[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby go opróżnić po ostatnim najemcy. To był starszy pan, więc go
zapuścił. %7łeby go znowu wynająć, należałoby przeprowadzić
gruntowny remont, więc tata w końcu zdecydował się na sprzedaż. W
tym tygodniu odbędzie się licytacja.
- Uhm. - Zastrzygł uszami, bo właśnie sprzedał swój dom,
nieciekawy i opatrzony. Dlatego też zadał jej to pytanie, bo nadarzała
się wyjątkowa okazja dostosowania wyboru nowego domu do jej
marzeń. Dom, który wcześniej sobie upatrzył, sprzątnięto mu sprzed
nosa, ale za stary dostał godziwą zapłatę. Podpisał już stosowne
umowy, należało jedynie ustalić datę przekazania kluczy.
Zatem idealna sytuacja...
- Na myśl, że pójdzie w obce ręce, robi mi się smutno - wyznała.
- Myślę, że i jemu jest smutno, ale remont kapitalny nie ma sensu. Ja
go nie sfinansuję,
a moi bracia, obaj kawalerowie, ani o tym myślą. To nieduży
dom, są tam tylko cztery sypialnie na piętrze i mały pokoik na
poddaszu. Wszystko trzeba zmodernizować. Za to z okien jest
59
RS
bajeczny widok na morze i piękny ogród. Naprawdę piękny. Oto i
moje marzenie. Durne.
- Wcale nie. - Po plecach przebiegł mu dreszczyk emocji. - Twój
opis jest bardzo zachęcający. Jak się nazywa?
- Tregorran House.
Postanowił zapamiętać tę nazwę, ale okazało się to zupełnie
zbędne.
- Masz Internet?
- Mam. Dlaczego pytasz?
- Jego zdjęcie jest na stronie pośrednika.
Chwilę pózniej znał wszystkie szczegóły, datę i godzinę
licytacji, cenę, termin kiedy można dom obejrzeć, jego lokalizację.
- Aadny.
- Ale zniszczony. Nie pójdę tam po raz drugi. Jedyna dobra
strona tego interesu to to, że nie ma innych planów zabudowy tej
działki, więc mogę mieć pewność, że zostanie domem rodzinnym.
Szkoda tylko, że nie moim.
Odeszła od komputera, a on tę stronę przeniósł do Ulubionych",
żeby móc do niej wrócić w odpowiedniej chwili. Wyłączył komputer.
Kiedy Lucy wróciła na kanapę, wyglądała na znużoną. Przysiadł
obok niej, położył jej stopy sobie na kolanach i zaczął je delikatnie
rozcierać.
- O, jak przyjemnie - westchnęła.
Jaka ona zmęczona, przeszło mu przez myśl. Zliczna, ale bardzo
zmęczona. Udręczona całą tą sytuacją. Nie wie, jak rozmawiać z
60
RS
ojcem, nie wie, gdzie się podziać, a on chciałby jej pomóc dzwigać
ten ciężar, którego jest sprawcą.
W pewnej chwili zorientował się, że zasnęła. Ułożył jej nogi na
kanapie i okrył ją swoim swetrem. Obserwował zafascynowany, jak w
jej brzuchu wierci się jego dziecko.
Nagle otworzyła oczy i boleśnie skrzywiona zerwała się na
równe nogi.
- Co się stało? - zawołał przerażony, gdy chwyciła się za kostkę.
Mruknęła pod nosem coś o idiotach.
- Kurcz mnie złapał! - wrzasnęła, gdy powtórzył pytanie. - Nie
widzisz, że kurcz mnie złapał?!
- To usiądz i daj mi nogę. - Rozbawiony swoją reakcją,
pociągnął ją z powrotem na kanapę. Masował jej nogę, dopóki nie
poczuł pod palcami, jak mięsień wiotczeje.
- Przepraszam - szepnęła, odczuwszy ulgę, ale on tego nie
słyszał, bo trzymając jej nogę w górze, skupiał się, by pod jej
króciutką sukienką, którą włożyła na tę okazję, nie widzieć bardzo
skąpych koronkowych majtek.
Opuścił jej nogę, a sam się odsunął.
- Lepiej?
Przytaknęła i poprawiła sukienkę, ale było już za pózno.
Westchnęła, ziewnęła i zaczęła się podnosić, ale Ben położył jej rękę
na kolanie.
- Zostań.
- Zostań, dobry piesek? Uśmiechnął się, kręcąc głową.
61
RS
- Zostań u mnie. Jesteś zmęczona. Nie powinnaś siadać za
kierownicą, bo zaśniesz.
- Uważasz, że spanie z tobą jest w mniejszym stopniu
pozbawione sensu?
- Dlaczego nie? Nie zapłodnię cię. Roześmiała się, odsuwając się
od niego.
- Dlaczego chcesz, żebym została? Mam wielki brzuch, ruszam
się niezdarnie...
- Nie, jesteś ciężarna, a nie gruba i niezdarna.
- Hm.
- No, może trochę. - Starał się zachować kamienną twarz. - Ale
nadal jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem.
- Ale z ciebie kłamczuch.
- Wcale nie kłamię. Jesteś piękna, zabawna, ciepła, inteligentna i
diabelnie pociągająca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
żeby go opróżnić po ostatnim najemcy. To był starszy pan, więc go
zapuścił. %7łeby go znowu wynająć, należałoby przeprowadzić
gruntowny remont, więc tata w końcu zdecydował się na sprzedaż. W
tym tygodniu odbędzie się licytacja.
- Uhm. - Zastrzygł uszami, bo właśnie sprzedał swój dom,
nieciekawy i opatrzony. Dlatego też zadał jej to pytanie, bo nadarzała
się wyjątkowa okazja dostosowania wyboru nowego domu do jej
marzeń. Dom, który wcześniej sobie upatrzył, sprzątnięto mu sprzed
nosa, ale za stary dostał godziwą zapłatę. Podpisał już stosowne
umowy, należało jedynie ustalić datę przekazania kluczy.
Zatem idealna sytuacja...
- Na myśl, że pójdzie w obce ręce, robi mi się smutno - wyznała.
- Myślę, że i jemu jest smutno, ale remont kapitalny nie ma sensu. Ja
go nie sfinansuję,
a moi bracia, obaj kawalerowie, ani o tym myślą. To nieduży
dom, są tam tylko cztery sypialnie na piętrze i mały pokoik na
poddaszu. Wszystko trzeba zmodernizować. Za to z okien jest
59
RS
bajeczny widok na morze i piękny ogród. Naprawdę piękny. Oto i
moje marzenie. Durne.
- Wcale nie. - Po plecach przebiegł mu dreszczyk emocji. - Twój
opis jest bardzo zachęcający. Jak się nazywa?
- Tregorran House.
Postanowił zapamiętać tę nazwę, ale okazało się to zupełnie
zbędne.
- Masz Internet?
- Mam. Dlaczego pytasz?
- Jego zdjęcie jest na stronie pośrednika.
Chwilę pózniej znał wszystkie szczegóły, datę i godzinę
licytacji, cenę, termin kiedy można dom obejrzeć, jego lokalizację.
- Aadny.
- Ale zniszczony. Nie pójdę tam po raz drugi. Jedyna dobra
strona tego interesu to to, że nie ma innych planów zabudowy tej
działki, więc mogę mieć pewność, że zostanie domem rodzinnym.
Szkoda tylko, że nie moim.
Odeszła od komputera, a on tę stronę przeniósł do Ulubionych",
żeby móc do niej wrócić w odpowiedniej chwili. Wyłączył komputer.
Kiedy Lucy wróciła na kanapę, wyglądała na znużoną. Przysiadł
obok niej, położył jej stopy sobie na kolanach i zaczął je delikatnie
rozcierać.
- O, jak przyjemnie - westchnęła.
Jaka ona zmęczona, przeszło mu przez myśl. Zliczna, ale bardzo
zmęczona. Udręczona całą tą sytuacją. Nie wie, jak rozmawiać z
60
RS
ojcem, nie wie, gdzie się podziać, a on chciałby jej pomóc dzwigać
ten ciężar, którego jest sprawcą.
W pewnej chwili zorientował się, że zasnęła. Ułożył jej nogi na
kanapie i okrył ją swoim swetrem. Obserwował zafascynowany, jak w
jej brzuchu wierci się jego dziecko.
Nagle otworzyła oczy i boleśnie skrzywiona zerwała się na
równe nogi.
- Co się stało? - zawołał przerażony, gdy chwyciła się za kostkę.
Mruknęła pod nosem coś o idiotach.
- Kurcz mnie złapał! - wrzasnęła, gdy powtórzył pytanie. - Nie
widzisz, że kurcz mnie złapał?!
- To usiądz i daj mi nogę. - Rozbawiony swoją reakcją,
pociągnął ją z powrotem na kanapę. Masował jej nogę, dopóki nie
poczuł pod palcami, jak mięsień wiotczeje.
- Przepraszam - szepnęła, odczuwszy ulgę, ale on tego nie
słyszał, bo trzymając jej nogę w górze, skupiał się, by pod jej
króciutką sukienką, którą włożyła na tę okazję, nie widzieć bardzo
skąpych koronkowych majtek.
Opuścił jej nogę, a sam się odsunął.
- Lepiej?
Przytaknęła i poprawiła sukienkę, ale było już za pózno.
Westchnęła, ziewnęła i zaczęła się podnosić, ale Ben położył jej rękę
na kolanie.
- Zostań.
- Zostań, dobry piesek? Uśmiechnął się, kręcąc głową.
61
RS
- Zostań u mnie. Jesteś zmęczona. Nie powinnaś siadać za
kierownicą, bo zaśniesz.
- Uważasz, że spanie z tobą jest w mniejszym stopniu
pozbawione sensu?
- Dlaczego nie? Nie zapłodnię cię. Roześmiała się, odsuwając się
od niego.
- Dlaczego chcesz, żebym została? Mam wielki brzuch, ruszam
się niezdarnie...
- Nie, jesteś ciężarna, a nie gruba i niezdarna.
- Hm.
- No, może trochę. - Starał się zachować kamienną twarz. - Ale
nadal jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem.
- Ale z ciebie kłamczuch.
- Wcale nie kłamię. Jesteś piękna, zabawna, ciepła, inteligentna i
diabelnie pociągająca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]