[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspólniczką. Jednak przełom najciężej przeżył mój ojciec. Chodził po Giżycku, pomstował,
że w każdym sklepie są inne ceny, pytał się ludzi, komu potrzebna taka kolorowa
pstrokacizna, niespotykaną nigdy po wojnie obfitość mięsa i kiełbasy tłumaczył tym, że
rolnicy z nędzy wybili cały inwentarz, a za trzy miesiące trzeba będzie przepraszać Rosję,
która nie wiadomo, czy nam teraz wybaczy i zechce nas dalej karmić. Wysłano go na
emeryturę, bo podobno odmawiał wykonywania służbowych poleceń. Przełożonym mówił
wprost: Niech Wałęsa rozładuje panu te kartofle! albo Niech Mazowiecki z
Onyszkiewiczem ułożą wam te worki w magazynie! Gdy zlikwidowano Układ Warszawski,
dostał zawału serca. Przygarbił się, wychudł, spędzał dni w całkowitym milczeniu, czasem
jezdził przerdzewiałym na wylot, rzężącym ze starości fiatem bahama yellow nad Kisajno i
tam godzinami patrzył w wodę. Po wyprowadzeniu z Polski ostatniego oddziału Armii
Radzieckiej stracił ostatnią nadzieję. Umarł dwa lata pózniej.
My też, jako Klapperstorch, dostrzegaliśmy z przerażeniem, że powoli zaczynamy nie
pasować do odmienionego świata. Ludzie jeszcze przychodzili na nasze koncerty, jeszcze bili
brawo, ale nie było w tym już duszy ani krzty
szczerości. Czuliśmy wszyscy dziwne gęstnienie powietrza pomiędzy nami a
publicznością. Czegoś chcą, to przecież widać. Tylko czego? - zastanawiał się głośno
Bakon. Niestety, nie wiedzieliśmy, czego. Następna płyta, Mantra, wydana w półtora roku po
sukcesie Zaparcia, to już była kompletna klapa. Nie pomogło nachalne lansowanie i sztuczne
windowanie przez znajomych didżejów. Nikt nie chciał jej kupować, mało tego, musieliśmy
odwołać trasę promocyjną - spotkała się z tak niewielkim zainteresowaniem. Jaga twierdziła,
że to wina kapeli, żądała zmiany nazwy na Cmon & Klapperstorch. Ty jesteś gwiazdą-
przekonywała - a to są w gruncie rzeczy jołopy, ludzie nieinteligentni, bez zmysłu twórczego,
nie na dzisiejsze czasy! Dziś nie wystarczy trzy razy szarpnąć druty, żeby rzucać na kolana.
Posłuchaj tych nowych grup .
Słuchałem. Przeżywałem piekło zazdrości. Muniek Staszczyk walił swoją prawdę o
świecie wprost, bez ogródek, ja umiałem śpiewać tylko metaforami, które publiczność
przestawała rozumieć.
W zespole też wyszły na jaw kwasy i animozje. Przede wszystkim chłopcy żądali
równych działek szmalu i w końcu doszło do decydującej rozmowy. Mówiłem jak zawsze:
Pisaliśmy numery ja i Kotłowy, wy też mogliście... Przepraszam - przerwał Bakon. - Ja na
wszystkich płytach skomponowałem bas . A ja perkusję! Ja drugą gitarę! - wykrzykiwali
Bródek i Skóra. Pocałujcie mnie w dupę! - skwitowałem grzecznie i wyszedłem. Były to
słowa kończące pierwszy etap działalności Klapperstorcha.
Jaga zaczęła przygotowywać mnie do kariery solowej. Wymyśliła sobie jednak,
żebym najpierw zaistniał jako głosiciel wyrazistych poglądów, artysta - filozof, który
intryguje nie tylko dziełem, ale i własną osobą. Kazała swojej fryzjerce zgolić mi łeb na pałę,
a kosmetyczce przekłuć lewe ucho, w którym osadziła srebrny wisiorek. Mimo tego, że
oficjalnie została z publicznej telewizji usunięta, to jednak jej możliwości w firmie były nadal
olbrzymie. Zapraszano mnie zatem do różnych programów: dyskusji o społeczeństwie,
komentowania zjawisk kulturalnych, debat z udziałem młodzieży. %7łując gumę, co też było
pomysłem Jagi, bo według niej żucie gumy to gest łączący prostolinijność charakteru z
intelektualną lekkością, gloryfikowałem przed kamerami tolerancję, wolność, prawo do buntu
przeciw najmocniej choćby uświęconym przez tradycję schematom. Założyłem Ruch na
Rzecz Obrony Wolności, atakując przede wszystkim oba fundamentalizmy - czerwony i
czarny, angażowałem się w kampanie walki o konstytucję zwierząt, o legalizację miękkich
narkotyków, powszechną antykoncepcję, prawną regulację zakresu władzy rodziców nad
dziećmi. Prowadziłem manifestacje, zbierałem podpisy, inicjowałem akcje charytatywne, l
jednocześnie gorączkowo pisałem nowe utwory. Poznałem także Iwetę, modelkę ze Studia U
przy Senatorskiej. Praca w niczym nie przypominała pierwszych lat Klapperstorcha.
Konstrukcje dzwięków rozpadały się, jakby zbudowane ze zle dopasowanych części, nie
miałem pomysłów i całe godziny spędzałem nad pustą kartką albo jałowo grzebiąc między
strunami. To, co wreszcie udawało mi się skleić i wymęczyć, nie budziło żadnych uczuć, było
jak rozmoknięte, ugniecione mydło. Nikt jednak nie wiedział, że tak myślałem.
Iweta miała dwadzieścia dwa lata, czarne włosy i skórę gładką jak młoda oliwka.
Spędzałem noce w jej wynajętym mieszkaniu na Stegnach i rzadziej zaglądałem do Podkowy,
co przy naszym trybie życia długo nie wzbudzało u Jagi żadnych podejrzeń. Energicznie
przygotowywała nagranie mojej kolejnej płyty, Cienia, pierwszego kompaktu, zamawiała
muzyków, uzgadniała terminy, ale działo się z nią coś niedobrego. Mówiła, że jest zmęczona,
nie mogła już niczym ujarzmić zmarszczek i worków pod oczami, przeżywała ataki
melancholii. Nie wyjeżdżała wtedy rano do pracy, tylko w nocnej koszuli siadała przy oknie i
spędzała cały dzień, patrząc na swój zdziczały ogród. Pisywała też listy do córki w Ameryce,
co przedtem uznawała za stratę czasu.
Płytę nagrałem, towarzyszyły mi znakomitości rocka i jazzu. Któż tam nie grał? Cały
przegląd gwiazd mniejszych i dużych. Efekt był do przewidzenia - zbyt okrągło, za bardzo
profesjonalnie, zbyt schludnie i nijako. Promocję przeprowadzono z rozmachem: oczywiście
radio do znudzenia, sam już nie mogłem słuchać; recital w Sopocie, videoclipy, billboardy,
spotkania z fanami. Niestety, nic to nie dało. Zainteresowanie Cieniem było żadne. Jaga
szarzała na twarzy, kiedy wspomniało się o zainwestowanych pieniądzach. W końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
wspólniczką. Jednak przełom najciężej przeżył mój ojciec. Chodził po Giżycku, pomstował,
że w każdym sklepie są inne ceny, pytał się ludzi, komu potrzebna taka kolorowa
pstrokacizna, niespotykaną nigdy po wojnie obfitość mięsa i kiełbasy tłumaczył tym, że
rolnicy z nędzy wybili cały inwentarz, a za trzy miesiące trzeba będzie przepraszać Rosję,
która nie wiadomo, czy nam teraz wybaczy i zechce nas dalej karmić. Wysłano go na
emeryturę, bo podobno odmawiał wykonywania służbowych poleceń. Przełożonym mówił
wprost: Niech Wałęsa rozładuje panu te kartofle! albo Niech Mazowiecki z
Onyszkiewiczem ułożą wam te worki w magazynie! Gdy zlikwidowano Układ Warszawski,
dostał zawału serca. Przygarbił się, wychudł, spędzał dni w całkowitym milczeniu, czasem
jezdził przerdzewiałym na wylot, rzężącym ze starości fiatem bahama yellow nad Kisajno i
tam godzinami patrzył w wodę. Po wyprowadzeniu z Polski ostatniego oddziału Armii
Radzieckiej stracił ostatnią nadzieję. Umarł dwa lata pózniej.
My też, jako Klapperstorch, dostrzegaliśmy z przerażeniem, że powoli zaczynamy nie
pasować do odmienionego świata. Ludzie jeszcze przychodzili na nasze koncerty, jeszcze bili
brawo, ale nie było w tym już duszy ani krzty
szczerości. Czuliśmy wszyscy dziwne gęstnienie powietrza pomiędzy nami a
publicznością. Czegoś chcą, to przecież widać. Tylko czego? - zastanawiał się głośno
Bakon. Niestety, nie wiedzieliśmy, czego. Następna płyta, Mantra, wydana w półtora roku po
sukcesie Zaparcia, to już była kompletna klapa. Nie pomogło nachalne lansowanie i sztuczne
windowanie przez znajomych didżejów. Nikt nie chciał jej kupować, mało tego, musieliśmy
odwołać trasę promocyjną - spotkała się z tak niewielkim zainteresowaniem. Jaga twierdziła,
że to wina kapeli, żądała zmiany nazwy na Cmon & Klapperstorch. Ty jesteś gwiazdą-
przekonywała - a to są w gruncie rzeczy jołopy, ludzie nieinteligentni, bez zmysłu twórczego,
nie na dzisiejsze czasy! Dziś nie wystarczy trzy razy szarpnąć druty, żeby rzucać na kolana.
Posłuchaj tych nowych grup .
Słuchałem. Przeżywałem piekło zazdrości. Muniek Staszczyk walił swoją prawdę o
świecie wprost, bez ogródek, ja umiałem śpiewać tylko metaforami, które publiczność
przestawała rozumieć.
W zespole też wyszły na jaw kwasy i animozje. Przede wszystkim chłopcy żądali
równych działek szmalu i w końcu doszło do decydującej rozmowy. Mówiłem jak zawsze:
Pisaliśmy numery ja i Kotłowy, wy też mogliście... Przepraszam - przerwał Bakon. - Ja na
wszystkich płytach skomponowałem bas . A ja perkusję! Ja drugą gitarę! - wykrzykiwali
Bródek i Skóra. Pocałujcie mnie w dupę! - skwitowałem grzecznie i wyszedłem. Były to
słowa kończące pierwszy etap działalności Klapperstorcha.
Jaga zaczęła przygotowywać mnie do kariery solowej. Wymyśliła sobie jednak,
żebym najpierw zaistniał jako głosiciel wyrazistych poglądów, artysta - filozof, który
intryguje nie tylko dziełem, ale i własną osobą. Kazała swojej fryzjerce zgolić mi łeb na pałę,
a kosmetyczce przekłuć lewe ucho, w którym osadziła srebrny wisiorek. Mimo tego, że
oficjalnie została z publicznej telewizji usunięta, to jednak jej możliwości w firmie były nadal
olbrzymie. Zapraszano mnie zatem do różnych programów: dyskusji o społeczeństwie,
komentowania zjawisk kulturalnych, debat z udziałem młodzieży. %7łując gumę, co też było
pomysłem Jagi, bo według niej żucie gumy to gest łączący prostolinijność charakteru z
intelektualną lekkością, gloryfikowałem przed kamerami tolerancję, wolność, prawo do buntu
przeciw najmocniej choćby uświęconym przez tradycję schematom. Założyłem Ruch na
Rzecz Obrony Wolności, atakując przede wszystkim oba fundamentalizmy - czerwony i
czarny, angażowałem się w kampanie walki o konstytucję zwierząt, o legalizację miękkich
narkotyków, powszechną antykoncepcję, prawną regulację zakresu władzy rodziców nad
dziećmi. Prowadziłem manifestacje, zbierałem podpisy, inicjowałem akcje charytatywne, l
jednocześnie gorączkowo pisałem nowe utwory. Poznałem także Iwetę, modelkę ze Studia U
przy Senatorskiej. Praca w niczym nie przypominała pierwszych lat Klapperstorcha.
Konstrukcje dzwięków rozpadały się, jakby zbudowane ze zle dopasowanych części, nie
miałem pomysłów i całe godziny spędzałem nad pustą kartką albo jałowo grzebiąc między
strunami. To, co wreszcie udawało mi się skleić i wymęczyć, nie budziło żadnych uczuć, było
jak rozmoknięte, ugniecione mydło. Nikt jednak nie wiedział, że tak myślałem.
Iweta miała dwadzieścia dwa lata, czarne włosy i skórę gładką jak młoda oliwka.
Spędzałem noce w jej wynajętym mieszkaniu na Stegnach i rzadziej zaglądałem do Podkowy,
co przy naszym trybie życia długo nie wzbudzało u Jagi żadnych podejrzeń. Energicznie
przygotowywała nagranie mojej kolejnej płyty, Cienia, pierwszego kompaktu, zamawiała
muzyków, uzgadniała terminy, ale działo się z nią coś niedobrego. Mówiła, że jest zmęczona,
nie mogła już niczym ujarzmić zmarszczek i worków pod oczami, przeżywała ataki
melancholii. Nie wyjeżdżała wtedy rano do pracy, tylko w nocnej koszuli siadała przy oknie i
spędzała cały dzień, patrząc na swój zdziczały ogród. Pisywała też listy do córki w Ameryce,
co przedtem uznawała za stratę czasu.
Płytę nagrałem, towarzyszyły mi znakomitości rocka i jazzu. Któż tam nie grał? Cały
przegląd gwiazd mniejszych i dużych. Efekt był do przewidzenia - zbyt okrągło, za bardzo
profesjonalnie, zbyt schludnie i nijako. Promocję przeprowadzono z rozmachem: oczywiście
radio do znudzenia, sam już nie mogłem słuchać; recital w Sopocie, videoclipy, billboardy,
spotkania z fanami. Niestety, nic to nie dało. Zainteresowanie Cieniem było żadne. Jaga
szarzała na twarzy, kiedy wspomniało się o zainwestowanych pieniądzach. W końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]