[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przemienić żony w wampirzyce albo czas im je zabierze.
Phineas westchnął.
- LaToya to La-jedyna. La-anioł.
- No dobrze, panie Francuz, ale jeszcze jej nawet nie poznałeś.
Phineas cofnął się o parę kroków, kiedy dwóch kelnerów podeszło do nich ze zmiotką,
wiadrem i mopem.
68
- Zaraz ją poznam. - Wrzucił do ust vamposa i wepchnął rolkę miętówek do kieszeni
spodni. - Muszę działać na chłodno, koleś. Podkręcić bajer. Zrobić na niej wrażenie
dobrymi manierami i swobodnym urokiem. - Rozpiął marynarkę smokingu, ukazując
czerwoną szarfę. - Doktor Kieł w akcji. Chodz, bracie. Możesz być moim asystentem.
Powychwalaj mnie trochę.
- Zrobię, co w mojej mocy. - Phil ruszył z czarnoskórym wampirem na parkiet. Phineas
przycisnął dłoń do szarfy i nagle zaczął iść krokiem Johna Wayne'a.
- Co ty robisz? - szepnął Phil.
- To mój krok alfonsa. Panie nie mogą mu się oprzeć.
- Jesteś pewien, że to właściwy sposób startowania do policjantki?
- O tak. - Phineas uśmiechnął się pod nosem. - To działa, bracie. Nie może oderwać ode
mnie oczu.
- Nie jestem pewien, czy to dobrze - mruknął Phil. Muzyka umilkła i Jack ich zauważył.
- Phil. Phineas, co u was słychać? Znacie już przyjaciółkę Lary, LaToyę?
Phil uścisnął jej dłoń.
- Miło mi cię poznać. Pozwól, że ci przedstawię Phineasa, cenionego członka zespołu Mac-
Kay UOD.
- I szefa specjalnej Antymalkontenckiej Grupy Zadaniowej, ale o tym nie mogę rozmawiać.
- Phineas machnął lekceważąco ręką. - Wiesz, ściśle tajne.
Jack spojrzał na niego cierpko.
- To naprawdę jest ściśle strzeżony sekret.
LaToya zmarszczyła brwi.
- Ty się wygłupiasz?
- Ależ skąd. - Phineas wziął dziewczynę za rękę. - Nie martw się, cukiereczku. Nie będę
cię przerażał krwawymi szczegółami moich misji jako superszpiega kryptonim Doktor
Kieł.
- Kieł? - Wyrwała mu dłoń i pochyliła się do Jacka. - On jest wampirem?
- Dobrym wampirem - odszepnął. - Tak jak ja.
- A to się jeszcze okaże - mruknęła LaToya. Jack westchnął.
- I ma doskonały słuch.
Policjantka odwróciła się z powrotem do Phineasa i fuknęła ze złością, kiedy przyłapała
go na gapieniu się.
- Nie patrz na moją szyję, pijawko.
- On pije syntetyczną krew, jak my wszyscy - powiedział Jack. Phineas skłonił się z
galanterią.
- Mógłbym pić twoją majestatyczną urodę przez wieczność.
- Niczego mi nie będziesz pił - oświadczyła LaToya i zwróciła się do Jacka: - Widziałam te
dziury na szyi Lary, kiedy wróciła z tajnej misji. Wtedy nie wiedziałam, co to znaczy, ale
jeśli jeszcze kiedykolwiek to zrobisz...
- Nie było innej rady - przerwał jej Jack. - Udawałem Malkontenta, więc musiałem się
zachowywać jak Malkontent.
- Ja cię tylko ostrzegam. - LaToya pomachała mu palcem. - Jeśli zobaczę na mojej
przyjaciółce jeszcze jakieś ślady ugryzień, to rzucę się na ciebie jak aligator na zdechłego
kurczaka. A ty... - Odwróciła się do Phineasa. - Niech ci się nie wydaje, że mnie oczarujesz
swoimi bajerami. Jak dla mnie jesteś tylko jeszcze jednym trupem upchniętym w fikuśny
smoking.
- Jestem Doktor Kieł, cukiereczku. Wyleczę cię ze wszystkich smutków.
69
- Jesteś Doktor Trup. Nie obchodzi mnie, jaki jesteś przystojny. Nie jestem zainteresowana!
- LaToya oddaliła się wściekła.
Jack się skrzywił.
- I przykro mi, stary. W tej chwili jest trochę przewrażliwiona na punkcie wampirów.
Phil poklepał Phineasa po plecach.
- Może z czasem trochę ochłonie.
Kumpel uśmiechnął się lekko. - Powiedziała, że jestem przystojny. Słyszeliście to? -
Przygładził krótkie włosy. - Doktor Kieł reaktywacja. Polowanie rozpoczęte.
- Nie powinieneś się spieszyć - ostrzegł go Phil, ale Doktor Kieł, specjalista od miłości,
ruszył już za ślicznotką.
Phil westchnął. Nie potrafił nawet posłuchać własnej rady. Kiedy wiedział, że Vanda coś
do niego czuje, zamierzał prowadzić ofensywę tak szybko, jak się dało.
Pogratulował Jackowi i pospiesznie ruszył do sali konferencyjnej, sprawdzić, czy ojciec
Andrew jest gotowy.
A potem, jakimś cudem, zamierzał ściągnąć swoją podopieczną na sesję terapeutyczną.
Jak się okazało, Vanda nie musiała ustawiać się w kolejce, żeby poznać narzeczoną Jacka.
Kiedy ona i Maggie wzięły sobie po jeszcze jednym kieliszku bubly blood, wróciły do kąta
za stołem z przekąskami dla śmiertelników i zastały tam Larę.
Lara zapoznała je z weselnymi planami, potem Maggie zaczęła pokazywać zdjęcia i
opisywać swoje ranczo w Teksasie. Vanda siedziała, popijając bubbly blood czekając na
powrót Phila. Nie żeby jej się jakoś szczególnie spieszyło do jego powrotu. Ciągle była
wściekła, że szperał w jej przeszłości.
Wrócił Constantine i znów chciał jeść ciastka, więc Maggie zajęła go zdjęciami rancza.
- Mogę tam pojechać? - spytał Tino. - Chciałbym pojezdzić na koniu.
- Byłoby wspaniale, gdybyś nas odwiedził. - Maggie go uściskała. - Zapytam o to twoją
mamę.
Lara nałożyła sobie gotowanych krewetek i pokropiła je ostrym sosem.
- Powiedz mi, Vando, czym się zajmujesz?
- Prowadzę... - Spojrzała na chłopca. - Klub taneczny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •