[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedzie.
- No cóż, wszyscy się o to staramy - odparł bankier cierpko. - Zdaje się, że szczęście ci
dopisało w kilku ostatnich przedsięwzięciach.
Birgit zauważyła, że Thomassen ciągle zwraca się do niej na ty. Uznała, że chce w ten
sposób zaznaczyć swoją pozycję. Był przecież właścicielem znacznie większego banku niż jej
firma.
- Wiara tylko w szczęście, to kiepski doradca - zaśmiała się Birgit wesoło, rzucając przy tym
mężczyznom dość ostre spojrzenie.
- Prowadzenie tego rodzaju interesów to chyba bardzo ciężka praca dla kobiety. - Bankier
Lowe spojrzał z zaciekawieniem na kobietę, która tak dobrze znała się na rachunkach. - Czy nie
lepiej by było zostawić zarządzanie panu Madsenowi lub pani bratu... albo po prostu sprzedać firmę
jakiemuś większemu bankowi?
Birgit przypomniała sobie natychmiast list od Olego i jego ostrzeżenia. To wzbudziło jej
czujność. O co właściwie chodzi tym ludziom? Nie odpowiedziała od razu, tylko uniosła nieco
brwi.
- Chodziło mi tylko o to, że interes na pewno można rozwinąć i powiększyć - wyjaśnił
szybko Lowe. -Trzeba tylko mieć fachowych współpracowników, no i trochę się napracować.
- A, rozumiem. - Birgit uśmiechnęła się uroczo i kiwnęła głową. - Mój brat nie zamierza
raczej rozszerzać działalności. Wolałby podtrzymywać tradycje Nielsa Monstrupa.
- A więc takie ma plany. - Lowe podrapał się po głowie, zerkając na swojego sąsiada. - Ale
brat zamierza kontynuować interesy? To chyba dość trudne, skoro go tu nie ma?
- Do tej pory miał pełne zaufanie do mnie i do Stena Madsena i zle na tym nie wyszedł. -
Birgit wciąż robiła dobrą minę do złej gry, choć była już mocno zirytowana tymi niestosownymi
pytaniami. Do czego ci panowie zmierzają? Może jednak nie usiedli przy tym samym stoliku
całkiem przypadkowo?
- Tak, tak, świetnie sobie radzicie. - Tym razem inicjatywę przejął Thomassen. - Słyszałem
jednak, że niektórzy właściciele statków twierdzą, że zawarli niekorzystne umowy. Poza tym
ostatnio ktoś był chyba niezadowolony z żądania spłaty długu, o ile się nie mylę?
- Jako dyrektor banku wie pan równie dobrze jak ja, że zawsze ktoś będzie niezadowolony.
W naszym fachu nie należy nikomu pobłażać, choć należy przy tym dbać o sprawiedliwość.
Birgit była oburzona bezczelnym tonem Thomassena. Nie dała się jednak ponieść
gniewowi. Bank Monstrupa zarobił ostatnio sporo pieniędzy, więc pewno wszyscy im zazdroszczą.
Tak czy inaczej dyrektor Thomassen nie wywarł na niej dobrego wrażenia. Zresztą jego bank i tak
wcale nie był największy.
- Tak, tak. Ale plotki potrafią narobić wiele szkody. W naszym fachu najważniejsza jest
uczciwość. - Thomassen podniósł kieliszek do ust i założył nogę na nogę.
- Ma pan rację - powiedziała Birgit, kładąc nacisk na słowo  pan", by zaznaczyć dystans
między nimi i podkreślić, że ona przestrzega zasad uprzejmości w rozmowach z obcymi. - Jestem
przekonana, że każdy, kto kiedykolwiek był w naszym biurze w interesach, potwierdzi, że działamy
uczciwie i przyzwoicie. I choć nie wszyscy lubią słyszeć prawdę, to nasi klienci cenią nas właśnie
za szczerość. To jest też ważne w interesach, prawda?
- Oczywiście. - Dyrektor banku chrząknął nieznacznie. - Jeśli jednak odsyła się klientów z
kwitkiem tylko dlatego, że mają przejściowe kłopoty, to może jednak popełnia się błąd?
- Czy ma pan coś szczególnego na myśli? - Birgit nie mogła się oprzeć wrażeniu, że
Thomassen robi aluzję do jakiegoś konkretnego przypadku, nie mogła jednak dociec, o co może mu
chodzić. Wielu klientów, którzy chcieli zaciągnąć pożyczkę odsyłała z kwitkiem, niektórzy
zapewne szli do innych banków i nie kryli niezadowolenia.
- No cóż, zdarza się, że odwiedzają nas zamożni klienci, urażeni sposobem, w jaki zostali
przez was potraktowani.
- Bardzo mi przykro, lecz nic na to nie mogę poradzić. Zdarza się zapewne, że popełniamy
błędy, lecz jesteśmy niewielką firmą i choćby dlatego musimy odrzucać wiele wniosków.
- I w ten sposób wracamy do pierwszego pytania -pokiwał głową Lowe, wtrącając się do
rozmowy. - Dlaczego nie zawrzeć porozumienia z jakimś większym bankiem? Albo po prostu
sprzedać interes?
Dopiero teraz Birgit zrozumiała, że Thomassen i Lowe dobrze się znają i że zapewne
rozmawiali już o firmie Monstrupa wiele razy. Rozejrzała się po salonie w poszukiwaniu Stena,
lecz Madsen siedział daleko, odwrócony do niej plecami, nie mogła więc liczyć na jego wsparcie.
- Obawiam się, że panowie nie zrozumieli mojej odpowiedzi. - Birgit siedziała spokojnie i
choć innym się zdawało, że ta rozmowa nie wprawiła jej w poruszenie, w gruncie rzeczy wszystko
się w niej gotowało. - Chcemy zachować firmę w takim kształcie, w jakim jest dzisiaj, bo dzięki
temu mamy kontrolę nad wszystkimi sprawami i możemy podejmować przemyślane decyzje. - Bir-
git spojrzała wymownie na dyrektora banku i dodała: -Nie zadam panu tego pytania, panie
Thomassen, ale chętnie bym się dowiedziała, ile pan zarobił na klientach, którzy przyszli do pana,
gdy my odrzuciliśmy ich wnioski. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •