[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wściekły i zagroziłem mu, że pójdę prosto do ochmistrza, jeśli tylko spróbuje
się do ciebie zbliżyć.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Dobrze, że mam kogoś, kto dba o moją cześć - zaśmiała się.
Tego dnia nie szła jej robota. Nie mogła się skupić, cały czas myślała o
Isabelle i jej nieszczęściu, o pani Thorze, o Turem i tamtej nocy w sypialni, a
także o ciąży Giseli. Zdawało się, że przeciwności piętrzą się z każdej
strony, nie tylko dla niej, ale także dla wszystkich, których kocha.
Powtarzała sobie, że to brak snu wprawił ją w tak ponury nastrój, bo
przecież jej życie nie było łatwe ani wtedy, gdy mieszkała w Sasmundgard,
ani kiedy przeniosła się do klasztoru. Na pewno spojrzy na to wszystko
inaczej, gdy się porządnie wyśpi. Ciąża Giseli nie była w końcu jej
problemem, a Isabelle mogła właściwie winić tylko samą siebie. Pani Thora
miotała puste grozby i pewnie nawet nie wiedziała, że sira Joar pokazuje się
w Akersborg. Ingebjorg nie raz śniły się już koszmary, a przecież nie każdy
z nich był zapowiedzią czegoś strasznego. Nie ma czego się obawiać.
Mimo to niepokój jej nie opuszczał. Kolejne godziny wlokły się
niemiłosiernie, a ona wciąż nie mogła się uspokoić. Czuła ten sam lodowaty
strach, co tamtego dnia, gdy zobaczyła widmo księżyca na ścianie izby.
Stanie się coś strasznego, sen był przepowiednią, zupełnie jak księżyc.
Gdy nadszedł wieczór, ogarnęła ją panika. Pomyślała, że nie odważy się
położyć spać w Wieży Dziewicy.
Rycerz Darre dostrzegł jej niepokój, gdy tylko stanął w drzwiach.
- Nie wyglądasz dobrze, Ingebjorg? - rzekł z troską. Dziewczyna
potrząsnęła głową.
- Jestem po prostu zmęczona.
- Orm Oysteinsson mówił, że byłaś w mieście i widziałaś się ze swoim
zalotnikiem.
- Tak, to pewnie dlatego jestem taka nieswoja. W końcu zaręczyny to nie
przelewki.
Zmierzył ją spojrzeniem.
- Masz coś przeciwko niemu?
- Nie, absolutnie nic. Jest młody, przystojny i bogaty, czego więcej
mogłabym sobie życzyć? - chciała się roześmiać, ale zabrzmiało to
fałszywie.
Szli teraz Ciemnym Korytarzem, rycerz nie widział już jej twarzy.
- Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. W jego głosie wciąż było słychać
niepokój.
Gdy stanęła na progu sypialni, sparaliżował ją lęk. Nie miała ochoty wejść
do środka i nie chciała rozstawać się z jedynym człowiekiem na tym zamku,
któremu mogła zaufać.
- Wejdziesz do środka, tylko na chwilę? Rycerz potrząsnął głową.
- Ktoś mnie widział ostatnim razem. Mężczyzni stroją sobie ze mnie żarty.
Jeśli to się powtórzy, doniosą na mnie ochmistrzowi.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Rozumiem. Dobrej nocy, rycerzu Darre.
- Dobrej nocy, Ingebjorg.
Gdy tylko weszła do środka, dokładnie zamknęła drzwi, rozejrzała się
dookoła i podeszła do okna, by jeszcze raz sprawdzić, czy nikt nie może
dostać się do sypialni tą drogą. Rozebrała się szybko i wsunęła się pod
puchową kołdrę. Nie przyzwyczaiła się jeszcze do tego lekkiego, ale
jednocześnie ciepłego okrycia. Leżała przez chwilę, wpatrując się w sufit i
nasłuchując dobiegających z korytarza odgłosów, ale dwie niespokojne noce
zrobiły swoje. Szybko zapadła w sen.
Obudził ją niepokojący dzwięk. Otworzyła oczy. Wpatrywała się w
ciemność, ale nic nie widziała. Cała twierdza pogrążona była w głębokim
śnie. Słychać było tylko morskie fale, uderzające o brzeg. Ingebjorg miała
już zamknąć oczy i spróbować ponownie zasnąć, gdy nagle usłyszała odgłos
stali, uderzającej o krzesiwo.
W następnej chwili na środku izby pojawił się niewielki płomień.
Dziewczyna wpatrywała się w niego oniemiała, sparaliżowana przerażeniem.
Płomień rósł, aż wreszcie z ciemności wyłoniła się ludzka postać.
Ingebjorg ujrzała bladą twarz, odcinającą się na tle czarnego kaptura i
płaszcza; twarz, którą rozpoznałaby zawsze i wszędzie. Nad jej łóżkiem stała
pani Thora... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •