[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najmniejszy wysiłek.
- Phy! Po co więc żyć, jeśli nie mogę robić tego, co chcę?
Sir George nadal jadał swoje ulubione potrawy i raczył się
winem. Wiedział, że przytył, lustro mu to mówiło. Często
brakowało mu oddechu i odczuwał ból w piersiach. Ale co
innego zostało mu w życiu?
Jednak ostatnie zasłabnięcie sprawiło, że oprzytomniał. Miał
teraz sześćdziesiąt sześć lat, sporo jak na człowieka, który
nadwerężył zdrowie w Indiach. Wiedział, nawet bez pod
powiedzi lekarza, że jego czas dobiega końca. Sir George
postanowił zostawić wszystkie sprawy uregulowane, żeby jego
synFrederick miał jasną sytuację. Z pewnościąnie chciał, żeby
synowie kłócili się o spadek po jego śmierci. Jeśli któryś ma
jakieś zastrzeżenia, niech powie mu to teraz prosto w oczy i już.
Spojrzał gniewnie na daniele. Co stanie się z Hugh? Ma
40
teraz trzydzieści siedem lat, jest obibokiem i graczem. Jaki, do
diabła, popełnił błąd przy tym synu? Był przecież wychowywany
tak samo jak Frederick; miał oddaną nianię w Indiach, porządną
opiekunkę w Anglii, potem Eton, uniwersytet. Co dalej? Chciał
pracować z tym swoim przeklętym kolegą architektem, Soanem,
ale to nie do pomyślenia. Dlaczego, do diaska, Hugh nie zgadza
się na wstąpienie do wojska, do marynarki lub choćby na to, by
zostać księdzem, jak przystoi dżentelmenowi? A tak wpada tylko
w coraz większe długi. Na razie za bardzo obawia się ojca, więc
je kontroluje, ale co siÄ™ stanie, kiedy Frederick zajmie miejsce
głowy rodziny? Czy najstarszy syn ugnie się pod presją i będzie
regulował za brata rachunki?
No i w końcu Alexander. Sir George powiedział sobie, że
w tym przypadku się nie pomylił; chłopak wyrósł na wspania
łego Peverella - to wysoki, atrakcyjny młody mężczyzna,
inteligentny i z głową do interesów. Zostawi mu dziesięć
tysięcy funtów, tak jak Hugh. A także sześć małych obrazów
Moghula, które tak bardzo mu się podobają.
Jeśli żona Fredericka będzie rodziła wyłącznie córki, a Hugh
się nie ożeni, co wydaje się bardzo prawdopodobne, wtedy
tytuł baroneta przejdzie na Alexandra - kukułcze jajo w gniez
dzie. To pierwsza rodzina, w której zdarzy się coś podobnego,
ale teraz, pod koniec swojego życia, sir George uzmysłowił
sobie, że wcale się tym nie przejmuje. Alexander należy do
rodziny Peverellów, ponieważ on uznał go za swojego syna.
Dopilnuje, żeby jego ostatnia wola podkreślała ten fakt.
A.lexander dotarł do Peverell Park pózniej, niż zamierzał.
Catherina wpadła w lekki popłoch z powodu obecności nie-
41
spodziewanego gościa i trzeba ją było trochę podnieść na duchu.
Potem w czasie drogi jeden z koni zgubił podkowę. Tak więc,
kiedy wreszcie znalazł się na miejscu, była już osiemnasta.
Zaj echał pod dom, w którym otworzyły się drzwi i stanął w nich
lokaj. Wilmot wysiadł i rozłożył przed swoim panem schodki.
Potem poprawił potargane włosy i podał lokajowi bagaże.
Alexander wysiadł i rozkazał woznicy przejechać z powozem
na tyły domu do stajni, następnie odwrócił się do lokaja:
- O, Timson. Dobrze cię widzieć. Jak się czuje ojciec?
- Sir George położył się do łóżka, panie Alexandrze.
- Gdzie sÄ… moi bracia?
- W salonie, sir.
Alexander skinął głową.
- Wilmot, przestań się guzdrać i idz przygotować mi wie
czorowy strój. Zaraz przyjdę się przebrać.
Dom się nie zmienił; był tak jak zawsze dziwną mieszanką
tradycyjnej Anglii i dodatków pochodzących z indyjskiej
przeszłości sir George'a; stoliki bogato inkrustowane kością
słoniową, piękne orientalne dywany i posążek Buddy stojący
na końcu korytarza.
Alexander poszedł na górę do salonu.
- Alex! -Frederick wstał i podszedł do brata, poklepując go
radośnie na przywitanie.
- Przepraszam, że zjawiam się pózniej, niż ustaliliśmy, ale
koń zgubił podkowę. Jak się masz, Freddy?
- Dzięki. Dziewczynki już pytały o ciebie. - Frederick lubił
młodszego brata i nawet jeśli miał wątpliwości co do jego
pochodzenia, to nigdy nie wypowiadał ich na głos. Alexander
był szczodry dla jego trzech córek, zawsze pamiętał o ich
urodzinach i nigdy nie prosił o pieniądze.
42
Alexander odwrócił się.
- Witaj, Hugh.
Hugh Peverell siedział z nadętą miną, popijając brandy. Nie
odpowiedział. Wyciągnął nogę i kopnął nią w mały podnóżek,
aż ten się przewrócił. Dopiero teraz powiedział dumnie:
- Alex. - I skinął niechętnie głową.
Frederick popatrzył na średniego brata i wzruszył ramionami.
- Kolacja rozpocznie się za dwadzieścia minut.
- W takim razie wybaczcie mi, ale pójdę się przebrać -
powiedział Aleksander i opuścił pokój.
- Naprawdę, Hugh - zaczął z naganą w głosie Frederick. -
Mógłbyś zachować się bardziej uprzejmie.
- Och, idz do diabła! - odparł Hugh.
IN astępnego poranka w nastroju Hugh nie nastąpiła poprawa.
Patrzył z kwaśną miną na Alexandra, który przy śniadaniu
przywitał ojca, całując go głośno w oba policzki.
- Jak się miewasz, mój chłopcze?
- Dobrze, ojcze. Przykro mi, że zastaję cię w takim kiepskim
stanie.
- Wola boża. Nie wolno mi narzekać.
Hugh z trzaskiem odstawił filiżankę z kawą.
- Przywiozłeś ze sobą tego lalusiowatego lokaja?
- Wilmota? Oczywiście.
- Cholerna panna Molly. - Ton Hugh wskazywał, że to
samo myśli o inklinacjach brata.
Alexander uniósł brew, ale milczał. Nałożył sobie na talerz
potrawki i pozwolił, by żona Fredencka, Alathea, nalała mu kawy.
Alathea nie lubiła Hugh. Nieustannie próbował wyciągnąć
43
pieniądze od jej męża i kiedy tylko nadarzyła się okazja,
napastował jej pokojówki. Zawsze wzdychała z ulgą, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
najmniejszy wysiłek.
- Phy! Po co więc żyć, jeśli nie mogę robić tego, co chcę?
Sir George nadal jadał swoje ulubione potrawy i raczył się
winem. Wiedział, że przytył, lustro mu to mówiło. Często
brakowało mu oddechu i odczuwał ból w piersiach. Ale co
innego zostało mu w życiu?
Jednak ostatnie zasłabnięcie sprawiło, że oprzytomniał. Miał
teraz sześćdziesiąt sześć lat, sporo jak na człowieka, który
nadwerężył zdrowie w Indiach. Wiedział, nawet bez pod
powiedzi lekarza, że jego czas dobiega końca. Sir George
postanowił zostawić wszystkie sprawy uregulowane, żeby jego
synFrederick miał jasną sytuację. Z pewnościąnie chciał, żeby
synowie kłócili się o spadek po jego śmierci. Jeśli któryś ma
jakieś zastrzeżenia, niech powie mu to teraz prosto w oczy i już.
Spojrzał gniewnie na daniele. Co stanie się z Hugh? Ma
40
teraz trzydzieści siedem lat, jest obibokiem i graczem. Jaki, do
diabła, popełnił błąd przy tym synu? Był przecież wychowywany
tak samo jak Frederick; miał oddaną nianię w Indiach, porządną
opiekunkę w Anglii, potem Eton, uniwersytet. Co dalej? Chciał
pracować z tym swoim przeklętym kolegą architektem, Soanem,
ale to nie do pomyślenia. Dlaczego, do diaska, Hugh nie zgadza
się na wstąpienie do wojska, do marynarki lub choćby na to, by
zostać księdzem, jak przystoi dżentelmenowi? A tak wpada tylko
w coraz większe długi. Na razie za bardzo obawia się ojca, więc
je kontroluje, ale co siÄ™ stanie, kiedy Frederick zajmie miejsce
głowy rodziny? Czy najstarszy syn ugnie się pod presją i będzie
regulował za brata rachunki?
No i w końcu Alexander. Sir George powiedział sobie, że
w tym przypadku się nie pomylił; chłopak wyrósł na wspania
łego Peverella - to wysoki, atrakcyjny młody mężczyzna,
inteligentny i z głową do interesów. Zostawi mu dziesięć
tysięcy funtów, tak jak Hugh. A także sześć małych obrazów
Moghula, które tak bardzo mu się podobają.
Jeśli żona Fredericka będzie rodziła wyłącznie córki, a Hugh
się nie ożeni, co wydaje się bardzo prawdopodobne, wtedy
tytuł baroneta przejdzie na Alexandra - kukułcze jajo w gniez
dzie. To pierwsza rodzina, w której zdarzy się coś podobnego,
ale teraz, pod koniec swojego życia, sir George uzmysłowił
sobie, że wcale się tym nie przejmuje. Alexander należy do
rodziny Peverellów, ponieważ on uznał go za swojego syna.
Dopilnuje, żeby jego ostatnia wola podkreślała ten fakt.
A.lexander dotarł do Peverell Park pózniej, niż zamierzał.
Catherina wpadła w lekki popłoch z powodu obecności nie-
41
spodziewanego gościa i trzeba ją było trochę podnieść na duchu.
Potem w czasie drogi jeden z koni zgubił podkowę. Tak więc,
kiedy wreszcie znalazł się na miejscu, była już osiemnasta.
Zaj echał pod dom, w którym otworzyły się drzwi i stanął w nich
lokaj. Wilmot wysiadł i rozłożył przed swoim panem schodki.
Potem poprawił potargane włosy i podał lokajowi bagaże.
Alexander wysiadł i rozkazał woznicy przejechać z powozem
na tyły domu do stajni, następnie odwrócił się do lokaja:
- O, Timson. Dobrze cię widzieć. Jak się czuje ojciec?
- Sir George położył się do łóżka, panie Alexandrze.
- Gdzie sÄ… moi bracia?
- W salonie, sir.
Alexander skinął głową.
- Wilmot, przestań się guzdrać i idz przygotować mi wie
czorowy strój. Zaraz przyjdę się przebrać.
Dom się nie zmienił; był tak jak zawsze dziwną mieszanką
tradycyjnej Anglii i dodatków pochodzących z indyjskiej
przeszłości sir George'a; stoliki bogato inkrustowane kością
słoniową, piękne orientalne dywany i posążek Buddy stojący
na końcu korytarza.
Alexander poszedł na górę do salonu.
- Alex! -Frederick wstał i podszedł do brata, poklepując go
radośnie na przywitanie.
- Przepraszam, że zjawiam się pózniej, niż ustaliliśmy, ale
koń zgubił podkowę. Jak się masz, Freddy?
- Dzięki. Dziewczynki już pytały o ciebie. - Frederick lubił
młodszego brata i nawet jeśli miał wątpliwości co do jego
pochodzenia, to nigdy nie wypowiadał ich na głos. Alexander
był szczodry dla jego trzech córek, zawsze pamiętał o ich
urodzinach i nigdy nie prosił o pieniądze.
42
Alexander odwrócił się.
- Witaj, Hugh.
Hugh Peverell siedział z nadętą miną, popijając brandy. Nie
odpowiedział. Wyciągnął nogę i kopnął nią w mały podnóżek,
aż ten się przewrócił. Dopiero teraz powiedział dumnie:
- Alex. - I skinął niechętnie głową.
Frederick popatrzył na średniego brata i wzruszył ramionami.
- Kolacja rozpocznie się za dwadzieścia minut.
- W takim razie wybaczcie mi, ale pójdę się przebrać -
powiedział Aleksander i opuścił pokój.
- Naprawdę, Hugh - zaczął z naganą w głosie Frederick. -
Mógłbyś zachować się bardziej uprzejmie.
- Och, idz do diabła! - odparł Hugh.
IN astępnego poranka w nastroju Hugh nie nastąpiła poprawa.
Patrzył z kwaśną miną na Alexandra, który przy śniadaniu
przywitał ojca, całując go głośno w oba policzki.
- Jak się miewasz, mój chłopcze?
- Dobrze, ojcze. Przykro mi, że zastaję cię w takim kiepskim
stanie.
- Wola boża. Nie wolno mi narzekać.
Hugh z trzaskiem odstawił filiżankę z kawą.
- Przywiozłeś ze sobą tego lalusiowatego lokaja?
- Wilmota? Oczywiście.
- Cholerna panna Molly. - Ton Hugh wskazywał, że to
samo myśli o inklinacjach brata.
Alexander uniósł brew, ale milczał. Nałożył sobie na talerz
potrawki i pozwolił, by żona Fredencka, Alathea, nalała mu kawy.
Alathea nie lubiła Hugh. Nieustannie próbował wyciągnąć
43
pieniądze od jej męża i kiedy tylko nadarzyła się okazja,
napastował jej pokojówki. Zawsze wzdychała z ulgą, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]