[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opowiedział o wszystkim, co mieli na Forninga, o kolekcji ostrzy skalpeli, o
krótkotrwałym zatrudnieniu w szpitalu, znajomości z ostatnią ofiarą, a przede
wszystkim o dziwnym zachowaniu Malcolma.
Jednak ku jego rozpaczy na psychiatrze nie zrobiło to żadnego wrażenia, wyraznie
miał ochotę obalić wszystko, co Forrest uznawał za pewnik.
Wszystko to bardzo niepewne poszlaki, inspektorze. Forrest wiedział, że jest
w tej chwili besztany.
Czy znalezliście niezbite dowody łączące go choćby z jedną z popełnionych
zbrodni?
Jeszcze nie, doktorze. Nie zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie...
Dokonywał operacji. Lewisham wyraznie drwił z jego oględnego sposobu
wyrażania się. Cóż, uważam, że powinienem przyjechać na posterunek i włączyć
się do przesłuchiwania podejrzanego. Powtórzył znów złowieszcze zdanie: Mam
tylko nadzieję, że nie tracicie czasu, rozprawiając się z całkowicie niewinnym
człowiekiem, inspektorze.
Rozłączył się.
Pozostawiony sam sobie, Forrest pomyślał, że pewnie rzeczywiście przyda mu się
opinia psychiatry. Forning był dziwnym facetem. W dzisiejszych czasach wszyscy
policjanci byli dobrze przeszkoleni w zakresie technik przesłuchiwania
podejrzanych, a mimo to nie miał pojęcia, jak wyciągnąć prawdę z Malcolma. Po
tamtej krótkiej rozmowie był przekonany, że facet nie jest normalny delikatnie
mówiąc. Forrest mógł przysiąc, że Forning nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie
zbrodnie popełnił. Funkcjonariusze, którzy go aresztowali, powtarzali, że był
pewien, iż Brenda Watlow żyje. Prosił, by skontaktowali się z nią, bo mogła
potwierdzić jego niewinność. Czy to był jednak dowód, że Forning jest
nienormalny? Zdawał się być w szoku, gdy policjanci poinformowali go, że Brenda
zginęła. Obaj funkcjonariusze to potwierdzili.
186
stanie wywiedziona w pole i przesłuchuje zupełnie niewinnego człowieka, gdy
tymczasem prawdziwy morderca grasuje na wolności.
Forrest przełknął ślinę. Jego przekonanie o winie Malcolma kurczyło się do
rozmiarów pobożnej nadziei. Usłyszał:
Niech mi pan lepiej przekaże to, co najistotniejsze.
Lewisham przynajmniej dawał mu szansę przedstawienia podejrzanego. Forrest
opowiedział o wszystkim, co mieli na Forninga, o kolekcji ostrzy skalpeli, o
krótkotrwałym zatrudnieniu w szpitalu, znajomości z ostatnią ofiarą, a przede
wszystkim o dziwnym zachowaniu Malcolma.
Jednak ku jego rozpaczy na psychiatrze nie zrobiło to żadnego wrażenia, wyraznie
miał ochotę obalić wszystko, co Forrest uznawał za pewnik.
Wszystko to bardzo niepewne poszlaki, inspektorze. Forrest wiedział, że jest
w tej chwili besztany.
Czy znalezliście niezbite dowody łączące go choćby z jedną z popełnionych
zbrodni?
Jeszcze nie, doktorze. Nie zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie...
Dokonywał operacji. Lewisham wyraznie drwił z jego oględnego sposobu
wyrażania się. Cóż, uważam, że powinienem przyjechać na posterunek i włączyć
się do przesłuchiwania podejrzanego. Powtórzył znów złowieszcze zdanie: Mam
tylko nadzieję, że nie tracicie czasu, rozprawiając się z całkowicie niewinnym
człowiekiem, inspektorze.
Rozłączył się.
Pozostawiony sam sobie, Forrest pomyślał, że pewnie rzeczywiście przyda mu się
opinia psychiatry. Forning był dziwnym facetem. W dzisiejszych czasach wszyscy
policjanci byli dobrze przeszkoleni w zakresie technik przesłuchiwania
podejrzanych, a mimo to nie miał pojęcia, jak wyciągnąć prawdę z Malcolma. Po
tamtej krótkiej rozmowie był przekonany, że facet nie jest normalny delikatnie
mówiąc. Forrest mógł przysiąc, że Forning nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie
zbrodnie popełnił. Funkcjonariusze, którzy go aresztowali, powtarzali, że był
pewien, iż Brenda Watlow żyje. Prosił, by skontaktowali się z nią, bo mogła
potwierdzić jego niewinność. Czy to był jednak dowód, że Forning jest
nienormalny? Zdawał się być w szoku, gdy policjanci poinformowali go, że Brenda
zginęła. Obaj funkcjonariusze to potwierdzili.
186
Ale jak mógł być w szoku, jeśli rzeczywiście ją zabił? Czy Forning cierpiał na
rozdwojenie jazni? Czy miał dwie osobowości tak od siebie odległe, iż jedna nie
wiedziała, co robi druga?
Lewisham przyjechał pół godziny pózniej i wszedł do pokoju przesłuchań, gdy
Forrest przygotowywał się do drugiej rozmowy z Fornin-giem. Przerwał im w
chwili, kiedy usiłowali przekonać Malcolma, by skorzystał z usług adwokata.
Forrest nachmurzył się i zaczął mówić do magnetofonu.
Do podejrzanego dołączył doktor Barney Lewisham. Jest godzina 21:30.
Lewisham od razu usiadł naprzeciw Forninga i przez chwilę przyglądał mu się
przenikliwie. Wreszcie uśmiechnął się i zwrócił do For-resta:
A więc to jest ten pana podejrzany?
To było wszystko, co powiedział, ale Forresta słowa te ubodły do żywego. Bardzo
oficjalnym tonem, spiętym głosem potwierdził, tak by zostało to nagrane na
taśmie, że istotnie, Malcolm Forning jest podejrzany o zamordowanie Colina
Wilsona, Rosemary Baring i Brendy Wa-tlow. Jednocześnie pragnął, by Lewisham
przestał się tak irytująco i z wyższością uśmiechać, gdyż stwarzał wrażenie, że
wie coś, czego nie wie główny oficer śledczy.
Przedstawił ich sobie oficjalnie. To jest Malcolm Forning, panie doktorze
rzekł. Malcolmie, to doktor Lewisham.
Miał ochotę dodać jeszcze zdanie lub dwa o roli Lewishama w sprawie, ale Foming
gwałtownie zaprotestował.
Nie potrzebuję lekarza. Nie jestem chory. Proszę. Zabierzcie go. Dlaczego
przyprowadziliście tu doktora? Co chcecie mi zrobić?
Forrest był zdumiony. Nie lubił Lewishama, jednak ten gość zwyczajnie
histeryzował. Niektórzy ludzie czuli się onieśmieleni przez policję, a znał też
takich, którzy podobnie reagowali na lekarzy. Mimo wszystko panika Forninga przy
spotkaniu z Lewishamem była znacznie większa niż ta, jaka ogarniała go w
kontaktach z policjantami. To było zastanawiające. Ale czy naprawdę? Może była
to jedynie reakcja fałszywego lekarza na widok prawdziwego kolegi po fachu",
nagła świadomość, że prawdziwy doktor szybko obnaży jego gierki, podczas gdy
policja dawała się zwodzić?
187 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
opowiedział o wszystkim, co mieli na Forninga, o kolekcji ostrzy skalpeli, o
krótkotrwałym zatrudnieniu w szpitalu, znajomości z ostatnią ofiarą, a przede
wszystkim o dziwnym zachowaniu Malcolma.
Jednak ku jego rozpaczy na psychiatrze nie zrobiło to żadnego wrażenia, wyraznie
miał ochotę obalić wszystko, co Forrest uznawał za pewnik.
Wszystko to bardzo niepewne poszlaki, inspektorze. Forrest wiedział, że jest
w tej chwili besztany.
Czy znalezliście niezbite dowody łączące go choćby z jedną z popełnionych
zbrodni?
Jeszcze nie, doktorze. Nie zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie...
Dokonywał operacji. Lewisham wyraznie drwił z jego oględnego sposobu
wyrażania się. Cóż, uważam, że powinienem przyjechać na posterunek i włączyć
się do przesłuchiwania podejrzanego. Powtórzył znów złowieszcze zdanie: Mam
tylko nadzieję, że nie tracicie czasu, rozprawiając się z całkowicie niewinnym
człowiekiem, inspektorze.
Rozłączył się.
Pozostawiony sam sobie, Forrest pomyślał, że pewnie rzeczywiście przyda mu się
opinia psychiatry. Forning był dziwnym facetem. W dzisiejszych czasach wszyscy
policjanci byli dobrze przeszkoleni w zakresie technik przesłuchiwania
podejrzanych, a mimo to nie miał pojęcia, jak wyciągnąć prawdę z Malcolma. Po
tamtej krótkiej rozmowie był przekonany, że facet nie jest normalny delikatnie
mówiąc. Forrest mógł przysiąc, że Forning nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie
zbrodnie popełnił. Funkcjonariusze, którzy go aresztowali, powtarzali, że był
pewien, iż Brenda Watlow żyje. Prosił, by skontaktowali się z nią, bo mogła
potwierdzić jego niewinność. Czy to był jednak dowód, że Forning jest
nienormalny? Zdawał się być w szoku, gdy policjanci poinformowali go, że Brenda
zginęła. Obaj funkcjonariusze to potwierdzili.
186
stanie wywiedziona w pole i przesłuchuje zupełnie niewinnego człowieka, gdy
tymczasem prawdziwy morderca grasuje na wolności.
Forrest przełknął ślinę. Jego przekonanie o winie Malcolma kurczyło się do
rozmiarów pobożnej nadziei. Usłyszał:
Niech mi pan lepiej przekaże to, co najistotniejsze.
