[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podeszła do niego i pociągnęła za wąsy. Zaskoczony malec krzyknął, a potem
zacisnął swoje cztery ząbki na jej palcach. Ryknęła z bólu. Vonnie musiała
pospieszyć jej na ratunek.
- Oskarżę to dziecko o napaść - krzyknęła pani 0'Leary.
- Buuu! - wrzasnęli widzowie. - Odczep się! Vonnie była wściekła na panią
OLeary. Bała się, że właśnie zaprzepaściła szansę na wygraną.
- To pani pierwsza napadła Misia, ciągnąc go za wąsy -oznajmiła.
- W tym wieku nie wolno mieć wąsów. Wczoraj ich nie miał, więc skąd się wzięły?
Muszą być sztuczne!
Włączył się pan Walshe:
- Proszę pani, nieważne, skąd dzieciak ma wąsy. Maje i każdy widzi, że są
prawdziwe.
- Idz-so-bie. Idz-so-bie! - skandowała widownia i nie przestała, dopóki pani
OLeary nie opuściła sceny.
Pięć minut pózniej ogłoszono werdykt. Trzecią nagrodę dostało dziecko, które
umiało stepować, drugą to, które robiło miny, a pierwszą - cztery głosy
przeciwko jednemu - Misio.
Vonnie odtańczyła mały taniec radości, a potem uściskała braciszka i Grace.
- Mogę iść na bal! Dzięki tobie, Grace. Uczeszesz mnie na ten dzień? Tylko,
błagam, nic w rodzaju fryzury Misia!
JZozbziulW
arna Vonnie prawie zemdlała na widok swojego naj młodszego dziecka. Tata zbladł
jak ściana, a pote zrobił się czerwony jak burak. Niewiarygodne, żeby ta! malec
miał taką piękną czuprynę, zgrabną bródkę i zabój czego wąsa, podczas gdyjego
ojciec jest zupełnie łysy i m że wyhodować jedynie rzadką bródkę? To
niesprawiedli we.
- Co się stało Misiowi? - zapytała szeptem mama, gdy już się odrobinę
pozbierała.
- Wygrał konkurs na najbardziej niezwykłe dziecko. -Vonnie nadal tryskała
entuzjazmem.
- O mój Boże! - wychrypiała mama. - Chcesz powiedzieć, że cała wioska widziała
go w takim stanie?! Co za wstyd!
- Ależ mamo, wszyscy byli zachwyceni.
- On nie umie jeszcze sam jeść. Jak poradzi sobie z goleniem?
W
78
- Nie będzie musiał się golić, mamo. Za kilka godzin...
- Oczywiście, że będzie musiał się golić. Przecież nie pójdzie tak do szkoły.
Ani do starszaków. Nie może siedzieć w towarzystwie innych pięciolatków z brodą
i sumiastym wąsem. Rany boskie! Co my poczniemy? - zawodziła mama, załamując
ręce.
Vonnie zachichotała.
Natomiast tato stwierdził z irytacją:
- Nie ma się z czego śmiać. Nie będę mógł zabierać go na spacery. Zrobiłbym z
siebie pośmiewisko!
- Tato, i tak nigdy nie chodzisz z Misiem na spacery. I przestań się martwić.
To potrwa tylko kilka godzin.
Opowiedziała im o cudownym grzebieniu Grace i o tym, jak zadziałał na %7łarłoka i
panią Sargent.
- No cóż, w życiu bym nie uwierzyła w takie bajki, gdybym nie widziała dowodów
na własne oczy - stwierdziła pani Harcourt, odrobinę weselsza. - %7łebyście tylko
miały rację, żeby Misiowi to nie zostało.
Malec uśmiechnął się w tym momencie do mamy. Nie mogła się powstrzymać i też się
rozpromieniła.
