[ Pobierz całość w formacie PDF ]
robisz i z kim nie powinno mnie obchodzić.
- I z kim?... O czym ty mówisz?
- Skontaktowałam się z prawnikiem. Powiedziałam o na
szej umowie i że już możemy ją rozwiązać. Odrzekł...
Travis poderwał się z krzesła.
- Co takiego? Zaraz! Przecież wcale nie chcemy... nie
możesz... Megan? Co ty robisz?
- Dostosowuję się do ciebie. Jak zawsze. Przepraszam, że
na chwilę zapomniałam o obowiązujących regułach. Bardzo
mi pomogłeś, pożyczając pieniądze. Ale teraz, kiedy już mogę
je zwrócić, najlepiej będzie, jeśli wyprowadzisz się stąd jak
najszybciej. Zabrałam już swoje rzeczy z twojego pokoju.
Rozumiem, że musisz jakoś wyjaśnić sprawę rodzinie, ale im
szybciej się stąd wyprowadzisz, tym nam obojgu będzie ła
twiej.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Do diabła, Megan, czy pozwolisz mi coś powiedzieć?
Oparła dłonie na biurku i spojrzała na niego.
- Proszę bardzo, słucham.
- Kiedy zobaczyłem cię w szpitalu, byłem zupełnie otu
maniony. Nie miałem pojęcia, że Kitty cię zawiadomiła. To
był dla mnie szok...
- Och, w to nie wÄ…tpiÄ™.
- Dopiero gdy wyszłaś, zdałem sobie sprawę, że mogłaś
PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO 145
odnieść całkowicie błędne wrażenie. Kitty pobiegła cię szu
kać, ale już było za pózno. Naprawdę nie chciałem...
- To nie ma znaczenia. Teraz to już się nie liczy.
- Dla mnie ma, i to ogromne. Chcesz siÄ™ mnie stÄ…d po
zbyć, tak jak Doris i robotników. I nawet nie chcesz dać mi
szansy, żebym się wytłumaczył.
- Co chcesz tłumaczyć, Travis? %7łe rodeo jest dla ciebie
najważniejsze? Przecież wiem o tym. %7łe Kitty akceptuje twój
sposób życia, a ja jej w niczym nigdy nie dorównam? To też
rozumiem. Wpadałeś na ranczo i bawiłeś się ze mną w dom,
prawda? Byłam naiwna, wierząc w twoje zapewnienia, że
kochasz mnie od tylu lat, ale nie mam do ciebie pretensji.
Tylko że mogłeś to sobie darować. Nigdy nie nakłoniłeś mnie
do czegoś wbrew mojej woli. Nie wiedziałam tylko, że masz
kogoś. Dzięki tobie wiele się nauczyłam i...
- Chyba sama nie wiesz, o czym mówisz. Nikogo innego
nie mam. W moim życiu istniejesz tylko ty!
- I patrząc mi w oczy powiesz, że nie jesteś związany z Kitty?
- Kitty? To o to chodzi? Przypuszczasz, że coś nas łączy?
A więc mylisz się! Przyjaznimy się od wielu lat. Jest dla mnie
jak siostra. Opiekuję się nią i każdy wie, że w razie czego
będzie mieć ze mną do czynienia, ale nigdy nie romansowa
liśmy ze sobą.
- Rozumiem.
- Wierzysz mi? - popatrzył na nią badawczo.
- To już nie ma znaczenia - odparła, wzruszając ramiona
mi. - Myślę, że teraz już sama dam sobie radę, dzięki twojej
pomocy. W przyszłym tygodniu przywiozą mi zamówione
owce i kozy angorskie. Ze względów finansowych musiałam
zwolnić robotników, ale mam Butcha. Razem jakoś...
- Chcesz zakończyć nasze małżeństwo, tak? - Travis zni
żył głos. - O to ci chodzi?
146 PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO
- Tak, wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie.
- Dlaczego?
- Bo każde z nas prowadzi zupełnie inne życie. Nie mamy
wspólnych zainteresowań. Przyznam się, że początkowo na
prawdę nie miałam nic przeciwko rodeo. Aż do momentu
kiedy zobaczyłam cię w szpitalu, nieprzytomnego i posinia
czonego. Dopiero wtedy zrozumiałam, dlaczego kiedyś napo
mknąłeś, że inne kobiety próbowały cię nakłonić, żebyś z tym
skończył. Uświadomiłam sobie grożące ci niebezpieczeństwo.
To zmieniło moje podejście do naszego małżeństwa. Nie mo
żemy dłużej być razem. Ty masz swoje życie, ja swoje.
- A jeśli ci powiem, że zamierzam skończyć z rodeo?
Odłożyłem trochę pieniędzy. Zawsze chciałem zająć się koń
mi, a teraz już stać mnie na to. Moglibyśmy...
- Nie, Travis. To już skończone. Ty możesz robić, co
chcesz, ze swoim życiem. Ale mnie w to nie włączaj.
- Jak to? Chcesz, żebym odszedł?
Skinęła głową.
Przez długą chwilę przyglądał się jej. Miała podkrążone
oczy i zaciśnięte usta.
- Przeciągnąłem strunę, co? - wymruczał.
- To miał być uczciwy układ. Nasze uczucia nie powinny
być brane pod uwagę. Pamiętasz?
- Nie, to nie było tak. Po pierwsze: dałem ci te pieniądze.
To nie była żadna pożyczka. Po drugie: umówiliśmy się, że
umowa zostanie rozwiązana dopiero po upływie roku... pa
miętasz? - Travis powiedział to z takim samym naciskiem,
jak przed chwilą Megan. Nie odzywała się. Travis wstał i za
czął przemierzać pokój, gorączkowo szukając argumentów.
- Tak jak ja to widzę - przerwał panującą ciszę - powinnaś
być moją żoną jeszcze przez sześć miesięcy.
Dopiero po długiej chwili Megan powoli skinęła głową.
PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO
147
- Teoretycznie masz rację. Ale skoro oddałam ci dług...
- Mylisz się. Nie chcę pieniędzy. Pragnę być z tobą przez
sześć miesięcy. Udowodnię ci, że możemy być razem i wszy
stko jakoś się ułoży. Megan, pozwól mi spróbować.
- Nie rozumiem, dlaczego tak ci na tym zależy - odrzekła
z posępną miną.
- Może przez te pół roku zdołam sprawić, że zrozumiesz
- powiedział z westchnieniem.
Bawiła się długopisem, przekładając papiery. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
robisz i z kim nie powinno mnie obchodzić.
- I z kim?... O czym ty mówisz?
- Skontaktowałam się z prawnikiem. Powiedziałam o na
szej umowie i że już możemy ją rozwiązać. Odrzekł...
Travis poderwał się z krzesła.
- Co takiego? Zaraz! Przecież wcale nie chcemy... nie
możesz... Megan? Co ty robisz?
- Dostosowuję się do ciebie. Jak zawsze. Przepraszam, że
na chwilę zapomniałam o obowiązujących regułach. Bardzo
mi pomogłeś, pożyczając pieniądze. Ale teraz, kiedy już mogę
je zwrócić, najlepiej będzie, jeśli wyprowadzisz się stąd jak
najszybciej. Zabrałam już swoje rzeczy z twojego pokoju.
Rozumiem, że musisz jakoś wyjaśnić sprawę rodzinie, ale im
szybciej się stąd wyprowadzisz, tym nam obojgu będzie ła
twiej.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Do diabła, Megan, czy pozwolisz mi coś powiedzieć?
Oparła dłonie na biurku i spojrzała na niego.
- Proszę bardzo, słucham.
- Kiedy zobaczyłem cię w szpitalu, byłem zupełnie otu
maniony. Nie miałem pojęcia, że Kitty cię zawiadomiła. To
był dla mnie szok...
- Och, w to nie wÄ…tpiÄ™.
- Dopiero gdy wyszłaś, zdałem sobie sprawę, że mogłaś
PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO 145
odnieść całkowicie błędne wrażenie. Kitty pobiegła cię szu
kać, ale już było za pózno. Naprawdę nie chciałem...
- To nie ma znaczenia. Teraz to już się nie liczy.
- Dla mnie ma, i to ogromne. Chcesz siÄ™ mnie stÄ…d po
zbyć, tak jak Doris i robotników. I nawet nie chcesz dać mi
szansy, żebym się wytłumaczył.
- Co chcesz tłumaczyć, Travis? %7łe rodeo jest dla ciebie
najważniejsze? Przecież wiem o tym. %7łe Kitty akceptuje twój
sposób życia, a ja jej w niczym nigdy nie dorównam? To też
rozumiem. Wpadałeś na ranczo i bawiłeś się ze mną w dom,
prawda? Byłam naiwna, wierząc w twoje zapewnienia, że
kochasz mnie od tylu lat, ale nie mam do ciebie pretensji.
Tylko że mogłeś to sobie darować. Nigdy nie nakłoniłeś mnie
do czegoś wbrew mojej woli. Nie wiedziałam tylko, że masz
kogoś. Dzięki tobie wiele się nauczyłam i...
- Chyba sama nie wiesz, o czym mówisz. Nikogo innego
nie mam. W moim życiu istniejesz tylko ty!
- I patrząc mi w oczy powiesz, że nie jesteś związany z Kitty?
- Kitty? To o to chodzi? Przypuszczasz, że coś nas łączy?
A więc mylisz się! Przyjaznimy się od wielu lat. Jest dla mnie
jak siostra. Opiekuję się nią i każdy wie, że w razie czego
będzie mieć ze mną do czynienia, ale nigdy nie romansowa
liśmy ze sobą.
- Rozumiem.
- Wierzysz mi? - popatrzył na nią badawczo.
- To już nie ma znaczenia - odparła, wzruszając ramiona
mi. - Myślę, że teraz już sama dam sobie radę, dzięki twojej
pomocy. W przyszłym tygodniu przywiozą mi zamówione
owce i kozy angorskie. Ze względów finansowych musiałam
zwolnić robotników, ale mam Butcha. Razem jakoś...
- Chcesz zakończyć nasze małżeństwo, tak? - Travis zni
żył głos. - O to ci chodzi?
146 PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO
- Tak, wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie.
- Dlaczego?
- Bo każde z nas prowadzi zupełnie inne życie. Nie mamy
wspólnych zainteresowań. Przyznam się, że początkowo na
prawdę nie miałam nic przeciwko rodeo. Aż do momentu
kiedy zobaczyłam cię w szpitalu, nieprzytomnego i posinia
czonego. Dopiero wtedy zrozumiałam, dlaczego kiedyś napo
mknąłeś, że inne kobiety próbowały cię nakłonić, żebyś z tym
skończył. Uświadomiłam sobie grożące ci niebezpieczeństwo.
To zmieniło moje podejście do naszego małżeństwa. Nie mo
żemy dłużej być razem. Ty masz swoje życie, ja swoje.
- A jeśli ci powiem, że zamierzam skończyć z rodeo?
Odłożyłem trochę pieniędzy. Zawsze chciałem zająć się koń
mi, a teraz już stać mnie na to. Moglibyśmy...
- Nie, Travis. To już skończone. Ty możesz robić, co
chcesz, ze swoim życiem. Ale mnie w to nie włączaj.
- Jak to? Chcesz, żebym odszedł?
Skinęła głową.
Przez długą chwilę przyglądał się jej. Miała podkrążone
oczy i zaciśnięte usta.
- Przeciągnąłem strunę, co? - wymruczał.
- To miał być uczciwy układ. Nasze uczucia nie powinny
być brane pod uwagę. Pamiętasz?
- Nie, to nie było tak. Po pierwsze: dałem ci te pieniądze.
To nie była żadna pożyczka. Po drugie: umówiliśmy się, że
umowa zostanie rozwiązana dopiero po upływie roku... pa
miętasz? - Travis powiedział to z takim samym naciskiem,
jak przed chwilą Megan. Nie odzywała się. Travis wstał i za
czął przemierzać pokój, gorączkowo szukając argumentów.
- Tak jak ja to widzę - przerwał panującą ciszę - powinnaś
być moją żoną jeszcze przez sześć miesięcy.
Dopiero po długiej chwili Megan powoli skinęła głową.
PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO
147
- Teoretycznie masz rację. Ale skoro oddałam ci dług...
- Mylisz się. Nie chcę pieniędzy. Pragnę być z tobą przez
sześć miesięcy. Udowodnię ci, że możemy być razem i wszy
stko jakoś się ułoży. Megan, pozwól mi spróbować.
- Nie rozumiem, dlaczego tak ci na tym zależy - odrzekła
z posępną miną.
- Może przez te pół roku zdołam sprawić, że zrozumiesz
- powiedział z westchnieniem.
Bawiła się długopisem, przekładając papiery. [ Pobierz całość w formacie PDF ]