[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samochodzie.
Co tu robisz? zapytała, próbując nad sobą panować.
Czekam na ciebie odrzekł James, podziwiając kształtne rysy twarzy Diany.
Powinnaś być mi wdzięczna. Gdy zobaczyłem twój samochód, stwierdziłem, że
będę wam przeszkadzał. Czy to nie kulturalnie z mojej strony?
Diana zacisnęła pięści.
Ty nawet nie wiesz, co znaczy być kulturalnym.
Tak... odparł James, udając zamyślenie. I jak poszło? Zdołałaś przekonać
Lisę, by mnie rzuciła?
Nie szepnęła Diana, tępo patrząc przed siebie.
Ja też sądzę, że nic by to nie dało. Ciekawe, co powiedziała Lisa?
Co to jest? Eksperyment? zapytała ze złością. Masz nas za króliki
doświadczalne?
Co za określenie... odparł James, udając oburzenie. Może wykorzystam to
w moich planach.
A jakie są twoje plany, panie Stuart?
Poza tym, że żenisz się z kobietą, której nie kochasz, i chcesz odebrać mi
winnicę.
Owinął jej włosy wokół palców i leciutko pociągnął.
Moje plany to moja sprawa, księżniczko. Nie znasz przysłowia: Otworzysz
usta zatopisz statek"?
To jest przysłowie z czasów wojny.
A czy teraz to nie wojna? zapytał James. Nadszedł czas na ostateczną
bitwę.
Powoli przysunął się tak, że Diana poczuła gorący oddech na policzku.
Pocałuj mnie powiedział, 'przytrzymując ją za włosy. Pocałuj mnie tak,
jakbyśmy wciąż byli kochankami, jak sześć łat temu. W jego oczach nagłe
pojawiła się tęsknota i smutek, zupełnie jakby zrzucił niewidzialną maskę.
Diana dotknęła wargami jego ust, zapominając o wszystkim. James jednak nie
odpowiedział pocałunkiem. Zrozumiała, że chciał ją jedynie upokorzyć. Sam
pocałunek nic dla niego nie znaczył. Odsunęła się, patrząc z niedowierzaniem.
Dlaczego? szepnęła.
James uśmiechnął się cynicznie.
Dlaczego? powtórzył. Chcę, żebyś wiedziała, co to znaczy być
odtrąconym.
Nie o to mi chodzi. Pytałam, dlaczego tak mnie nienawidzisz?
James cofnął dłoń, nie odpowiadając na pytanie.
Ten sam stary samochód zmienił nagle temat. Pamiętam, jak
przemierzaliśmy nim doliny...
Czego ty ode mnie chcesz? Nie mogła zrozumieć, do czego James zmierza.
A co się stało z tym gościem, którego musiałaś oszukiwać, by wymknąć się
do innie na wzgórze? zapytał, patrząc przez szybę.
Nie wiem, o kim mówisz/? Diana odparła z oburzeniem, ale nie zrobiło to
na nim wrażenia.
Dobrze wiesz, o Farlowie. Poczciwy Larry...
Mieszka w Nowym Jorku. Jest maklerem na Wall Street.
Zapadła cisza, którą w końcu James zdecydował się przerwać.
A jak skończył się wasz romans? zapytał ironicznie.
Jaki romans?/ wykrzyknęła Diana.
Między nami nic nie było/
Widzisz James przez moment zastanawiał się łatwiej bym to zniósł,
gdybym wiedział, że go kochałaś.
Diana nie miała pojęcia, o co mu chodzi, ale w tym dniu miała już dość emocji.
Pragnęła wreszcie uwolnić się od niego, zasnąć i zapomnieć, że James Stuart w
ogóle istnieje. Oparła głowę o siedzenie i zamknęła oczy.
I pozwoliłaś, aby Larry wyślizgnął ci się z rąk? James zapytał złośliwie.
Cóż się stało? Pewnie zwykli śmiertelnicy nie byli brani pod uwagę. Cóż, w
niewielu żyłach płynie błękitna krew...
Wynoś się/ krzyknęła Diana.
Nigdy przedtem mi tego nie mówiłaś odparł. Cokolwiek o mnie myślisz,
zawsze postąpisz tak, jak zechcesz.
To była prawda. Gdy dotknął wargami jej ust, nie miała dość siły, by się
przeciwstawić. Przez długą chwilę spijali słodycz pocałunku i Diana przypomniała
sobie, jak kiedyś myślała, że nie może bez tego żyć.
Diano James mówił cicho. Czemu nie miałaś dość wiary? Nie wierzę, że
mnie nie kochałaś. To było niemożliwe.
Była oszołomiona.
Zresztą, nieważne! Szybko otworzył drzwi i wysiadł z samochodu.
Zobaczymy się w weekend.
Diana patrzyła, jak zniknął w drzwiach budynku.
Rozdział 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
samochodzie.
Co tu robisz? zapytała, próbując nad sobą panować.
Czekam na ciebie odrzekł James, podziwiając kształtne rysy twarzy Diany.
Powinnaś być mi wdzięczna. Gdy zobaczyłem twój samochód, stwierdziłem, że
będę wam przeszkadzał. Czy to nie kulturalnie z mojej strony?
Diana zacisnęła pięści.
Ty nawet nie wiesz, co znaczy być kulturalnym.
Tak... odparł James, udając zamyślenie. I jak poszło? Zdołałaś przekonać
Lisę, by mnie rzuciła?
Nie szepnęła Diana, tępo patrząc przed siebie.
Ja też sądzę, że nic by to nie dało. Ciekawe, co powiedziała Lisa?
Co to jest? Eksperyment? zapytała ze złością. Masz nas za króliki
doświadczalne?
Co za określenie... odparł James, udając oburzenie. Może wykorzystam to
w moich planach.
A jakie są twoje plany, panie Stuart?
Poza tym, że żenisz się z kobietą, której nie kochasz, i chcesz odebrać mi
winnicę.
Owinął jej włosy wokół palców i leciutko pociągnął.
Moje plany to moja sprawa, księżniczko. Nie znasz przysłowia: Otworzysz
usta zatopisz statek"?
To jest przysłowie z czasów wojny.
A czy teraz to nie wojna? zapytał James. Nadszedł czas na ostateczną
bitwę.
Powoli przysunął się tak, że Diana poczuła gorący oddech na policzku.
Pocałuj mnie powiedział, 'przytrzymując ją za włosy. Pocałuj mnie tak,
jakbyśmy wciąż byli kochankami, jak sześć łat temu. W jego oczach nagłe
pojawiła się tęsknota i smutek, zupełnie jakby zrzucił niewidzialną maskę.
Diana dotknęła wargami jego ust, zapominając o wszystkim. James jednak nie
odpowiedział pocałunkiem. Zrozumiała, że chciał ją jedynie upokorzyć. Sam
pocałunek nic dla niego nie znaczył. Odsunęła się, patrząc z niedowierzaniem.
Dlaczego? szepnęła.
James uśmiechnął się cynicznie.
Dlaczego? powtórzył. Chcę, żebyś wiedziała, co to znaczy być
odtrąconym.
Nie o to mi chodzi. Pytałam, dlaczego tak mnie nienawidzisz?
James cofnął dłoń, nie odpowiadając na pytanie.
Ten sam stary samochód zmienił nagle temat. Pamiętam, jak
przemierzaliśmy nim doliny...
Czego ty ode mnie chcesz? Nie mogła zrozumieć, do czego James zmierza.
A co się stało z tym gościem, którego musiałaś oszukiwać, by wymknąć się
do innie na wzgórze? zapytał, patrząc przez szybę.
Nie wiem, o kim mówisz/? Diana odparła z oburzeniem, ale nie zrobiło to
na nim wrażenia.
Dobrze wiesz, o Farlowie. Poczciwy Larry...
Mieszka w Nowym Jorku. Jest maklerem na Wall Street.
Zapadła cisza, którą w końcu James zdecydował się przerwać.
A jak skończył się wasz romans? zapytał ironicznie.
Jaki romans?/ wykrzyknęła Diana.
Między nami nic nie było/
Widzisz James przez moment zastanawiał się łatwiej bym to zniósł,
gdybym wiedział, że go kochałaś.
Diana nie miała pojęcia, o co mu chodzi, ale w tym dniu miała już dość emocji.
Pragnęła wreszcie uwolnić się od niego, zasnąć i zapomnieć, że James Stuart w
ogóle istnieje. Oparła głowę o siedzenie i zamknęła oczy.
I pozwoliłaś, aby Larry wyślizgnął ci się z rąk? James zapytał złośliwie.
Cóż się stało? Pewnie zwykli śmiertelnicy nie byli brani pod uwagę. Cóż, w
niewielu żyłach płynie błękitna krew...
Wynoś się/ krzyknęła Diana.
Nigdy przedtem mi tego nie mówiłaś odparł. Cokolwiek o mnie myślisz,
zawsze postąpisz tak, jak zechcesz.
To była prawda. Gdy dotknął wargami jej ust, nie miała dość siły, by się
przeciwstawić. Przez długą chwilę spijali słodycz pocałunku i Diana przypomniała
sobie, jak kiedyś myślała, że nie może bez tego żyć.
Diano James mówił cicho. Czemu nie miałaś dość wiary? Nie wierzę, że
mnie nie kochałaś. To było niemożliwe.
Była oszołomiona.
Zresztą, nieważne! Szybko otworzył drzwi i wysiadł z samochodu.
Zobaczymy się w weekend.
Diana patrzyła, jak zniknął w drzwiach budynku.
Rozdział 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]