[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może zle zrobiła, w ogóle nie chodząc na randki przez tyle lat - i dlatego teraz
musi tłumić pożądanie. Nate jest młody, pełen energii i to ją właśnie pociąga.
Ale byłaby głupia, myśląc, że przeżyje drugą młodość z mężczyzną, który
przez przypadek znalazł się tuż obok.
Obudziła się dziś z przekonaniem, że trzymanie Nate'a na dystans to
najlepsze rozwiązanie dla wszystkich zainteresowanych. Zniknął emocjonalny
impas, w którym tkwiła. Nate za kilka tygodni wyjedzie, nie może więc się do
niego przywiązywać. Cokolwiek się wydarzy między nimi, będzie
S
R
tymczasowe. Oboje to wiedzą. Czas spędzony w Mountain Haven to dla niego
wakacje. Prawdziwe jest jego życie w Stanach, które spędza na ściganiu
przestępców.
Przedpołudnie poświęciła na sprzątanie, z zaskoczeniem stwierdzając, że
Nate jest bardzo schludnym lokatorem. Zasłał łóżko, na pokrywie laptopa
ułożył podkładkę i mysz. Nigdzie na wierzchu nie było jego ubrań. W
zasadzie, poza komputerem na biurku, w pokoju nie było żadnych śladów jego
obecności.
Z jakiegoś powodu ta refleksja nie poprawiła jej nastroju.
Potem zwinęła się z książką na kanapie. Promienie słońca wpadające do
jej prywatnego saloniku ogrzewały ją, powodując senność. Położyła się
dopiero o drugiej w nocy, a to w połączeniu z emocjonalną huśtawką
poprzedniego dnia nie pozwoliło jej wypocząć.
Ocknęła się dopiero o czwartej i zauważyła od razu, że mimo
zapadającego zmierzchu Nate'a nie ma. Zniła dziwne sny o nim, o Jen i o
Grancie. Nate zakuwał jej córkę w kajdanki, a Grant dekorował w tym czasie
jego pierś medalem.
Wstała, przeciągając się i odganiając wizje. Gdzie on zniknął na cały
dzień? Musi być wykończony. Zabłądził mimo swej inteligencji?
Nabrał dystansu, gdy wspomniała, że jest gościem, który za swój pobyt
płaci. Stał się zimny i odległy. Zaczęła zastanawiać się, dlaczego. Po co
przyjechał akurat tutaj? Co go zmusiło do wzięcia tak długiego urlopu?
Ręce zajęła przygotowywaniem kolacji, a myślom pozwoliła błądzić.
Rozumiała, że można wziąć płatny urlop, ale dlaczego szef opłaca także jego
wakacyjne rachunki? Może to nie jest wcale prywatna wycieczka?
Gdy tylko o tym pomyślała, na ganku rozległy się kroki. Nie mogła
uwierzyć, że nie wpadła na to wcześniej.
S
R
Rachunki, wybór miejsca, jego kontakty z Simmsem.
On jest w pracy. Tylko takie wyjaśnienie ma sens.
Nate wszedł do środka z zaczerwienionymi policzkami. Postawił buty na
macie, aby nie zabłocić podłogi.
- Przepraszam za spóznienie.
Nie potrafiła zdobyć się na odpowiedz. Raz po raz rozważała myśl, która
przemknęła przez jej głowę. A jeśli Nate cały czas ją okłamuje? Co naprawdę
robił cały dzień? Jak dobrze zna policjanta odpowiedzialnego za aresztowanie
Jen?
I jak ona ma poznać prawdę? Czy w ogóle chce ją znać? Cofnęła się o
krok.
- Maggie, dobrze się czujesz? - W ciągu sekundy znalazł się przy niej. -
Coś się stało Jen?
O Boże. Zdecydowanie nie umie zachować kamiennej twarzy. Musi się
postarać, bo jeśli jej podejrzenia są słuszne, ma do czynienia z wyborowym
graczem.
- Nie, z Jen w porządku. Zasnęłam po południu i chyba jeszcze się nie
obudziłam. - Roześmiała się lekko, a potem zmarszczyła brwi, słysząc we
własnym głosie fałsz.
- Pójdę się przebrać. Upadłem kilka razy i jestem cały mokry. - Ruszył w
stronę schodów.
- Nate?
Zatrzymał się z ręką na balustradzie.
Nie potrafiła zdobyć się na pytanie. Nie była pewna, czego chce się
dowiedzieć. Czy on wykonuje tutaj jakieś zadanie? Czy to coś zmienia?
Zdecydowanie nie między nimi. Nie ma żadnych nich.
- Nate, ja...
S
R
Jego palce zacisnęły się na poręczy, a ona zamknęła na chwilę oczy,
próbując zebrać się na odwagę.
- Miałam dziś dużo czasu na myślenie i zastanawiałam się, dlaczego
musiałeś wziąć taki długi urlop - wyrzuciła z siebie, zanim zdołała się
powstrzymać.
- Cóż, jesteś dosyć bezceremonialna.
Jego oczy nabrały zimnego wyrazu, zacisnął wargi. Nie chce o tym
rozmawiać. Albo coś ukrywa. Niezależnie od przyczyny nagle poczuła, że
bardzo chce usłyszeć odpowiedz.
- Miałem osobiste powody. - Odwrócił się, ale nie zdołał jej zniechęcić.
- Ale to firma płaci twoje rachunki, a zaraz po przyjezdzie spotkałeś się z
lokalnym policjantem.
Nate spojrzał na nią. Jest zbyt blisko odkrycia prawdy. Spodziewał się
pytań wczoraj, po tym, jak zobaczyła go z Grantem, ale była chyba zbyt
zaaferowana wyjazdem Jen. Teraz, gdy miała więcej czasu na myślenie,
pojawiły się wątpliwości. Patrzy na niego tak, jakby coś wiedziała. Ale posta-
nowił zachowywać się neutralnie, dopóki nie sprawdzi, czego się domyśliła.
Zdjął rękę z balustrady i stanął na podeście, zmniejszając dystans
pomiędzy nimi. Przypomniał sobie, jak do niego lgnęła ostatniego wieczoru.
Dużo o tym myślał, gdy dziś pracował. Może dzięki temu zdoła ją teraz
przekonać...
- Chcesz wiedzieć, dlaczego wziąłem tak długi urlop? - Powtórzył jej
pytanie, chcąc się upewnić, że właśnie o to jej chodzi, nie o powód jego
przyjazdu akurat do Mountain Haven. Nie chciał kłamać, wolał trzymać się
faktów.
- Tak. - Skrzyżowała ramiona. - Wiem, że wtykam nos w nie swoje
sprawy. I powtarzałam sobie, że nie powinnam cię wypytywać. Ale to robię.
S
R
- Zabawne. Gdy ja wczoraj zapytałem o twoje życie prywatne, zamknęłaś
się w swojej skorupie szczelniej niż ostryga. - Chciał powiedzieć jej to rano,
gdy zobaczył ją taką ciepłą i zaspaną, ale teraz cieszył się, że tego nie zrobił.
Zaczynał rozumieć, że ona naprawdę nie lubi glin. Popatrzył na jej usta. -
Przynajmniej na początku.
Zaczerwieniła się, słysząc aluzję.
- Wiem. Ale jesteś gościem pod moim dachem.
- Kiedy przyjechałem, zapewniłaś mnie, że prywatność twoich gości jest
dla ciebie sprawą najwyższej wagi.
- Może troska o moje własne bezpieczeństwo jest dla mnie jednak
ważniejsza?
Boże, jakie myśli chodziły jej cały dzień po głowie? Zaczął się
zastanawiać, czy przeszukała jego rzeczy, ale stwierdził, że nie posunęłaby się
do tego. Wolała zapytać, a on nie miał pojęcia, co jej odpowiedzieć.
- Dokąd dziś poszedłeś, Nate?
Nie zamierza odpuścić. Zrozumiał, że jedyny sposób, aby ją uspokoić, to
przekazać jej parę informacji, nawet jeśli nie znosi wracać do tej historii.
- W porządku. Powiem ci, tylko pozwól mi się przebrać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Może zle zrobiła, w ogóle nie chodząc na randki przez tyle lat - i dlatego teraz
musi tłumić pożądanie. Nate jest młody, pełen energii i to ją właśnie pociąga.
Ale byłaby głupia, myśląc, że przeżyje drugą młodość z mężczyzną, który
przez przypadek znalazł się tuż obok.
Obudziła się dziś z przekonaniem, że trzymanie Nate'a na dystans to
najlepsze rozwiązanie dla wszystkich zainteresowanych. Zniknął emocjonalny
impas, w którym tkwiła. Nate za kilka tygodni wyjedzie, nie może więc się do
niego przywiązywać. Cokolwiek się wydarzy między nimi, będzie
S
R
tymczasowe. Oboje to wiedzą. Czas spędzony w Mountain Haven to dla niego
wakacje. Prawdziwe jest jego życie w Stanach, które spędza na ściganiu
przestępców.
Przedpołudnie poświęciła na sprzątanie, z zaskoczeniem stwierdzając, że
Nate jest bardzo schludnym lokatorem. Zasłał łóżko, na pokrywie laptopa
ułożył podkładkę i mysz. Nigdzie na wierzchu nie było jego ubrań. W
zasadzie, poza komputerem na biurku, w pokoju nie było żadnych śladów jego
obecności.
Z jakiegoś powodu ta refleksja nie poprawiła jej nastroju.
Potem zwinęła się z książką na kanapie. Promienie słońca wpadające do
jej prywatnego saloniku ogrzewały ją, powodując senność. Położyła się
dopiero o drugiej w nocy, a to w połączeniu z emocjonalną huśtawką
poprzedniego dnia nie pozwoliło jej wypocząć.
Ocknęła się dopiero o czwartej i zauważyła od razu, że mimo
zapadającego zmierzchu Nate'a nie ma. Zniła dziwne sny o nim, o Jen i o
Grancie. Nate zakuwał jej córkę w kajdanki, a Grant dekorował w tym czasie
jego pierś medalem.
Wstała, przeciągając się i odganiając wizje. Gdzie on zniknął na cały
dzień? Musi być wykończony. Zabłądził mimo swej inteligencji?
Nabrał dystansu, gdy wspomniała, że jest gościem, który za swój pobyt
płaci. Stał się zimny i odległy. Zaczęła zastanawiać się, dlaczego. Po co
przyjechał akurat tutaj? Co go zmusiło do wzięcia tak długiego urlopu?
Ręce zajęła przygotowywaniem kolacji, a myślom pozwoliła błądzić.
Rozumiała, że można wziąć płatny urlop, ale dlaczego szef opłaca także jego
wakacyjne rachunki? Może to nie jest wcale prywatna wycieczka?
Gdy tylko o tym pomyślała, na ganku rozległy się kroki. Nie mogła
uwierzyć, że nie wpadła na to wcześniej.
S
R
Rachunki, wybór miejsca, jego kontakty z Simmsem.
On jest w pracy. Tylko takie wyjaśnienie ma sens.
Nate wszedł do środka z zaczerwienionymi policzkami. Postawił buty na
macie, aby nie zabłocić podłogi.
- Przepraszam za spóznienie.
Nie potrafiła zdobyć się na odpowiedz. Raz po raz rozważała myśl, która
przemknęła przez jej głowę. A jeśli Nate cały czas ją okłamuje? Co naprawdę
robił cały dzień? Jak dobrze zna policjanta odpowiedzialnego za aresztowanie
Jen?
I jak ona ma poznać prawdę? Czy w ogóle chce ją znać? Cofnęła się o
krok.
- Maggie, dobrze się czujesz? - W ciągu sekundy znalazł się przy niej. -
Coś się stało Jen?
O Boże. Zdecydowanie nie umie zachować kamiennej twarzy. Musi się
postarać, bo jeśli jej podejrzenia są słuszne, ma do czynienia z wyborowym
graczem.
- Nie, z Jen w porządku. Zasnęłam po południu i chyba jeszcze się nie
obudziłam. - Roześmiała się lekko, a potem zmarszczyła brwi, słysząc we
własnym głosie fałsz.
- Pójdę się przebrać. Upadłem kilka razy i jestem cały mokry. - Ruszył w
stronę schodów.
- Nate?
Zatrzymał się z ręką na balustradzie.
Nie potrafiła zdobyć się na pytanie. Nie była pewna, czego chce się
dowiedzieć. Czy on wykonuje tutaj jakieś zadanie? Czy to coś zmienia?
Zdecydowanie nie między nimi. Nie ma żadnych nich.
- Nate, ja...
S
R
Jego palce zacisnęły się na poręczy, a ona zamknęła na chwilę oczy,
próbując zebrać się na odwagę.
- Miałam dziś dużo czasu na myślenie i zastanawiałam się, dlaczego
musiałeś wziąć taki długi urlop - wyrzuciła z siebie, zanim zdołała się
powstrzymać.
- Cóż, jesteś dosyć bezceremonialna.
Jego oczy nabrały zimnego wyrazu, zacisnął wargi. Nie chce o tym
rozmawiać. Albo coś ukrywa. Niezależnie od przyczyny nagle poczuła, że
bardzo chce usłyszeć odpowiedz.
- Miałem osobiste powody. - Odwrócił się, ale nie zdołał jej zniechęcić.
- Ale to firma płaci twoje rachunki, a zaraz po przyjezdzie spotkałeś się z
lokalnym policjantem.
Nate spojrzał na nią. Jest zbyt blisko odkrycia prawdy. Spodziewał się
pytań wczoraj, po tym, jak zobaczyła go z Grantem, ale była chyba zbyt
zaaferowana wyjazdem Jen. Teraz, gdy miała więcej czasu na myślenie,
pojawiły się wątpliwości. Patrzy na niego tak, jakby coś wiedziała. Ale posta-
nowił zachowywać się neutralnie, dopóki nie sprawdzi, czego się domyśliła.
Zdjął rękę z balustrady i stanął na podeście, zmniejszając dystans
pomiędzy nimi. Przypomniał sobie, jak do niego lgnęła ostatniego wieczoru.
Dużo o tym myślał, gdy dziś pracował. Może dzięki temu zdoła ją teraz
przekonać...
- Chcesz wiedzieć, dlaczego wziąłem tak długi urlop? - Powtórzył jej
pytanie, chcąc się upewnić, że właśnie o to jej chodzi, nie o powód jego
przyjazdu akurat do Mountain Haven. Nie chciał kłamać, wolał trzymać się
faktów.
- Tak. - Skrzyżowała ramiona. - Wiem, że wtykam nos w nie swoje
sprawy. I powtarzałam sobie, że nie powinnam cię wypytywać. Ale to robię.
S
R
- Zabawne. Gdy ja wczoraj zapytałem o twoje życie prywatne, zamknęłaś
się w swojej skorupie szczelniej niż ostryga. - Chciał powiedzieć jej to rano,
gdy zobaczył ją taką ciepłą i zaspaną, ale teraz cieszył się, że tego nie zrobił.
Zaczynał rozumieć, że ona naprawdę nie lubi glin. Popatrzył na jej usta. -
Przynajmniej na początku.
Zaczerwieniła się, słysząc aluzję.
- Wiem. Ale jesteś gościem pod moim dachem.
- Kiedy przyjechałem, zapewniłaś mnie, że prywatność twoich gości jest
dla ciebie sprawą najwyższej wagi.
- Może troska o moje własne bezpieczeństwo jest dla mnie jednak
ważniejsza?
Boże, jakie myśli chodziły jej cały dzień po głowie? Zaczął się
zastanawiać, czy przeszukała jego rzeczy, ale stwierdził, że nie posunęłaby się
do tego. Wolała zapytać, a on nie miał pojęcia, co jej odpowiedzieć.
- Dokąd dziś poszedłeś, Nate?
Nie zamierza odpuścić. Zrozumiał, że jedyny sposób, aby ją uspokoić, to
przekazać jej parę informacji, nawet jeśli nie znosi wracać do tej historii.
- W porządku. Powiem ci, tylko pozwól mi się przebrać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]