[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozwalają na sporządzanie na przykład porównywalnych statystyk. Tak więc jest
te\ definicja WHO, po prostu obowiązująca urzędowo na całym świecie: "Stan
zdrowia psychicznego istnieje wtedy, kiedy nie ma objawów chorobowych oraz kiedy
zachowana jest umiejętność rozwiązy Mowa o podręczniku pod red. N. Wolańskiego
Biomedyczne podstawy rozwoju i wychowania. Warszawa PWN 1989. wania trudnych
sytuacji w sposób adekwatny do realnej rzeczywistości i z poczuciem dobrostanu".
Je\eli któregoś z elementów tej definicji zabraknie trwale w sposób mniej lub
bardziej intensywny, to mo\emy mówić o braku zdrowia psychicznego, a więc o
chorobie. Chorobami psychicznymi zajmuje się psychiatria. Jest to dość dziwna
dyscyplina medycyny, mająca niewiele wspólnego z innymi specjalnościami.
Psychiatra musi poza wiedzą medyczną wiele się nauczyć, daleko wyjść poza
tradycyjną medycynę. Musi korzystać fachowo z dorobku innych gałęzi wiedzy.
Przede wszystkim psychologii (która przydałaby się i innym lekarzom mającym
kontakt z człowiekiem), socjologii, filozońi, nauki o kulturze itp. Tak więc
psychiatra to lekarz dozbrojony, lekarz o bardzo szerokim zakresie wiedzy
ogólnej, zwłaszcza humanistycznej . Dziś trudno sobie wyobrazić pracę psychiatry
bez pomocy psychologa, ale chyba i pedagoga. Myślę, \e na tej linii właśnie, na
styku psychiatrii i pedagogiki, jest szczególnie wiele do zrobienia. Stąd wa\ne
jest przygotowanie pedagogów do dialogu, do wspólnego zrozumienia, do współpracy
z psychiatrami. Psycholodzy nauczyli się tego ju\ w znacznym stopniu. Zresztą
było to łatwiejsze - studia psychologiczne ostatnio bardzo zbli\yły się do
medycyny, fizjologii, a tak\e psychiatrii. Pedagogów ten wysiłek czeka. Czym
zajmuje się psychiatria? Kiedyś zajmowała się wyłącznie chorymi psychicznie. Nie
piszę - leczeniem chorób psychicznych, gdy\ efektywne leczenie jest zjawiskiem
stosunkowo nowym. Dawniej mo\liwości lecznicze były bardzo ograniczone -
psychiatria zajmowała się raczej diagnostyką (co było w znacznej mierze
ezynnością typu "sztuka dla sztuki") oraz opieką nad chorymi. Opieka ta
wyglądała ró\nie. Nie mo\na mówić o tym bez za\enowania, bo a\ do czasu Wielkiej
Rewolucji Francuskiej psychotycy byli przetrzymywani wraz ze zbrodniarzami w
więzieniach. Ta straszna, nieludzka rewolucja, która te\ chyba była jakimś
zjawiskiem masowej psychozy, przyniosła tak\e - jako produkty uboczne - pewne
zjawiska humanitarne. To paradoks: mordując niewinnych tysiącami, rewolucja
uwolniła psychotyków z więzień. Właściwie od tegz cr.nsu zaczęła się
psychiatria. A przedtem? Przedtem płonęły stosy, a los psychotykc~w hył r~iwnie
niepewny co grozny. Nielicznym udawało się zakwalifikować e1o grupy "bogobojnych
mę\ów", wędrownych, obłąkanych "ludzi Im 248 r 249
\ych". Znacznie więcej ginęło z okrucieństw i jak\e charakterystyce nej dla
ludzi nietolerancji dla innych, których się nie rozumie. O tym wszystkim piszę z
za\enowaniem. Dość zapoznać się z w:~ runkami, w jakich leczy się w naszym kraju
ludzi psychicznie chorych, by zrozumieć, \e nawet ustrój realnego socjalizmu,
mieniący się naj wy\szym wytworem humanizmu, niewiele ró\nił się od czasów
sprzed Wielkiej Rewolucji... A przecie\ do niedawna w niektórych krajach w
zakładach psychiatrycznych zamykano dysydentów - sądząc, \e przeciwstawienie się
totalitarnej machinie państwa świadczy o chorobie psychicznej. Jak\e niedawno
ludzie psychicznie chorzy i upośledzeni umysłowo byli po prostu mordowani, a
nauka zwie to eutanazją. I działo się to masowo w połowie XX w. w środku Europy.
Mówię tu o słynnych zarządzeniach rządów hitlerowskich, które zresztą stanowiły
tak\e o zamykaniu homoseksualistów w obozach koncentracyjnych. Obecnie w krajach
o wysokiej cywilizacji psychiatria ma rozległe zadania i spełnia doniosłą rolę.
Kilkadziesiąt lat temu odkryto leki psychotropowe, które naprawdę działają i
leczą. Leków tych jest coraz więcej. Są coraz skuteczniejsze. Psychiatrzy w
wielu krajach rozszerzyli swoje zainteresowania, pomagają dziś ju\ nie tylko
tym, którzy są istotnie psychicznie chorzy, ale tak\e tym, którzy po prostu zle
się czują, mają ze sobą kłopoty lub sprawiają kłopoty otoczeniu. Kiedyś wizyta u
psychiatry była czymś przera\ającym, a etykieta "wariat" była wyznacznikiem
człowieka poza nawiasem społeczeństwa. Dziś do psychiatry chodzą ludzie, którym
\ycie się nie układa; tacy, którzy chcieliby siebie zmienić lub lepiej zrozumieć
zródła swych niepowodzeń. W tym miejscu nasuwa się ciekawa dygresja. Jak wiadomo
z historii, w tym historii medycyny, okresem złego stanu zdrowia psychicznego
ludzkości było średniowiecze. "Opętania", czary, zachowania, które dziś bez
wątpienia kwalifikujemy jako zaburzenia psychiczne, występowały nagminnie. Wiele
zachowań, które stały się nawet zródłem chwały, a niekiedy przysporzyły aureoli
świętym - to zachowania psychotyczne. Po okresie średniowiecza sytuacja uległa
znacznej poprawie. Właściwie dopiero czasy współczesne są okresem znacznego
pogorszenia zdrowia psychicznego ludzkości. Takie porównanie wydaje się
zaskakujące: jakie analogie istnieją między średniowieczem a drugą połową XX w.?
Je\eli jednak sięgniemy do prób wyjaśnienia podło\a tych wszystkich zjawisk w
zakresie zdrowia psychicznego w średniowie czu, oka\e się, \e było to
permanentne poczucie zagro\enia bytu przy braku realnego wpływu na swoją
sytuację. Dotyczy to na przykład wielkich epidemii, zwłaszcza d\umy czy trądu.
Dotyczy poczucia zale\ności od sił przyrody - przecie\ te\ niejasnych, ale sił,
które, jak klęski \ywiołowe, prowadziły do nieurodzaju, a więc głodu i śmierci
głodowej znacznej niekiedy części ludności. To zagro\enie, ta zale\ność od
niepojętych sił przyrody i zjawisk niezale\nych od człowieka prowadziły do
bezkrytycznej, ślepej pobo\ności, do fanatyzmu, do zbiorowych nerwic, a mo\e i
psychoz. A druga połowa XX w.? Poczucie zagro\enia nieludzkimi warunkami \ycia w
rozwijającej się cywilizacji technicznej. Brak mo\liwości zachowania własnej,
indywidualnej twarzy. Poczucie zagro\enia w tłumie, zagro\enia konfliktem
globalnym z u\yciem broni termojądrowej. A potem - ju\ nie tylko zagro\enie, ale
poczucie utraty szansy godziwego \ycia w zniszczonej, zatrutej przez nieludzki
"przemysł" przyrodzie. Martwe lasy i rzeki to nie wymysł. Je\eli do tego dodać
wyjątkowo brutalny totalitaryzm wielu re\imów - to mamy obraz sytuacji. Musi ona
przera\ać i napawać lękiem, tak jak lękiem napawały d\uma i widmo głodu. A\
prosi się tu wspomnieć o pojawieniu się AIDS - to takie efektowne stwierdzenie,
ale przecie\ te\ nie pozbawione sensu, tyle \e u nas jeszcze ciągle w sferze
mało wyobra\alnej przyszłości. Czy liczba chorych psychicznie wzrasta i w jakim
stopniu, trudno twierdzić zdecydowanie, gdy\ opieka psychiatryczna nie jest
jeszcze powszechna, a na pewno była tylko elitarną przed kilkudziesięciu laty.
Tak więc pewne rozpoznania psychiatryczne, które mogą słu\yć porównaniom i
stwierdzaniu trendów, tendencji, nie były na tyle powszechne, by mo\na było na
nich budować zasadne teorie epidemiologiczne. Natomiast nie ma wątpliwości, \e [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •