbym nie należała nigdzie.
 Okropna jesteś przez to dramatyzowanie samej siebie.
 Ona nie była moją matką. Nigdy nie rozumiała niczego, co ja czułam. Patrzyła na
mnie pobłażliwie i życzliwie i wszystko za mnie planowała. Och! Nienawidziłam jej. To
obrzydliwe z mojej strony, ale nienawidziłam jej!
 Wyobraz sobie, że większość dziewcząt przechodzi krótki okres nienawiści do
własnych matek. Naprawdę nie ma w tym nic niezwykłego.
 Nienawidziłam jej, ponieważ miała rację. To okropne, kiedy ludzie mają zawsze rację.
To powoduje, że człowiek czuje coraz bardziej, że nie nadaje się do niczego. Och, Philip,
wszystko jest beznadziejne. Co mam robić? I co potrafię zrobić?
 Wyjść za mąż za tego twojego przyjemnego młodego człowieka i ustatkować się. Być
dobrą żoneczką praktykującego lekarza. A może to nie jest dla ciebie wystarczająco
wspaniałe?
 On teraz nie chce ożenić się ze mną  oświadczyła Hester ponuro.
 Jesteś pewna? Powiedział ci to? A może tylko wyobraziłaś to sobie?
 On myśli, że zabiłam mamę.
 Och  rzekł Philip i milczał chwilę.  A zabiłaś?  zapytał.
Obróciła, się nagle do niego.
 Dlaczego mnie pytasz? Dlaczego?
 Pomyślałem, że byłoby interesujące dowiedzieć się. Wszystko w rodzinie, że tak
powiem. Nie po to, żeby przekazać władzom.
 Gdybym ją zabiła, sądzisz, że powiedziałabym ci?
 Mądrzej byłoby nie mówić  zgodził się Philip.
 On mi powiedział, że ją zabiłam. Powiedział, że jeśli się przyznam, jeśli mu się
zwierzę, to wszystko będzie dobrze, pobierzemy się, będzie o mnie dbał. %7łe& że nie
pozwoli, żeby to stanęło między nami.
Philip gwizdnął.
127
 No no no  powiedział.
 I co w tym dobrego? Co by mi przyszło z mówienia mu, że nie zabiłam matki? On nie
uwierzyłby mi, prawda?
 Powinien uwierzyć.
 Nie zabiłam jej. Rozumiesz? Nie zabiłam jej. Nie, nie, nie  przerwała.  To brzmi
nieprzekonywająco.
 Prawda często brzmi nieprzekonywająco  dodał jej odwagi Philip.
 Nie wiemy. Nikt nie wie. Patrzymy jedno na drugie. Mary patrzy na mnie. I Kirsten.
Jest taka miła dla mnie i taka opiekuńcza. Też uważa, że to ja. Jaką mam szansę? To
właśnie to, rozumiesz? Jaką mam szansę? Byłoby dużo, dużo lepiej pójść na punkt
widokowy i rzucić się&
 Na miłość boską, Hester, nie bądz głupia. Są inne rzeczy do zrobienia.
 Jakie inne rzeczy! Jak mogą być? Straciłam wszystko. Jak mogę tak żyć dzień po
dniu?  popatrzyła na Philipa.  Myślisz, że jestem szalona, niezrównoważona. No,
dobrze, może zabiłam ją. Może dręczą mnie wyrzuty sumienia. Może nie potrafię
zapomnieć: tutaj  dramatycznym gestem położyła rękę na sercu.
 Nie bądz idiotką  powiedział Philip. Wyciągnął rękę i przyciągnął ją do siebie.
Hester prawie opadła na jego fotel. Pocałował ją.
 To, czego ci trzeba, to mąż, moja mała. Nie ten uroczysty młody dureń, Donald Craig,
z głową pełną psychiatrycznego żargonu. Jesteś głupia, idiotka i& skończenie urocza,
Hester.
Drzwi otworzyły się. Stanęła w nich nagle Mary Durrant. Hester wyprostowała się, a
Philip uśmiechnął się do żony z zakłopotaniem.
 Właśnie pocieszałem Hester, Polly.
 Och  powiedziała Mary.
Weszła, ostrożnie stawiając tacę na małym stoliku. Potem podwiozła stolik do Philipa.
Nie patrzyła na Hester. Dziewczyna spoglądała niepewnie to na męża, to na żonę.
 Cóż, może lepiej pójdę i& pójdę i&  nie dokończyła. Wyszła z pokoju, zamykając
drzwi.
 Hester jest w złym stanie  odezwał się Philip.  Zamierza popełnić samobójstwo.
Próbowałem jej to wyperswadować  dodał.
Mary nie odpowiedziała.
Wyciągnął do niej ręce. Odsunęła się.
128
 Polly, rozgniewałem cię? Jesteś bardzo zła?
Nie odpowiedziała.
 Pewnie dlatego, że ją pocałowałem? Polly nie miej do mnie żalu o jeden głupi
pocałunek. Była taka śliczna i taka głupia i chciałem okazać się dobrym kumplem i
poflirtować trochę. Chodz, Polly, pocałuj mnie. Pocałuj mnie i bądzmy przyjaciółmi.
 Twoja zupa będzie zimna, jeśli jej nie wypijesz.
Mary przeszła do sypialni i zamknęła drzwi.
ROZDZIAA OSIEMNASTY
 Na dole czeka na pana młoda dama, sir.
 Młoda dama?  Calgary wydawał się zdziwiony. Nie potrafił domyślić się, kto go
odwiedził. Popatrzył na pracę, która zaścielała jego biurko. Zmarszczył brwi. Glos portiera
odezwał się znowu, dyskretnie ściszony.
 Prawdziwa młoda dama, sir, bardzo przyjemna.
 No dobrze. Przyślij ją tutaj.
Calgary nie mógł powstrzymać uśmiechu. Podteksty i zapewnienia połechtały jego
poczucie własnej wartości. Zastanawiał się, kto chce się z nim spotkać. Był kompletnie
zaskoczony, gdy odezwał się dzwonek, a on po otwarciu drzwi stanął oko w oko z Hester
Argyle.
 Pani!  wykrzyknął ze zdziwieniem.  Zatem& proszę wejść.
Wprowadził ją do środka i zamknął drzwi. Dziwne, ale zrobiła na nim takie samo
wrażenie, jakie odniósł widząc ją po raz pierwszy. Jej ubiór świadczył o tym, że nie
zwracała uwagi na londyńskie konwenanse. Nie miała kapelusza, a jej ciemne włosy
zwisały wokół twarzy w nieładzie, jak loki elfa. Spod ciężkiego, tweedowego płaszcza
widać było ciemnozieloną spódnicę i sweter. Wyglądała, jakby przyszła zadyszana ze
spaceru po wrzosowiskach.
 Proszę  powiedziała  och, proszę, musi mi pan pomóc.
 Pomóc pani?  Był zaskoczony.  W jaki sposób?
Oczywiście, pomogę pani, jeśli zdołam.
 Nie wiem, co robić. Nie wiem, do kogo pójść. Ale ktoś musi mi pomóc. Pan jest tą
osobą. Od pana to wszystko się zaczęło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •