[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kochać na wieki.
Jeszcze tak paplały, gdy wpadła ciocia Nieczujska. Przy dwóch tych roz-
kwitłych bujnie różach kapitanowa wydawała się na kształt dojrzałego kasz-
tana, ze swoją cerą brunatną, maleńkimi oczkami czarnymi i żołnierską po-
stawą. Miała nawet zwyczaj brać się pod boki, a nosiła przy tym strój tak za-
niedbany i niezręcznie włożony, jak gdyby chciała umyślnie wydawać się
dziwacznie.
 Moje panie! na miłość Bożą  poczęła od progu  godzina jedenasta, wy
do tej pory w szlafroczkach, śniadanie nie sprzątnięte... czas się przecie po-
ubierać. Hrabiego tylko co nie widać. Jeśli go nie było wczoraj, to dziś jak
najpewniej będzie, nie ma najmniejszej wątpliwości. I to na obiad, ręczę...
Obiad nawet zadysponowałam stosownie.
 Otóż masz  przerwała Lola  ręczę, że doda występuje, a ja proszę i bła-
gam, żeby tego nie było.
 Co to jest  występuję"?  spytała Nieczujska wcale nie zmieszana  ka-
załam krem zrobić, czyż to dla nich występ? Przecież trzeba pokazać, że my
tu żyjemy też po ludzku... a mam gościa oprócz tego jegomościa. Indyk na
pieczyste... Nie ma żadnych wątpliwości. Ale, na Boga, ubierać się idzcie!
 Dlaczego? dlaczego ja się mam spieszyć?  przerwała Lola  żebym zaraz
wybiegła naprzeciw niego? Po co? przecie poczekać może. Właśnie pokazać
tego nie chcę, iż był oczekiwany i że się tym niepokoiłam.
 Ale ja go będę bawić w salonie? ja?  spytała Nieczujska.
 Ale nikt  odparła Lola  niech się sobie sam bawi lub nudzi, to mi
wszystko jedno.
 Zlituj się, a toć przyszły mąż  zawołała Nieczujska  bo to rzecz nie-
uchronna, po cóż go dręczyć, po co go zrażać?
62
s u b r e t k a (fr.) - aktorka grywająca role wesołych i sprytnych poko-
jówek; pokojówka
63
J u n o n a - bogini rzymska, władczyni niebios
30
Lola ramionami ruszyła.
 Już to, moja Lolciu  poczęła ciocia biorąc się w boki  wy tu dwie z
Hermą musiałyście dobrze się naradzić i ślicznych rzeczy nakomponować!
Herma, która lubiła śmiać się ze wszystkiego, z czego płakać nie mogła,
roześmiała się głośno.
 Słowo daję cioci, że dawałam rady jak najrozumniejsze, jak najstatecz-
niejsze, ale Lola... Lola się uwzięła grać z nim w strachy.
 Jak to?  zapytała Nieczujska.
 Chce koniecznie tak wystąpić, ażeby go nastraszyła.
I ciocia zaczęła się śmiać.
 A już to próżno Loli chcieć coś narzucić, zrobi, co jej do głowy przyjdzie,
lecz żeby miał się zlęknąć, choćby marsa64 nastawiła, to wątpię. Uważajcie,
jak lepiej, ja się do niczego mieszać nie chcę, ażeby potem za nic nie odpo-
wiadać, radziłabym tylko zawczasu o ubraniu pomyśleć, bo to będzie niemała
sprawa.
Lola milcząc wzięła chustkę ze stołu i pełna majestatu wyszła. Hermę za-
trzymała Nieczujska szepcząc po cichu:
 Cóż ona myśli? co mówi?
 Mnie się zdaje  szepnęła w ucho cioci, sypiąc wyrazami przerywanymi
śmieszkiem, Herma  mnie się zdaje, że ona mówi o straszeniu, ale sama jest
w niemałym strachu... W istocie takie zamążpójście! Moja kochana pani Nie-
czujska, ja sama wyswataną zostałam jakby parową machiną, ale zawsze
jeszcze nie tak.
 Bóg wie, co to jest  odparła Nieczujska  naprzód, że to oboje młode, po
wtóre, prawie się nie znają i tak łap cap do ołtarza, a wszystko to dlatego, że
opiekun z puchliny umiera i lęka się, aby mu dziedziczka Gromów się nie
wymknęła. A co potem będzie z obojgiem tych dzieci, to już na Pana Boga
spuszczają. Zliczne mi ożenienie...
Ruszyła ramionami Nieczujska, spojrzała na Hermę i niezmiernie zdziwio-
ną została widząc ją jak zawsze śmiejącą się tym śmieszkiem na pół dziecin-
nym, który zwiastował prawie radość, iż tak osobliwej przygody miała być
świadkiem.
 Cóż na to już radzić?  zawołała  i ja pobiegnę się ubierać, bobym ani
jednej sceny z tej komedii czy dramatu stracić nie chciała, a muszę się też
jak do loży wystroić.
Gdy się to działo na gotyckim zameczku w Gromach, hrabia Roman, prze-
budzony uderzeniem powozu na mostku, wyjrzał i z przerażeniem zobaczył
przed sobą w pewnym oddaleniu cel swej podróży  wieżyczki niezdarne
sławnej rezydencji hofrata65 i barona Wilmshofena.
Zbliżała się chwila stanowcza, a Roman nie miał czasu, a raczej zapomniał
był zupełnie namyślić się i obrachować, jak się miał przedstawić z listem
stryja. Szło o to, a rzecz zdawała mu się niezmiernej wagi, czy jak, stał, po
podróżnemu, naprzód zaprezentować się w tużurku, rękawiczkach ciemnych
i kapeluszu rannym, a potem na obiad się pójść przebrać, czy też prosić od
64
m a r s (łac.) - grozna mina, zasępienie
65
h o f r a t (niem.) - radca dworu, tytuł wyższego urzędnika w cesarskich
Niemczech i Austrii
31
razu o naznaczenie mieszkania i formalną na pierwszy występ uczynić toa-
letę.
Oba systema te miały coś za sobą, oba zdawały się dosyć usprawiedliwio-
ne, wybór był niezmiernie trudny. Jakże się biedził z sobą pan Roman, nie
wiedząc, co postanowić, i chcąc już ciągnąć węzełki, gdy przed powozem roz-
legło się:  Stój! stój!  i wydobywszy głowę przez okno, zdziwiony niezmiernie
hrabia ujrzał przed sobą pana Cherubina Bończę Bończewskiego, którego
Niemcy zwali Ritter von Bontschefski  młodego przyjaciela i nieco dalszego
sąsiada, konno, w pąsowym fraku, jadącego ze smyczą chartów66.
Ritter był wieku tego co Roman, usposobieniami i pozycją socjalną zbliżo-
ny do niego, panicz jak on i członek korpusu złotej młodzieży.
 Romciu, co ty tu, u licha, robisz?
 Cherubin! a ty?
 Ja poluję, jak widzisz.
 A ja z listem stryja jadę do Gromów.
 Stryj podobno dogorywa...
 Ma się w istocie bardzo zle.
 Z listem? ha! rozumiem  dodał Cherubin  to pewnie o ożenienie idzie, o
którym powszechnie mówią.
Roman się zarumienił i kazał powozowi stanąć, gdyż dotąd Cherubin je-
chał przy drzwiczkach. Zsiadł teraz z konia i odeszli nieco na stronę. Bończa
popatrzył na strój podróżny elegancki okiem znawcy.
 Przyznaj się  dodał ze śmiechem  jedziesz się pannie oświadczyć...
 Jadę z listem stryja  ostrożnie odrzekł Roman, korzystając ze spotkania,
ażeby dręczącej niepewności koniec położyć, zasięgając rady przyjaciela.
Wziął go za guz od rajtroka67.
 Mój Cherubku, z czym i po co ja jadę, o to nie idzie, ale bądz tak dobry,
powiedz mi, bo ty w tej mierze jesteś sędzią kompetentnym, co ja mam zro-
bić. Panny i domu tak dobrze jak nie znam, czy wypada mi tak się naprzód
zaprezentować, jak stoję, z drogi, a na obiad zrobić toaletę, czy też...
Cherubin pokiwał głową.
 W istocie  odezwał się  pytanie skomplikowane. Gdyby w domu byli
mężczyzni, gdybyś był poufale znajomy, oczywiście, że powinien byś stanąć,
jak jesteś. Ale to kobieta, panna! Z drugiej zaś strony prosić o pokój, prze-
brać się... jak? toilette du matin68 albo raczej rannej wizyty, a potem druga
toaleta do obiadu, bo żaden człowiek przyzwoity, gdyby nawet sam na sam
był, bez fraku do obiadu nie siada, to fundamentalne prawidło.
 Na wsi?
 Co to na wsi! W Anglii tak jest, czy na wsi, czy w mieście trzeba zwyczaje
szanować, ou on est un malappris69.
 Więc jak sądzisz?  spytał niespokojny Roman.
 Trudno rozwiązać, bardzo trudno  odparł Cherubin.
Spojrzał na strój Romana.
66
s m y c z c h a r t ó w - para chartów
67
r a j t r o k (niem. ) - surdut z tyłu rozcięty, używany do konnej jazdy
68
t o i l e t t e d u m a t i n (fr.) - poranny, przedpołudniowy strój
69
o u o n e s t u n m a l a p p r i s (fr.) - albo jest się prostakiem
32 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •