[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczy mu błysnęły.
- Z tobą nigdy nie będzie mi nudno.
- A obawiałeś się tego?
- Owszem, madame. - Ten głos i błądzący na ustach uśmiech łagodziły
surowość rysów.
Wcale nie wydawał się skonfundowany. Jednak wolałaby dowiedzieć się
czegoś więcej.
- Czyli jesteś bardzo rozczarowany. Podał jej maszynkę.
- Na pewno nie, Claire.
Miała mieszane uczucia. Dobrze, że przynajmniej maszynka była z
zabezpieczeniem.
- Usiądz, bo tak będzie mi trudno.
Logan przysiadł na szafce, a Claire stanęła obok, zastanawiając się, od
czego zacząć.
- Masz jakieś rady albo wskazówki? Uśmiechnął się lekko.
- Najpierw jęczysz, że jestem tyranem i despotą, a potem prosisz o radę?
- Dobra, punkt dla ciebie. - Przybrała poważną minę. - Nic nie mów i nie
ruszaj się.
Ostrożnie przyłożyła ostrze do policzka i delikatnie pociągnęła w dół.
- To nawet nie takie trudne - stwierdziła po kilku chwilach, spłukując
pianę z nożyka. - Trzeba cię tylko unieruchomić, kazać siedzieć cicho i nic
nie gadać, i już można rozkoszować się świadomością, że jesteś na mojej
łasce. Chyba to polubię.
Nie odpowiedział, ale przez cały czas czuła utkwiony w niej jego wzrok.
Niechcący co chwila obijała się o jego uda, co nie pozostawiało jej bez
wrażenia. Podobnie jak fakt, że znajdują się tak blisko.
Wolną ręką kierowała jego twarz to wyżej to niżej, by łatwiej prowadzić
ostrze. Logan poddawał się bez oporu. To również było poruszające
doświadczenie. Jeden lekki ruch dłoni wystarczał, by sterować tym
potężnym mężczyzną. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy, że pociąga ją
taka kobieca władza.
%7łałowała, że zostało jeszcze tylko jedno pociągnięcie i koniec.
Wypłukała dokładnie maszynkę, zwilżonym ręcznikiem otarła resztki piany
z twarzy Logana i ta zwyczajna czynność wydała się jej jeszcze bardziej
intymna niż samo golenie.
RS
66
By rozładować atmosferę, rzuciła lekko:
- Czy chłopiec, czy mężczyzna, każdym się trzeba tak samo troskliwie
zajmować. No, to jakie mamy plany na dzisiaj, szefie?
Logan wziął od niej ręcznik, położył go na blacie i wstał. Claire cofnęła
się o krok.
- Zamierzam cały dzień spędzić w łóżku z moją żoną. Claire potrząsnęła
głową. Patrzyła, jak Logan sięga po kawę i upija łyk.
- To odpada. Jaki jest plan awaryjny? Odstawił kawę na blat.
- Lekcja jazdy konnej.
Claire przewróciła oczami i wyszła z łazienki do sypialni.
- To może od razu rzucę się z urwiska albo z dachu? - zapytała, zerkając
przez ramię, czy idzie za nią. - Efekt będzie ten sam, a po co męczyć konia?
Logan zaczął wkładać koszulę.
- Tchórz cię obleciał?
Wstrząsnęła poduszki i zaczęła ścielić łóżko. Zwietnie ją rozszyfrował,
niestety. Chyba nie ma co dłużej tego ukrywać.
- Gdy miałam dziesięć lat, wujek uczył mnie jezdzić konno. Zrobiłam
może jedno okrążenie i koń mnie od razu zrzucił. Złamałam sobie
nadgarstek. W dodatku koń stanął na mnie, nim zdążyłam podnieść się z
ziemi. - Zaczęła układać kołdrę. - Gdy wstałam, koń, na którym jechał mój
kuzyn, ugryzł mnie w ramię. - Odwróciła się i dotknęła ręką ramienia. - Do
dziś mam ślad. Od tamtej pory boję się koni. Próbowałam się do nich
przekonać, ale nic z tego nie wyszło. Wujek wziął sobie za punkt honoru, że
nauczy mnie jezdzić. Zmusił, bym ponownie wsiadła na konia, wydzierał
się na mnie. Nawet przeklinał. Efekt? Całe śniadanie wylądowało na trawie.
To było dla mnie straszne przeżycie.
Logan w milczeniu zapinał guziki koszuli. Powstrzymał się od
komentarza. To zachęciło Claire, by dobrnąć do końca. Może przekona go,
że nie warto naciskać, bo i tak nic z tego nie będzie.
- Stałam się pośmiewiskiem całej rodziny, ale przeżyłam to. Od tamtej
pory jestem odporna na zmuszanie czy zawstydzanie. Nic mnie nie ruszy.
Logan wcisnął koszulę w dżinsy. Dalej milczał. Chyba pojął, że nie ma
co dłużej nalegać. Odetchnęła więc z ulgą i ruszyła do wyjścia. Zatrzymała
się przy drzwiach, czekając na niego.
- Może jednak jeszcze się zastanowisz - powiedział, patrząc na nią
poważnie. - Wez pod uwagę, że wychowujesz małego chłopca, którego
życie będzie się toczyć pośród koni. Jak będziesz się czuć, nie mogąc mu
towarzyszyć? Pomyśl o tym.
RS
67
Ujął ją pierwszą częścią wypowiedzi, jednak dalsze słowa odczuła mniej
przyjemnie. Niestety, miał rację. Nie da się pogodzić lęku przed końmi z
codziennością życia na ranczu.
- Ledwie zaczęłam myśleć, że wcale nie jesteś takim manipulatorem, a
już pokazujesz, na co cię stać - w jej tonie zabrzmiała nuta rezygnacji.
Logan podszedł bliżej i ujął ją za ręce. To było bardzo miłe.
- Claire, tym razem będzie inaczej.
Popatrzyła na niego bez przekonania. Bała się koni, od wielu lat.
- A jeśli nie?
- W każdej chwili będziesz mogła się wycofać. Uśmiechnęła się
sceptycznie.
- Na pewno?
- Masz moje słowo - odparł z powagą.
Poruszył ją tym do głębi. Gdy się pochylił, zamknęła oczy. Od słodkiego
pocałunku topniało w niej serce.
Och, gdyby to była zapowiedz ich udanego związku! Jeśli uda się jej
przeżyć dzisiejsze doświadczenie i przezwyciężyć lęk, to może wszystko
powoli jakoś się ułoży. Bardzo by tego chciała.
Logan cofnął się nieco.
- Myślisz, że Cody jeszcze śpi? Była mu wdzięczna za zmianę tematu.
- Chyba tak - powiedziała cicho.
Nie mogła przestać myśleć o czekającej ją próbie. I o tym, że z
pewnością zakończy się fatalnie. Była tak pochłonięta obawami, że nie
dotarło do niej to, co właśnie się stało - że dla Logana zaczyna tracić głowę.
Ledwie tknęła śniadanie. Upewniła się, że Cody chętnie zostanie z Elsą, i
wyszła z Loganem na dwór. W kowbojskim kapeluszu i butach, które Logan
trzymał dla gości, czuła się nieswojo. Szła jak na ścięcie.
Ku jej zaskoczeniu wsiedli do samochodu. Była tak zdenerwowana, że
nie patrzyła na drogę. Co cię nie zabije, to cię wzmocni, powtarzała w
duchu, dodając sobie otuchy. Odjechali daleko od domu. Wreszcie Logan
zatrzymał się przy starym ogrodzeniu. Claire zobaczyła dwa osiodłane konie
i kucyka, na którym jezdził Cody. Od razu wszystkiego się domyśliła.
- Och, to dlatego mnie tutaj wywiozłeś! - roześmiała się z prawdziwą
ulgą.
Na początek chciał ją oswoić z kucykiem, to jasne. Poczuła się trochę
urażona. Choć z drugiej strony, może to i lepiej. Przynajmniej nie spadnie z
wysoka.
RS
68
W dodatku poza Loganem nie będzie żadnych świadków. A on nie puści
pary z ust, tego była pewna. Duma nie pozwoli mu wyznać, jaką ma w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Oczy mu błysnęły.
- Z tobą nigdy nie będzie mi nudno.
- A obawiałeś się tego?
- Owszem, madame. - Ten głos i błądzący na ustach uśmiech łagodziły
surowość rysów.
Wcale nie wydawał się skonfundowany. Jednak wolałaby dowiedzieć się
czegoś więcej.
- Czyli jesteś bardzo rozczarowany. Podał jej maszynkę.
- Na pewno nie, Claire.
Miała mieszane uczucia. Dobrze, że przynajmniej maszynka była z
zabezpieczeniem.
- Usiądz, bo tak będzie mi trudno.
Logan przysiadł na szafce, a Claire stanęła obok, zastanawiając się, od
czego zacząć.
- Masz jakieś rady albo wskazówki? Uśmiechnął się lekko.
- Najpierw jęczysz, że jestem tyranem i despotą, a potem prosisz o radę?
- Dobra, punkt dla ciebie. - Przybrała poważną minę. - Nic nie mów i nie
ruszaj się.
Ostrożnie przyłożyła ostrze do policzka i delikatnie pociągnęła w dół.
- To nawet nie takie trudne - stwierdziła po kilku chwilach, spłukując
pianę z nożyka. - Trzeba cię tylko unieruchomić, kazać siedzieć cicho i nic
nie gadać, i już można rozkoszować się świadomością, że jesteś na mojej
łasce. Chyba to polubię.
Nie odpowiedział, ale przez cały czas czuła utkwiony w niej jego wzrok.
Niechcący co chwila obijała się o jego uda, co nie pozostawiało jej bez
wrażenia. Podobnie jak fakt, że znajdują się tak blisko.
Wolną ręką kierowała jego twarz to wyżej to niżej, by łatwiej prowadzić
ostrze. Logan poddawał się bez oporu. To również było poruszające
doświadczenie. Jeden lekki ruch dłoni wystarczał, by sterować tym
potężnym mężczyzną. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy, że pociąga ją
taka kobieca władza.
%7łałowała, że zostało jeszcze tylko jedno pociągnięcie i koniec.
Wypłukała dokładnie maszynkę, zwilżonym ręcznikiem otarła resztki piany
z twarzy Logana i ta zwyczajna czynność wydała się jej jeszcze bardziej
intymna niż samo golenie.
RS
66
By rozładować atmosferę, rzuciła lekko:
- Czy chłopiec, czy mężczyzna, każdym się trzeba tak samo troskliwie
zajmować. No, to jakie mamy plany na dzisiaj, szefie?
Logan wziął od niej ręcznik, położył go na blacie i wstał. Claire cofnęła
się o krok.
- Zamierzam cały dzień spędzić w łóżku z moją żoną. Claire potrząsnęła
głową. Patrzyła, jak Logan sięga po kawę i upija łyk.
- To odpada. Jaki jest plan awaryjny? Odstawił kawę na blat.
- Lekcja jazdy konnej.
Claire przewróciła oczami i wyszła z łazienki do sypialni.
- To może od razu rzucę się z urwiska albo z dachu? - zapytała, zerkając
przez ramię, czy idzie za nią. - Efekt będzie ten sam, a po co męczyć konia?
Logan zaczął wkładać koszulę.
- Tchórz cię obleciał?
Wstrząsnęła poduszki i zaczęła ścielić łóżko. Zwietnie ją rozszyfrował,
niestety. Chyba nie ma co dłużej tego ukrywać.
- Gdy miałam dziesięć lat, wujek uczył mnie jezdzić konno. Zrobiłam
może jedno okrążenie i koń mnie od razu zrzucił. Złamałam sobie
nadgarstek. W dodatku koń stanął na mnie, nim zdążyłam podnieść się z
ziemi. - Zaczęła układać kołdrę. - Gdy wstałam, koń, na którym jechał mój
kuzyn, ugryzł mnie w ramię. - Odwróciła się i dotknęła ręką ramienia. - Do
dziś mam ślad. Od tamtej pory boję się koni. Próbowałam się do nich
przekonać, ale nic z tego nie wyszło. Wujek wziął sobie za punkt honoru, że
nauczy mnie jezdzić. Zmusił, bym ponownie wsiadła na konia, wydzierał
się na mnie. Nawet przeklinał. Efekt? Całe śniadanie wylądowało na trawie.
