[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nosilibyśmy na rękawie czarno-żółte opaski, ze znaczkiem podobnym do radioaktywnego
wiatraczka. Tak kiedyś w tym kraju znakowano upośledzonych na umyśle. Oczywiście dla ich
dobra, żeby się nimi opiekować. W studiu jesteśmy zdani na siebie, na ich troskliwe pytania i
moje uspokajające odpowiedzi:
- Mieliśmy udział biologiczny, na zasadzie mikroskopijnych fagocytów,
wyspecjalizowanych w niszczeniu wrogów organizmu. Ci, którzy byli sercem, mózgiem
Europy, a nawet jej żołądkiem, mają się czym chwalić, ale doceniać armię peryferyjnych bia-
łych ciałek? Byliśmy barierą ochronną, przedmurzem chrześcijaństwa. Podział na być i mieć
w przypadku Polska-Europa trzeba zamienić na żyć i być. Polacy musieli być
Europejczykami bardziej od Europejczyków, żeby Europejczycy mogli sobie po europejsku
żyć: filozofować, malować, pisać wiersze. Polski indywidualizm, umiłowanie wolności i
żywotność są nadprodukcją cech typowo europejskich. Ale bez nich nie byłoby obrony
Wiednia, cudu nad Wisłą. Nam się strasznie chciało być Europejczykami, skoro przez tyle
wieków nie staliśmy się hordą, czerwonymi. Zostaliśmy białymi ciałkami budującymi mur
zachodniej cywilizacji. Kto podziwia obronny mur? Chyba że przy okazji wychwalania
polskiej waleczności. Ten mur służył do przypinania wspaniałych obrazów, zasłaniania go
żelazną kurtyną, gdy zbrzydł. Ale doceniać zwykłą ścianę zamiast gustownego salonu
literackiego, izby handlowej i muzeum?
Ostatnie pytanie, o bajkę. Czy mit porwania księżniczki Europy przez Zeusa
zamienionego w byka może mieć dla nas współcześnie jakąś wartość?
- Przeznaczeniem księżniczki Europy (zgodnie ze znaczeniem jej imienia Ta o
szerokiej twarzy ) było stać się krową. Zeus dla wygody zamienił ją w partnerkę byka. Czy
dzisiaj stara krowa Europa dałaby się porwać, czymś skusić? Taką uwodzicielską ideą była
dla niej Unia. Młodą jałówką jest teraz Europa Wschodnia, zachwycona swym
zachodnioeuropejskim uwodzicielem. Obopólną korzyścią będzie umiejętne wydojenie tej
jałówki. Ale jałówkę, żeby dała mleko, trzeba najpierw pokryć, najlepiej jej długi.
Producentka z reżyserem zastanawiają się, czy nie dać programowi podtytułu Wydoić
krowę . Jestem tak zmęczona, że nie odróżniam już żartów od serialu.
Przed północą odwożą mnie do hotelu. Na nocnym stoliku torebka z rozpuszczalną
kawą. Towarzystwa przy jej samotnym piciu dotrzymuje Stanisław Jerzy Lec, jego aforyzm
wydrukowano na opakowaniu po niemiecku: By dojść do zródła, trzeba płynąć pod prąd .
Nie jestem sama, telefon mruga porozumiewawczo - zostawiona wiadomość. Dzwonił
Pierre, jedyny znajomy z Lipska, będzie czekał do drugiej w okolicach pomnika Bacha.
Przyjazń ze studiów jest jak z wojska, jadę. Pierre po skończeniu paryskiej uczelni
współpracuje z najlepszym laboratorium antropologicznym Europy - słynnym lipskim
Instytutem Maxa Plancka. Nie spał od kilku dni, bardziej z nerwów niż z radości, świętując
najnowsze odkrycie. Wyniki analiz DNA w instytucie zmieniły historię ludzkości.
Udowodniono, że ludzie przybyli do Europy czterdzieści tysięcy lat temu nie wymieszali się z
zamieszkałymi tu wcześniej neandertalczykami. Ich zagadkowe wyginięcie nie było
mezaliansem, zaślubinami z ludzką cywilizacją. Zostali wymordowani, eksterminacja i
genetyczne czystki - Pierre opowiadał rozkładając bezradnie ręce, jakby zostały na nich prócz
linii papilarnych inne ślady przeszłości. Po jego smutnych oczach widziałam, że to nie tylko
wstyd za przedawnione bratobójstwo. On się kochał w neandertalczykach, tych bardziej
owłosionych, niższych od nas, ale mających większe mózgi. - Zwyciężyli z lodowcem, ale nie
z ludzmi. Jesteśmy mutantem z małpy i diabła - wyciera spocone dłonie w sztruksowe futerko
swojej kurtki. - Trzeba być nowoczesnym - napisał Rimbaud, cholernie nowoczesnym w
zagryzaniu bliznich.
Jeżeli nie dostaliśmy po neandertalczykach żadnej genetycznej biżuterii, żadnego
łańcuszka DNA - zastanawiam się - to może chociaż zostały po nich w ludzkim języku
pradawne stówa. Pierre wątpi, czy mówili, zgadza się, że umieli gwizdać. Po miesiącach
euforycznej pracy siania się ze zmęczenia. Za nim na pomniku odpasiony Bach. Razem
komponują mi się w całość, brakuje tylko muzycznego podkładu: muzyka miejsc, ambient
music - wygwizdanych tu kiedyś symfonii w jaskiniach. Pierwsze szczątki neandertalczyka
wykopano w niemieckiej strefie językowej. Stąd też pochodzą najgenialniejsi kompozytorzy:
Bach, Beethoven, Mozart... Przypadek? Zmęczonemu i rozżalonemu PierrV6wi mogłabym
teraz wmówić wszystko, a rano byłoby mu wstyd. Zamawiamy w piwnicznej knajpie
kurczaka z rożna. Jemy go rękoma i plujemy ścięgnami. Pierre mruczy znad swojej porcji, a
ja rozmyślam: Czy wejście w tym roku do Unii europejskich niedobitków ma związek z
wykryciem zbrodni na pierwszych neandertalskich Europejczykach? Rok 2004 rewanżem za
Jałtę sprzed 20 tysięcy lat? Nie ma przypadków, są konsekwencje.
7 III
Rano przesiadka w Monachium, jeszcze lunatykuję, spałam trzy godziny. Lotniskowi
celnicy przeglądają mój paszport. Znajdują stronę z bykiem w aureoli gwiazd - szwedzkie
prawo pobytu, tatuaż na moim dokumentalnym życiu. Pytają, czy tam mieszkam. Co ich to
obchodzi? Paszport jest OK, oni między sobą sprzeczają się, który ma rację: jak wygląda
Polka ze Szwecji, z pomnika dobrobytu na bazaltowym postumencie (tam wszędzie skały), a
jak z bidnej Polski.
- Szwecja? Gdzie to jest? - strzelam z najgłupszej amunicji i zabieram paszport.
- Po co jedziemy na lotnisko? - Pola zapytała Piotra starającego sieją doczyścić na mój
powrót.
- Po mamę.
- Po jaką mamę?
Ten skrót wiadomości uspokoił mnie, dziecku było dobrze, nie tęskniło. Natychmiast
zabrałam ją na spacer. Lubię tę facetkę. Nie wyłącznie dlatego, że jest moją córką. Od [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
nosilibyśmy na rękawie czarno-żółte opaski, ze znaczkiem podobnym do radioaktywnego
wiatraczka. Tak kiedyś w tym kraju znakowano upośledzonych na umyśle. Oczywiście dla ich
dobra, żeby się nimi opiekować. W studiu jesteśmy zdani na siebie, na ich troskliwe pytania i
moje uspokajające odpowiedzi:
- Mieliśmy udział biologiczny, na zasadzie mikroskopijnych fagocytów,
wyspecjalizowanych w niszczeniu wrogów organizmu. Ci, którzy byli sercem, mózgiem
Europy, a nawet jej żołądkiem, mają się czym chwalić, ale doceniać armię peryferyjnych bia-
łych ciałek? Byliśmy barierą ochronną, przedmurzem chrześcijaństwa. Podział na być i mieć
w przypadku Polska-Europa trzeba zamienić na żyć i być. Polacy musieli być
Europejczykami bardziej od Europejczyków, żeby Europejczycy mogli sobie po europejsku
żyć: filozofować, malować, pisać wiersze. Polski indywidualizm, umiłowanie wolności i
żywotność są nadprodukcją cech typowo europejskich. Ale bez nich nie byłoby obrony
Wiednia, cudu nad Wisłą. Nam się strasznie chciało być Europejczykami, skoro przez tyle
wieków nie staliśmy się hordą, czerwonymi. Zostaliśmy białymi ciałkami budującymi mur
zachodniej cywilizacji. Kto podziwia obronny mur? Chyba że przy okazji wychwalania
polskiej waleczności. Ten mur służył do przypinania wspaniałych obrazów, zasłaniania go
żelazną kurtyną, gdy zbrzydł. Ale doceniać zwykłą ścianę zamiast gustownego salonu
literackiego, izby handlowej i muzeum?
Ostatnie pytanie, o bajkę. Czy mit porwania księżniczki Europy przez Zeusa
zamienionego w byka może mieć dla nas współcześnie jakąś wartość?
- Przeznaczeniem księżniczki Europy (zgodnie ze znaczeniem jej imienia Ta o
szerokiej twarzy ) było stać się krową. Zeus dla wygody zamienił ją w partnerkę byka. Czy
dzisiaj stara krowa Europa dałaby się porwać, czymś skusić? Taką uwodzicielską ideą była
dla niej Unia. Młodą jałówką jest teraz Europa Wschodnia, zachwycona swym
zachodnioeuropejskim uwodzicielem. Obopólną korzyścią będzie umiejętne wydojenie tej
jałówki. Ale jałówkę, żeby dała mleko, trzeba najpierw pokryć, najlepiej jej długi.
Producentka z reżyserem zastanawiają się, czy nie dać programowi podtytułu Wydoić
krowę . Jestem tak zmęczona, że nie odróżniam już żartów od serialu.
Przed północą odwożą mnie do hotelu. Na nocnym stoliku torebka z rozpuszczalną
kawą. Towarzystwa przy jej samotnym piciu dotrzymuje Stanisław Jerzy Lec, jego aforyzm
wydrukowano na opakowaniu po niemiecku: By dojść do zródła, trzeba płynąć pod prąd .
Nie jestem sama, telefon mruga porozumiewawczo - zostawiona wiadomość. Dzwonił
Pierre, jedyny znajomy z Lipska, będzie czekał do drugiej w okolicach pomnika Bacha.
Przyjazń ze studiów jest jak z wojska, jadę. Pierre po skończeniu paryskiej uczelni
współpracuje z najlepszym laboratorium antropologicznym Europy - słynnym lipskim
Instytutem Maxa Plancka. Nie spał od kilku dni, bardziej z nerwów niż z radości, świętując
najnowsze odkrycie. Wyniki analiz DNA w instytucie zmieniły historię ludzkości.
Udowodniono, że ludzie przybyli do Europy czterdzieści tysięcy lat temu nie wymieszali się z
zamieszkałymi tu wcześniej neandertalczykami. Ich zagadkowe wyginięcie nie było
mezaliansem, zaślubinami z ludzką cywilizacją. Zostali wymordowani, eksterminacja i
genetyczne czystki - Pierre opowiadał rozkładając bezradnie ręce, jakby zostały na nich prócz
linii papilarnych inne ślady przeszłości. Po jego smutnych oczach widziałam, że to nie tylko
wstyd za przedawnione bratobójstwo. On się kochał w neandertalczykach, tych bardziej
owłosionych, niższych od nas, ale mających większe mózgi. - Zwyciężyli z lodowcem, ale nie
z ludzmi. Jesteśmy mutantem z małpy i diabła - wyciera spocone dłonie w sztruksowe futerko
swojej kurtki. - Trzeba być nowoczesnym - napisał Rimbaud, cholernie nowoczesnym w
zagryzaniu bliznich.
Jeżeli nie dostaliśmy po neandertalczykach żadnej genetycznej biżuterii, żadnego
łańcuszka DNA - zastanawiam się - to może chociaż zostały po nich w ludzkim języku
pradawne stówa. Pierre wątpi, czy mówili, zgadza się, że umieli gwizdać. Po miesiącach
euforycznej pracy siania się ze zmęczenia. Za nim na pomniku odpasiony Bach. Razem
komponują mi się w całość, brakuje tylko muzycznego podkładu: muzyka miejsc, ambient
music - wygwizdanych tu kiedyś symfonii w jaskiniach. Pierwsze szczątki neandertalczyka
wykopano w niemieckiej strefie językowej. Stąd też pochodzą najgenialniejsi kompozytorzy:
Bach, Beethoven, Mozart... Przypadek? Zmęczonemu i rozżalonemu PierrV6wi mogłabym
teraz wmówić wszystko, a rano byłoby mu wstyd. Zamawiamy w piwnicznej knajpie
kurczaka z rożna. Jemy go rękoma i plujemy ścięgnami. Pierre mruczy znad swojej porcji, a
ja rozmyślam: Czy wejście w tym roku do Unii europejskich niedobitków ma związek z
wykryciem zbrodni na pierwszych neandertalskich Europejczykach? Rok 2004 rewanżem za
Jałtę sprzed 20 tysięcy lat? Nie ma przypadków, są konsekwencje.
7 III
Rano przesiadka w Monachium, jeszcze lunatykuję, spałam trzy godziny. Lotniskowi
celnicy przeglądają mój paszport. Znajdują stronę z bykiem w aureoli gwiazd - szwedzkie
prawo pobytu, tatuaż na moim dokumentalnym życiu. Pytają, czy tam mieszkam. Co ich to
obchodzi? Paszport jest OK, oni między sobą sprzeczają się, który ma rację: jak wygląda
Polka ze Szwecji, z pomnika dobrobytu na bazaltowym postumencie (tam wszędzie skały), a
jak z bidnej Polski.
- Szwecja? Gdzie to jest? - strzelam z najgłupszej amunicji i zabieram paszport.
- Po co jedziemy na lotnisko? - Pola zapytała Piotra starającego sieją doczyścić na mój
powrót.
- Po mamę.
- Po jaką mamę?
Ten skrót wiadomości uspokoił mnie, dziecku było dobrze, nie tęskniło. Natychmiast
zabrałam ją na spacer. Lubię tę facetkę. Nie wyłącznie dlatego, że jest moją córką. Od [ Pobierz całość w formacie PDF ]