Lewisham przynajmniej dawał mu szansę przedstawienia podejrzanego. Forrest
opowiedział o wszystkim, co mieli na Forninga, o kolekcji ostrzy skalpeli, o
krótkotrwałym zatrudnieniu w szpitalu, znajomości z ostatnią ofiarą, a przede
wszystkim o dziwnym zachowaniu Malcolma.
Jednak ku jego rozpaczy na psychiatrze nie zrobiło to żadnego wrażenia, wyraznie
miał ochotę obalić wszystko, co Forrest uznawał za pewnik.
Wszystko to bardzo niepewne poszlaki, inspektorze. Forrest wiedział, że jest
w tej chwili besztany.
Czy znalezliście niezbite dowody łączące go choćby z jedną z popełnionych
zbrodni?
Jeszcze nie, doktorze. Nie zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie...
Dokonywał operacji. Lewisham wyraznie drwił z jego oględnego sposobu
wyrażania się. Cóż, uważam, że powinienem przyjechać na posterunek i włączyć
się do przesłuchiwania podejrzanego. Powtórzył znów złowieszcze zdanie: Mam
tylko nadzieję, że nie tracicie czasu, rozprawiając się z całkowicie niewinnym
człowiekiem, inspektorze.
Rozłączył się.
Pozostawiony sam sobie, Forrest pomyślał, że pewnie rzeczywiście przyda mu się
opinia psychiatry. Forning był dziwnym facetem. W dzisiejszych czasach wszyscy
policjanci byli dobrze przeszkoleni w zakresie technik przesłuchiwania
podejrzanych, a mimo to nie miał pojęcia, jak wyciągnąć prawdę z Malcolma. Po
tamtej krótkiej rozmowie był przekonany, że facet nie jest normalny delikatnie
mówiąc. Forrest mógł przysiąc, że Forning nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie
zbrodnie popełnił. Funkcjonariusze, którzy go aresztowali, powtarzali, że był
pewien, iż Brenda Watlow żyje. Prosił, by skontaktowali się z nią, bo mogła
potwierdzić jego niewinność. Czy to był jednak dowód, że Forning jest
nienormalny? Zdawał się być w szoku, gdy policjanci poinformowali go, że Brenda
zginęła. Obaj funkcjonariusze to potwierdzili.
186
Ale jak mógł być w szoku, jeśli rzeczywiście ją zabił? Czy Forning cierpiał na
rozdwojenie jazni? Czy miał dwie osobowości tak od siebie odległe, iż jedna nie
wiedziała, co robi druga?
Lewisham przyjechał pół godziny pózniej i wszedł do pokoju przesłuchań, gdy
Forrest przygotowywał się do drugiej rozmowy z Fornin-giem. Przerwał im w
chwili, kiedy usiłowali przekonać Malcolma, by skorzystał z usług adwokata.
Forrest nachmurzył się i zaczął mówić do magnetofonu.
Do podejrzanego dołączył doktor Barney Lewisham. Jest godzina 21:30.
Lewisham od razu usiadł naprzeciw Forninga i przez chwilę przyglądał mu się
przenikliwie. Wreszcie uśmiechnął się i zwrócił do For-resta:
A więc to jest ten pana podejrzany?
To było wszystko, co powiedział, ale Forresta słowa te ubodły do żywego. Bardzo
oficjalnym tonem, spiętym głosem potwierdził, tak by zostało to nagrane na
taśmie, że istotnie, Malcolm Forning jest podejrzany o zamordowanie Colina
Wilsona, Rosemary Baring i Brendy Wa-tlow. Jednocześnie pragnął, by Lewisham
przestał się tak irytująco i z wyższością uśmiechać, gdyż stwarzał wrażenie, że
wie coś, czego nie wie główny oficer śledczy.
Przedstawił ich sobie oficjalnie. To jest Malcolm Forning, panie doktorze
rzekł. Malcolmie, to doktor Lewisham.
Miał ochotę dodać jeszcze zdanie lub dwa o roli Lewishama w sprawie, ale Foming
gwałtownie zaprotestował.
Nie potrzebuję lekarza. Nie jestem chory. Proszę. Zabierzcie go. Dlaczego
przyprowadziliście tu doktora? Co chcecie mi zrobić?
Forrest był zdumiony. Nie lubił Lewishama, jednak ten gość zwyczajnie
histeryzował. Niektórzy ludzie czuli się onieśmieleni przez policję, a znał też
takich, którzy podobnie reagowali na lekarzy. Mimo wszystko panika Forninga przy
spotkaniu z Lewishamem była znacznie większa niż ta, jaka ogarniała go w
kontaktach z policjantami. To było zastanawiające. Ale czy naprawdę? Może była
to jedynie reakcja fałszywego lekarza na widok prawdziwego kolegi po fachu",
nagła świadomość, że prawdziwy doktor szybko obnaży jego gierki, podczas gdy
policja dawała się zwodzić?
187 [ Pobierz całość w formacie PDF ]