To było dla mnie straszne przeżycie.
Logan w milczeniu zapinał guziki koszuli. Powstrzymał się od
komentarza. To zachęciło Claire, by dobrnąć do końca. Może przekona go,
że nie warto naciskać, bo i tak nic z tego nie będzie.
- Stałam się pośmiewiskiem całej rodziny, ale przeżyłam to. Od tamtej
pory jestem odporna na zmuszanie czy zawstydzanie. Nic mnie nie ruszy.
Logan wcisnął koszulę w dżinsy. Dalej milczał. Chyba pojął, że nie ma
co dłużej nalegać. Odetchnęła więc z ulgą i ruszyła do wyjścia. Zatrzymała
się przy drzwiach, czekając na niego.
- Może jednak jeszcze się zastanowisz - powiedział, patrząc na nią
poważnie. - Wez pod uwagę, że wychowujesz małego chłopca, którego
życie będzie się toczyć pośród koni. Jak będziesz się czuć, nie mogąc mu
towarzyszyć? Pomyśl o tym.
RS
67
Ujął ją pierwszą częścią wypowiedzi, jednak dalsze słowa odczuła mniej
przyjemnie. Niestety, miał rację. Nie da się pogodzić lęku przed końmi z
codziennością życia na ranczu.
- Ledwie zaczęłam myśleć, że wcale nie jesteś takim manipulatorem, a
już pokazujesz, na co cię stać - w jej tonie zabrzmiała nuta rezygnacji.
Logan podszedł bliżej i ujął ją za ręce. To było bardzo miłe.
- Claire, tym razem będzie inaczej.
Popatrzyła na niego bez przekonania. Bała się koni, od wielu lat.
- A jeśli nie?
- W każdej chwili będziesz mogła się wycofać. Uśmiechnęła się
sceptycznie.
- Na pewno?
- Masz moje słowo - odparł z powagą.
Poruszył ją tym do głębi. Gdy się pochylił, zamknęła oczy. Od słodkiego
pocałunku topniało w niej serce.
Och, gdyby to była zapowiedz ich udanego związku! Jeśli uda się jej
przeżyć dzisiejsze doświadczenie i przezwyciężyć lęk, to może wszystko
powoli jakoś się ułoży. Bardzo by tego chciała.
Logan cofnął się nieco.
- Myślisz, że Cody jeszcze śpi? Była mu wdzięczna za zmianę tematu.
- Chyba tak - powiedziała cicho.
Nie mogła przestać myśleć o czekającej ją próbie. I o tym, że z
pewnością zakończy się fatalnie. Była tak pochłonięta obawami, że nie
dotarło do niej to, co właśnie się stało - że dla Logana zaczyna tracić głowę.
Ledwie tknęła śniadanie. Upewniła się, że Cody chętnie zostanie z Elsą, i
wyszła z Loganem na dwór. W kowbojskim kapeluszu i butach, które Logan
trzymał dla gości, czuła się nieswojo. Szła jak na ścięcie.
Ku jej zaskoczeniu wsiedli do samochodu. Była tak zdenerwowana, że
nie patrzyła na drogę. Co cię nie zabije, to cię wzmocni, powtarzała w
duchu, dodając sobie otuchy. Odjechali daleko od domu. Wreszcie Logan
zatrzymał się przy starym ogrodzeniu. Claire zobaczyła dwa osiodłane konie
i kucyka, na którym jezdził Cody. Od razu wszystkiego się domyśliła.
- Och, to dlatego mnie tutaj wywiozłeś! - roześmiała się z prawdziwą
ulgą.
Na początek chciał ją oswoić z kucykiem, to jasne. Poczuła się trochę
urażona. Choć z drugiej strony, może to i lepiej. Przynajmniej nie spadnie z
wysoka.
RS
68
W dodatku poza Loganem nie będzie żadnych świadków. A on nie puści
pary z ust, tego była pewna. Duma nie pozwoli mu wyznać, jaką ma w [ Pobierz całość w formacie PDF ]