[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słonia, on jednak nie mógł wcale zasnąć. Snuł się po korytarzach kliniki z
wytrzeszczonymi oczami, podobny do matołka.
Wreszcie udał się do egzorcysty i został wyleczony.
Nadzwyczajna siła może być także objawem opętania przez złego ducha. Takiego
szaleńca można trzymać w zakładzie psychiatrycznym tylko w kaftanie
bezpieczeństwa.
Opętanego nie da się niczym utrzymać; potrafi zerwać nawet żelazne łańcuchy,
jak mówi o tym Ewangelia w opowiadaniu o opętanym z Gadary. O. Candido
opowiadał o wątłej i na pozór słabej dziewczynie, która w czasie dokonywania
egzorcyzmów musiało trzymać czterech mężczyzn. Rwała wszystko, nawet
szerokie pasy skórzane, którymi usiłowano ją związać. Pewnego razu została
przywiązana grubymi sznurami do żelaznego łóżka; połamała część jego
metalowych elementów, a resztę pozaginała.
Często osoba dotknięta przez złego ducha (lub także inne osoby, jeśli dotknięta
jest cała rodzina) słyszy dziwne odgłosy, kroki na korytarzu, otwierające się
drzwi, widzi, i jak znikają i pojawiają się z powrotem przedmioty w
najróżniejszych miejscach, słyszy uderzenia w ściany i w meble. Pytam zawsze,
aby poznać przyczyny zjawisk, jak dawno zaczęły się zaburzenia, czy wiążą się z
jakimś konkretnym wydarzeniem; czy dana osoba brała udział w seansach
spirytystycznych czy zwracała się do wróżących z kart lub czarowników. W
przypadku otrzymania odpowiedzi twierdzącej pytam jeszcze, w jakich
okolicznościach do tego doszło i jaki miało przebieg.
Niekiedy w poduszkach, lub materacach osób dotkniętych przez złego ducha
znajdywano dziwne przedmioty, takie jak: nici kolorowe, kosmyki włosów,
warkocze, odłamki drewna lub żelaza, wianuszki lub wstążki mocno powiązane,
laleczki, figurki zwierząt, bryłki zakrzepłej krwi, kamyki. Wszystkie te przedmioty
wskazują na dokonanie guseł.
Jeśli wyniki przesłuchania potwierdzają działanie złego ducha, wówczas należy
dokonać egzorcyzmu.
Obecnie przytoczę kilka przykładów z mojego doświadczenia egzorcysty.
Pewnego razu przyszła do mnie pani Marta w towarzystwie swego męża, aby
przyjąć ode mnie parę błogosławieństw. Przybyła z daleka i z niemałym
poświęceniem. Po zadaniu kilku pytań byłem już przekonany, że mogę przystąpić
do egzorcyzmu, chociaż udzielili go jej już inni, ale bez skutku. Na samym
początku upadła na ziemię i wydawała się nieprzytomna. Kiedy dalej
odmawiałem modlitwy wstępne, co jakiś czas wołała: "Pragnę prawdziwego
egzorcyzmu, a nie tych rzeczy!"
35
Na początku pierwszego egzorcyzmu, który rozpoczyna się słowami: Exorcizo te,
uspokoiła się jakby zadowolona; słowa zapewne wryły się jej w pamięć podczas
poprzednich egzorcyzmów. Potem zaczęła się skarżyć, że sprawiam jej ból w
oczach. Tego rodzaju zachowania nie są charakterystyczne dla osób opętanych.
Gdy przychodziła jeszcze kilka razy, nie wiedziałem, czy mój egzorcyzm odniósł
jakiś pozytywny skutek czy tez nie. Dla większej pewności, zanim ją ostatecznie
odprawiłem, zaprowadziłem ją do o. Candido, który po położeniu ręki na jej
głowę powiedział mi od razu, że zły duch nie ma z tym nic wspólnego. Jest to
przypadek dla psychiatrów, nie dla egzorcystów.
Pierluigi, 14-letni chłopiec, był wyrośnięty i dobrze zbudowany jak na swój wiek.
Nie mógł się uczyć, był prawdziwym utrapieniem dla nauczycieli i kolegów, gdyż
z żadnym z nich nie potrafił dojść do porozumienia; nie był jednak agresywny.
Jedną z dziwnych cech jego zachowania było to, że gdy usiadł na ziemi ze
skrzyżowanymi nogami (mówił, że "udaje Indianina"), żadna siła nie była
zdolna go podnieść, jak gdyby był z ołowiu.
Po wielu bezskutecznych zabiegach medycznych, przyprowadzono go do
czcigodnego o. Candido, który po stwierdzeniu u niego prawdziwego opętania
zaczął go egzorcyzmować. Inną jego cechą było to, że chociaż nie był kłótliwy, to
ci którzy z nim przebywali, stawali się pobudliwi, krzyczeli i nie panowali nad
swymi nerwami. Pewnego dnia usiadł ze skrzyżowanymi nogami na podeście
schodów swojego mieszkania, które znajdowało się na trzecim piętrze. Inni
lokatorzy chodzili tam i z powrotem po schodach, potrząsali nim, usiłowali skłonić
go by sobie poszedł, ale on się nie ruszył. W pewnej chwili wszyscy lokatorzy
tego budynku wybiegli jednocześnie na schody na różnych piętrach i zaczęli
wrzeszczeć i krzyczeć jak opętani na Pierluigiego. Ktoś wezwał policję. Rodzice
chłopca poprosili o przybycie o. Candido, który zaczął rozmawiać dobrodusznie z
chłopcem, chcąc go przekonać, aby wszedł do swego mieszkania. Ale trzej młodzi
i dobrze zbudowani policjanci powiedzieli do o. Candido: "Niech wielebny ojciec
się usunie, te sprawy należą do nas!"
Usiłowali podnieść Pierluigiego, ale nie przesunęli go nawet o milimetr. Zdziwieni
i oblani potem, nie wiedzieli, co dalej począć. Wówczas o. Candido powiedział do
nich: "Rozkażcie, aby wszyscy wrócili do swych mieszkań".
W mgnieniu oka nastała zupełna cisza. Potem dodał: "Zejdzcie teraz ze schodów i
patrzcie". Posłuchali go. A on w końcu powiedział do chłopca: "Byłeś dzielny, nie
powiedziałeś ani jednego słowa, a trzymałeś tutaj wszystkich. Teraz Chodz ze
mną do mieszkania". Wziął go za rękę, a on bardzo szczęśliwy wstał i poszedł z
nim do mieszkania, gdzie czekali rodzice. Dzięki egzorcyzmom stan Pierluigiego
zaczął się wyraznie poprawiać, ale nie było to jeszcze całkowite uwolnienie od
złego ducha.
Jednym z najtrudniejszych przypadków, z jakim się spotkałem, był przypadek
pewnego człowieka, którego przez wiele lat błogosławił o. Candido. Udawałem się
także i ja, aby go pobłogosławić w jego domu, którego nie mógł już opuszczać.
Dokonałem nad nim egzorcyzmu; nie mówił nic i nie zauważyłem u niego
najmniejszej reakcji. Dopiero gdy od niego wychodziłem, gwałtownie reagował.
Tak działo się zawsze. Był człowiekiem w bardzo podeszłym wieku i został
całkowicie uwolniony od niemego złego ducha na krótko przed śmiercią.
Pewna matka była załamana dziwnymi zachowaniami, jakie zauważała u swego
syna, który chwilami wpadał we wściekłość, wydając szaleńcze krzyki, przeklinał,
a potem gdy odzyskiwał spokój, niczego nie pamiętał z tego, co mówił i czynił.
36
Nie modlił się wcale i nigdy nie zgadzał się, by kapłan go pobłogosławił. Pewnego
dnia, gdy syn był w pracy i jak zwykle wyszedł ubrany w swój kombinezon,
matka pobłogosławiła jego ubrania przez odmówienie odpowiedniej modlitwy z
Rytuału. Po powrocie z pracy syn zdjął brudny kombinezon i włożył ubranie
niczego nie podejrzewając. Po paru sekundach zaczął je zrzucać ze złością,
prawie je rwąc, i ponownie włożył roboczy kombinezon nic nie mówiąc. W żaden
sposób nie chciał potem wkładać tych pobłogosławionych ubrań, które wyraznie
odróżniał od innych, wiszących w jego małej szafie. Był to wyrazny znak, że
trzeba dokonać egzorcyzmów nad młodym człowiekiem.
Dwóch młodych braci poprosiło mnie o błogosławieństwo, gdyż byli zmartwieni
niedomaganiami swego zdrowia i dziwnymi hałasami w domu, które zakłócały im
sen w określonych godzinach nocy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •