[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdybym brała pod uwagę możliwość związania się z jakimś mężczyzną, to z pewnością nie
byłbyś nim ty.
Poczuł się tak, jakby otrzymał kolejny mocny cios. Nie tak wyobrażał sobie przebieg tego
wieczoru. Był pewien, że będzie musiał powstrzymywać Rose od przywiązywania zbyt wielkiej
wagi do jednego pocałunku, choćby był on wyjątkowo namiętny. Studzić jej zmysłowe reakcje
i przygotowywać grunt pod uwodzicielską działalność, którą zamierzał rozpocząć za kilka dni. Nie
spodziewał się, że zostanie potraktowany w sposób tak lekceważący.
Co masz na myśli, mówiąc, że nie byłbym nim ja? spytał w końcu podniesionym głosem.
Dlaczego do diabła mnie dyskwalifikujesz?
Rose skrzywiła się lekko i zerknęła w kierunku jasno oświetlonej wystawy sklepu, by upewnić się,
że nikt ich nie słyszy. Potem odwróciła się i spojrzała mu w oczy.
Wcale cię nie dyskwalifikuję powiedziała spokojnym tonem. Po prostu& nie jesteś w moim
typie.
To nie dzieje się naprawdę, myślał Lucas. Ja chyba śnię. Nie mieściło mu się w głowie to, że stoi
na parkingu sklepu spożywczego w towarzystwie pięknej kobiety, która jednoznacznie każe mu iść do
diabła. Było to przeżycie tak dla niego nowe, że nie miał pojęcia, jak powinien się zachować.
W końcu poczuł jednak gwałtowny przypływ gniewu.
Może w takim razie zechcesz wyjawić, co masz mi do zarzucenia wycedził przez zęby,
krzyżując ręce na piersi i patrząc na nią wyzywająco.
To, że jesteś cholernie apodyktyczny.
Był oburzony, ale w głębi duszy wiedział, że Rose ma rację. Owszem, bywał apodyktyczny, ale
wolał uważać tę cechę za objaw pewności siebie. Wszyscy członkowie rodziny Kingów wierzyli
w swoje możliwości i nie tolerowali słabości charakteru ani głupoty. Realizowali swoje cele
w sposób konsekwentny i miażdżyli wszystkich ludzi, którzy byli na tyle niemądrzy, by stanąć na ich
drodze.
Lucas wiedział, że bywa oskarżany o arogancję i egoizm, ale uważał, że jest to niezbyt
wygórowana cena za umiejętność zdobywania tego, czego pragnął. Nie zamierzał przepraszać Rose
ani nikogo innego za to, że jest taki, jaki jest.
Kiedy narzuciłem ci w apodyktyczny sposób swoją wolę? spytał wyzywającym tonem.
Jeszcze tego nie próbowałeś odparła z westchnieniem. Ale wiem, że mogę się tego
spodziewać.
Ach, więc występujesz teraz w roli jasnowidza? Potrafisz przewidywać przyszłość, więc wiesz,
że prędzej czy pózniej zacznę cię traktować w sposób władczy i apodyktyczny.
Nie muszę przewidywać przyszłości zauważyła, unosząc głowę ale potrafię wyciągać
wnioski z przeszłości.
W tym, co mówisz, nie ma odrobiny sensu.
A ja jestem innego zdania.
Lucas potrząsnął głową, usiłując uporządkować myśli. Po chwili zdał sobie sprawę, że nie ma
prawa dopatrywać się logiki w sytuacji, która od początku była pozbawiona racjonalnych założeń.
Poczuł lęk, że jego plan zemsty rozsypie się właśnie tutaj, w bladym świetle okalających parking
latarni.
Nie mogę w to uwierzyć& wymamrotał.
Wiem. Domyślam się, że nieczęsto słyszysz słowa prawdy.
Nieczęsto? Nikt nigdy nie ośmielił się rozmawiać ze mną w taki sposób!
Rose uśmiechnęła się, ale w jej spojrzeniu nie było satysfakcji czy poczucia wyższości.
Przepraszam, jeśli sprawiłam ci przykrość. Zależy mi na tej pracy, zwłaszcza że zaproponowałeś
mi bardzo korzystne warunki. Ale skoro mamy się przez jakiś czas spotykać, to chcę, żebyśmy
zapomnieli o tym pocałunku i ograniczyli swoje stosunki do płaszczyzny czysto zawodowej.
Jezu, pomyślał Lucas, gdyby Sean słyszał tę rozmowę, chyba pękałby ze śmiechu. Ja sam byłbym
rozbawiony, gdybym się dowiedział, że jakaś kobieta potraktowała w taki sposób któregoś z moich
braci.
Ale cała sytuacja, oglądana z jego perspektywy, bynajmniej nie wydawała mu się śmieszna.
Uświadomił sobie, że w gruncie rzeczy to Rose zainicjowała ten pocałunek. I że nie przerwałaby go,
gdyby on nie odzyskał panowania nad sobą i się nie wycofał, że w tym momencie Rose nie kierowała
się zdrowym rozsądkiem, gdyż owładnęło nią pożądanie, że w tej opanowanej, dobrze wychowanej
dziewczynie płonie ukryty ogień namiętności. I doszedł do wniosku, że to ułatwi mu realizację planu.
Postanowił utwierdzić ją w przekonaniu, że to ona kontroluje przebieg wydarzeń i decyduje
o charakterze znajomości. Był przekonany, że jeśli wykrzesze z siebie odpowiednią dawkę
cierpliwości, wszystko ułoży się po jego myśli. Jak zawsze.
No dobrze mruknął bez entuzjazmu. Niech będzie tak, jak sobie życzysz.
Rose odetchnęła z ulgą i obdarzyła go promiennym uśmiechem.
Bardzo się cieszę, że uwzględniasz mój punkt widzenia. Jestem pewna, że zdołam cię do niego
przekonać. Kiedy oboje przyjmiemy jasne zasady postępowania, nasze stosunki ułożą się o wiele
lepiej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Gdybym brała pod uwagę możliwość związania się z jakimś mężczyzną, to z pewnością nie
byłbyś nim ty.
Poczuł się tak, jakby otrzymał kolejny mocny cios. Nie tak wyobrażał sobie przebieg tego
wieczoru. Był pewien, że będzie musiał powstrzymywać Rose od przywiązywania zbyt wielkiej
wagi do jednego pocałunku, choćby był on wyjątkowo namiętny. Studzić jej zmysłowe reakcje
i przygotowywać grunt pod uwodzicielską działalność, którą zamierzał rozpocząć za kilka dni. Nie
spodziewał się, że zostanie potraktowany w sposób tak lekceważący.
Co masz na myśli, mówiąc, że nie byłbym nim ja? spytał w końcu podniesionym głosem.
Dlaczego do diabła mnie dyskwalifikujesz?
Rose skrzywiła się lekko i zerknęła w kierunku jasno oświetlonej wystawy sklepu, by upewnić się,
że nikt ich nie słyszy. Potem odwróciła się i spojrzała mu w oczy.
Wcale cię nie dyskwalifikuję powiedziała spokojnym tonem. Po prostu& nie jesteś w moim
typie.
To nie dzieje się naprawdę, myślał Lucas. Ja chyba śnię. Nie mieściło mu się w głowie to, że stoi
na parkingu sklepu spożywczego w towarzystwie pięknej kobiety, która jednoznacznie każe mu iść do
diabła. Było to przeżycie tak dla niego nowe, że nie miał pojęcia, jak powinien się zachować.
W końcu poczuł jednak gwałtowny przypływ gniewu.
Może w takim razie zechcesz wyjawić, co masz mi do zarzucenia wycedził przez zęby,
krzyżując ręce na piersi i patrząc na nią wyzywająco.
To, że jesteś cholernie apodyktyczny.
Był oburzony, ale w głębi duszy wiedział, że Rose ma rację. Owszem, bywał apodyktyczny, ale
wolał uważać tę cechę za objaw pewności siebie. Wszyscy członkowie rodziny Kingów wierzyli
w swoje możliwości i nie tolerowali słabości charakteru ani głupoty. Realizowali swoje cele
w sposób konsekwentny i miażdżyli wszystkich ludzi, którzy byli na tyle niemądrzy, by stanąć na ich
drodze.
Lucas wiedział, że bywa oskarżany o arogancję i egoizm, ale uważał, że jest to niezbyt
wygórowana cena za umiejętność zdobywania tego, czego pragnął. Nie zamierzał przepraszać Rose
ani nikogo innego za to, że jest taki, jaki jest.
Kiedy narzuciłem ci w apodyktyczny sposób swoją wolę? spytał wyzywającym tonem.
Jeszcze tego nie próbowałeś odparła z westchnieniem. Ale wiem, że mogę się tego
spodziewać.
Ach, więc występujesz teraz w roli jasnowidza? Potrafisz przewidywać przyszłość, więc wiesz,
że prędzej czy pózniej zacznę cię traktować w sposób władczy i apodyktyczny.
Nie muszę przewidywać przyszłości zauważyła, unosząc głowę ale potrafię wyciągać
wnioski z przeszłości.
W tym, co mówisz, nie ma odrobiny sensu.
A ja jestem innego zdania.
Lucas potrząsnął głową, usiłując uporządkować myśli. Po chwili zdał sobie sprawę, że nie ma
prawa dopatrywać się logiki w sytuacji, która od początku była pozbawiona racjonalnych założeń.
Poczuł lęk, że jego plan zemsty rozsypie się właśnie tutaj, w bladym świetle okalających parking
latarni.
Nie mogę w to uwierzyć& wymamrotał.
Wiem. Domyślam się, że nieczęsto słyszysz słowa prawdy.
Nieczęsto? Nikt nigdy nie ośmielił się rozmawiać ze mną w taki sposób!
Rose uśmiechnęła się, ale w jej spojrzeniu nie było satysfakcji czy poczucia wyższości.
Przepraszam, jeśli sprawiłam ci przykrość. Zależy mi na tej pracy, zwłaszcza że zaproponowałeś
mi bardzo korzystne warunki. Ale skoro mamy się przez jakiś czas spotykać, to chcę, żebyśmy
zapomnieli o tym pocałunku i ograniczyli swoje stosunki do płaszczyzny czysto zawodowej.
Jezu, pomyślał Lucas, gdyby Sean słyszał tę rozmowę, chyba pękałby ze śmiechu. Ja sam byłbym
rozbawiony, gdybym się dowiedział, że jakaś kobieta potraktowała w taki sposób któregoś z moich
braci.
Ale cała sytuacja, oglądana z jego perspektywy, bynajmniej nie wydawała mu się śmieszna.
Uświadomił sobie, że w gruncie rzeczy to Rose zainicjowała ten pocałunek. I że nie przerwałaby go,
gdyby on nie odzyskał panowania nad sobą i się nie wycofał, że w tym momencie Rose nie kierowała
się zdrowym rozsądkiem, gdyż owładnęło nią pożądanie, że w tej opanowanej, dobrze wychowanej
dziewczynie płonie ukryty ogień namiętności. I doszedł do wniosku, że to ułatwi mu realizację planu.
Postanowił utwierdzić ją w przekonaniu, że to ona kontroluje przebieg wydarzeń i decyduje
o charakterze znajomości. Był przekonany, że jeśli wykrzesze z siebie odpowiednią dawkę
cierpliwości, wszystko ułoży się po jego myśli. Jak zawsze.
No dobrze mruknął bez entuzjazmu. Niech będzie tak, jak sobie życzysz.
Rose odetchnęła z ulgą i obdarzyła go promiennym uśmiechem.
Bardzo się cieszę, że uwzględniasz mój punkt widzenia. Jestem pewna, że zdołam cię do niego
przekonać. Kiedy oboje przyjmiemy jasne zasady postępowania, nasze stosunki ułożą się o wiele
lepiej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]