[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zdjęcie pochodzi z innych, lepszych czasów. Nie byłem
jeszcze wtedy Najatrakcyjniejszym Kawalerem w Bostonie -
skomentował i parsknął śmiechem.
Obejrzała ramkę zdjęcia i w uznaniu dla trafnego wyboru
przesunęła dłonią po jej surowym drewnie.
- Pasuje doskonale do tej fotografii.
- Wybrały ją moja siostra i bratowa.
Lauren przyniosła ze sobą kilka innych ramek. Może się
przydadzą. Po pierwszej wizycie w mieszkaniu Marta oboje
doszli do porozumienia, że to ona kupi kilka przedmiotów do
dekoracji mieszkania. Ramkę umieściła w jednym miejscu, w
drugim ozdobną wazę i interesujące naczynie z pofalowaną
krawędzią.
Po raz pierwszy w swojej karierze poszła na zakupy dla
klienta.
- Pójdz do Tiffany'ego - poradził wcześniej. - Niech ob
ciążą mój rachunek.
Wydawało jej się, że wystarczająco eleganckie byłyby
elementy wyposażenia wnętrz z galerii handlowych Blo-
omingdalesa czy Macys, choć może nie tak kosztowne. W
końcu jednak skorzystała z sugestii. To jego pieniądze miała
wydawać, a przecież miał ich dużo.
Wycieczka na zakupy przypomniała jej czasy, kiedy biegała
po sklepach, aby sporządzić listę prezentów ślubnych dla
78
S
R
siebie i Parkera. Wtedy jednak robiła to dla przyszłego męża.
Teraz czuła, że wyścieła piórkami miłosne gniazdo dla ko-
chanka.
Była ubrana na luzie, choć profesjonalnie. Miała na sobie
dżinsy, wygodne buty na obcasach i różowy sweterek z kasz-
miru. Przyszła do niego po to, aby pracować, a może i po coś
więcej. Z jednej strony przerażało ją to, a z drugiej trochę na
to liczyła.
Jak się spodziewała, Matt ubrany był w dżinsy marki Levis
i w zieloną koszulę z rozpiętym kołnierzykiem. Sama myśl o
erotycznej atmosferze, jaka panowała między nimi, wytrącała
ją z równowagi. Postanowiła umieścić ramkę ze zdjęciem ro-
dzinnym na stojącym pod ścianą stolikiem. Jej ruchy zdra-
dzały niepokój.
Matt wykorzystał szansę, aby ją zlustrować od stóp do
głów. Wyraz jego twarzy był pełen uznania. Nie umknęło to
jej uwadze i ramka wymsknęła jej się z palców. Matt złapał
ją, zanim dotknęła podłogi.
Ich ciała prawie się dotykały w ciasnej przestrzeni między
kanapą a stolikiem.
-Tutaj...
-Nie. Może...
Oboje zamilkli. Atmosfera stawała się coraz cięższa. Po-
czuła męski zapach. Połączenie mydła, czystej skóry i płynu
po goleniu. Lgnęła do niego jak mucha do miodu.
- Gdzie chciałaś ją postawić? - zapytał, nie odrywając od
niej oczu.
Słyszała bicie swojego serca.
79
S
R
- Na stoliku pod ścianą - wydusiła, ciężko oddychając.
-Dobry wybór.
Jej ciało błagało go, aby jej dotknął. Właśnie teraz. Zwil-
żyła usta, a jego oczy podążyły za ruchem jej języka.
- Czy... czy twoja oferta jest nadal aktualna? - zapytała.
Patrzył na nią, a jego powieki były półprzymknięte.
- Zależy, jaką ofertę masz na myśli.
Chciał ją zmusić do powiedzenia tego głośno. Jej usta ot-
worzyły się, ale słowa nie chciały z nich wyjść. Wolną rękę
uniósł do jej twarzy i zaczął gładzić jej policzek i szyję. Pod-
dała twarz jego pieszczotom.
- Mówię o ofercie, aby wykorzystać nasze zauroczenie so
bą nawzajem - wyjąkała, nie patrząc na niego.
- Myślałem, że już nigdy o to nie poprosisz - wyszeptał.
Rzucił na kanapę ramkę z fotografią, którą trzymał w dło
ni, i pochylił się, aby ją pocałować.
Jego ręce wylądowały na jej ramionach. Przyciągnął ją do
siebie. Po raz pierwszy poczuła siłę jego klatki piersiowej. Je-
go pocałunek był mocny i namiętny. Po chwili objął ją wpół i
uniósł do góry. Niósł ją przez tylną część penthouseu, a potem
przez salon do sypialni. Ułożył ją na łóżku o królewskim roz-
miarze. Zapadła się w pościel. Czuła się jak anioł odpoczy-
wający na pierzastej chmurce. Całował jej szyję i pieścił uda.
Nagle w jej głowie pojawiły się wątpliwości. Zamknęła
oczy, aby je rozwiać. Przecież mogła to zrobić! Skręcało ją w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
- Zdjęcie pochodzi z innych, lepszych czasów. Nie byłem
jeszcze wtedy Najatrakcyjniejszym Kawalerem w Bostonie -
skomentował i parsknął śmiechem.
Obejrzała ramkę zdjęcia i w uznaniu dla trafnego wyboru
przesunęła dłonią po jej surowym drewnie.
- Pasuje doskonale do tej fotografii.
- Wybrały ją moja siostra i bratowa.
Lauren przyniosła ze sobą kilka innych ramek. Może się
przydadzą. Po pierwszej wizycie w mieszkaniu Marta oboje
doszli do porozumienia, że to ona kupi kilka przedmiotów do
dekoracji mieszkania. Ramkę umieściła w jednym miejscu, w
drugim ozdobną wazę i interesujące naczynie z pofalowaną
krawędzią.
Po raz pierwszy w swojej karierze poszła na zakupy dla
klienta.
- Pójdz do Tiffany'ego - poradził wcześniej. - Niech ob
ciążą mój rachunek.
Wydawało jej się, że wystarczająco eleganckie byłyby
elementy wyposażenia wnętrz z galerii handlowych Blo-
omingdalesa czy Macys, choć może nie tak kosztowne. W
końcu jednak skorzystała z sugestii. To jego pieniądze miała
wydawać, a przecież miał ich dużo.
Wycieczka na zakupy przypomniała jej czasy, kiedy biegała
po sklepach, aby sporządzić listę prezentów ślubnych dla
78
S
R
siebie i Parkera. Wtedy jednak robiła to dla przyszłego męża.
Teraz czuła, że wyścieła piórkami miłosne gniazdo dla ko-
chanka.
Była ubrana na luzie, choć profesjonalnie. Miała na sobie
dżinsy, wygodne buty na obcasach i różowy sweterek z kasz-
miru. Przyszła do niego po to, aby pracować, a może i po coś
więcej. Z jednej strony przerażało ją to, a z drugiej trochę na
to liczyła.
Jak się spodziewała, Matt ubrany był w dżinsy marki Levis
i w zieloną koszulę z rozpiętym kołnierzykiem. Sama myśl o
erotycznej atmosferze, jaka panowała między nimi, wytrącała
ją z równowagi. Postanowiła umieścić ramkę ze zdjęciem ro-
dzinnym na stojącym pod ścianą stolikiem. Jej ruchy zdra-
dzały niepokój.
Matt wykorzystał szansę, aby ją zlustrować od stóp do
głów. Wyraz jego twarzy był pełen uznania. Nie umknęło to
jej uwadze i ramka wymsknęła jej się z palców. Matt złapał
ją, zanim dotknęła podłogi.
Ich ciała prawie się dotykały w ciasnej przestrzeni między
kanapą a stolikiem.
-Tutaj...
-Nie. Może...
Oboje zamilkli. Atmosfera stawała się coraz cięższa. Po-
czuła męski zapach. Połączenie mydła, czystej skóry i płynu
po goleniu. Lgnęła do niego jak mucha do miodu.
- Gdzie chciałaś ją postawić? - zapytał, nie odrywając od
niej oczu.
Słyszała bicie swojego serca.
79
S
R
- Na stoliku pod ścianą - wydusiła, ciężko oddychając.
-Dobry wybór.
Jej ciało błagało go, aby jej dotknął. Właśnie teraz. Zwil-
żyła usta, a jego oczy podążyły za ruchem jej języka.
- Czy... czy twoja oferta jest nadal aktualna? - zapytała.
Patrzył na nią, a jego powieki były półprzymknięte.
- Zależy, jaką ofertę masz na myśli.
Chciał ją zmusić do powiedzenia tego głośno. Jej usta ot-
worzyły się, ale słowa nie chciały z nich wyjść. Wolną rękę
uniósł do jej twarzy i zaczął gładzić jej policzek i szyję. Pod-
dała twarz jego pieszczotom.
- Mówię o ofercie, aby wykorzystać nasze zauroczenie so
bą nawzajem - wyjąkała, nie patrząc na niego.
- Myślałem, że już nigdy o to nie poprosisz - wyszeptał.
Rzucił na kanapę ramkę z fotografią, którą trzymał w dło
ni, i pochylił się, aby ją pocałować.
Jego ręce wylądowały na jej ramionach. Przyciągnął ją do
siebie. Po raz pierwszy poczuła siłę jego klatki piersiowej. Je-
go pocałunek był mocny i namiętny. Po chwili objął ją wpół i
uniósł do góry. Niósł ją przez tylną część penthouseu, a potem
przez salon do sypialni. Ułożył ją na łóżku o królewskim roz-
miarze. Zapadła się w pościel. Czuła się jak anioł odpoczy-
wający na pierzastej chmurce. Całował jej szyję i pieścił uda.
Nagle w jej głowie pojawiły się wątpliwości. Zamknęła
oczy, aby je rozwiać. Przecież mogła to zrobić! Skręcało ją w [ Pobierz całość w formacie PDF ]