Za to pan Harcourt nadal zrzędził, więc Vonnie powiedziała:
- Słuchaj, tato, Grace mogłaby ci załatwić nowy wygląd. Przynajmniej na kilka
godzin. Taką fryzurę, o jakiej byś tylko zamarzył. Wyglądałbyś super.
W czasach świetności tata nosił się jak hipis i miał włosy do ramion. Gdyjego
wspaniała grzywa zaczęła się przerzedzać, a potem niemal zupełnie zanikła,
bardzo to przeżył. Kiedyś miał zamiar dla zabawy wybrać się na przyjęcie w
peruce. Rozpłakał się tylko, bo wyglądał po prostu
79
śmiesznie. Wspaniale byłoby mieć znowu normalne, prawdziwe włosy, nawet jeśli
tylko na jeden wieczór.
Uśmiechnął się do Vonnie.
- Może twoja przyjaciółka mogłaby odmienić mnie na piątkowy wieczór. Wybieramy
się z mamą do pubu. Ludzie będą przynajmniej mieli o czym gadać. Ach, Vonnie,
bardzo się cieszymy, że wygrałaś konkurs i możesz iść na bal. Szkoda, że nie
mamy też pieniędzy na twoje studia.
Mama kiwnęła potakująco. Tata posmutniał. Byli dumni ze swojej córki i bardzo
chcieli posłać ją na studia. W tym jednak momencie Vonnie do szczęścia
wystarczała świadomość, że pójdzie na bal.
W piątek o dziewiątej wieczorem, zostawiwszy młodsze dzieci pod opieką drugiej
córki, państwo Harcourt przyszli z Vonnie do domu cioci Josie.
Pani Harcourt włożyła najlepszy żakiet i spódnicę. Powinna się cieszyć
perspektywą nadchodzącego wieczoru, ale była lekko zażenowana. Pewnie dlatego,
że jej mąż wyciągnął na tę okazję swoje stare hipisowskie ciuchy. Zamiast
zwykłych szarych spodni i granatowego swetra miał na sobie fioletowe dzwony,
buty na koturnach i długą niebieską marynarkę z aksamitu do jaskrawozielonej
koszulki z napisem DZIECI KWIAT}/. Zdaniem pani Harcourt wyglądał jakby zupełnie
postradał zmysły. Vonnie się z nią zgadzała. Ale tata był z siebie tak
zadowolony, że żadna z nich nie miała serca mu tego powiedzieć.
Grace zatkało, natomiast ciocia Josie tryskała entuzjazmem.
80
- Rewelacyjny strój - orzekła. Rozpromienił się. Jego żona jęknęła.
- Ciocia ma zamiar chodzić w kominiarce - powiedziała Grace, starając się jakoś
wytłumaczyć dziwaczny gust Josie.
- Musicie się państwo napić mojego wina z czarnej porzeczki, a Grace zajmie się
tymczasem pana fryzurą.
Usiedli przy kuchennym stole. Josie nalała sobie i rodzicom Vonnie wina. Dla
dziewcząt była lemoniada. Pan Harcourt napił się i oczy mu się rozszerzyły.
- Ojej! Pychota! - Pociągnął duży łyk, a żona poszła wjego ślady.
- Pychota - powtórzyła za nim.
Wkrótce pan Harcourt wyglądał zupełnie jak hipis. Gdy Grace skończyła, wszyscy
obejrzeli rezultat i nic nie powiedzieli. Natomiast tata Vonnie był bardzo
podekscytowany.
- Niech się zobaczę. Cały tydzień na to czekałem!
- W przedpokoju jest duże lustro - mruknęła Josie. Ona też dostrzegła w końcu
to, co wszyscy inni widzieli
już dawno. Pan Harcourt był zdecydowanie za stary na długie, lśniące, rude włosy.
Wyglądał dziwnie.
Jego żona nie mogła znieść myśli o wyprawie do pubu. Wszyscy będą ich wytykali
palcami.
Pan Harcourt wrócił do kuchni z błyskiem w oku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
podeszła do niego i pociągnęła za wąsy. Zaskoczony malec krzyknął, a potem
zacisnął swoje cztery ząbki na jej palcach. Ryknęła z bólu. Vonnie musiała
pospieszyć jej na ratunek.
- Oskarżę to dziecko o napaść - krzyknęła pani 0'Leary.
- Buuu! - wrzasnęli widzowie. - Odczep się! Vonnie była wściekła na panią
OLeary. Bała się, że właśnie zaprzepaściła szansę na wygraną.
- To pani pierwsza napadła Misia, ciągnąc go za wąsy -oznajmiła.
- W tym wieku nie wolno mieć wąsów. Wczoraj ich nie miał, więc skąd się wzięły?
Muszą być sztuczne!
Włączył się pan Walshe:
- Proszę pani, nieważne, skąd dzieciak ma wąsy. Maje i każdy widzi, że są
prawdziwe.
- Idz-so-bie. Idz-so-bie! - skandowała widownia i nie przestała, dopóki pani
OLeary nie opuściła sceny.
Pięć minut pózniej ogłoszono werdykt. Trzecią nagrodę dostało dziecko, które
umiało stepować, drugą to, które robiło miny, a pierwszą - cztery głosy
przeciwko jednemu - Misio.
Vonnie odtańczyła mały taniec radości, a potem uściskała braciszka i Grace.
- Mogę iść na bal! Dzięki tobie, Grace. Uczeszesz mnie na ten dzień? Tylko,
błagam, nic w rodzaju fryzury Misia!
JZozbziulW
arna Vonnie prawie zemdlała na widok swojego naj młodszego dziecka. Tata zbladł
jak ściana, a pote zrobił się czerwony jak burak. Niewiarygodne, żeby ta! malec
miał taką piękną czuprynę, zgrabną bródkę i zabój czego wąsa, podczas gdyjego
ojciec jest zupełnie łysy i m że wyhodować jedynie rzadką bródkę? To
niesprawiedli we.
- Co się stało Misiowi? - zapytała szeptem mama, gdy już się odrobinę
pozbierała.
- Wygrał konkurs na najbardziej niezwykłe dziecko. -Vonnie nadal tryskała
entuzjazmem.
- O mój Boże! - wychrypiała mama. - Chcesz powiedzieć, że cała wioska widziała
go w takim stanie?! Co za wstyd!
- Ależ mamo, wszyscy byli zachwyceni.
- On nie umie jeszcze sam jeść. Jak poradzi sobie z goleniem?
W
78
- Nie będzie musiał się golić, mamo. Za kilka godzin...
- Oczywiście, że będzie musiał się golić. Przecież nie pójdzie tak do szkoły.
Ani do starszaków. Nie może siedzieć w towarzystwie innych pięciolatków z brodą
i sumiastym wąsem. Rany boskie! Co my poczniemy? - zawodziła mama, załamując
ręce.
Vonnie zachichotała.
Natomiast tato stwierdził z irytacją:
- Nie ma się z czego śmiać. Nie będę mógł zabierać go na spacery. Zrobiłbym z
siebie pośmiewisko!
- Tato, i tak nigdy nie chodzisz z Misiem na spacery. I przestań się martwić.
To potrwa tylko kilka godzin.
Opowiedziała im o cudownym grzebieniu Grace i o tym, jak zadziałał na %7łarłoka i
panią Sargent.
- No cóż, w życiu bym nie uwierzyła w takie bajki, gdybym nie widziała dowodów
na własne oczy - stwierdziła pani Harcourt, odrobinę weselsza. - %7łebyście tylko
miały rację, żeby Misiowi to nie zostało.
Malec uśmiechnął się w tym momencie do mamy. Nie mogła się powstrzymać i też się
rozpromieniła.
