[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie była pewna, czy właśnie to miał na myśli.
- Nie mogę skoczyć. Nic nie widzę!
- Chciałaś się do mnie dostać, więc teraz musisz to
zrobić. Jeśli jednak wolisz zostać tam, gdzie jesteś...
- Nie. Mów.
- Dwa kroki w lewo. A potem skacz przed siebie jak
str. 182
najdalej. Złapię cię.
- Myrnin...
- Złapię cię - wyszeptał w ciemność. - Skacz.
Zrobiła pędem dwa kroki i zanim zdążyła zastanowić
się nad tym, co robi, odbiła się i skoczyła.
Wpadła na Myrnina, jego zimne ramiona objęły ją i
trzymały, całą drżącą przez krótką chwilę. Jego zapach był
metaliczny niczym woń bardzo zimnych przedmiotów.
Nie wypuścił jej.
- Myrnin?
- Przykro mi - powiedział.
A potem ją ukąsił.
Rozdział 13
Gdy Claire odzyskała przytomność, w jaskini paliło się
światło. Było rozproszone i niewyrazne, ale wy-starczająco
jasne, by pozwolić na rozpoznawanie kształtów. Na przykład
Myrnina przycupniętego przy ścianie. Musiała wydać jakiś
dzwięk, bo podniósł głowę i spojrzał prosto na nią.
Nie sądziła, że kiedykolwiek w życiu zobaczy kogoś,
kto wyglądał tak żałośnie. Przez moment nie mogła
uświadomić sobie, czemu tak wygląda, a potem uderzyła w
nią fala przypomnienia.
Pulsowanie w jej szyi.
W środku uczucie pustki i rozdarcia.
Przerazliwe bicie jej serca próbującego przyspieszyć przepływ
przez żyły zbyt małej ilości krwi. Tak, zbyt dobrze
rozpoznawała to uczucie.
- Ugryzłeś mnie - odezwała się. Zabrzmiało w tym
zdaniu zdziwienie i nieco smutku. Starała się usiąść, ale
str. 183
niezbyt jej to wychodziło, więc opadła z powrotem na zimną
kamienną posadzkę. Czuła się dziwnie i było jej niedobrze.
Zupełnie jakby znikała ze świata.
- Nie ruszaj się - powiedział łagodnie. - Masz bardzo
niskie ciśnienie. Próbowałem... próbowałem przestać,
Claire. Naprawdę się starałem. Proszę, wybacz mi.
- Ugryzłeś mnie - powtórzyła.
W jej głosie nadal słychać było zdziwienie, mimo że go
już nie czuła. Nie można mu ufać. Shane tak powiedział. I
Michael. I Eve. A nawet Amelie.
Nie możesz mi ufać.
Myrnin też jej to mówił wielokrotnie, od samego
początku. Ona nigdy tak naprawdę w to nie uwierzyła. Myrnin
był jak przejażdżka w pałacu strachów, w którym wyskakują
nagle na człowieka przerażające zjawy, ale nigdy go nie
dotykają.
Teraz była mądrzejsza.
- Uprzedzałam cię, że jeśli mnie ugryziesz, zabiję.
- Tak bardzo mi przykro - powiedział Myrnin i spuścił
głowę. - Leż nieruchomo. Jeśli będziesz leżeć płasko, to nie
będzie tak zle.
Był zmęczony i pokonany. Claire mruganiem starała
się odgonić szarą mgłę i powrócić do świata. Prawie tego
pożałowała, gdy przesunęła się nieco i zobaczyła - tak
naprawdę - co się z nim stało.
Jego lewa ręka, przebita była srebrnym prętem. Po
obu jego stronach wisiały srebrne łańcuchy. Były
przymocowane do platerowanego srebrem haka. Z rany
sączyła się krew, płynęła po przedramieniu i dłoni i tworzyła
na ziemi wielka kałużę.
Przed oczyma Claire stanął widok Amelie nad grobem
str. 184
Sama. Srebro w ranach miało zapobiec ich zasklepieniu. Ale
Amelie sama zdecydowała, że to zrobi. Myrnin zaś tkwił tu
przybity i bezradny.
Aańcuchy zadzwięczały, gdy wstrząsnął nim dreszcz.
Nawet dla kogoś tak starego jak on srebro musiało być
okropnie bolesne. Dostrzegała smużki dymu wydobywające
się z jego ramienia. Bardzo też uważał, by łańcuchy nie
dotykały ręki. Jego skóra pokryta była wielkimi czerwonymi
oparzeniami.
- Przepraszam - powiedział znowu. - Próbowałem cię
ostrzec, ale nie mogłem... Musiałem...
- Wiem - odparła Claire. - Już...
Co już? W porządku? Nie  w porządku",  w porządku" byłoby
doprawdy przesadą.  To zrozumiałe", może.
- Nie jest tak zle.
Choć tak naprawdę było. Jednak Myrnin wyraznie poczuł ulgę.
- Kto ci to zrobił?
Wyraz ulgi zniknął z jego twarzy i ustąpił miejsca wściekłej
furii.
- A jak ci się wydaje? - zapytał.
Dosłownie zewsząd, nawet z delikatnie migoczących
kryształków wrośniętych w ściany rozległ się cichy,
przytłumiony śmiech.
- Dotknęła mnie - przypomniała sobie Claire. -
Przywlokła mnie tu. Nie sądziłam, że będzie w stanie coś
takiego zrobić.
- Wiem - zgodził się z nią Myrnin. - Myślałem, że nie
będzie mogła zrobić wielu rzeczy, mimo że czysto
teoretycznie, leżały w zasięgu jej możliwości. Byłem głupcem,
Claire. Próbowałaś mnie ostrzec, nawet Amelie próbowała,
ale mnie się wydawało... wydawało mi się, że rozumiałem
str. 185
to, co sam stworzyłem. Sądziłem, że jest mi oddana.
- A teraz - powiedziała Ada wyłaniając się ze ściany,
srebrnoszara - to ty należysz do mnie. Ale czyż nie jestem
łaskawą panią? Ty głodziłeś mnie bardzo długo, dając mi
zaledwie tyle krwi, bym mogła przeżyć. A ja teraz urządziłam
dla ciebie ucztę. Odwróciła się w stronę Claire, złożywszy
ręce na podołku. Elegancka i perfekcyjna.
- Och, Myrnin. Nie dokończyłeś obiadu. Nie pozwól,
by stracił świeżość.
Myrnin zdjął czarny zamszowy płaszcz z prawego
ramienia, potem zaczął go zsuwać z lewego, aż przykrył nim
łańcuch. Wtedy złapał go prawą ręką i pociągnął. Claire
próbowała wstać i mu pomóc, ale znów zakręciło się jej w
głowie, więc musiała odpocząć. Przekręciła się na bok i
patrzyła, jak Myrnin usiłuje szarpnąć łańcuch na tyle mocno,
by wreszcie go zerwać. W końcu usiadł, opierając się o ścianę i
ciężko dysząc.
Patrzył na Adę takim wzrokiem, jakby chciał ją
rozerwać na strzępy wielkości confetti.
- Nie grymaś - powiedziała. - Jeśli będziesz grzeczny,
to czasem spuszczę cię z łańcucha. Może już za kilka lat.
Claire wytrzeszczyła oczy.
- Ona jest chora - rzekła. - Prawda?
- Jest wariatką - odparł Myrnin. - Ada, skarbie, to
by było nawet zabawne, gdybyś nie próbowała nas zabić.
Zdajesz sobie sprawę, że jeśli umrę, zginiesz marnie, tu,
w podziemiach. Nigdy więcej krwi. Ani napraw. Nic.
W odpowiedzi Ada wyciągnęła przed siebie rękę,
złapała Claire za włosy i, szarpiąc, zmusiła ją, by usiadła.
- Wiesz, wydaje mi się, że sama mogę sobie upolować
jakichś krwiodawców - powiedziała. - Ostatecznie, mam
str. 186
kontrolę nad portalami. Mogę przez nie sięgać i wciągnąć tu
każdego, kogo tylko chcę. Ale masz rację. Strasznie nudno
by tu było siedzieć samej w ciemności. Będę musiała
zatrzymać cię tylko dla siebie, tak samo jak ty więziłeś mnie
przez te wszystkie lata.
Rozluzniła uścisk i Claire upadła. Ada wytarła dłoń o
swoją wygenerowaną komputerowo suknię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •