[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sądzę, że Rogerowi przyszłaby do głowy trucizna. Ten numer z insuliną wygląda na dzieło
kobiety.
- Było mnóstwo mężczyzn trucicieli - wtrącił sucho ojciec.
- Wiem o tym - przyznał Taverner. - Mimo wszystko Roger nie wygląda mi na
truciciela.
- Pritchard był bardzo towarzyski - przypomniał ojciec.
- Powiedzmy, że zrobili to razem.
- Z akcentem na Lady Macbeth - powiedział ojciec, gdy Taverner wyszedł. - Czy takie
zrobiła na tobie wrażenie, Charles?
Przypomniałem sobie szczupłą, zgrabną postać przy oknie.
- Niezupełnie - rzekłem. - Lady Macbeth była chciwa. A Clemency Leonides chyba
taka nie jest. Nie sądzę, żeby zależało jej na pieniądzach.
- Ale może zależałoby jej ogromnie na bezpieczeństwie męża?
- Owszem. I z pewnością mogłaby być... no, bezwzględna.
 Jesteśmy bezwzględni, i to w różny sposób - tak właśnie wyraziła się Sophia.
Zauważyłem, że ojciec mi się przygląda.
- O czym myślisz, Charles?
Nie odpowiedziałem mu.
Następnego dnia ojciec mnie wezwał. Zastałem u niego Tavernera.
Taverner wyglądał na zadowolonego z siebie i nieco podnieconego.
- Zjednoczenie Gastronomiczne jest zagrożone - oznajmił ojciec.
- Lada chwila runie - dodał Taverner.
- Zauważyłem, że wczoraj nastąpił gwałtowny spadek wartości ich akcji na giełdzie -
rzekłem - ale dziś rano sytuacja się poprawiła.
- Musieliśmy być bardzo ostrożni - powiedział Taverner. - %7ładnych bezpośrednich
pytań. Nie możemy przecież dopuścić do tego, by nasz dżentelmen czegoś się domyślił. Albo
wystraszył. Ale z prywatnych zródeł informacji dowiedzieliśmy się, że Zjednoczenie
Gastronomiczne przeżywa ostry kryzys i lada chwila ogłosi bankructwo. Przypuszczalnie nie
będzie mogło wywiązać się ze zobowiązań. Prawda jest taka, że przez całe lata było bardzo
zle prowadzone.
- Przez Rogera Leonidesa?
- Tak. On miał głos decydujący.
- I sprzeniewierzał pieniądze.
- Raczej nie. Mówiąc bez ogródek, może być mordercą, ale nie jest oszustem.
Właściwie okazał się... głupcem. Nie ma smykałki do interesów. Angażował się w to, w co
nie powinien, wycofywał się z umów, które okazałyby się bardzo korzystne, na kierownicze
stanowiska mianował osoby, które się do tego nie nadawały. Jest łatwowierny i zawierzał
niewłaściwym osobom. Za każdym razem robił odwrotnie, niż powinien.
- Są tacy ludzie - rzekł ojciec. - I to wcale nie znaczy, że są głupi. Po prostu zle
oceniają ludzi. I zapalają się do niewłaściwych rzeczy.
- Ktoś taki nie powinien zajmować się interesami - powiedział Taverner.
- On pewnie by się nimi nie zajmował - wyjaśnił ojciec - gdyby nie był synem
Arystydesa Leonidesa.
- Przedsiębiorstwo było w kwitnącym stanie, kiedy ojciec mu je przekazał. Powinno
okazać się kopalnią złota. Mógłby siedzieć z założonymi rękami, a ono samo by
funkcjonowało.
- Nie - zaprotestował ojciec. - %7ładne przedsiębiorstwo samo nie funkcjonuje. Zawsze
trzeba podejmować decyzje: wyrzucić kogoś z pracy, wyznaczyć kogoś na stanowisko i tak
dalej. A Roger Leonides zawsze podejmował złe decyzje.
- To prawda - przyznał Taverner. - Po pierwsze, jest lojalny. Trzymał okropne
niedołęgi, ponieważ lubił tych ludzi albo dlatego, że długo pracowali w firmie. A poza tym
czasami miewał przedziwne i zupełnie niepraktyczne pomysły i upierał się przy ich realizacji,
mimo że wymagały wielkich nakładów finansowych.
- Ale nie robił nic niezgodnego z prawem? - upewnił się ojciec.
- Nic niezgodnego z prawem.
- To dlaczego miałby zamordować? - zdziwiłem się.
- Może nie był łotrem, tylko głupcem - rzekł Taverner - ale rezultat jest taki sam albo
prawie taki sam. Jedyna rzecz, która mogłaby uratować Zjednoczenie Gastronomiczne od
klęski, to ogromna suma pieniędzy na koncie - spojrzał do notatek - najpózniej w następny
wtorek.
- Czy odziedziczyłby albo przynajmniej myślał, że odziedziczy tę sumę w
testamencie?
- Dokładnie.
- Ale i tak nie miałby gotówki.
- Oczywiście. Ale otrzymałby kredyt. A to to samo. Ojciec kiwnął głową.
- Nie byłoby prościej poprosić Leonidesa o pomoc?
- Myślę, że to zrobił - rzekł Taverner. - Sądzę, że tę właśnie rozmowę podsłuchała
Josephine. Wydaje mi się, że staruszek stanowczo odmówił wyrzucania pieniędzy w błoto.
Byłby w stanie to zrobić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •