[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Rozczulanie się nad sobą to marna strategia – pouczała ją zawsze Cassandra. –
Mężczyzn przyciąga u kobiety jej pewność siebie.
O, tak. Musi się zdobyć na choć trochę tej pewności. Przecież dzisiaj przed nią
ważny występ, przypomniała sobie z wisielczym humorem. Sięgnęła po saszetkę
z przyborami do makijażu. Była zdecydowana nie okazać nikomu swojego smutku.
Zapukał do niej chwilę później, by oznajmić, że śmigłowiec już przyleciał i jest
do ich dyspozycji, gdy tylko będzie gotowa.
– Ubierzemy się w moim mieszkaniu. Muszę włożyć garnitur – powiedział przez
drzwi.
– W porządku – odkrzyknęła, pakując rzeczy.
Rzeczowa wymiana zdań nie pomogła jej w osiągnięciu równowagi. Powiedziała
mu, że moment był nieodpowiedni na zapłodnienie. To nie była prawda. To jej
ciało było nieodpowiednie. Niedowaga. Zmasakrowanie ćwiczeniami tanecznymi.
Wyczerpanie. Była niepłodna. Nic wyjątkowego w tej branży. Nie pozwalała sobie,
by się tym nadmiernie przejmować. Teraz jednak poczuła dojmującą stratę
to znieść w zawikłanej sytuacji,
w swoim życiu. Kolejna wada. Trudno było jej
w jakiej się znalazła po przybyciu do Doliny Róż.
Na szczęście Nik też nie był rozmowny, gdy się spotkali w holu. Znów zamykał
się w skorupie nieprzystępności. Jakby ich szaleństwo sprzed paru chwil w ogóle
nie nastąpiło.
Poprowadził ją do helikoptera czekającego na trawniku.
Dopiero gdy już dolecieli do Aten, zaczął ją wypytywać o szczegóły dotyczące
zaplanowanej ceremonii. Odpowiadała mechanicznie na jego pytania. Wcześniej
bała się jego złości, że wszystko urządza za jego plecami. Bała się też, że będzie
musiała wystąpić bez niego. Teraz te obawy zagłuszał niepokój z zupełnie innych
powodów niż postępowanie nie takie, jakiego by sobie życzył.
– Postarałam się trzymać prasę z daleka – oznajmiła. – Oczywiście na tyle, na ile
to było możliwe, zważywszy, że do Oliefa należała połowa gazet i stacji
telewizyjnych z okolicy.
– A jak za wszystko zapłaciłaś? – zainteresował się Nik, nie odnotowując humoru
zawartego w jej wypowiedzi.
Pomyślała, że rozmawiają o ceremonii z tego samego powodu: by nie mówić
o tym, co zdarzyło się rano. A może chciał mieć już wszystko z głowy. Uroczystość,
Dolinę Róż, ją…
Wprowadził ją do wysokiego budynku mieszkalnego. Windą dotarli do
apartamentu na ostatniej kondygnacji. Mieszkanie było imponujące. Składało się
z amfilady przeszklonych pomieszczeń otaczających basen na otwartym
powietrzu. Ale najbardziej oszałamiający był widok na Akropol. Rozpościerał się
także z pokoju gościnnego, do którego ją zaprowadził. Nic dziwnego, że w Dolinie
Róż musiał się czuć jak wsadzony do pudełka.
– Agent mamy pożyczył mi pieniądze – wyjaśniła, gdy zauważyła, że Nik czeka
na odpowiedź.
– Musisz mnie z nim poznać. Spłacę pożyczkę.
Poczuła ukłucie dumy. Ceremonia pożegnalna była jej pomysłem. Nie chciała go
angażować.
– Poradzę sobie, dziękuję. Nie ma przecież ani trumien, ani urn, ani pogrzebu.
– Powinienem być odpowiedzialny za przygotowanie uroczystości.
– Odciąłeś mnie od funduszy, bo chciałeś, żebym zaczęła być odpowiedzialna.
Jeśli jednak bardzo chcesz, możesz uiścić połowę kwoty. Ale nie chcę ci być nic
dłużna.
– Nie zaczynaj walki, której nie masz szans wygrać, Ro – odpowiedział,
wychodząc z jej pokoju.
Nikodemus musiał przyznać przed samym sobą, że gniew na Rowan za
pożyczanie od obcych na – można powiedzieć – pogrzeb jego ojca, pozwala mu
zagłuszyć ból w sercu, który tak naprawdę wzbudzała dzisiejsza ceremonia. Tak
skutecznie znieczulił się zastępczym uczuciem, że niemal zapomniał, po co ubiera
się w wytworny garnitur.
Rowan, z którą spotkał się w salonie, była ubrana w prosty żakiet włożony na
ciemną sukienkę. Jej zgrabna sylwetka była zarazem niezwykle drobna i krucha.
Zaczesane na bok długie włosy przewiązała fioletową chustką. W dłoniach
trzymała małą torebkę kopertową.
Na jej widok od razu przypomniał sobie wydarzenie z poranka. Nowa fala obaw
wypełniła jego myśli. Co będzie, jeśli ona się myli, i to był właściwy moment na
poczęcie dziecka? Zbliżyła się do niego. Poczuł zapach jej perfum, delikatny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
– Rozczulanie się nad sobą to marna strategia – pouczała ją zawsze Cassandra. –
Mężczyzn przyciąga u kobiety jej pewność siebie.
O, tak. Musi się zdobyć na choć trochę tej pewności. Przecież dzisiaj przed nią
ważny występ, przypomniała sobie z wisielczym humorem. Sięgnęła po saszetkę
z przyborami do makijażu. Była zdecydowana nie okazać nikomu swojego smutku.
Zapukał do niej chwilę później, by oznajmić, że śmigłowiec już przyleciał i jest
do ich dyspozycji, gdy tylko będzie gotowa.
– Ubierzemy się w moim mieszkaniu. Muszę włożyć garnitur – powiedział przez
drzwi.
– W porządku – odkrzyknęła, pakując rzeczy.
Rzeczowa wymiana zdań nie pomogła jej w osiągnięciu równowagi. Powiedziała
mu, że moment był nieodpowiedni na zapłodnienie. To nie była prawda. To jej
ciało było nieodpowiednie. Niedowaga. Zmasakrowanie ćwiczeniami tanecznymi.
Wyczerpanie. Była niepłodna. Nic wyjątkowego w tej branży. Nie pozwalała sobie,
by się tym nadmiernie przejmować. Teraz jednak poczuła dojmującą stratę
to znieść w zawikłanej sytuacji,
w swoim życiu. Kolejna wada. Trudno było jej
w jakiej się znalazła po przybyciu do Doliny Róż.
Na szczęście Nik też nie był rozmowny, gdy się spotkali w holu. Znów zamykał
się w skorupie nieprzystępności. Jakby ich szaleństwo sprzed paru chwil w ogóle
nie nastąpiło.
Poprowadził ją do helikoptera czekającego na trawniku.
Dopiero gdy już dolecieli do Aten, zaczął ją wypytywać o szczegóły dotyczące
zaplanowanej ceremonii. Odpowiadała mechanicznie na jego pytania. Wcześniej
bała się jego złości, że wszystko urządza za jego plecami. Bała się też, że będzie
musiała wystąpić bez niego. Teraz te obawy zagłuszał niepokój z zupełnie innych
powodów niż postępowanie nie takie, jakiego by sobie życzył.
– Postarałam się trzymać prasę z daleka – oznajmiła. – Oczywiście na tyle, na ile
to było możliwe, zważywszy, że do Oliefa należała połowa gazet i stacji
telewizyjnych z okolicy.
– A jak za wszystko zapłaciłaś? – zainteresował się Nik, nie odnotowując humoru
zawartego w jej wypowiedzi.
Pomyślała, że rozmawiają o ceremonii z tego samego powodu: by nie mówić
o tym, co zdarzyło się rano. A może chciał mieć już wszystko z głowy. Uroczystość,
Dolinę Róż, ją…
Wprowadził ją do wysokiego budynku mieszkalnego. Windą dotarli do
apartamentu na ostatniej kondygnacji. Mieszkanie było imponujące. Składało się
z amfilady przeszklonych pomieszczeń otaczających basen na otwartym
powietrzu. Ale najbardziej oszałamiający był widok na Akropol. Rozpościerał się
także z pokoju gościnnego, do którego ją zaprowadził. Nic dziwnego, że w Dolinie
Róż musiał się czuć jak wsadzony do pudełka.
– Agent mamy pożyczył mi pieniądze – wyjaśniła, gdy zauważyła, że Nik czeka
na odpowiedź.
– Musisz mnie z nim poznać. Spłacę pożyczkę.
Poczuła ukłucie dumy. Ceremonia pożegnalna była jej pomysłem. Nie chciała go
angażować.
– Poradzę sobie, dziękuję. Nie ma przecież ani trumien, ani urn, ani pogrzebu.
– Powinienem być odpowiedzialny za przygotowanie uroczystości.
– Odciąłeś mnie od funduszy, bo chciałeś, żebym zaczęła być odpowiedzialna.
Jeśli jednak bardzo chcesz, możesz uiścić połowę kwoty. Ale nie chcę ci być nic
dłużna.
– Nie zaczynaj walki, której nie masz szans wygrać, Ro – odpowiedział,
wychodząc z jej pokoju.
Nikodemus musiał przyznać przed samym sobą, że gniew na Rowan za
pożyczanie od obcych na – można powiedzieć – pogrzeb jego ojca, pozwala mu
zagłuszyć ból w sercu, który tak naprawdę wzbudzała dzisiejsza ceremonia. Tak
skutecznie znieczulił się zastępczym uczuciem, że niemal zapomniał, po co ubiera
się w wytworny garnitur.
Rowan, z którą spotkał się w salonie, była ubrana w prosty żakiet włożony na
ciemną sukienkę. Jej zgrabna sylwetka była zarazem niezwykle drobna i krucha.
Zaczesane na bok długie włosy przewiązała fioletową chustką. W dłoniach
trzymała małą torebkę kopertową.
Na jej widok od razu przypomniał sobie wydarzenie z poranka. Nowa fala obaw
wypełniła jego myśli. Co będzie, jeśli ona się myli, i to był właściwy moment na
poczęcie dziecka? Zbliżyła się do niego. Poczuł zapach jej perfum, delikatny [ Pobierz całość w formacie PDF ]