[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dowania. Patrząc ponuro, aż gdzieś w głąb jej serca, powiedział przytłumionym
głosem:
Widzę, że niewiele pomoże moja obrona przed panią. Nie mogę powie-
dzieć nie więcej, jak tylko to, że spełnię każde jej życzenie bez względu na cenę,
jaką miałbym zapłacić. Wbrew pani woli nie będę pojawiał się w Neulinden.
Może rozmawiamy teraz ze sobą po raz ostatni w życiu, więc proszę pozwolić mi
powiedzieć: Jeżeli kiedyś zdarzyło mi się zwątpić w panią, zwątpić w to, czy jest
pani stworzona do walki o byt, to pani przez swoją niewiarę w moje dobre inten-
cje sprawiła mi tysiąckrotnie większy ból. Moja miłość była głęboka i dostatecz-
nie silna, aby to znieść i aby mimo to wyciągnąć raz jeszcze rękę do pani. Pani ją
odtrąciła. Nie stanę na pani drodze i proszę pozwolić, że zaraz odejdę. Teraz nie
jestem w stanie rozmawiać z Rolfem i panną Rogga. Proszę poinformować ich o
moim zniknięciu w sposób, który uzna pani za stosowny. %7łyczę pani szczęścia!
Ukłonił się i zanim mogła pojąć, co powiedział, już go nie było.
R
L
T
Siedziała jak sparaliżowana i patrzała zdumionymi oczyma, jak odchodził.
Czuła, że należało poderwać się i zawrócić go, ale jej nieszczęsna duma nie ze-
zwoliła na to. Siedziała bez ruchu wpatrzona w jeden punkt. Jak długo to trwało,
nie miała pojęcia, aż z tego odrętwienia wyrwał ją głos Czarodziejki. Narzeczeni
powrócili z ogrodu i zobaczyli zdumieni, że Judyta jest sama i jakby zupełnie
nieobecna.
Sama jesteś, Judyto? A gdzie doktor Wernher? spytała Czarodziejka.
Judyta wstała z twarzą bladą jak ściana.
On... on prosił o wybaczenie. On chciał... on musiał pojechać do miasta.
Odszedł tak nagle? spytał Rolf nie pojmując, co się stało.
Tak. Nie starała się dalej wyjaśniać. Była jak z krzyża zdjęta. Czaro-
dziejka dała ukradkiem znak Rolfowi, aby pozostawił ją z Judytą
samą. Wyczuła od razu, że między Judytą i Ryszardem Wernherem zaszło coś
szczególnego.
Podeszła do Judyty i położyła przyjaznie rękę na jej ramieniu.
Moja droga Judyto, teraz jestem już twoją siostrą. Pozwól mi nią być. Jeśli
masz do mnie zaufanie, powiedz mi, co się stało.
Nie pytaj, Felicjo, nie mogę o tym mówić.
Czrodziejka pogładziła jej zimne ręce. Na pewno przyniesie ci to ulgę, jeśli
przestaniesz milczeć. Nie sądz, że cię nie rozumiem. Tak bardzo chciałabym ci
pomóc. Nie musisz mi wiele mówić, powiedz tylko, co się stało. Przecież ja
wiem o wszystkim, co było między tobą i Ryszardem Wernherem zanim przyby-
łaś do Neulinden.
Judyta drgnęła i spojrzała na Felicję. Wiesz o wszystkim? Skąd wiesz?
Od samego Ryszarda Wernhera.
Judyta potarła ręką czoło.
Mówił ci o tym?
R
L
T
Tak, Judyto. Powierzał mi swoje smutki, swoje troski i wiem wszystko,
wiem, że podzieliło was nieporozumienie. Myślisz, że zrezygnował wówczas z
ciebie dlatego, że nie chciał brać na swoje barki niezamożnej kobiety. O, jakże
mało go znasz. Tylko lęk o ciebie nim kierował. Przecież właśnie wtedy przy-
szedł do wujka Karola, pomimo poróżnienia, które przez jego rodziców powstało
między nimi. Wuj miał mu pomóc, miał mu pożyczyć pieniądze, aby mógł się
usamodzielnić i zapewnić tobie choćby skromną egzystencję. Gdybyś wiedziała,
ile go to kosztowało, jakie to było dla niego upokorzenie. Ale zrobił to dla ciebie,
z lęku i troski o ciebie. Wujek go nie przyjął, rozmawiałam z nim. A to, jak Ry-
szard mówił o tobie, uczyniło go moim przyjacielem. Nie mogłam się wtedy po-
starać o pieniądze, wujek się nie zgodził. Było to dla mnie bardzo przykre. Wie-
działam przecież, że Wernher prosi z miłości do ciebie. I on poszedł do twego
domu drżąc z lęku, że mogłabyś przyjąć zaofiarowaną przez niego wolność.
Judyta słuchała z zapartym tchem, wreszcie powiedziała:
Co ty mówisz? Nie mogę w to uwierzyć!
Czarodziejka objęła ją.
Tak, Judyto, on wierzył i miał nadzieję, że mu powiesz: Nie opuszczę cię,
cokolwiek się stanie."
Judyta przycisnęła dłońmi skronie.
Mój Boże, jakże ja mogłam? Uczyniłabyś to, Czarodziejko, gdyby męż-
czyzna ci powiedział: daję ci wolność?
Czarodziejka potrząsnęła głową.
Nie, Judyto, na twoim miejscu nie postąpiłabym zapewne inaczej. Ale on
miał takie uczucie, jakbyś tylko czekała na to, że ci zwróci wolność. Sądził, że
przyjmiesz propozycję Durrkoppa. I bardzo z tego powodu cierpiał. Nigdy o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
dowania. Patrząc ponuro, aż gdzieś w głąb jej serca, powiedział przytłumionym
głosem:
Widzę, że niewiele pomoże moja obrona przed panią. Nie mogę powie-
dzieć nie więcej, jak tylko to, że spełnię każde jej życzenie bez względu na cenę,
jaką miałbym zapłacić. Wbrew pani woli nie będę pojawiał się w Neulinden.
Może rozmawiamy teraz ze sobą po raz ostatni w życiu, więc proszę pozwolić mi
powiedzieć: Jeżeli kiedyś zdarzyło mi się zwątpić w panią, zwątpić w to, czy jest
pani stworzona do walki o byt, to pani przez swoją niewiarę w moje dobre inten-
cje sprawiła mi tysiąckrotnie większy ból. Moja miłość była głęboka i dostatecz-
nie silna, aby to znieść i aby mimo to wyciągnąć raz jeszcze rękę do pani. Pani ją
odtrąciła. Nie stanę na pani drodze i proszę pozwolić, że zaraz odejdę. Teraz nie
jestem w stanie rozmawiać z Rolfem i panną Rogga. Proszę poinformować ich o
moim zniknięciu w sposób, który uzna pani za stosowny. %7łyczę pani szczęścia!
Ukłonił się i zanim mogła pojąć, co powiedział, już go nie było.
R
L
T
Siedziała jak sparaliżowana i patrzała zdumionymi oczyma, jak odchodził.
Czuła, że należało poderwać się i zawrócić go, ale jej nieszczęsna duma nie ze-
zwoliła na to. Siedziała bez ruchu wpatrzona w jeden punkt. Jak długo to trwało,
nie miała pojęcia, aż z tego odrętwienia wyrwał ją głos Czarodziejki. Narzeczeni
powrócili z ogrodu i zobaczyli zdumieni, że Judyta jest sama i jakby zupełnie
nieobecna.
Sama jesteś, Judyto? A gdzie doktor Wernher? spytała Czarodziejka.
Judyta wstała z twarzą bladą jak ściana.
On... on prosił o wybaczenie. On chciał... on musiał pojechać do miasta.
Odszedł tak nagle? spytał Rolf nie pojmując, co się stało.
Tak. Nie starała się dalej wyjaśniać. Była jak z krzyża zdjęta. Czaro-
dziejka dała ukradkiem znak Rolfowi, aby pozostawił ją z Judytą
samą. Wyczuła od razu, że między Judytą i Ryszardem Wernherem zaszło coś
szczególnego.
Podeszła do Judyty i położyła przyjaznie rękę na jej ramieniu.
Moja droga Judyto, teraz jestem już twoją siostrą. Pozwól mi nią być. Jeśli
masz do mnie zaufanie, powiedz mi, co się stało.
Nie pytaj, Felicjo, nie mogę o tym mówić.
Czrodziejka pogładziła jej zimne ręce. Na pewno przyniesie ci to ulgę, jeśli
przestaniesz milczeć. Nie sądz, że cię nie rozumiem. Tak bardzo chciałabym ci
pomóc. Nie musisz mi wiele mówić, powiedz tylko, co się stało. Przecież ja
wiem o wszystkim, co było między tobą i Ryszardem Wernherem zanim przyby-
łaś do Neulinden.
Judyta drgnęła i spojrzała na Felicję. Wiesz o wszystkim? Skąd wiesz?
Od samego Ryszarda Wernhera.
Judyta potarła ręką czoło.
Mówił ci o tym?
R
L
T
Tak, Judyto. Powierzał mi swoje smutki, swoje troski i wiem wszystko,
wiem, że podzieliło was nieporozumienie. Myślisz, że zrezygnował wówczas z
ciebie dlatego, że nie chciał brać na swoje barki niezamożnej kobiety. O, jakże
mało go znasz. Tylko lęk o ciebie nim kierował. Przecież właśnie wtedy przy-
szedł do wujka Karola, pomimo poróżnienia, które przez jego rodziców powstało
między nimi. Wuj miał mu pomóc, miał mu pożyczyć pieniądze, aby mógł się
usamodzielnić i zapewnić tobie choćby skromną egzystencję. Gdybyś wiedziała,
ile go to kosztowało, jakie to było dla niego upokorzenie. Ale zrobił to dla ciebie,
z lęku i troski o ciebie. Wujek go nie przyjął, rozmawiałam z nim. A to, jak Ry-
szard mówił o tobie, uczyniło go moim przyjacielem. Nie mogłam się wtedy po-
starać o pieniądze, wujek się nie zgodził. Było to dla mnie bardzo przykre. Wie-
działam przecież, że Wernher prosi z miłości do ciebie. I on poszedł do twego
domu drżąc z lęku, że mogłabyś przyjąć zaofiarowaną przez niego wolność.
Judyta słuchała z zapartym tchem, wreszcie powiedziała:
Co ty mówisz? Nie mogę w to uwierzyć!
Czarodziejka objęła ją.
Tak, Judyto, on wierzył i miał nadzieję, że mu powiesz: Nie opuszczę cię,
cokolwiek się stanie."
Judyta przycisnęła dłońmi skronie.
Mój Boże, jakże ja mogłam? Uczyniłabyś to, Czarodziejko, gdyby męż-
czyzna ci powiedział: daję ci wolność?
Czarodziejka potrząsnęła głową.
Nie, Judyto, na twoim miejscu nie postąpiłabym zapewne inaczej. Ale on
miał takie uczucie, jakbyś tylko czekała na to, że ci zwróci wolność. Sądził, że
przyjmiesz propozycję Durrkoppa. I bardzo z tego powodu cierpiał. Nigdy o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]