[ Pobierz całość w formacie PDF ]
O Boże! Co ta kobieta wyprawia? pomyślał Burt.
A jeżeli Simon nie dopatrzy się podobieństwa? Bo
i skąd?
Simon otworzył portfel, zajrzał do bocznych kie-
szonek, gdzie w plastikowych okładkach znajdowały
się fotografie. Przyglądał im się z uwagą. Najpierw
fotografiom, a potem Burtowi.
W porządku. Wierzę ci. Wrzucił portfel do
torebki i odwrócił się do Burta. A więc do jutra.
W południe. Zadzwonię i powiem, gdzie się spot-
kamy. Wtedy sfinalizujemy transakcję. Tylko uprze-
dzam, żadnych kawałów. Zwłaszcza kobieta i dziecko
niech uważają na siebie. Wypadki chodzą po ludziach.
Zrozumiałem odparł Burt. Zapewniam, że
wszystko odbędzie się jak należy.
Spodziewam się wiadomości o waszym ślubie.
Wolałbym załatwić transakcję, gdy wasze małżeństwo
stanie się faktem powiedział Simon, wychodząc.
Gdy zamknęły się za nim drzwi windy, Callie padła
na najbliższy fotel. Burt podbiegł i uklęknął przy niej.
Dobrze się czujesz? zapytał.
Ja... Odpowiem pózniej, gdy przestanie walić mi
serce i ustąpią dygoty.
Och, kochanie, tak mi przykro, że wplątałem
cię w...
Ten mężczyzna... Simon... rzeczywiście mógł
nas zabić, prawda?
Jej tajna broń 105
Mógł próbować. Burt wysunął berettę z kiesze-
ni. Na tyle, żeby pokazać Callie, że on także jest
uzbrojony.
Zaparło jej dech na widok broni, którą Burt po-
spiesznie schował.
Od razu mi ulżyło powiedziała z ironią. Mog-
łam się znalezć w krzyżowym ogniu.
Gdybym wiedział, że on tu przyjdzie, nigdy
w życiu nie prosiłbym cię o powrót do pracy. Błędnie
rozumowałem, że facet zechce się spotkać na neutral-
nym gruncie, nie w miejscu pracy, albo że zjawi się
u mnie w domu. Zwykle transakcje nie związane
z firmą odbywają się daleko stąd...
A więc to prawda? Callie popatrzyła na niego,
błagając oczami, żeby zaprzeczył, żeby powiedział, że
to jakaś straszliwa pomyłka. Pan jest naprawdę
handlarzem broni? Handluje pan bronią na czarnym
rynku... bronią przeznaczoną do celów wojskowych?
Nie chce mi się w to wierzyć, ale...
Burt złapał ją za ramiona.
Nie zawsze sprawy wyglądają tak, jak się wydają.
Co pan chce przez to powiedzieć?
Przeklęty! Przeklęty Simon! Przeklęty Jonasz!
Przeklęta SPEAR! Niestety, kodeks honorowy agen-
ta SPEAR nie pozwalał mu wyjawić prawdy Callie.
Czuł się strasznie. Jeżeli na całej kuli ziemskiej był
ktoś, na czyjej opinii mu zależało, to była nią Callie
Severin. Choć sam nie wiedział dlaczego.
Chcę powiedzieć, że zależy mi bardzo na twoim
106 Beverly Barton
zaufaniu, Callie. Wpakowaliśmy się w okropną kaba-
łę. Nie z twojej winy. Ale obawiam się, że nie
pozostaje nam nic innego, jak wziąć ślub w czasie tego
weekendu.
Nie mogę za pana wyjść! Zdumienie i szok
malowały się na jej twarzy.
Callie, wydawało mi się, iż zrozumiałaś, że żadne
z nas nie ma wyboru. Burt wstał z kolan i usiadł obok
niej. Kiedy chciał ją wziąć za rękę, odskoczyła jak
oparzona.
Graliśmy komedię powiedziała. Nic poza
tym.
Tak, graliśmy komedię przyznał Burt. I bę-
dziemy kontynuować tę grę. Przynajmniej przez
jakiś czas. Tylko w ten sposób możemy być bez-
pieczni.
Będziemy dalej udawać, że zaręczyliśmy się, aż
nie sfinalizuje pan transakcji z bronią?
Tak, i trochę dłużej. Gdyby tylko mógł być
z nią szczery. Chciał jej powiedzieć, że nie jest złym
człowiekiem, tylko że ma nieco skomplikowany ży-
ciorys.
Ile dłużej?
Wezmiemy ślub w czasie weekendu, tak jak
powiedziałem Simonowi. A za cztery do pięciu mie-
sięcy załatwię rozwód.
Cztery do pięciu miesięcy!
Są sprawy, których nie mogę ci teraz wyjaśnić.
Ale proszę, zaufaj mi. Pięknie to rozegrałaś, przekonu-
Jej tajna broń 107
jąc Simona, że jestem ojcem twojego syna. A szczegól-
nie kiedy powiedziałaś mu, że dałaś chłopcu imię po
moim ojcu. To był prawdziwy majstersztyk!
Tak, on naprawdę mi uwierzył, prawda?
A tak przy okazji, skąd wiedziałaś, że mój ojciec
miał na imię Seamus? A także skąd miałaś pewność, że
Simon dopatrzy się podobieństwa między twoim
synem i mną?
Chyba pan sam wymienił kiedyś imię swojego
ojca. A co do podobieństwa? Ojciec małego Seamusa
był Irlandczykiem o ciemnych włosach, które odzie-
dziczył mój syn. Jego czarne włosy i niebieskie oczy
wystarczyły, żeby przekonać Simona.
Coś się nie zgadza w wyjaśnieniu Callie, ale co?
zastanawiał się Burt. Był więcej niż pewny, że nie
wspominał przy Callie imienia swojego biologicznego
ojca, więc kto jej to powiedział?
Odwiozę cię teraz do domu, Callie. Powiesz
Enid, że poprosiłem cię o rękę i że się zgodziłaś. Nie
wtajemniczaj jej w nic, co tu się działo. Najlepiej,
żeby uwierzyła w małżeństwo z miłości. Będziesz
umiała skłamać kuzynce?
Nie lubię okłamywać Enid, ale tak, potrafię
to zrobić i sprawię, że uwierzy w małżeństwo z mi-
łości. Nie chciałabym jej narażać na niebezpieczeń-
stwo. Dlatego skłamię.
Chodzmy. Wziął ją za rękę. Musisz odpocząć.
I nie obawiaj się Simona. Załatwię kogoś, kto nie
spuści oka z twojego domu.
108 Beverly Barton
Callie zadrżała.
Dziękuję. Już na samą myśl o tym, że... że ten
Simon mnie śledził w parku w niedzielę...
Wszystko będzie dobrze. Jeżeli wezmiemy
ślub i przez jakiś czas będziemy udawać zakochaną
parę, nikt nie skrzywdzi ciebie ani twojego syna.
Pańskiego syna.
No tak, słusznie. Musimy przekonać wszystkich,
że twój mały Seamus jest moim synem.
W oczach Callie zalśniły łzy, a Burt zastanawiał
się, co je tak nagle wywołało? Wstrząs po dozna-
nym przeżyciu? Troska o bezpieczeństwo dziecka?
A może coś, co ma związek z jego prawdziwym
ojcem?
Gdy szli do windy, Burt zapytał jakby od nie-
chcenia:
Czy ojciec Seamusa może się nagle pojawić i czy
możemy mieć z tego powodu jakieś problemy?
Choć Callie nie zwolniła kroku, Burt wyczuł jej
wahanie, trwający ułamek sekundy namysł, zanim
nacisnęła guzik windy.
Mówiłam przecież, że ojciec Seamusa nie wie
o jego istnieniu.
Wychodzisz za mąż w ten weekend? z niedo-
wierzaniem zapytała Enid. Ty i Burt Lonigan
bierzecie ślub?
Tak odpowiedziała Callie, spiesząc do pokoju
Seamusa.
Jej tajna broń 109
Boże, co ja zrobiłam? ta myśl nie odstępowała jej.
W jaki potworny świat wdepnęła tego wieczoru?
Odnajdując Burta Lonigana, przyjmując u niego posa-
dę, nieopatrznie wpakowała siebie i syna w straszną
kabałę. Mężczyzna, który jest ojcem jej dziecka,
okazał się przestępcą. Potwierdziły się wszystkie
najgorsze pogłoski na jego temat!
Nie musisz tak pędzić. Seamus już od godziny
mocno śpi powiedziała Enid, z trudem nadążając za
Callie.
W pokoju małego Callie pochyliła się nad Seamu-
sem. Odgarnęła mu z czoła czarny loczek. Pojedyncza
łza spłynęła po jej policzku.
Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? dopytywała
się Enid.
Nic takiego. Po prostu strasznie kocham Seamu-
sa i pragnę dla niego wszystkiego co najlepsze.
Powiedziałaś Burtowi, że jest ojcem małego?
W pewnym sensie.
W pewnym sensie? Nie rozumiem. Więc powie-
działaś, czy nie?
Tak odpowiedziała Callie. Ale...
Ale nie uwierzył, co? Nie przekonałaś go, że to
prawda! Kiedy mi powiedziałaś, że bierzecie ślub,
zastanawiałam się, dlaczego nie przyszedł tu z tobą,
nie przybiegł wręcz, żeby zobaczyć swojego syna.
Niczego dobrego to nie rokuje.
Nie martw się, Enid. Naprawdę. Wszystko się
ułoży... w swoim czasie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
O Boże! Co ta kobieta wyprawia? pomyślał Burt.
A jeżeli Simon nie dopatrzy się podobieństwa? Bo
i skąd?
Simon otworzył portfel, zajrzał do bocznych kie-
szonek, gdzie w plastikowych okładkach znajdowały
się fotografie. Przyglądał im się z uwagą. Najpierw
fotografiom, a potem Burtowi.
W porządku. Wierzę ci. Wrzucił portfel do
torebki i odwrócił się do Burta. A więc do jutra.
W południe. Zadzwonię i powiem, gdzie się spot-
kamy. Wtedy sfinalizujemy transakcję. Tylko uprze-
dzam, żadnych kawałów. Zwłaszcza kobieta i dziecko
niech uważają na siebie. Wypadki chodzą po ludziach.
Zrozumiałem odparł Burt. Zapewniam, że
wszystko odbędzie się jak należy.
Spodziewam się wiadomości o waszym ślubie.
Wolałbym załatwić transakcję, gdy wasze małżeństwo
stanie się faktem powiedział Simon, wychodząc.
Gdy zamknęły się za nim drzwi windy, Callie padła
na najbliższy fotel. Burt podbiegł i uklęknął przy niej.
Dobrze się czujesz? zapytał.
Ja... Odpowiem pózniej, gdy przestanie walić mi
serce i ustąpią dygoty.
Och, kochanie, tak mi przykro, że wplątałem
cię w...
Ten mężczyzna... Simon... rzeczywiście mógł
nas zabić, prawda?
Jej tajna broń 105
Mógł próbować. Burt wysunął berettę z kiesze-
ni. Na tyle, żeby pokazać Callie, że on także jest
uzbrojony.
Zaparło jej dech na widok broni, którą Burt po-
spiesznie schował.
Od razu mi ulżyło powiedziała z ironią. Mog-
łam się znalezć w krzyżowym ogniu.
Gdybym wiedział, że on tu przyjdzie, nigdy
w życiu nie prosiłbym cię o powrót do pracy. Błędnie
rozumowałem, że facet zechce się spotkać na neutral-
nym gruncie, nie w miejscu pracy, albo że zjawi się
u mnie w domu. Zwykle transakcje nie związane
z firmą odbywają się daleko stąd...
A więc to prawda? Callie popatrzyła na niego,
błagając oczami, żeby zaprzeczył, żeby powiedział, że
to jakaś straszliwa pomyłka. Pan jest naprawdę
handlarzem broni? Handluje pan bronią na czarnym
rynku... bronią przeznaczoną do celów wojskowych?
Nie chce mi się w to wierzyć, ale...
Burt złapał ją za ramiona.
Nie zawsze sprawy wyglądają tak, jak się wydają.
Co pan chce przez to powiedzieć?
Przeklęty! Przeklęty Simon! Przeklęty Jonasz!
Przeklęta SPEAR! Niestety, kodeks honorowy agen-
ta SPEAR nie pozwalał mu wyjawić prawdy Callie.
Czuł się strasznie. Jeżeli na całej kuli ziemskiej był
ktoś, na czyjej opinii mu zależało, to była nią Callie
Severin. Choć sam nie wiedział dlaczego.
Chcę powiedzieć, że zależy mi bardzo na twoim
106 Beverly Barton
zaufaniu, Callie. Wpakowaliśmy się w okropną kaba-
łę. Nie z twojej winy. Ale obawiam się, że nie
pozostaje nam nic innego, jak wziąć ślub w czasie tego
weekendu.
Nie mogę za pana wyjść! Zdumienie i szok
malowały się na jej twarzy.
Callie, wydawało mi się, iż zrozumiałaś, że żadne
z nas nie ma wyboru. Burt wstał z kolan i usiadł obok
niej. Kiedy chciał ją wziąć za rękę, odskoczyła jak
oparzona.
Graliśmy komedię powiedziała. Nic poza
tym.
Tak, graliśmy komedię przyznał Burt. I bę-
dziemy kontynuować tę grę. Przynajmniej przez
jakiś czas. Tylko w ten sposób możemy być bez-
pieczni.
Będziemy dalej udawać, że zaręczyliśmy się, aż
nie sfinalizuje pan transakcji z bronią?
Tak, i trochę dłużej. Gdyby tylko mógł być
z nią szczery. Chciał jej powiedzieć, że nie jest złym
człowiekiem, tylko że ma nieco skomplikowany ży-
ciorys.
Ile dłużej?
Wezmiemy ślub w czasie weekendu, tak jak
powiedziałem Simonowi. A za cztery do pięciu mie-
sięcy załatwię rozwód.
Cztery do pięciu miesięcy!
Są sprawy, których nie mogę ci teraz wyjaśnić.
Ale proszę, zaufaj mi. Pięknie to rozegrałaś, przekonu-
Jej tajna broń 107
jąc Simona, że jestem ojcem twojego syna. A szczegól-
nie kiedy powiedziałaś mu, że dałaś chłopcu imię po
moim ojcu. To był prawdziwy majstersztyk!
Tak, on naprawdę mi uwierzył, prawda?
A tak przy okazji, skąd wiedziałaś, że mój ojciec
miał na imię Seamus? A także skąd miałaś pewność, że
Simon dopatrzy się podobieństwa między twoim
synem i mną?
Chyba pan sam wymienił kiedyś imię swojego
ojca. A co do podobieństwa? Ojciec małego Seamusa
był Irlandczykiem o ciemnych włosach, które odzie-
dziczył mój syn. Jego czarne włosy i niebieskie oczy
wystarczyły, żeby przekonać Simona.
Coś się nie zgadza w wyjaśnieniu Callie, ale co?
zastanawiał się Burt. Był więcej niż pewny, że nie
wspominał przy Callie imienia swojego biologicznego
ojca, więc kto jej to powiedział?
Odwiozę cię teraz do domu, Callie. Powiesz
Enid, że poprosiłem cię o rękę i że się zgodziłaś. Nie
wtajemniczaj jej w nic, co tu się działo. Najlepiej,
żeby uwierzyła w małżeństwo z miłości. Będziesz
umiała skłamać kuzynce?
Nie lubię okłamywać Enid, ale tak, potrafię
to zrobić i sprawię, że uwierzy w małżeństwo z mi-
łości. Nie chciałabym jej narażać na niebezpieczeń-
stwo. Dlatego skłamię.
Chodzmy. Wziął ją za rękę. Musisz odpocząć.
I nie obawiaj się Simona. Załatwię kogoś, kto nie
spuści oka z twojego domu.
108 Beverly Barton
Callie zadrżała.
Dziękuję. Już na samą myśl o tym, że... że ten
Simon mnie śledził w parku w niedzielę...
Wszystko będzie dobrze. Jeżeli wezmiemy
ślub i przez jakiś czas będziemy udawać zakochaną
parę, nikt nie skrzywdzi ciebie ani twojego syna.
Pańskiego syna.
No tak, słusznie. Musimy przekonać wszystkich,
że twój mały Seamus jest moim synem.
W oczach Callie zalśniły łzy, a Burt zastanawiał
się, co je tak nagle wywołało? Wstrząs po dozna-
nym przeżyciu? Troska o bezpieczeństwo dziecka?
A może coś, co ma związek z jego prawdziwym
ojcem?
Gdy szli do windy, Burt zapytał jakby od nie-
chcenia:
Czy ojciec Seamusa może się nagle pojawić i czy
możemy mieć z tego powodu jakieś problemy?
Choć Callie nie zwolniła kroku, Burt wyczuł jej
wahanie, trwający ułamek sekundy namysł, zanim
nacisnęła guzik windy.
Mówiłam przecież, że ojciec Seamusa nie wie
o jego istnieniu.
Wychodzisz za mąż w ten weekend? z niedo-
wierzaniem zapytała Enid. Ty i Burt Lonigan
bierzecie ślub?
Tak odpowiedziała Callie, spiesząc do pokoju
Seamusa.
Jej tajna broń 109
Boże, co ja zrobiłam? ta myśl nie odstępowała jej.
W jaki potworny świat wdepnęła tego wieczoru?
Odnajdując Burta Lonigana, przyjmując u niego posa-
dę, nieopatrznie wpakowała siebie i syna w straszną
kabałę. Mężczyzna, który jest ojcem jej dziecka,
okazał się przestępcą. Potwierdziły się wszystkie
najgorsze pogłoski na jego temat!
Nie musisz tak pędzić. Seamus już od godziny
mocno śpi powiedziała Enid, z trudem nadążając za
Callie.
W pokoju małego Callie pochyliła się nad Seamu-
sem. Odgarnęła mu z czoła czarny loczek. Pojedyncza
łza spłynęła po jej policzku.
Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? dopytywała
się Enid.
Nic takiego. Po prostu strasznie kocham Seamu-
sa i pragnę dla niego wszystkiego co najlepsze.
Powiedziałaś Burtowi, że jest ojcem małego?
W pewnym sensie.
W pewnym sensie? Nie rozumiem. Więc powie-
działaś, czy nie?
Tak odpowiedziała Callie. Ale...
Ale nie uwierzył, co? Nie przekonałaś go, że to
prawda! Kiedy mi powiedziałaś, że bierzecie ślub,
zastanawiałam się, dlaczego nie przyszedł tu z tobą,
nie przybiegł wręcz, żeby zobaczyć swojego syna.
Niczego dobrego to nie rokuje.
Nie martw się, Enid. Naprawdę. Wszystko się
ułoży... w swoim czasie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]