[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pragnę cię mruczy.
Całuje mnie. Namiętnie wsuwa język do moich ust i kocha się nim ze mną. Zciskam go rozpaczliwie i
przywieram do jego ciała. Zwiadomość, że czuje co najmniej takie samo pragnienie jak ja, pociesza mnie
i mi się podoba.
Kiedy chcę zacząć rozpinać mu koszulę, szepcze mi w wargi:
Przepraszam, że nie odbierałem telefonu od ciebie.
Nie szkodzi.
Nie liczy się dla mnie nic. Liczy się tylko to, że z nim jestem, całuję go, on całuje mnie, dotyka i
doprowadza do szaleństwa. Kiedy poruszamy się w mojej maleńkiej kajucie, rozlega się hałas. Dylan się
kuli.
Chyba rozciąłem sobie głowę mówi.
Nie denerwuj mnie. Natychmiast spoglądam na miejsce na głowie, za które się trzyma.
Na szczęście widzę, że to nic poważnego, będzie najwyżej guz. Całuję go czule w głowę.
Połóż się na moim łóżku mówię.
Nie chce.
Chodzmy stąd zarządza.
Dokąd?
Masz wolne do jutra do trzeciej, prawda?
A ty, skąd to wiesz?
Dylan się uśmiecha.
Mam swoje sposoby na to, żeby dowiedzieć się wszystkiego, czego chcę mruczy, przytulając mnie.
Pózniej się śmieje. Słyszałem, jak mówiłaś Tomsowi.
A ty, do kiedy masz wolne?
Do tej samej godziny.
Uśmiecham się, a mój brunet mnie całuje.
Uwielbiam napis na twojej koszulce szepcze mi w usta.
To koszulka pojednawcza informuję go.
Mmm& Teraz podoba mi się jeszcze bardziej.
Parskam śmiechem, a on znów mnie całuje.
Znam Marsylię mówi, odsuwając się ode mnie. Byłem tu kilka razy. Wez mało ubrań. Nie będą ci
potrzebne. I proszę, nie zmieniaj koszulki.
Dokąd zamierzasz mnie zabrać? pytam.
Odgarnia mi kosmyk włosów z oczu i się uśmiecha.
Do miejsca lepszego niż to mruczy. Z imponującym jacuzzi dla dwojga i wspaniałym łóżkiem,
gdzie będziemy rozmawiać i przez dwadzieścia cztery godziny rozkoszować się seksem. Ty i ja.
Matko jedyna, nie mogę się doczekać, żeby już tam być odpowiadam.
Poza tym spróbujemy wspaniałej zupy rybnej dodaje. Jadłaś taką kiedyś?
Kręcę głową.
To tradycyjna zupa marsylska z różnych gatunków ryb. Będzie ci smakować.
Dobrze.
Potem zjemy wyśmienite nadziewane mięso, popijemy je dobrym winem, a na deser czeka nas
cudowny suflet Grand Marnier. Jak skończymy, rozbiorę cię i przez długie godziny będę się zajmował
tylko tym, żeby sprawiać ci rozkosz, jaką tylko jestem w stanie ci dać. Podoba ci się ten plan?
Wspaniały śmieję się, rozbawiona i podniecona.
Moja reakcja chyba mu się podoba, bo całuje mnie przelotnie i pogania:
Dalej, chodzmy!
Szybko wrzucam parę rzeczy do plecaka, a on mi się przygląda. Nagle przystaję.
To wszystko, co zaplanowałeś, wydaje się drogie. Zapłacimy po połowie, zgoda? mówię.
Nie odpowiada, rozbawiony. Randkę zaproponowałem ja, więc ja za wszystko płacę.
Dylan protestuję. Nie bądz głupi. Możemy zapłacić po połowie i&
Jego usta lądują na moich. Namiętny pocałunek sprawia, że chcę jak najszybciej znalezć się w hotelu, o
którym mówił. Teraz Dylan rzuca:
Nie traćmy czasu!
Dyskretnie, w odległości kilku kroków od siebie, po kolei opuszczamy statek. Kiedy jesteśmy na
lądzie, Dylan puszcza do mnie oko, a ja idę za nim, aż znikamy w labiryncie uliczek Marsylii. Kiedy
docieramy do ruchliwej ulicy, chwyta mnie mocno za rękę i spogląda na mnie.
Mogę? pyta.
Kiwam głową, rozbawiona, a on unosi moją dłoń do ust i ją całuje.
Uff& ale jest romantyczny i szarmancki.
Dzwoni jego telefon. Patrzy na wyświetlacz i odrzuca połączenie. O nic nie pytam. Wyczuwam, że nie
powinnam. Spacerujemy po mieście, a ja z zaskoczeniem stwierdzam, że świetnie je zna. Kiedy go pytam,
mówi, że był tu parę razy podczas innych rejsów. Komórka dzwoni mu znowu. Daje mi znać dłonią,
żebym się nie ruszała, a sam oddala się o parę kroków i odbiera. Przyglądam się okolicy. Uliczka jest
urokliwa, z paroma restauracjami. Dylan wraca i znów chwyta mnie za rękę.
Wszystko w porządku? pytam, widząc jego minę.
Kiwa głową i mnie całuje.
Kiedy będziemy w hotelu sami, będzie najlepiej.
Gdzie jesteśmy?
W dzielnicy Saint Victor.
Idziemy jeszcze kilka metrów i odbiera mi mowę, kiedy wchodzimy do budynku, który wygląda na
drogi. To jeden z takich hoteli, w których czuje się, że nawet oddychanie kosztuje.
Jestem przestraszona. %7ładne z nas nie ma powalającej pensji.
Dylan, zostawisz tu połowę wypłaty, oszalałeś?
Ale mój brunet się tylko uśmiecha,
Spokojnie. Mam przyjaciela, Garsona, który tu pracuje, i zawsze, kiedy przyjeżdżam do Marsylii,
załatwia mi pokój w świetnej cenie. Nie martw się. Stać mnie. Teraz chcę tylko tego, żeby było ci miło.
Zaskoczona, tym razem to ja chwytam go za rękę, żeby wejść do imponującego hotelu. Idziemy do
recepcji, a kiedy przechodzimy obok okrągłej sofy, otoczonej kwiatami, Dylan znów całuje mnie w rękę.
Zaczekaj tu na mnie prosi.
Nieco speszona otaczającym nas luksusem, robię to, o co mnie prosi. Siadam na miękkiej pluszowej
sofie i patrzę, jak Dylan podchodzi do lady. Widzę, że podchodzi do niego młody chłopak, który wita się
z nim poufale. Domyślam się, że to jego przyjaciel Garson. Rozmawiają parę minut i się żegnają,
przybijając piątkę, a potem mój brunet podchodzi do mnie i pokazuje mi złotą kartę, którą dostał od
znajomego.
Jesteś gotowa na dobrą zabawę? mówi.
Wysiadamy z windy na ostatnim piętrze i przemierzamy luksusowy korytarz, aż docieramy do pokoju.
Słuchaj& Nie wpakujemy się przez to w jakieś kłopoty? pytam.
Dylan się uśmiecha.
Spokojnie szepcze. Wszystko jest pod kontrolą.
Otwiera drzwi i wchodzimy do niesamowitego pomieszczenia. Nowoczesność i minimalizm w czystej
postaci. Dostrzegam okrągłe łóżko z czarną pościelą i również okrągłe jacuzzi. W moich stronach coś
takiego nazywa się alkową.
Z oczami jak spodki podchodzę do ogromnego jacuzzi i z zaskoczeniem zauważam płatki białej i
różowej róży unoszące się na powierzchni wody, a obok wiaderko z lodem i białym winem.
Mój przyjaciel to dla nas przygotował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Pragnę cię mruczy.
Całuje mnie. Namiętnie wsuwa język do moich ust i kocha się nim ze mną. Zciskam go rozpaczliwie i
przywieram do jego ciała. Zwiadomość, że czuje co najmniej takie samo pragnienie jak ja, pociesza mnie
i mi się podoba.
Kiedy chcę zacząć rozpinać mu koszulę, szepcze mi w wargi:
Przepraszam, że nie odbierałem telefonu od ciebie.
Nie szkodzi.
Nie liczy się dla mnie nic. Liczy się tylko to, że z nim jestem, całuję go, on całuje mnie, dotyka i
doprowadza do szaleństwa. Kiedy poruszamy się w mojej maleńkiej kajucie, rozlega się hałas. Dylan się
kuli.
Chyba rozciąłem sobie głowę mówi.
Nie denerwuj mnie. Natychmiast spoglądam na miejsce na głowie, za które się trzyma.
Na szczęście widzę, że to nic poważnego, będzie najwyżej guz. Całuję go czule w głowę.
Połóż się na moim łóżku mówię.
Nie chce.
Chodzmy stąd zarządza.
Dokąd?
Masz wolne do jutra do trzeciej, prawda?
A ty, skąd to wiesz?
Dylan się uśmiecha.
Mam swoje sposoby na to, żeby dowiedzieć się wszystkiego, czego chcę mruczy, przytulając mnie.
Pózniej się śmieje. Słyszałem, jak mówiłaś Tomsowi.
A ty, do kiedy masz wolne?
Do tej samej godziny.
Uśmiecham się, a mój brunet mnie całuje.
Uwielbiam napis na twojej koszulce szepcze mi w usta.
To koszulka pojednawcza informuję go.
Mmm& Teraz podoba mi się jeszcze bardziej.
Parskam śmiechem, a on znów mnie całuje.
Znam Marsylię mówi, odsuwając się ode mnie. Byłem tu kilka razy. Wez mało ubrań. Nie będą ci
potrzebne. I proszę, nie zmieniaj koszulki.
Dokąd zamierzasz mnie zabrać? pytam.
Odgarnia mi kosmyk włosów z oczu i się uśmiecha.
Do miejsca lepszego niż to mruczy. Z imponującym jacuzzi dla dwojga i wspaniałym łóżkiem,
gdzie będziemy rozmawiać i przez dwadzieścia cztery godziny rozkoszować się seksem. Ty i ja.
Matko jedyna, nie mogę się doczekać, żeby już tam być odpowiadam.
Poza tym spróbujemy wspaniałej zupy rybnej dodaje. Jadłaś taką kiedyś?
Kręcę głową.
To tradycyjna zupa marsylska z różnych gatunków ryb. Będzie ci smakować.
Dobrze.
Potem zjemy wyśmienite nadziewane mięso, popijemy je dobrym winem, a na deser czeka nas
cudowny suflet Grand Marnier. Jak skończymy, rozbiorę cię i przez długie godziny będę się zajmował
tylko tym, żeby sprawiać ci rozkosz, jaką tylko jestem w stanie ci dać. Podoba ci się ten plan?
Wspaniały śmieję się, rozbawiona i podniecona.
Moja reakcja chyba mu się podoba, bo całuje mnie przelotnie i pogania:
Dalej, chodzmy!
Szybko wrzucam parę rzeczy do plecaka, a on mi się przygląda. Nagle przystaję.
To wszystko, co zaplanowałeś, wydaje się drogie. Zapłacimy po połowie, zgoda? mówię.
Nie odpowiada, rozbawiony. Randkę zaproponowałem ja, więc ja za wszystko płacę.
Dylan protestuję. Nie bądz głupi. Możemy zapłacić po połowie i&
Jego usta lądują na moich. Namiętny pocałunek sprawia, że chcę jak najszybciej znalezć się w hotelu, o
którym mówił. Teraz Dylan rzuca:
Nie traćmy czasu!
Dyskretnie, w odległości kilku kroków od siebie, po kolei opuszczamy statek. Kiedy jesteśmy na
lądzie, Dylan puszcza do mnie oko, a ja idę za nim, aż znikamy w labiryncie uliczek Marsylii. Kiedy
docieramy do ruchliwej ulicy, chwyta mnie mocno za rękę i spogląda na mnie.
Mogę? pyta.
Kiwam głową, rozbawiona, a on unosi moją dłoń do ust i ją całuje.
Uff& ale jest romantyczny i szarmancki.
Dzwoni jego telefon. Patrzy na wyświetlacz i odrzuca połączenie. O nic nie pytam. Wyczuwam, że nie
powinnam. Spacerujemy po mieście, a ja z zaskoczeniem stwierdzam, że świetnie je zna. Kiedy go pytam,
mówi, że był tu parę razy podczas innych rejsów. Komórka dzwoni mu znowu. Daje mi znać dłonią,
żebym się nie ruszała, a sam oddala się o parę kroków i odbiera. Przyglądam się okolicy. Uliczka jest
urokliwa, z paroma restauracjami. Dylan wraca i znów chwyta mnie za rękę.
Wszystko w porządku? pytam, widząc jego minę.
Kiwa głową i mnie całuje.
Kiedy będziemy w hotelu sami, będzie najlepiej.
Gdzie jesteśmy?
W dzielnicy Saint Victor.
Idziemy jeszcze kilka metrów i odbiera mi mowę, kiedy wchodzimy do budynku, który wygląda na
drogi. To jeden z takich hoteli, w których czuje się, że nawet oddychanie kosztuje.
Jestem przestraszona. %7ładne z nas nie ma powalającej pensji.
Dylan, zostawisz tu połowę wypłaty, oszalałeś?
Ale mój brunet się tylko uśmiecha,
Spokojnie. Mam przyjaciela, Garsona, który tu pracuje, i zawsze, kiedy przyjeżdżam do Marsylii,
załatwia mi pokój w świetnej cenie. Nie martw się. Stać mnie. Teraz chcę tylko tego, żeby było ci miło.
Zaskoczona, tym razem to ja chwytam go za rękę, żeby wejść do imponującego hotelu. Idziemy do
recepcji, a kiedy przechodzimy obok okrągłej sofy, otoczonej kwiatami, Dylan znów całuje mnie w rękę.
Zaczekaj tu na mnie prosi.
Nieco speszona otaczającym nas luksusem, robię to, o co mnie prosi. Siadam na miękkiej pluszowej
sofie i patrzę, jak Dylan podchodzi do lady. Widzę, że podchodzi do niego młody chłopak, który wita się
z nim poufale. Domyślam się, że to jego przyjaciel Garson. Rozmawiają parę minut i się żegnają,
przybijając piątkę, a potem mój brunet podchodzi do mnie i pokazuje mi złotą kartę, którą dostał od
znajomego.
Jesteś gotowa na dobrą zabawę? mówi.
Wysiadamy z windy na ostatnim piętrze i przemierzamy luksusowy korytarz, aż docieramy do pokoju.
Słuchaj& Nie wpakujemy się przez to w jakieś kłopoty? pytam.
Dylan się uśmiecha.
Spokojnie szepcze. Wszystko jest pod kontrolą.
Otwiera drzwi i wchodzimy do niesamowitego pomieszczenia. Nowoczesność i minimalizm w czystej
postaci. Dostrzegam okrągłe łóżko z czarną pościelą i również okrągłe jacuzzi. W moich stronach coś
takiego nazywa się alkową.
Z oczami jak spodki podchodzę do ogromnego jacuzzi i z zaskoczeniem zauważam płatki białej i
różowej róży unoszące się na powierzchni wody, a obok wiaderko z lodem i białym winem.
Mój przyjaciel to dla nas przygotował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]