[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W chwili gdy mówił ujrzeliśmy rzeczywiście przystojną dziewczynę, siedzącą na
niewielkim wózku, otoczonym konnymi policjantami. Zdawała się zdziwioną niesłychanie.
Ręce miała skrępowane na plecach, przez to jędrne wydatne piersi wystąpiły naprzód. Jezdni i
wózek znikli po małej chwili na zakręcie, ale nie zapomnę chyba nigdy tej bladej, jak ściana
twarzy i spojrzenia Wytrzeszczonych oczu, nie rozróżniających już niczego wokół.
- Tak, - powiedział czarny staruszek - to pokojówka pani radczyni Josse. Chcąc
zachwycić swego kochanka na zabawie u Ramponneau, skradła swej pani żabot z
prawdziwych koronek alansońskich, a popełniwszy tę zbrodnię, uciekła. Schwytano ją w
mieszkaniu kochanka, przy PontauChange i przyznała się niezwłocznie. Dlategoteż poddano
ją torturom najwyżej jedno, lub dwugodzinnym. Mówię prawdę, szanowni panowie,
albowiem jestem woznym departamentu sądowego parlamentu, gdzie rozpatrywano tę
sprawę.
Czarny starowina nadkroił z lubością kiełbaskę i jadł żywo, by nie ostygła.
Połknąwszy ostatni kąsek, podjął na nowo:
- W tej chwili stoi zapewne u szczytu drabiny, a za jakichś pięć minut mniej więcej,
wyda ostatnie tchnienie. Różni się zdarzają wisielcy. Jedni umierają spokojnie natychmiast po
założeniu stryczka na szyję. Ale inni sprawiają dużo ambarasu katowi. %7łyją bardzo długo, co
stwierdziłem na własne oczy, żyją, że tak rzekę do póznej starości, Wyrabiając awantury
niesłychane i szarpiąc się zajadle. Najwścieklejszym szelmą z pośród wszystkich wisielców,
jakich mi się oglądać przydarzyło, był pewien ksiądz, skazany na śmierć w zeszłym roku za
to, iż podrabiał podpis
królewski na biletach loteryjnych. %7łył przez jakichś dwadzieścia minut i tańczył na
sznurze, niby karp na patelni.
Hu, hu, - zaśmiał się urągliwie czarny człowieczek - Ten książulek był nader skromny
i nie sięgał po honor biskupa polowego, stojącego wśród gradu kul. Widziałem jak płakał, gdy
go zdjęto z wózka. Płakał i lamentował, tak że kat mu musiał zwrócić uwagę, by nie beczał,
jak małe dziecko na widok ciemnego pokoju. Co najciekawsze to to, że kat wziął go zrazu za
kapelana i spowiednika drugiego skazańca, który miał być jednocześnie powieszony, a profos
niemało się nabiedził, nim dzołał przekonać wykonawcę wyroku o pomyłce. Prawda, że to
zabawne, szanowni panowie?
- Nie! - powiedział mój drogi mistrz upuszczając na talerz rybkę, którą przez chwilę
trzymał na widelcu tuż przy ustach. - Nie bawi mnie to wcale! Przeciwnie, myśl że biedna
dziewczyna wydaje może właśnie ostatnie tchnienie, odebrała mi cały apetyt, obrzydziła te
wyśmienite kiełbiki, piękny, słoneczny dzień i Wszystko, co mnie radowało przed chwilą.
- Ksiądz dobrodziej, widzę, bardzo drażliwy na tym punkcie! - zauważył czarny
staruszek - Pewnie by też Wasza Wielebność nie
mógł patrzyć na to co widział na własne oczy ojciec mój w dziecięcych swych latach
w Dijon, skąd pochodził.
- Zapewne... zapewne! - powiedział mój mistrz przezacny.
- W takim razie pozwolę sobie powtórzyć opowiadanie ojca mego, które słyszałem
nieskończoną ilość razy. Jest niezmiernie interesujące.
Napił się wina, otarł usta rożkiem serwety i opowiedział poniż przytoczoną historję.
ROZDZIAA XIX
OPOWIEZ WOyNEGO
W pazdzierniku, roku pańskiego żyła w Bourgen Bresse, w domu swych rodziców
dwudziestodwuletnia Helena Gillet, córka kasztelana królewskiego, mająca kilku braci
jeszcze W chłopięcym wieku. Owa Helena Gillet zaszła w ciążę i oznaki te stały się rychło
tak widocznemi, że przestały się z nią zadawać córki właściciela zamku i wszystkie inne
panny w mieście. Za czas jakiś zauważono, że Helena stała się na nowo szczupłą, jak
przedtem i posypały się najrozmaitsze przypuszczenia i plotki. Doszło do tego, iż sędzia
kryminalny powziął podejrzenie i kazał miejscowym położnym zbadać sprawę fachowo.
Położne stwierdziły, iż rozwiązanie nastąpiło przed dwoma tygodniami, a Helena Gillet
zamknięta została do więzienia i przesłuchana przez trybunał prezydjalny. Wówczas to
złożyła następujące zerznanie:
- Przez kilka miesięcy uczęszczał do domu rodziców moich pewien młodzieniec z
sąsiedztwa
w celu nauczenia młodszych braci pisania i czytania. Miał ze mną jeden raz tylko
stosunek płciowy. Pozyskał sobie służącą, która zamknęła mnie razem z nim w pokoju i tam
zgwałcił mnie.
Sędzia spytał czemu nie Wzywała ratunku, a dziewczyna odrzekła, że tak była
zaskoczona i zdziwiona, iż głos jej uwiązł w gardle. Pod naporem pytań dodała, że skutkiem
tego zgwałcenia zaszła W ciążę i poroniła przed czasem. Zaręczała, że nietylko nie
przyczyniła się do spędzenia płodu, ale nawet nie wiedziała co to wszystko znaczy i dopiero
służąca musiała ją uświadamiać.
Nie zaspokojeni jej zeznaniem prawnicy nie wiedzieli co począć z całą sprawą, gdy
nagle niespodziane zgoła świadectwo dostarczyło oskarżeniu dowodów niezbitych. Pewien
żołnierz, przechadzając się Wzdłuż ogrodzenia parku IM. pana Piotra Gillet, kasztelana
królewskiego, zobaczył w rowie, pod murem kruka szarpiącego dziobem kawałek bielizny.
Zbliżył się, chcąc zobaczyć co to takiego, znalazł noworodka i niezwłocznie doniósł władzom
o swem odkryciu.
Dziecko zawinięte było w koszulę, znaczoną na kołnierzu literami H. G. Stwierdzono,
że było donoszone, a Helena Gillet, po udowodnieniu dzieciobójstwa została, wedle zwyczaju
i przepisów ustawy skazana na karę śmierci. Z uwagi
na wysoki urząd królewski piastowany przez ojca, dopuszczono ją do korzystania z
przywileju, przysługującego szlachcie i wyrok brzmiał, jako że ma zostać ścięta toporem.
Ponieważ od wyroku wniesiona została apelacja do parlamentu w Dijon, przeto
odstawiono ją do stolicy Burgundji pod eskortą dwu łuczników i osadzono w więzieniu
pałacowem. Towarzysząca skazanej matka zamieszkała w klasztorze panien Bernardynek.
Sprawa została zbadana przez członków parlamentu na ostatniej audjencji dnia maja, przed
samemi Zielonemi Zwiętami. Sędziowie po wysłuchaniu sprawozdania prokuratora Jakoba,
zatwierdzili wyrok trybunału prezydjalnego w Bourg, zarządzając, by skazana zaprowadzoną
została na miejsce stracenia ze stryczkiem na szyi.
Publiczność szemrała potrochu, gdyż owa hańbiące obostrzenie stało w sprzeczności z
honorowym rodzajem śmierci, przyznanej zbrodniarce. Uznano ogólnie surowość ową za
niezgodną z formami zwyczajowemi i za zbyt daleko posuniętą. Ale wyrok nie podlegał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
W chwili gdy mówił ujrzeliśmy rzeczywiście przystojną dziewczynę, siedzącą na
niewielkim wózku, otoczonym konnymi policjantami. Zdawała się zdziwioną niesłychanie.
Ręce miała skrępowane na plecach, przez to jędrne wydatne piersi wystąpiły naprzód. Jezdni i
wózek znikli po małej chwili na zakręcie, ale nie zapomnę chyba nigdy tej bladej, jak ściana
twarzy i spojrzenia Wytrzeszczonych oczu, nie rozróżniających już niczego wokół.
- Tak, - powiedział czarny staruszek - to pokojówka pani radczyni Josse. Chcąc
zachwycić swego kochanka na zabawie u Ramponneau, skradła swej pani żabot z
prawdziwych koronek alansońskich, a popełniwszy tę zbrodnię, uciekła. Schwytano ją w
mieszkaniu kochanka, przy PontauChange i przyznała się niezwłocznie. Dlategoteż poddano
ją torturom najwyżej jedno, lub dwugodzinnym. Mówię prawdę, szanowni panowie,
albowiem jestem woznym departamentu sądowego parlamentu, gdzie rozpatrywano tę
sprawę.
Czarny starowina nadkroił z lubością kiełbaskę i jadł żywo, by nie ostygła.
Połknąwszy ostatni kąsek, podjął na nowo:
- W tej chwili stoi zapewne u szczytu drabiny, a za jakichś pięć minut mniej więcej,
wyda ostatnie tchnienie. Różni się zdarzają wisielcy. Jedni umierają spokojnie natychmiast po
założeniu stryczka na szyję. Ale inni sprawiają dużo ambarasu katowi. %7łyją bardzo długo, co
stwierdziłem na własne oczy, żyją, że tak rzekę do póznej starości, Wyrabiając awantury
niesłychane i szarpiąc się zajadle. Najwścieklejszym szelmą z pośród wszystkich wisielców,
jakich mi się oglądać przydarzyło, był pewien ksiądz, skazany na śmierć w zeszłym roku za
to, iż podrabiał podpis
królewski na biletach loteryjnych. %7łył przez jakichś dwadzieścia minut i tańczył na
sznurze, niby karp na patelni.
Hu, hu, - zaśmiał się urągliwie czarny człowieczek - Ten książulek był nader skromny
i nie sięgał po honor biskupa polowego, stojącego wśród gradu kul. Widziałem jak płakał, gdy
go zdjęto z wózka. Płakał i lamentował, tak że kat mu musiał zwrócić uwagę, by nie beczał,
jak małe dziecko na widok ciemnego pokoju. Co najciekawsze to to, że kat wziął go zrazu za
kapelana i spowiednika drugiego skazańca, który miał być jednocześnie powieszony, a profos
niemało się nabiedził, nim dzołał przekonać wykonawcę wyroku o pomyłce. Prawda, że to
zabawne, szanowni panowie?
- Nie! - powiedział mój drogi mistrz upuszczając na talerz rybkę, którą przez chwilę
trzymał na widelcu tuż przy ustach. - Nie bawi mnie to wcale! Przeciwnie, myśl że biedna
dziewczyna wydaje może właśnie ostatnie tchnienie, odebrała mi cały apetyt, obrzydziła te
wyśmienite kiełbiki, piękny, słoneczny dzień i Wszystko, co mnie radowało przed chwilą.
- Ksiądz dobrodziej, widzę, bardzo drażliwy na tym punkcie! - zauważył czarny
staruszek - Pewnie by też Wasza Wielebność nie
mógł patrzyć na to co widział na własne oczy ojciec mój w dziecięcych swych latach
w Dijon, skąd pochodził.
- Zapewne... zapewne! - powiedział mój mistrz przezacny.
- W takim razie pozwolę sobie powtórzyć opowiadanie ojca mego, które słyszałem
nieskończoną ilość razy. Jest niezmiernie interesujące.
Napił się wina, otarł usta rożkiem serwety i opowiedział poniż przytoczoną historję.
ROZDZIAA XIX
OPOWIEZ WOyNEGO
W pazdzierniku, roku pańskiego żyła w Bourgen Bresse, w domu swych rodziców
dwudziestodwuletnia Helena Gillet, córka kasztelana królewskiego, mająca kilku braci
jeszcze W chłopięcym wieku. Owa Helena Gillet zaszła w ciążę i oznaki te stały się rychło
tak widocznemi, że przestały się z nią zadawać córki właściciela zamku i wszystkie inne
panny w mieście. Za czas jakiś zauważono, że Helena stała się na nowo szczupłą, jak
przedtem i posypały się najrozmaitsze przypuszczenia i plotki. Doszło do tego, iż sędzia
kryminalny powziął podejrzenie i kazał miejscowym położnym zbadać sprawę fachowo.
Położne stwierdziły, iż rozwiązanie nastąpiło przed dwoma tygodniami, a Helena Gillet
zamknięta została do więzienia i przesłuchana przez trybunał prezydjalny. Wówczas to
złożyła następujące zerznanie:
- Przez kilka miesięcy uczęszczał do domu rodziców moich pewien młodzieniec z
sąsiedztwa
w celu nauczenia młodszych braci pisania i czytania. Miał ze mną jeden raz tylko
stosunek płciowy. Pozyskał sobie służącą, która zamknęła mnie razem z nim w pokoju i tam
zgwałcił mnie.
Sędzia spytał czemu nie Wzywała ratunku, a dziewczyna odrzekła, że tak była
zaskoczona i zdziwiona, iż głos jej uwiązł w gardle. Pod naporem pytań dodała, że skutkiem
tego zgwałcenia zaszła W ciążę i poroniła przed czasem. Zaręczała, że nietylko nie
przyczyniła się do spędzenia płodu, ale nawet nie wiedziała co to wszystko znaczy i dopiero
służąca musiała ją uświadamiać.
Nie zaspokojeni jej zeznaniem prawnicy nie wiedzieli co począć z całą sprawą, gdy
nagle niespodziane zgoła świadectwo dostarczyło oskarżeniu dowodów niezbitych. Pewien
żołnierz, przechadzając się Wzdłuż ogrodzenia parku IM. pana Piotra Gillet, kasztelana
królewskiego, zobaczył w rowie, pod murem kruka szarpiącego dziobem kawałek bielizny.
Zbliżył się, chcąc zobaczyć co to takiego, znalazł noworodka i niezwłocznie doniósł władzom
o swem odkryciu.
Dziecko zawinięte było w koszulę, znaczoną na kołnierzu literami H. G. Stwierdzono,
że było donoszone, a Helena Gillet, po udowodnieniu dzieciobójstwa została, wedle zwyczaju
i przepisów ustawy skazana na karę śmierci. Z uwagi
na wysoki urząd królewski piastowany przez ojca, dopuszczono ją do korzystania z
przywileju, przysługującego szlachcie i wyrok brzmiał, jako że ma zostać ścięta toporem.
Ponieważ od wyroku wniesiona została apelacja do parlamentu w Dijon, przeto
odstawiono ją do stolicy Burgundji pod eskortą dwu łuczników i osadzono w więzieniu
pałacowem. Towarzysząca skazanej matka zamieszkała w klasztorze panien Bernardynek.
Sprawa została zbadana przez członków parlamentu na ostatniej audjencji dnia maja, przed
samemi Zielonemi Zwiętami. Sędziowie po wysłuchaniu sprawozdania prokuratora Jakoba,
zatwierdzili wyrok trybunału prezydjalnego w Bourg, zarządzając, by skazana zaprowadzoną
została na miejsce stracenia ze stryczkiem na szyi.
Publiczność szemrała potrochu, gdyż owa hańbiące obostrzenie stało w sprzeczności z
honorowym rodzajem śmierci, przyznanej zbrodniarce. Uznano ogólnie surowość ową za
niezgodną z formami zwyczajowemi i za zbyt daleko posuniętą. Ale wyrok nie podlegał [ Pobierz całość w formacie PDF ]