[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poczuła jednak, że zesztywniał pod wpływem jej dotyku i uśmiech,
który rozpromieniał mu twarz, nagle stał się sztuczny, jakby przyklejony.
Zmroziła ją ta reakcja.
- Nie wiem, czy cudownie, ale to duży postęp po tym, jak spaprałem
sprawę już na samym początku. - Zerknął na zegarek, po czym nagle
wstał z miejsca. - Do diabła, tylko zobacz, która godzina. Już jest po
dziesiątej. Muszę już iść. I tak zabrałem ci masę czasu.
Colleen nagle w dziwny sposób poczuła się zawiedziona.
- To ja powinnam cię przeprosić - rzekła pośpiesznie, zrywając się z
fotela. - Powinnam była opowiedzieć ci więcej o Bretcie, uprzedzić cię,
jaka to skomplikowana osobowość... Oczywiście jest wspaniałym
chłopakiem, ma naprawdę wielkie możliwości, ale potrzebuje...
- Nie musisz mi go zachwalać, Colleen - uciął Gavin. - Jeśli tylko
Brett będzie chciał, może liczyć na moją pomoc i uwagę. Z całą
pewnością poświęcę mu wiele czasu. A kiedy się czegoś podejmuję, to
staram się tego dotrzymać.
Jego ostatnie słowa odebrała jako aluzję. Tak, na pewno był to
przytyk w jej stronę.
Nie była tylko pewna, czy chodziło mu o jej decyzję opuszczenia
klasztoru, czy o to, że z nim zerwała.
A może o obie te sprawy jednocześnie? W każdym razie sprawiło jej
to przykrość.
- Tak, oczywiście. Ja nie chciałam... To znaczy, nie chodziło mi o...
Nie chciałam ci nic narzucać. Przepraszam.
Spotkali się wzrokiem, a cisza, która nagle zapanowała w pokoju,
Anula & polgara
była porażająca. To spotkanie z całą pewnością nie zakończy się
zwyczajnie...
Trzaskanie ognia na kominku dochodziło do Colleen jakby z bardzo
daleka, za oknem gałąź drzewa postukiwała o szybę.
- Do cholery, nie rób takiej miny - mruknął ze złością Gavin.
Nie wiedziała, co takiego drażniło go w wyrazie jej twarzy, lecz na
pewno nie chciała zdradzić się przed nim z uczuciowym zamętem, jaki w
niej wzbudzał. Tę tajemnicę musiała zachować dla siebie, bo inaczej
stanie się coś bardzo złego.
- Nie robię żadnej miny - powiedziała, z godnością unosząc brodę. -
I przestań kląć.
- Nie pouczaj mnie.
Colleen wychowywała się z czterema braćmi i wiedziała, że zaczepki
wypowiadane pod adresem facetów często bywają groźne w skutkach.
Tyle razy oberwała za to po uszach od kochanych braciszków, że
powinno ją to nauczyć rozwagi na całe życie, teraz jednak nie mogła się
powstrzymać i wypaliła buńczucznie:
- Bo co mi zrobisz?
Spojrzenie jego ciemnych oczu paliło, kiedy pochylił się nad nią i
szepnął:
- To.
A potem poczuła na wargach jego zachłanne usta.
Anula & polgara
ROZDZIAŁ CZWARTY
Ogarnęło ją uczucie kompletnie zaskakującej, a zarazem cudowniej
rozkoszy.
Dotyk rąk Gavina, jego ciepło i jedwabistość ust przyprawiały ją o
dreszcze.
Przez ułamek sekundy zastanawiała się, co ona właściwie robi, zaraz
jednak dała sobie spokój ze skrupułami.
Niech się dzieje, co chce. Tak bardzo, bardzo długo nie czuła
bliskości Gavina i tak strasznie za tym tęskniła.
Tęskniła za nim.
Chłonęła jego zapach jak ktoś, kto tygodniami tułał się po pustyni i
wreszcie znalazł wodę.
Pachniał czystością, deszczem, szamponem, lecz w ten zapach
wkradała się leciutka domieszka czegoś bardzo męskiego,
niepowtarzalnego, co sprawiało, że drżała i miękły jej kolana.
Tylko że tak było zawsze, od pierwszej chwili, kiedy Nick
przyprowadził go do domu.
Obserwowała wtedy gościa ukryta w jakimś kątku i widziała
wyraźnie, z jakim szacunkiem i podziwem dotknął płatka lilii z bukietu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Poczuła jednak, że zesztywniał pod wpływem jej dotyku i uśmiech,
który rozpromieniał mu twarz, nagle stał się sztuczny, jakby przyklejony.
Zmroziła ją ta reakcja.
- Nie wiem, czy cudownie, ale to duży postęp po tym, jak spaprałem
sprawę już na samym początku. - Zerknął na zegarek, po czym nagle
wstał z miejsca. - Do diabła, tylko zobacz, która godzina. Już jest po
dziesiątej. Muszę już iść. I tak zabrałem ci masę czasu.
Colleen nagle w dziwny sposób poczuła się zawiedziona.
- To ja powinnam cię przeprosić - rzekła pośpiesznie, zrywając się z
fotela. - Powinnam była opowiedzieć ci więcej o Bretcie, uprzedzić cię,
jaka to skomplikowana osobowość... Oczywiście jest wspaniałym
chłopakiem, ma naprawdę wielkie możliwości, ale potrzebuje...
- Nie musisz mi go zachwalać, Colleen - uciął Gavin. - Jeśli tylko
Brett będzie chciał, może liczyć na moją pomoc i uwagę. Z całą
pewnością poświęcę mu wiele czasu. A kiedy się czegoś podejmuję, to
staram się tego dotrzymać.
Jego ostatnie słowa odebrała jako aluzję. Tak, na pewno był to
przytyk w jej stronę.
Nie była tylko pewna, czy chodziło mu o jej decyzję opuszczenia
klasztoru, czy o to, że z nim zerwała.
A może o obie te sprawy jednocześnie? W każdym razie sprawiło jej
to przykrość.
- Tak, oczywiście. Ja nie chciałam... To znaczy, nie chodziło mi o...
Nie chciałam ci nic narzucać. Przepraszam.
Spotkali się wzrokiem, a cisza, która nagle zapanowała w pokoju,
Anula & polgara
była porażająca. To spotkanie z całą pewnością nie zakończy się
zwyczajnie...
Trzaskanie ognia na kominku dochodziło do Colleen jakby z bardzo
daleka, za oknem gałąź drzewa postukiwała o szybę.
- Do cholery, nie rób takiej miny - mruknął ze złością Gavin.
Nie wiedziała, co takiego drażniło go w wyrazie jej twarzy, lecz na
pewno nie chciała zdradzić się przed nim z uczuciowym zamętem, jaki w
niej wzbudzał. Tę tajemnicę musiała zachować dla siebie, bo inaczej
stanie się coś bardzo złego.
- Nie robię żadnej miny - powiedziała, z godnością unosząc brodę. -
I przestań kląć.
- Nie pouczaj mnie.
Colleen wychowywała się z czterema braćmi i wiedziała, że zaczepki
wypowiadane pod adresem facetów często bywają groźne w skutkach.
Tyle razy oberwała za to po uszach od kochanych braciszków, że
powinno ją to nauczyć rozwagi na całe życie, teraz jednak nie mogła się
powstrzymać i wypaliła buńczucznie:
- Bo co mi zrobisz?
Spojrzenie jego ciemnych oczu paliło, kiedy pochylił się nad nią i
szepnął:
- To.
A potem poczuła na wargach jego zachłanne usta.
Anula & polgara
ROZDZIAŁ CZWARTY
Ogarnęło ją uczucie kompletnie zaskakującej, a zarazem cudowniej
rozkoszy.
Dotyk rąk Gavina, jego ciepło i jedwabistość ust przyprawiały ją o
dreszcze.
Przez ułamek sekundy zastanawiała się, co ona właściwie robi, zaraz
jednak dała sobie spokój ze skrupułami.
Niech się dzieje, co chce. Tak bardzo, bardzo długo nie czuła
bliskości Gavina i tak strasznie za tym tęskniła.
Tęskniła za nim.
Chłonęła jego zapach jak ktoś, kto tygodniami tułał się po pustyni i
wreszcie znalazł wodę.
Pachniał czystością, deszczem, szamponem, lecz w ten zapach
wkradała się leciutka domieszka czegoś bardzo męskiego,
niepowtarzalnego, co sprawiało, że drżała i miękły jej kolana.
Tylko że tak było zawsze, od pierwszej chwili, kiedy Nick
przyprowadził go do domu.
Obserwowała wtedy gościa ukryta w jakimś kątku i widziała
wyraźnie, z jakim szacunkiem i podziwem dotknął płatka lilii z bukietu [ Pobierz całość w formacie PDF ]