[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swobodzie poruszania nogami, w zwojach dętek uniemo\liwiały to całkowicie.
- Mo\e tyłem...? - zaproponował niepewnie fotoreporter.
Sekretarz redakcji potrząsnął głową.
- Nie mo\na. Głupio będzie wyglądało. Przybysze z innego świata i wła\ą
tyłem...
- A w ogóle czym się przytrzymasz? - dodał satyryk. - Tym ogonem?
- To nie ogon, to trzecia noga - sprostował zgnębiony grafik. - Sam nie wiesz,
co masz...
- Mo\na by uznać, \e wchodzą tyłem, \eby się nie odwracać tyłem w obawie
podstępnego ataku - podsunął fotoreporter bez przekonania.
- A je\eli nawią\emy ewidentnie przyjacielskie kontakty...? - zaprotestował
socjolog.
- Zamierzasz im wytłumaczyć, \e się odwracasz tyłem, \eby nie wchodzić
tyłem, to jest, chciałem powiedzieć, odwrotnie? - spytał równocześnie doradca do
spraw technicznych.
- Skończcie z tym tyłem! - za\ądał gniewnie sekretarz redakcji. - Trzeba coś
wykombinować, nie będziemy się potykać o takie mysie łajno! Czy do tego pudła nie
mo\na wchodzić jakoś inaczej?
- Mo\na jeszcze wskakiwać z rozbiegu - poinformował pilot.
- A nie dałoby się tego trochę obni\yć?
- Czego obni\yć? - spytał satyryk jadowicie. - Helikopter przyklęknie? Co ty
uwa\asz, \e to jest wytresowany wielbłąd?
- Nie jest dobrze - zaopiniował głęboko zmartwiony doradca do spraw
technicznych. - Nie jest dobrze... Słuchaj no, z tego, co tam czytałeś... to jak oni
wsiadają z powrotem? Mo\e by skorzystać z gotowych wzorów...?
- Przewa\nie wchodzą właśnie po drabinkach, Pod tym względem autorzy są
mało pomysłowi. Ewentualnie unoszą się na zasadzie odrzutu...
- Własnego? - zainteresował się grafik.
- Idiota. Ewentualnie są wsysani. Ewentualnie odpychani, czy mo\e
przyciągani, na nie wyjaśnionej bli\ej zasadzie grawitacji...
- Zdaje się, \e mówisz jakieś kretyństwa? - przerwał ostro\nie doradca do
spraw technicznych.
- Ja nie mówię, ja cytuję. Sam chciałeś. Ewentualnie platforma unosi się ku
górze razem z nimi. Ewentualnie...
- Czekaj no, czekaj! - przerwał gorączkowo sekretarz redakcji. - Platforma,
mówisz? Platforma...
- ...mają pomosty, bardzo chwiejne, które gibają się na wszystkie strony, z
reguły nad przepaścią - kontynuował satyryk z rozpędu. - Ale to tylko w
demoludach...
- Zaraz - powiedział fotoreporter. - W ogóle: drabinka sama w sobie niedobrze
wygląda. Prymityw. Platforma...?
Sekretarz redakcji popadł w natchnienie.
- Wiem! Platforma! To znaczy, mo\e nie platforma, ale unosi się ku górze, bez
przebierania; nogami! Jasne, zrobimy automatyczny podnośnik!
Pilot popatrzył na niego z powątpiewaniem.
- Co pan ma na myśli? Ja ju\ i tak biorę dwa dodatkowe akumulatory do tych
iskrzeń wszędzie. Więcej prądu nie da rady...
Sekretarz redakcji zamachał \ywo rękami, jakby opędzając się od takiego
świństwa jak elektryczność.
- Jaki prąd, na diabła nam prąd! Potrzebny jeden silny facet z korbką! Drabina
będzie się nawijać na wałek...
Prostota rozwiązania wielkim głosem przemówiła do wszystkich, w mgnieniu
oka padły uzupełnienia twórczej propozycji. Pięć osób w sześcioosobowym
helikopterze, które miały się mieścić wygodnie, pozwalało wygospodarować jeszcze
odrobinę miejsca dla osoby szóstej, z wygody zaś zrezygnowano bez namysłu i bez
\alu. Szóstą osobą musiał być zwyczajny kulturysta. Drobna modyfikacja drabinki
umo\liwiała nawinięcie jej na cokolwiek. Poszerzony najni\szy stopień miał słu\yć
jako imitacja platformy.
- Nawet nie trzeba będzie tego przykręcać do podłogi - powiedział
rozpromieniony pilot. - Wystarczy, jak się oprze o drzwiczki. One są dosyć wąskie i
raczej solidne.
- Wyjście i wejście tak samo, na bazie windy - ucieszył się doradca do spraw
technicznych. - Pośrednie szczeble się wyjmie i od razu to będzie do niczego
niepodobne.
Natychmiast i z wielkim zapałem rozpatrzono kandydaturę właściwego
osobnika, typując go spośród znajomych sportowców. Musiał być nie tylko silny, ale
tak\e mało gadatliwy. W miarę mo\ności uczynny. Wybrano wreszcie jednego i
sekretarz redakcji zobowiązał się załatwić z nim sprawę zaraz jutro, wywołując
ogólną ulgę i radość.
Po czym pilot wprowadził dysonans.
- Zaraz, panowie, ale była mowa, \e wysiadamy wszyscy, \eby nikt nie został
w środku. To jak z tym osiłkiem? Wyskoczy na końcu i wskoczy pierwszy? Czy
jednak zostanie...?
Sekretarz redakcji był naturą elastyczną i potrafił zmieniać poglądy.
Podejmował decyzję w ciągu dwóch sekund.
- Trudno, zostanie. Z tym \e nie będziemy ryzykować, ktoś go rzeczywiście
mo\e zobaczyć, musi te\ być niepodobny do człowieka...
- W tym ubranku korbką będzie mu się zle kręciło - zauwa\ył ostrzegawczo
satyryk. - Istoty zlecą na mordę...
- A kto mówi o kompletnym ubranku?! Twarz! Mogą dojrzeć tylko twarz! I ta
twarz musi być nieludzka!
- Kazać mu siedzieć do góry nogami - zaproponował satyryk. - Jako twarz,
wyjdzie dosyć obco...
- Maska - powiedział równocześnie fotoreporter. - śeby przykryła i głowę.
- Hełm...? - spytał nieśmiało socjolog.
- Niezły byłby. Ale więcej nie mamy...
Hełmów posiadano tylko pięć, szóstego brakowało, nabycie go zaś
przedstawiało trudności nie do przezwycię\enia, ponadto zastępca głównego
księgowego w Ośrodku Badania Opinii Publicznej zaczynał kręcić nosem na wydatki.
Automatyczny podnośnik musiał zostać przystrojony jakoś inaczej.
- Cholera, wiecie, człowiek to robił w młodszym wieku - rzekł z lekkim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
swobodzie poruszania nogami, w zwojach dętek uniemo\liwiały to całkowicie.
- Mo\e tyłem...? - zaproponował niepewnie fotoreporter.
Sekretarz redakcji potrząsnął głową.
- Nie mo\na. Głupio będzie wyglądało. Przybysze z innego świata i wła\ą
tyłem...
- A w ogóle czym się przytrzymasz? - dodał satyryk. - Tym ogonem?
- To nie ogon, to trzecia noga - sprostował zgnębiony grafik. - Sam nie wiesz,
co masz...
- Mo\na by uznać, \e wchodzą tyłem, \eby się nie odwracać tyłem w obawie
podstępnego ataku - podsunął fotoreporter bez przekonania.
- A je\eli nawią\emy ewidentnie przyjacielskie kontakty...? - zaprotestował
socjolog.
- Zamierzasz im wytłumaczyć, \e się odwracasz tyłem, \eby nie wchodzić
tyłem, to jest, chciałem powiedzieć, odwrotnie? - spytał równocześnie doradca do
spraw technicznych.
- Skończcie z tym tyłem! - za\ądał gniewnie sekretarz redakcji. - Trzeba coś
wykombinować, nie będziemy się potykać o takie mysie łajno! Czy do tego pudła nie
mo\na wchodzić jakoś inaczej?
- Mo\na jeszcze wskakiwać z rozbiegu - poinformował pilot.
- A nie dałoby się tego trochę obni\yć?
- Czego obni\yć? - spytał satyryk jadowicie. - Helikopter przyklęknie? Co ty
uwa\asz, \e to jest wytresowany wielbłąd?
- Nie jest dobrze - zaopiniował głęboko zmartwiony doradca do spraw
technicznych. - Nie jest dobrze... Słuchaj no, z tego, co tam czytałeś... to jak oni
wsiadają z powrotem? Mo\e by skorzystać z gotowych wzorów...?
- Przewa\nie wchodzą właśnie po drabinkach, Pod tym względem autorzy są
mało pomysłowi. Ewentualnie unoszą się na zasadzie odrzutu...
- Własnego? - zainteresował się grafik.
- Idiota. Ewentualnie są wsysani. Ewentualnie odpychani, czy mo\e
przyciągani, na nie wyjaśnionej bli\ej zasadzie grawitacji...
- Zdaje się, \e mówisz jakieś kretyństwa? - przerwał ostro\nie doradca do
spraw technicznych.
- Ja nie mówię, ja cytuję. Sam chciałeś. Ewentualnie platforma unosi się ku
górze razem z nimi. Ewentualnie...
- Czekaj no, czekaj! - przerwał gorączkowo sekretarz redakcji. - Platforma,
mówisz? Platforma...
- ...mają pomosty, bardzo chwiejne, które gibają się na wszystkie strony, z
reguły nad przepaścią - kontynuował satyryk z rozpędu. - Ale to tylko w
demoludach...
- Zaraz - powiedział fotoreporter. - W ogóle: drabinka sama w sobie niedobrze
wygląda. Prymityw. Platforma...?
Sekretarz redakcji popadł w natchnienie.
- Wiem! Platforma! To znaczy, mo\e nie platforma, ale unosi się ku górze, bez
przebierania; nogami! Jasne, zrobimy automatyczny podnośnik!
Pilot popatrzył na niego z powątpiewaniem.
- Co pan ma na myśli? Ja ju\ i tak biorę dwa dodatkowe akumulatory do tych
iskrzeń wszędzie. Więcej prądu nie da rady...
Sekretarz redakcji zamachał \ywo rękami, jakby opędzając się od takiego
świństwa jak elektryczność.
- Jaki prąd, na diabła nam prąd! Potrzebny jeden silny facet z korbką! Drabina
będzie się nawijać na wałek...
Prostota rozwiązania wielkim głosem przemówiła do wszystkich, w mgnieniu
oka padły uzupełnienia twórczej propozycji. Pięć osób w sześcioosobowym
helikopterze, które miały się mieścić wygodnie, pozwalało wygospodarować jeszcze
odrobinę miejsca dla osoby szóstej, z wygody zaś zrezygnowano bez namysłu i bez
\alu. Szóstą osobą musiał być zwyczajny kulturysta. Drobna modyfikacja drabinki
umo\liwiała nawinięcie jej na cokolwiek. Poszerzony najni\szy stopień miał słu\yć
jako imitacja platformy.
- Nawet nie trzeba będzie tego przykręcać do podłogi - powiedział
rozpromieniony pilot. - Wystarczy, jak się oprze o drzwiczki. One są dosyć wąskie i
raczej solidne.
- Wyjście i wejście tak samo, na bazie windy - ucieszył się doradca do spraw
technicznych. - Pośrednie szczeble się wyjmie i od razu to będzie do niczego
niepodobne.
Natychmiast i z wielkim zapałem rozpatrzono kandydaturę właściwego
osobnika, typując go spośród znajomych sportowców. Musiał być nie tylko silny, ale
tak\e mało gadatliwy. W miarę mo\ności uczynny. Wybrano wreszcie jednego i
sekretarz redakcji zobowiązał się załatwić z nim sprawę zaraz jutro, wywołując
ogólną ulgę i radość.
Po czym pilot wprowadził dysonans.
- Zaraz, panowie, ale była mowa, \e wysiadamy wszyscy, \eby nikt nie został
w środku. To jak z tym osiłkiem? Wyskoczy na końcu i wskoczy pierwszy? Czy
jednak zostanie...?
Sekretarz redakcji był naturą elastyczną i potrafił zmieniać poglądy.
Podejmował decyzję w ciągu dwóch sekund.
- Trudno, zostanie. Z tym \e nie będziemy ryzykować, ktoś go rzeczywiście
mo\e zobaczyć, musi te\ być niepodobny do człowieka...
- W tym ubranku korbką będzie mu się zle kręciło - zauwa\ył ostrzegawczo
satyryk. - Istoty zlecą na mordę...
- A kto mówi o kompletnym ubranku?! Twarz! Mogą dojrzeć tylko twarz! I ta
twarz musi być nieludzka!
- Kazać mu siedzieć do góry nogami - zaproponował satyryk. - Jako twarz,
wyjdzie dosyć obco...
- Maska - powiedział równocześnie fotoreporter. - śeby przykryła i głowę.
- Hełm...? - spytał nieśmiało socjolog.
- Niezły byłby. Ale więcej nie mamy...
Hełmów posiadano tylko pięć, szóstego brakowało, nabycie go zaś
przedstawiało trudności nie do przezwycię\enia, ponadto zastępca głównego
księgowego w Ośrodku Badania Opinii Publicznej zaczynał kręcić nosem na wydatki.
Automatyczny podnośnik musiał zostać przystrojony jakoś inaczej.
- Cholera, wiecie, człowiek to robił w młodszym wieku - rzekł z lekkim [ Pobierz całość w formacie PDF ]