Za to pan Harcourt nadal zrzędził, więc Vonnie powiedziała:
- Słuchaj, tato, Grace mogłaby ci załatwić nowy wygląd. Przynajmniej na kilka
godzin. Taką fryzurę, o jakiej byś tylko zamarzył. Wyglądałbyś super.
W czasach świetności tata nosił się jak hipis i miał włosy do ramion. Gdyjego
wspaniała grzywa zaczęła się przerzedzać, a potem niemal zupełnie zanikła,
bardzo to przeżył. Kiedyś miał zamiar dla zabawy wybrać się na przyjęcie w
peruce. Rozpłakał się tylko, bo wyglądał po prostu
79
śmiesznie. Wspaniale byłoby mieć znowu normalne, prawdziwe włosy, nawet jeśli
tylko na jeden wieczór.
Uśmiechnął się do Vonnie.
- Może twoja przyjaciółka mogłaby odmienić mnie na piątkowy wieczór. Wybieramy
się z mamą do pubu. Ludzie będą przynajmniej mieli o czym gadać. Ach, Vonnie,
bardzo się cieszymy, że wygrałaś konkurs i możesz iść na bal. Szkoda, że nie
mamy też pieniędzy na twoje studia.
Mama kiwnęła potakująco. Tata posmutniał. Byli dumni ze swojej córki i bardzo
chcieli posłać ją na studia. W tym jednak momencie Vonnie do szczęścia
wystarczała świadomość, że pójdzie na bal.
W piątek o dziewiątej wieczorem, zostawiwszy młodsze dzieci pod opieką drugiej
córki, państwo Harcourt przyszli z Vonnie do domu cioci Josie.
Pani Harcourt włożyła najlepszy żakiet i spódnicę. Powinna się cieszyć
perspektywą nadchodzącego wieczoru, ale była lekko zażenowana. Pewnie dlatego,
że jej mąż wyciągnął na tę okazję swoje stare hipisowskie ciuchy. Zamiast
zwykłych szarych spodni i granatowego swetra miał na sobie fioletowe dzwony,
buty na koturnach i długą niebieską marynarkę z aksamitu do jaskrawozielonej
koszulki z napisem DZIECI KWIAT}/. Zdaniem pani Harcourt wyglądał jakby zupełnie
postradał zmysły. Vonnie się z nią zgadzała. Ale tata był z siebie tak
zadowolony, że żadna z nich nie miała serca mu tego powiedzieć.
Grace zatkało, natomiast ciocia Josie tryskała entuzjazmem.
80
- Rewelacyjny strój - orzekła. Rozpromienił się. Jego żona jęknęła.
- Ciocia ma zamiar chodzić w kominiarce - powiedziała Grace, starając się jakoś
wytłumaczyć dziwaczny gust Josie.
- Musicie się państwo napić mojego wina z czarnej porzeczki, a Grace zajmie się
tymczasem pana fryzurą.
Usiedli przy kuchennym stole. Josie nalała sobie i rodzicom Vonnie wina. Dla
dziewcząt była lemoniada. Pan Harcourt napił się i oczy mu się rozszerzyły.
- Ojej! Pychota! - Pociągnął duży łyk, a żona poszła wjego ślady.
- Pychota - powtórzyła za nim.
Wkrótce pan Harcourt wyglądał zupełnie jak hipis. Gdy Grace skończyła, wszyscy
obejrzeli rezultat i nic nie powiedzieli. Natomiast tata Vonnie był bardzo
podekscytowany.
- Niech się zobaczę. Cały tydzień na to czekałem!
- W przedpokoju jest duże lustro - mruknęła Josie. Ona też dostrzegła w końcu
to, co wszyscy inni widzieli
już dawno. Pan Harcourt był zdecydowanie za stary na długie, lśniące, rude włosy.
Wyglądał dziwnie.
Jego żona nie mogła znieść myśli o wyprawie do pubu. Wszyscy będą ich wytykali
palcami.
Pan Harcourt wrócił do kuchni z błyskiem w oku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]